a ja tam wolę być pętakiem niż chamem, czyli, bohaterski Donald znów bierze na siebie wielką odpowiedzialność...

Obrazek użytkownika Harpoon
Kraj

Wielkie jest bohaterstwo umiłowanego przez lemingi pana Donalda. Karmiony swoją propagandą, która nie dopuszcza żadnej krytyki na salony oraz bezgraniczną i bezkrytyczną miłością dzieci propagandy, postanowił dziś w Sejmie zwyzywać przewodniczącego Solidarności.

Poza rzucaniem obelg na reprezentanta potężnej części społeczeństwa pan Donald jak zwykle bajerował naród kolejnymi opowieściami o swoim oddaniu Polsce.

Starał się człeczyna uświadomić Polaków, że reforma jest konieczna, bo bez niej nie będzie pieniędzy na emerytury.

Wzruszające.

Nawet - powiedziałbym - do łez.

Przez cztery lata swoich spektakularnych harców, nazywanych rządzeniem, pan Donald wraz z ekipą fachowców położył w gruzach prawie wszystko, a dziś troszczy się o emerytury swoich poddanych.

Krzyczał z trybuny z wykorzystaniem swoich kiepskich umiejętności aktorskich, jak bardzo mu na losie Polski zależy. Że jest w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność za reformę.

Ileż razy już to powtarzał ten człowiek?

Kilka? Kilkanaście?

Ma tupet, nie powiem.

Że co, że te słowa mają uwiarygodnić jego poczynania?

Że kto go rozliczy za czyny? Sejm? Media?

Cynik. Fałszywy i obłudny cynik.

Nic, tylko usiąść i płakać. To jednak zostawiam lemingom, które pana Donalda kochają na zabój.

Ja w ani jedno jego słowo nie wierzę. Taki jestem.

Zamiast dziś pod płaszczykiem wielkiej reformy rozkładać polski naród, trzeba było się do władzy nie pchać.

Zapewniam, byłoby dziś dobrze i uczciwie.

A tak....

Jedno jest pewne, pan Donald gra dziś o wysoką stawkę.

Strach i niepewność wypełzają z jego oczu.

Coś mi się wydaje, że niedługo pan Donald będzie czekał na rozliczenie.

I nie będzie ono dotyczyło wyłącznie pseudo reformy emerytalnej.

Zabawa zacznie się wtedy, kiedy wyjdą różne ciekawe fakty z tej ponad pięcioletniej troski pana Donalda o Polskę.

A jest kilka fajnych, smacznych tematów.

Począwszy od stoczni, poprzez autostrady, stadiony, hazard i tajemnicze, niewyjaśnione śmierci blisko dwustu osób.

No, bo i Smoleńsk i "wypadek" Casy, a i liczne grono obywateli, którzy wiedzieli sporo i postanowili skończyć ze sobą za sprawą samobójstwa...

Mogą panu Donaldowi klaskać klakierzy w Sejmie.

Mogą media manipulować i kłamać.

Coś mi się wydaje, że coraz więcej ludzi, miast kochać pana Donalda, zaczyna z obrzydzeniem słuchać jego bajek o demokracji i zielonej wsypie.

Bo bajką żyć można jeden wieczór. No, może i nawet cztery lata.

Dłużej nie.

Bo bajka ta jest już nudna i mało ciekawa.

Hhmmm. Zaczyna być nawet niesmaczna.

dla pętaków oczywiście, bo pan Donald wciąż tą bajkę lubi...

Brak głosów

Komentarze

 10/10  

 Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#241080