PO i PSL. Awers i rewers tej samej monety.

Obrazek użytkownika Bogdan Jan Lipowicz
Kraj

 „PO i PSL konsumują swoje dochody ? Koniunktura u deweloperów”. Czy coś się zmieniło? Jesień 2018 roku była czasem wyborów lokalnych, do rad miejskich, wiejskich i prezydentów miast. Ponieważ tak jestem nauczony/wychowany, by w sprawach patriotycznych, jako taki „niepartyjny  szary człowiek”,  zawsze starać się dać coś od siebie, często naiwnie, jak to Skaut,  własnym skromnym sumptem wydałem pewne  wydawnictwo wspierające „dobrą zmianę”. Chciałem podjąć próbę wydawania skromnego dwutygodnika, sprzedawanego na pocztach. Oczywiście jak w każdym działaniu realnym, życie zweryfikowało zamysł, wydałem tylko numer próbny 0,  i nr 1 . Dystrybutor pocztowy  chciał marży 48% od ceny każdego numeru i rozliczenie każdego numeru po 8 - iu tygodniach. To nie warunki dla kogoś kto coś finansuje z najniższej pensji, trudno. Ale  próbowałem, realia poznałem, więc śpię spokojnie. I wydaje mi się, że artykuł dotyczący PSL -u (  ]]>http://studiowieza.pl/?page_id]]>...(link is external)  , str 11 ) dziwnie nic nie stracił na aktualności. Dlatego bardzo bym prosił o jego przedwyborczą dystrybucję w internecie. Samego artykułu. Bo informacyjne "ziarnko do ziarnka"… Ludzie naprawdę wielu rzeczy są nieświadomi. 

Tytuł :  „PO i PSL konsumują swoje dochody ? Koniunktura u deweloperów” ( 2018 r )

