W sprawie oświadczenia władz Federacji Rodzin Katyńskich

Wśród 96 ofiar katastrofy smoleńskiej znalazł się Andrzej Sariusz-Skąpski, prezes Federacji Rodzin Katyńskich (FRK). W czasach PRL współpracował on z komunistami, pełniąc funkcję przewodniczącego PRON w Białym Dunajcu, a od sierpnia 1988 r. był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Igor” . Pod koniec 2008 r. fakty te ujawniła Gazeta Polska, reprodukując między innymi dokumenty, które zachowały się w aktach IPN. Swoją niechlubną przeszłość przed środowiskiem katyńskim zataił.

W czasie pełnienia funkcji prezesa Federacji Andrzej Sariusz-Skąpski doprowadził do skłócenia i podziału środowiska katyńskiego. Wbrew interesom rodzin pomordowanych prowadził politykę unikania zadrażnień z Rosją, głosząc między innymi, że Katyń nie był ludobójstwem, które w świetle prawa międzynarodowego nie ulega przedawnieniu. Wbrew oczywistym faktom akceptował pogląd rosyjski, że mord katyński był jedynie przedawniającą się zbrodnią wojenną.

Prezentując swoje opinie w imieniu FRK, Sariusz-Skąpski wpisał się otwarcie w kampanię przeciw PiS i prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, wykazując poddańczy stosunek do Donalda Tuska i jego rządu. Walnie przyczynił się do storpedowania organizowanych przez Kancelarię Prezydenta uroczystości pośmiertnego uhonorowania oficerów zamordowanych w Katyniu w rocznicę mordu w kwietniu 2007 r. - w czasie poprzedzającym wybory parlamentarne. Podobnych grzechów można by wyliczyć znacznie więcej.

W ubiegły piątek władze Federacji kontynuując linię polityczną zmarłego prezesa wydały oświadczenie, w którym sprzeciwiają się "podejmowanym przez różne siły polityczne i nowo powstałe grupy społeczne próby łączenia tej tragedii ze zbrodnią katyńską. Apelujemy o zaprzestanie takich działań". W oświadczeniu napisano, że „rodziny katyńskie w całym kraju obserwują i sygnalizują pojawianie się lokalnych i ogólnopolskich inicjatyw łączenia miejsc związanych z pamięcią o mordzie katyńskim z upamiętnianiem świeżej rany tragedii Smoleńska"., a "każda taka inicjatywa to niebezpieczny precedens, stwarzający podstawy do manipulowania prawdą".

Przytoczone słowa sprawiają wrażenie żywcem wyjętych z języka komentarzy Gazety Wyborczej,TVN24 i innych mediów, tak skutecznie, zawsze i wszędzie, strzegących czystości intencji w każdym działaniu.

Czy można oddzielać dramat smoleński z 10 kwietnia 2010 r. od tragedii katyńskiej sprzed 70 lat? Doprawdy trudno. I tu i tam zginęli wybitni Polacy. Ofiarami Smoleńska są ludzie, z prezydentami Lechem Kaczyńskim i Ryszardem Kaczorowskim na czele, którzy w obowiązku obywatelskim i w patriotycznym odruchu serc spieszyli oddać hołd ofiarom sowieckiego ludobójstwa, ponosząc na lotnisku śmierć tak samo niespodziewaną, jak oficerowie z Kozielska w dołach katyńskich. Miejsce ich konania dzieliła tak niewielka odległość! Obie tragedie łączy słowo OJCZYZNA. Słowo Katyń dla wszystkich Polaków nabrało dziś podwójnego znaczenia.

Światowi komentatorzy piszą o niesłychanym tragizmie naszego losu. Przypominają jego kolejne etapy... Jak nie łączyć wątków, skoro dzisiaj wśród ofiar są także rodziny zastrzelonych 70 lat temu oficerów?

Taka zbieżność faktów ma znaczenie nie tylko symboliczne. Jest tak wiele mówiącym zrządzeniem losu, które połączyło na zawsze 96 poległych pod Smoleńskiem z blisko 4 tysiącami zamordowanych w Katyniu strzałem w tył głowy.

Dlatego tablica upamiętniająca ofiary katastrofy samolotowej znalazła się nie gdzie indziej, jak w kruchcie Kaplicy Katyńskiej Katedry Polowej Wojska Polskiego, a Krzyż sprzed pałacu prezydenckiego ma być w przyszłości – po jednoznacznym zadeklarowaniu zgody na budowę pomnika ofiar Smoleńska – przeniesiony do Kaplicy Loretańskiej kościoła św. Anny, gdzie znajduje się epitafium katyńskie.

Dlaczego władze Federacji Rodzin Katyńskich tego nie rozumieją, albo nie chcą zrozumieć? Dlaczego wolą nadal tkwić w okowach antypisowskiej retoryki? Mówiąc językiem propagandy komunistycznej zapytam: komu to potrzebne i kto za tym stoi?