Zniszczona odpowiedzialność. „Losy trzech prezydentów pokazują, czym różni się demokracja od polskiej rzeczywistości”

Obrazek użytkownika kura domowa
Artykuł

http://wpolityce.pl/dzienniki/blog-stanislawa-zaryna/23436-zniszczona-odpowiedzialnosc-losy-trzech-prezydentow-pokazuja-czym-rozni-sie-demokracja-od-polskiej-rzeczywistosci

Czym różni się demokracja od reżimu, który funkcjonuje w Polsce? W demokracji istnieje polityczna odpowiedzialność za działania i decyzje. Społeczeństwa krajów zachodnich na razie jeszcze spełniają funkcję suwerena oczyszczającego politykę z ludzi działających wbrew interesom państwa, czy nieetycznie. Wytoczenie przez śledczych i media dział przeciwko najważniejszym politykom w krajach zachodu nie skutkuje, jak u nas, napaścią na prokuratorów czy zamazywaniem odpowiedzialności. Nikt też nie szafuje kuriozalnymi zarzutami o budowę totalitarnego państwa, czy doprowadzenie do śmierci zatrzymywanych. W dojrzałych reżimach demokratycznych kwestie odpowiedzialności za decyzje polityczne oraz ściganie patologii w świecie polityki są traktowane poważnie.

Świetnie pokazują to historie dwóch prezydentów – Jaques'a Chiraca i Christiana Wulffa. Ten pierwszy został skazany przez francuski sąd za nadużycia w okresie, gdy pełnił funkcję mera Paryża. W czasie swojej kadencji płacił członkom partii oraz ich rodzinom pieniądze za nie wykonywaną pracę. Został skazany za defraudację i nadużycie zaufania publicznego. Wymierzono mu karę dwóch lat w zawieszeniu.

Również z powodów nieprawidłowości finansowych w niesławie odszedł były już prezydent Niemiec Wulff. Ten z kolei odpowie za przyjęcie nienależnych korzyści oraz umożliwienie czerpania nienależnych korzyści. Wulff, jako premier Dolnej Saksonii, miał przyjąć prezent w postaci wymiany biletów zwykłych na biznesowe oraz miał wziąć nisko oprocentowany kredyt od znajomego. W wyniku działań śledczych do Bundestagu wpłynął wniosek o uchylenie immunitetu prezydenta. On sam złożył rezygnację z funkcji.

Dwa kraje o ustabilizowanym systemie demokratycznym ścigają swoich prezydentów za niezgodne z prawem, ale niezagrażające państwu, praktyki finansowe. W imię walki o przestrzeganie prawa niemieccy śledczy doprowadzili do odejścia z polityki w niesławie urzędującego prezydenta, a francuscy do skazania byłego prezydenta, jednej z najważniejszych postaci życia publicznego w kraju. I na prokuratorów nikt nie rzucał oskarżeń, ani nie oburzał się za ich polityczne działania, nikt nie udawał, że nie widzi patologii i nieetycznego zachowania.

Na tle wydarzeń związanych z prezydentami Francji i Niemiec sytuacja w naszym kraju rysuje się bardzo niedobrze. W Polsce wciąż są politycy – obecnie dominującego nurtu, którym ważnych, poważnych i niewygodnych pytań się nie zadaje. Jedną z głównych takich postaci jest obecny prezydent Bronisław Komorowski. Jego związki z WSI, ewentualny udział w patologiach tych służb i w ich tuszowaniu, udział w aferze aneksowej nikogo nie interesuje. Media, śledczy i koledzy polityczni Komorowskiego od lat udają, że tematu nie ma, że żadnych znaków zapytania nie należy zauważać. Toczący się proces dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego przed sądem w Warszawie nie cieszy się żadnym zainteresowaniem mediów. A dotyczy przecież m.in. udziału Prezydent RP w próbie kompromitacji komisji weryfikacyjnej WSI. Wszyscy przeszli już do porządku dziennego nad treścią raportu z likwidacji WSI, a przede wszystkim nad zeznaniami samego Bronisława Komorowskiego, który przyznał, że kilka lat temu brał udział w spotkaniach z m.in. z płk. Leszkiem Tobiaszem byłym żołnierzem WSI, który oferował mu nielegalny dostęp do aneksu z raportu WSI. Obecny prezydent powiedział w prokuraturze dwie bardzo ważne rzeczy (później wycofał zeznanie). Po pierwsze, przyznał, że wykazał zainteresowanie otrzymaniem aneksu do raportu nt. WSI. Te słowa potwierdza również inny z byłych żołnierzy płk. Aleksander Lichocki w swoich zeznaniach w procesie Sumlińskiego.

Po drugie, Komorowski w prokuraturze zeznał, że podejrzewał Tobiasza o związki ze służbami rosyjskimi. Zresztą nie tylko on. Tobiasz miał od dawna problemy i był podejrzany z związki ze służbami Rosji. Miał w związku z tym również problemy w pracy. Co więcej, Tobiasz był odpowiedzialny za próby kompromitowania swoich kolegów ze służb. Składał fałszywe zeznania, oskarżając ich o różne przewiny. Wielu z nich miało problemy, ale potem okazywało się, że sądy oczyszczały ich. Oskarżenia Tobiasza były nieprawdziwe. Kilka miesięcy temu Tobiasz w związku ze swoimi oskarżeniami został ukarany przez sąd.

Prezydent Komorowski w prokuraturze przyznał, że wobec człowieka, którego podejrzewał o szpiegostwo na rzecz Rosji wyraził chęć dotarcia w sposób nielegalny do dokumentów legalnej komisji państwowej. Wziął więc udział w grze operacyjnej, która wymierzona była w ludzi uzdrawiających służby wojskowe. I zamiast zgłosić tę sprawę do ABW i prokuratury, przez miesiące spotykał się z Tobiaszem i prowadził rozmowy o aneksie.

Na tle działań Komorowskiego nieprawidłowości, z jakimi mieli do czynienia prezydenci Francji i Niemiec, wydają się być błahostkami. Tam rozpętano burze i doprowadzono prezydentów do politycznej przepaści. W Polsce udział w spisku przeciwko komisji państwowej, wspólne działanie z ludźmi podejrzanymi o szpiegostwo uchodzi prezydentowi na sucho. I nikt o tym nie wspomina.

Premier Donald Tusk i jego formacja polityczna od lat wzywają do budowy europejskiego świata, europejskich standardów. Niestety sprawa politycznej odpowiedzialności kieruje nas raczej ku reżimom totalitarnym z dalekiej Azji...

Brak głosów