Monte Cassino, czyli mam dosyć Pana Prezydenta

Obrazek użytkownika seawolf
Blog

I znowu przesyłka od Leszka Makowieckiego. I akurat mi przypomniała mój ulubiony klip Sabatonu, a już dawno o nim nie pisałem. Na niedzielę, to może i lepiej odpoczac od polityki. Nawet zacząłem cos pisać, ale, na miły Bóg ( to określenie zastępcze, na wypadek gdyby to czytały osoby nieletnie i przed godziną 23), ileż można o tym psycholu, członku Prezydium Sejmu, czy głu..., to jest, sorry, Panu Prezydencie, oby żył wiecznie! Chwila odpoczynku, poczekają. Może jakieś kwiaty w tym czasie złożą w ramach braterstwa, albo cóś. Zatem Monte Cassino. Właściwie najsłyniejsza bitwa, obok Bitwy o Anglię i Arnhem, z udziałem Polaków w wojnie, bo o Narviku mało kto słyszał ( a, ciekawostka, ci z Narviku pierwotnie mieli walczyć z Sowietami na Linii Mannerheima, ale nie zdążyli się sformować i Talvessota, czyli Wojna Zimowa sie skończyła, a wkrótce Niemcy uderzyli, więc przerzucono ich do Norwegii, zamiast do Finlandii), Falaise to też tylko epizod wielkiej operacji we Francji, Lenino to w ogóle kompromitująca klęska, fatalne dowództwo sowieckie i nie lepsze polskie, wygonienie polskich żołnierzy z okopów na śmierc bez sensu ( słynne „Idut kak mariaki”, a w istocie szli wyprostowani, bo ich nie wyszkolono, jak maja iść pod ogniem), w walce o jakąs wioskę i kawałek bagna bez żadnego znaczenia, chaos, masowa dezercja 500 żołnierzy ( dla nich gorszym wrogiem byli Sowieci, co łatwo zrozumieć, w koncu to „amnestionowani” z łagrów, co nie zdążyli do Andersa), w końcu wycofanie Dywizji z frontu „ do dalszego szkolenia”, zdegradowanie oficerów, front nie ruszył się nawet na metr, bo pół roku później sowieci szturmowali tą samą wioskę, no, lepiej zapomnieć. Zatem ( znowu, bo ciągle mnie dryfuje na boki, niechbym tak kierował statkiem, kariera byłaby krótka) Monte Cassino, prawdziwa „story”, która przeszła do zbiorowej pamięci i legendy, miejsce niezwykle zaciętych wielomiesięcznych ataków wielonarodowych sił aliantów i niezwykle zaciętej, bohaterskiej i umiejętnej obrony niemieckiej. Przykre, że w tej bitwie to po stronie alianckiej, a nie niemieckiej popełniono zbrodnie wojenne, jak bezsensowne zbombardowanie klasztoru z cywilami. No, ale to w niczym nie obciąża naszych żołnierzy z Kresowej i Karpackiej. Ich bohaterstwa, morderczej walki o kolejne wzgórza nie zmienia też fakt, ze byli częścią wielkiej operacji, a decydujące w końcu było natarcie francuskich, a ściślej , tunezyskich oddziałów w dolinie rzeki Liri, Niemcy wobec grożby odcięcia, wycofali sie, a nasi weszli do opuszczonego Klasztoru, co symbolicznie zakończyło zwycięską bitwę. Zresztą, i tu znowu wracam do nalotu, sam Klasztor był tylko symbolem, od którego cała bitwa wzięła nazwę, nie odgrywał w systemie obrony większej roli. I nie na Klasztor , ściśle mówiąc były skierowane uderzenia chłopców Andersa, którzy dali przykład wielkiego bohaterstwa tak w tej bitwie, jak i w całej kampanii włoskiej. Potem, w ramach nagrody Churchill powiedział gen. Andersowi, że