Walenie w bęben, strzelanie do tarczy i w kolana - pytanie w który, do której i w czyje? Rozterki sułtanów, kapral z wojska, Schetyna i Lubnauer

Obrazek użytkownika Piter1
Kraj

Totalsi walą jak w bęben i strzelają na oślep licząc, że Polacy są zapatrzonymi w <nowoczesną Europę> bezmózgowcami. 
Walenie w bęben było dobre za starych czasów, kiedy Osman musiał jakoś zmobilizować do ataku przerażonych janczarów w obliczu starcia z niewiernym Lechistanem. Turcy nie byli ślepi i uczyli się na swoich błędach i porażkach, starali się bardzo ale w końcu to jednak my byliśmy górą i obroniliśmy kraj. A potem był Wiedeń... 
Później Lechistan zniknął z mapy Europy a Osman trwał, może trochę poobijany ale jednak cały czas ze swoją imperialną mocą. I tu stało się (?) coś dziwnego. Na audiencjach u sułtana było zawsze krzesło dla posła z RP (Obojga Narodów oczywiście) a mistrz ceremoniału przed rozpoczęciem obrad walił w bęben i upewniał się, czy wszyscy zaproszeni są obecni. I sułtan dostawał zawsze komunikat od mistrza,  że nie ma tylko posła z Lechistanu, bo on jest jeszcze cały czas w drodze. No i sułtan dostawał piany - co, znów im się Pindolino schrzaniło czy nie mają prądu? Przecież zawsze mieli prąd do walki z nami i w swojej herbacie - coś mi tu mój mistrzu ściemniacie. Proszę o konkretne wyjaśnienie.

A mistrzowie ceremoniału pocili się ze strachu bo wiedzieli, że sułtan wie, że oni wiedzą, że Polska zniknęła z mapy, ale wiedzieli też, że sułtan wie swoje (tylko co?...) I wyjaśniali w miarę upływu czasu - Polacy musieli mieć jakąś większą awarię, bo poseł jest w drodze od paru, parunastu, kilkudziesięciu lat i jakoś nie może dotrzeć. Ale to minie, Szefie, bo często mają bałagan lecz prędzej czy później robią u siebie porządek.
Sułtan wiedział swoje, bo domyślał się, że w polskiej rozdzielni pewnie wywaliło parę korków a miejscowi piją tę ich elektryczną herbatę, kłócą się pomiędzy sobą i pewnie biją, które korki z powrotem włączyć i w jakiej kolejności. W końcu jednak je włączą. Zdawał sobie sprawę z tego, że bez aktualnej mapy zamiast do Polski może trafić ze swoimi janczarami na przykład do Moskwy, a tam to może mu zabraknąć paliwa na zimę. I wiedział, że musi czekać na polskiego posła, bo może przywiezie mu on zaktualizowaną mapę. I marzył <No to wtedy heja! - wywalę go na mordę za drzwi z tym jego krzesłem a w miejscu Pałacu Kultury wybuduję meczet pod niebo...>.

No i kolejni sułtani pocierali brodę w zadumie, mistrz walił w bęben a polskie krzesło stało puste. W końcu poseł przyjechał ale sułtan machnął ręką na wręczoną mu, aktualną mapę i mruknął <No nie, z nimi sobie już nie poradzę, bo włączyli chyba za mocny prąd i teraz u mnie trzeba uważać na korki >.

Totalsi walą cały czas w bęben mimo, że realia skłaniają do schronienia się i przemyślenia błędów, zmiany strategii lub wręcz wywieszenia białej flagi. Od tego walenia już chyba całkowicie zgłupieli i ogłuchli, bo nie zauważyli, że zaczęli walić w bębny przeciwnika - i tego politycznego i tego ideologicznego (choć to w sumie ta sama armia z tym samym, olbrzymim pospolitym ruszeniem w tle). Wycofując się z coraz większym popłochem zamiast ostrzeliwać przeciwnika zaczynają strzelać we własne kolana, mylić broń z broną lub Bronkiem. 

A nowoczesny sułtanat Bruxei cały czas chce usunąć krzesło posła RP mimo że jest zajęte. I wydaje lakoniczne komunikaty typu < A ten poseł nijak nie chce z niego zleźć i jeszcze bezczelnie zaczął zapuszczać wąsy - jeszcze brakuje aby zaczął je podkręcać jak będą dłuższe. Na dodatek skumplował się z tym węgierskim troglodytą i niedługo zacznie nam demoralizować ludzi, młodzież i naszych tęczowych przyjaciół. Piłujemy temu krzesłu nogi, no ale albo drewno za twarde albo mamy kiepską piłę, bo za cholerę nie chce się pod tym bezczelem zawalić. Trzeba będzie mu chyba podmienić na coś z Ikei>. 

W zeszły wieku (sic!) byłem we wojsku. Od stycznia do końca kwietnia byłem w szkole podchorążych rezerwy (tzw. bażantów, czyli ludzi po studiach) w Bemowie Piskim - tam dziś stacjonują Amerykanie. No i przyszło strzelać z kałacha - na poligonie śnieg po pas, mróz minus 20 C i piękne słońce.. Na pięć strzałów miałem dziwny wynik -  36 punktów ale w tarczy były tylko cztery kule. Gdzie ta piąta? Kapral spojrzał się na mnie, zastanowił się i o dziwo powiedział, że zaliczam na piątkę, mimo że piątka była od 45 punktów. Rzucił na odczepne - musiało cię pewnie oślepić w końcu słońce i śnieg... Dziwne tym bardziej, że kapral był z zasadniczej a oni nas nie lubili, bo my studenci, inteligenci etc.. 
A obok na dwóch stanowiskach przy liczeniu punktów wybuchła awantura - jeden miał dziesięć kul w tarczy, drugi żadnej. I kłócili się o to, czyja to była ta tarcza z dziesięcioma... No i jeden dostał piątkę a drugi pałę z komentarzem od kaprala <zanim strzelisz to wiedz w jakim kierunku strzelasz>.

To był <tylko> nasz polski, prosty kapral a nie żaden sułtan Bruxei... 

Przed chwilą widziałem i słyszałem Schetynę i Lubnauer walących w bęben Antypisu i strzelających do PIS-u na jakiejś konwencji totalsów. No właśnie - podmienili im chyba bęben a strzelają do nie swojej tarczy i w swoje kolana (pewnie mają już takie z tytanu).

Brawo!!!

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)