"Co rusz media donoszą, że w ostatnim roku nastąpił duży wzrost sprzedaży mieszkań u deweloperów. W całej Polsce. Zastanawiałem się, co może być przyczyną takiego wzrostu. Przecież tak gwałtownego wzrostu ilości osób dobrze zarabiających raczej nie było. Na pewno z życiowej konieczności w kredycie kupują mieszkania młodzi ludzie mający lepsze zarobki i młode małżeństwa, większość przy wsparciu dobrze sytuowanych rodziców. Ale ta ilość jest wyliczona, wiadoma, i nie do końca tłumaczy tą koniunkturę na budowę i sprzedaż mieszkań deweloperskich.
I tu przypomina mi się zeszłoroczna rozmowa w czasie pobytu u znajomego, koło bardzo bogatego miasteczka w bogatym rejonie na zachodzie Polski. Silny PSL. Blisko miasta wojewódzkiego gdzie silne PO.
Jak to Polacy, gadamy o polityce, perspektywy wyborcze i takie tam. Na tapecie rządzący w okolicy PSL.
On : - „ Słuchaj, oni mają tutaj Ratusz tak obstawiony, że nie ma żadnych szans, by ktoś inny tu wygrał. Chyba, że oni wystawią następny swój komitet pod inną nazwą. Że to „lud”. Może dobiorą kogoś z PO bo się wspierają. Ale ktoś inny, to się raczej nawet boi wystartować, nie ma ludzi, nikt nie chce kłopotów. PiS istnieje tylko formalnie, mają wsparcie w województwie, parę głosów dostanie, ale tyle, co czasami jeden coś sobie pogada. U nas w miasteczku i okolicy rządzi z 5-6 rodzin PSL- owskich. Mogą być różne nazwiska, bo pożenieni, ale faktycznie 5-6 rodzin. Jak idziesz do Ratusza, masz do czynienia tylko z nimi. Przypadków tu nie ma. Mnie burmistrz toleruje bo od małego razem chodziliśmy do szkoły. Ale ja tu jestem dziadem. To co potrzebuję załatwię, ale wiem, że nie mogę się wychylać. Bo nic nie załatwię, a coś zawsze załatwiać trzeba. My tu wszystko o sobie wiemy, ja wiem kogo jest hotel, kogo zajazd a kogo stacja benzynowa. Wszystko PSL. Kto ma ile hektarów, kto dzieli pieniądze unijne, czyja baba jest dyrektorem w szkole, czyja córka pracuje u niej, które dziecko ma jaki etat. Jakie są powiązania, których ty byś nie zobaczył nawet jakbyś tu rok posiedział. I wszyscy wiedzą jak mają głosować. Tylko PSL. Jedna z tych rodzin ma w miasteczku i w mieście 100 mieszkań, rozumiesz, 100 mieszkań. Tylko na sam wynajm. Zabezpieczeni na 200 lat. Oni są tak za „unią” i tak kochają „unię” jak sama Unia siebie nie kocha. Tu się nic nie ukryje, prędzej czy później ktoś się pochwali, choćby na weselu przy wódce. Ale i tak ludzie wiedzą kto i co ma. Nawet jak to na dzieci, synowe i zięciów albo wnuki. To i tak jedna rodzina. Jedna PSLowska rodzina. I etaty w ratuszu. I w agencjach, co ich PiS teraz trochę ograniczył. Ale oni cierpliwie czekają, aż „unia” ten PiS załatwi. Wszystko jest podzielone, tam nikt obcy się nie dostanie. Hale, zakłady, pracownicy, pola, starzy pod miastem a młodzi w mieście (miasteczku, przyp. aut.). Dla nich kupić dla dziecka mieszkanie w x (miasto wojew., przyp. aut.) to jest nic. Najlepsi klienci deweloperów. A czterdzieści kilometrów stąd mam kolegę. PSLak , był gdzieś tam dyrektorem, dziś ma 1000 hektarów. Spotkaliśmy się na zjeździe klasy, to się pochwalił, chciał mi zaimponować. Ty wiesz co to za pieniądze? Z kom PiS chce tu wygrać? Tam może tak (czyli u mnie, przyp.red. ), tu nie.
Wszystkie te liczby przypisane ludziom PSLu padły w rozmowie. Może on przesadził ? Oczywiście w Lubelskiem to by było nierealne, może gdzieś piąta , dziesiąta część. Ot, ktoś wszystkim dzieciom pomoże postawić chałupy i załatwi pracę, najlepiej przy polityce lub dzieleniu pieniędzy unijnych. Oczywiście w Lublinie da się zarobić deweloperom, wiadomo, stolica województwa. Czy PiSowi uda się to przełamać? Zobaczymy. Dla Polski, dla dzieci i wnuków zwykłych ludzi to na pewno było by lepiej. Ale tak sobie myślę, że i PO, i PSL i np. deweloperzy, to w wielu miejscach jedna „wielka rodzina”. I ta „koniunktura” na mieszkania deweloperskie rzeczywiście może być „konsumowaniem” przez rodziny z PO i PSLu tych wielu lat u władzy i lekkich pieniędzy, budowania fortun. W przypadku PSLu u władzy od lat czterdziestych, choć pieniądz przyszedł już po „transformacji”. Tyle, że trzeba się było umiejętnie „przetransformować” i fortelem zmienić nazwę z ZSL na PSL. Struktury były te same, ciągłość, ale oczywiście przyszła młodzież. Tyle, że „po rodzinie”.
Jeżeli się weźmie pod uwagę, że co roku nie trafiało do budżetu albo wypływało z budżetu razem 35-40 miliardów złotych (każdego roku) i poprzednio rządzący na to przymykali oko, to pytanie, a czego tak „przymykali” to oko, gdzie te pieniądze trafiały do kogo po troszeczku a do kogo więcej. Ale do tego już nikt nigdy nie dojdzie. Choć z tych pieniędzy pewno więcej do „sympatyków” PO. PSL brał co na wsi i etaty na województwo. A pole, polem. Hektarów nigdy nie za dużo. Podział wpływów. Gdyby się tak przyjrzeć, to pewnie 90 % najbogatszych rolników na wsi lubelskiej to PSL. A może przesadziłem? Tylko 80% ? Może 70 %. Mało? Jeśli chcemy wyrównać szanse dla wszystkich, trzeba popierać „dobrą zmianę” lub ludzi, co nie są w układach z PSLem. Na takich trzeba głosować ".

]]>https://www.youtube.com/watch?v=vEXiZ0X8qOo&t=10s]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)

Komentarze

     Serdeczne dzięki za ten artykuł, który powinien być często powielany przed wyborami samorządowymi, które są bardzo ważne, bo z nich wywodzą się pracodawcy lokalnych  społeczności. Czas podkreślić, że ci pracodawcy ( burmistrzowie, wójtowie, starostowie, a nawet sołtysowie, to pokoleniowa mafia PSL (ZSL). Mnie trzy razy dziennie zrywali plakaty wyborcze, bo panicznie się bali, że ktoś bezkompromisowy będzie im patrzył na ręce. Ja jestem od nich niezależny materialnie, ale ludzie się boją. Przyszłe wybory samorządowe muszą zaowocować szczególną pozytywną kampanią wyborczą, aby rozbić ten nieformalny układ lokalnej zmowy postkomuny.

Vote up!
3
Vote down!
0

ronin

#1654983

Dziękuję. Przydało by się aby PSL razem z sojusznikiem i teraz troszkę poszedł w dół. Troszeczkę, tak na 7,9 % :).  To przy tej ordynacji  Polska by miała następnych kilka lat szansy. Tak, na swoich obszarach oni, PSL,  są mocni. Zobaczymy. Muszą się uaktywnić małe ruchy lokalne, ale wiemy jak to jest. trudne :). Pozdrawiam.

Vote up!
1
Vote down!
0

Bogdan Lipowicz Skaut

#1655056