Zwyczaje, przesądy, nieświadomość, a NOL (UFO)

Obrazek użytkownika Krzysztof J. Wojtas
Blog

Na blogu prof. Jadczyka jest dyskusja dotykająca poglądów Junga na NOL (UFO) w odniesieniu do nieświadomości zbiorowej, jako źródła (matrycy) dla wyjaśniania niewyjaśnionego.

Tu chcę przedstawić nieco inne spojrzenie, które dla uważnego Czytelnika będzie z tematem powiązane.

Moja babcia urodziła się i odchowała (bo określenie „wychowała” jest nieadekwatne – żyła w „ciekawych czasach” – rocznik 1900), na terenie Podlasia – obecnie Białoruś.
Mogę mniemać, że wiele z Jej zasad postępowania wynikało z zaobserwowanych obyczajów, a może i przesądów, tam występujących.

Nie mieszkaliśmy razem; kontakty były sporadyczne, a zmarła kiedy byłem jeszcze dzieckiem. Jednak we wspomnieniach rodziców i pokolenia stryjów (była matką 7 synów), pojawiały się wzmianki o niektórych, kultywowanych przez Nią zwyczajach. Także sarkastyczne.

Takim wspomnieniem była np. rzucona kiedyś okazjonalnie, a zapamiętana, uwaga, że Babcię to „nosiło” i robiła jakieś zupełnie bzdurne rzeczy – raz w roku „przemeblowywała” chałupę.
Chałupę, bo to biedny, typowy dom na świętokrzyskiej wsi – składał się z dwu izb: kuchni (jeszcze z glinianą podłogą – pamiętam! i „białej izby”).

To co tam było do przestawiania?
Komoda, stół i dwa łóżka.
Ale, jak później kojarzyłem, kiedy odwiedzaliśmy babcię na wsi, za każdym razem ustawienie mebli było inne.

Wśród swych zainteresowań mialem i związane z feng shui, różdżkarstwem, żyłami wodnymi, czy geomancją ( „siatką szwajcarską”).
Zacząłem zastanawiać się, czy zwyczaje Babci nie miały powiązań z tymi zjawiskami.
Ich wpływ wydaje się znikomy i każdy poważny naukowiec, skoro nie sprawdzi „szkiełkiem i okiem”, nie da wiary w ich istnienie.
Także moje zainteresowanie z czasem uległo osłabieniu, bo wpływy wydały się być pomijalne.

Od kilkunastu lat staram się prowadzić w miarę zdrowy tryb życia
(z wyjątkiem tolerancji dla jedzenia tego, co lubię, używania alkoholu, i najwyżej jeszcze kilku rzeczy uważanych za niezdrowe).
Codziennie biegam – podwyższyło to na tyle moją odporność, że prawie się nie przeziębiam – to o tyle istotne, że mam chroniczne zapalenie zatok objawiające się stanem bliskim agonalnego przy katarze.

Ostatnimi laty, z przyczyn oczywistych, ograniczamy ogrzewanie. Zwykle jesienią przenosimy się do „ciepłych krajów” naszego domu. Mnie przypadło wygodne łoże w słonecznym pokoju. Mogłem sobie czytać bez przeszkadzania innym.

W ubiegłym roku, zaczynając od późnej jesieni, stan moich zatok pogarszał się. Dzwonienie w uszach itp. Stosowałem środki naturalne (czosnek). Zastanawiałem się, czy codzienny prysznic po bieganiu nie był przyczyną permanentnego podziębienia. W końcu, pod koniec 2008 rozchorowałem się na dobre. Trzy tygodnie dochodzenia do siebie, a i później jeszcze odczuwałem skutki osłabienia organizmu.
Przez lato wszystko wróciło do normy.

W tym sezonie sytuacja się powtórzyła. Następowało pogłębiające się przeziębienie. Rano budziłem się z bólem zatokowym głowy.

Powiązałem te zdarzenia i przeniosłem się do innego pokoju .

Mogę stwierdzić, że odczuwam powolną, acz systematyczną, poprawę samopoczucia. Bóle głowy praktycznie minęły. Nie odczuwam podziębienia.
( Fakt, że śpię w towarzystwie żony – może to jest przyczyną? ;-)))

Czy nieświadomość zbiorowa może mieć wpływ na obserwację NOL?
Zastanawia, że w Polsce mamy mało informacji na temat takich obiektów (poza preparowanymi). Czy może to mieć związek z trzeźwym spojrzeniem na rzeczywistość naszego społeczeństwa?

Takie porównanie. Na Zachodzie, w krajach rzekomo wysokocywilizowanych, miały miejsce procesy czarownic w ilościach stosownych do poziomu ich rozwoju. U nas były tylko sporadyczne przypadki i to w zachodnich połaciach Rzeczypospolitej.
(Na terenach wschodnich były inne sposoby likwidacji osób niewygodnych).
Warto więc zastanowić się nad porównaniem liczby czarownic z częstością występowania NOL na danym terenie.

Wnioski mogą być dwojakie:

1. nieświadomość zbiorowa przyczynia się do powstawania i obserwacji zjawisk niecodziennych,
2. społeczeństwa Zachodu dają się łatwo manipulować, co wpływa na ukierunkowanie tworzenia pojęć nieświadomości zbiorowej.

Mamy do czynienia z „inwazją” strachu opartego na rzekomym terroryzmie muzułmańskiego pochodzenia.
Mamy kult przemocy objawiający się drastycznymi scenami pokazywanymi i propagowanymi przez wszystkie media.

Czy takie formy wpływania na nieświadomość zbiorową objawiają się wzrostem społecznego zdegenerowania?
Czy powinniśmy dalej być tak ślepo zapatrzeni w Zachód?

Z powyższych uwag nie należy wnioskować, że pojęcia nieświadomości zbiorowej są tylko złudzeniem; sądzę, że mogą stawać się częścią rzeczywistości. Daleką analogią mogą być idee platońskie.

Jednak ten typ rozważań to już zupełnie odrębna tematyka.

Brak głosów