może już sobie zabrać te dywizje, jak mu nie pasuje porozumienie jałtańskie, obejdzie się... A polskim pilotom i żołnierzom zabroniono udziału w defiladzie zwycięstwa, żeby sojusznik sowiecki nie odczuwał dyskomfortu.. Minister Stasiak zdążył przed śmiercią wręczyć chłopakom z Sabatonu medal... Medal należał się jak najbardziej, bo co im kazało śpiewać o bohaterskich Polakach w świecie, gdzie nikt nie wie o tym , gdzie jest nie tylko jakaś Wizna, ale w ogóle Polska- to jakoś tam, gdzie były te polish concentration camps, czy obok. Jeśli w Polsce 30% młodych ludzi nie wiedziało , kto właściwie strzelał w Katyniu, jeśli córka mi mówi, że też dzięki Sabatonowi dowiedziała sie o tej bitwie pod Wizną, bo program historii jest koszmarnie poszatkowany i w kolejnych klasach zaczynają od poczatku i nie ma czasu, by dojść do II wojny (!!!), to tym większe zaskoczenie przy młodych Szwedach- metalowcach, którzy generalnie, jako gatunek nie słyną z przeintelektualizowania. No, ale dośc gawędziarstwa, piekna ballada Leszka Makowieckiego z nowej płyty „Katyń- 1940-Ostatni List”, i przy tej okazji klip Sabatonu o Monte Cassino! KLASZTOR (MONTE CASSINO) sł.muz. Lech Makowiecki Byłem tam kiedyś... Ubogi pielgrzym... Turysta z Polski klasy „B”... Na my plecaku (wściekle czerwonym) Rozpięty orzeł bielił się... Sypnął mi piachem, mijając w pędzie Z literką „D” mercedes-cud... Zboczyłem z drogi, by siły zebrać I w cieniu góry znaleźć chłód... Nade mną klasztor – cel i przeznaczenie Na stromym wzgórzu dumnie trwał. Piąłem się w górę, jak Syzyf wytrwale Czepiając się rozgrzanych skał... Ktoś tu przede mną też się tu wspinał Zdzierał paznokcie aż do krwi... Znalazłem łuski... Hełm rozstrzelany... Pokryty kurzem rudej rdzy... I wtedy nagle spłynęła na mnie Siła nadludzka... Dziki gniew... Biegłem ku niebu, krzycząc przekleństwa Szaleństwo chwili... Płacz i śmiech... Kiedy w euforii – brudny, spocony Zdobyłem ten piekielny stok Czułem na sobie (do dziś pamiętam) Czyjś chłodny i szyderczy wzrok... Podniosłem oczy... Coś we mnie pękło... Tamten ze strachem cofnął się... Skrył swą pogardę za szybą czarną Mercedesa ze znaczkiem „D”... Z gardłem ściśniętym, niby pijany Ku rzędom krzyży szedłem sam W ręku ściskałem bukiecik maków Zerwanych gdzież na zboczu, tam... Bóg litościwy słońce przysłonił Chmurami ciężkimi od dżdżu Twarz wystawiłem na chłodne krople Gorączka mijała już... Przede mną była droga daleka Z której pozostał dziś mi W starym paszporcie – niby relikwia Płatek czerwony od krwi...

No i Sabaton, też pieknie i też na ten sam temat:
Na końcu klipu można odczytać inskrypcję z pomnika na wzgórzu- ““We soldiers of Poland Gave our soul to God, Our life to soil of Italy, Our hearts to Poland Czyli: My, żołnierze polscy Daliśmy duszę Bogu Życie ziemi włoskiej Serca- Polsce....” Cześć waszej pamięci, chłopcy.... Kłaniam się Wam do ziemi.... Płyta Leszka właśnie wyszła, jest już w Empiku: ]]>http://www.empik.com/katyn-1940-ballady-makowiecki-lech,prod59046415,muz...]]> ]]>http://seawolf.salon24.pl/]]>
Brak głosów