Wg wicepremiera – "kultura"

Obrazek użytkownika insurekcjapl
Kultura

Sprawy kultury dotyczą nas wszystkich, więc łatwo się o niej wypowiadamy. Ale administrowanie nią z najwyższego szczebla wymaga wiedzy i przynajmniej sumarycznie zakreślonych dalekosiężnych celów, które się realizuje z determinacją. Czy wicepremier Gliński jest faktycznie reprezentantem i zdecydowanym obrońcą wartości, na które powoływała się od dawna patriotyczna prawica robiąc wszystko, by poprzednie zdradzieckie ekipy odsunąć od władzy? Oto dwa głosy na te tematy – księgarzy z Łodzi (w kwestii spolegliwości filosemickiej) i pisarki z Warszawy (o prywacie/miglanctwie/obłudzie państwowego dostojnika).

 

Oświadczenie

Wobec medialnej manipulacji „Gazety Wyborczej” Łodzianom wyjaśniamy:

3 grudnia br. na łamach łódzkiej wkładki „Gazety Wyborczej” (dzień wcześniej – w Internecie) ukazał się tekst Estery Flieger zatytułowany „Miszalski za 5 złotych”. W tekście tym fałszywie poinformowano, że biuro poselskie Piotra Glińskiego „bierze udział w promocji książki Mariana Miszalskiego”.

Informujemy zatem, że spotkanie z Marianem Miszalskim (autorem książki „Żydowskie lobby polityczne w Polsce. Geneza, historia, współczesność” ) nie było „promocją” tej książki, gdyż ukazała się ona na rynku księgarskim w 2014 roku i jest – wedle informacji wydawcy (warszawskie Wydawnictwo 3S Media) – „najlepiej sprzedającą się od dwóch lat książką prawicową”. Takim też tytułem i wyróżnieniem  kryształowej statuetki uhonorowana została na konwencji prawicy w Warszawie w roku 2015.

Fałszywy jest też tytuł w „Gazecie Wyborczej” – książka Mariana Miszalskiego nie kosztuje 5 złotych, kosztuje prawie 40 złotych („Gazeta Wyborcza” kosztuje 2 złote 50 groszy…) i pomimo takiej ceny sprzedaje się bardzo dobrze.

Wyjaśniamy też naszym licznym sympatykom, uczestniczącym w naszych spotkaniach, że od kilku miesięcy pobieramy 5 złotych za wstęp na te cotygodniowe spotkania z autorami ciekawych książek; wynika to stąd, że z samej tylko działalności księgarskiej  nie bylibyśmy w stanie pokryć kosztów tych cotygodniowych spotkań, na które składają się: zwrot kosztów podróży zapraszanych autorów, zapłata za hotel ( w przypadkach gości spoza Łodzi, którzy przeważają), honorarium autorskie, kwiaty (dla autorów-kobiet). Informujemy też, że jeszcze do niedawna ponosiliśmy koszty wynajmu sali na te spotkania.

Pozostały wysiłek organizacyjny spotkań ponosi w całości nasza księgarnia. Wyjaśniamy też, że patronat biura poselskiego W.Cz. Piotra Glińskiego nie był patronatem nad „promocją” książek zapraszanych autorów, ale patronatem nad  działalnością społeczno-kulturalną naszej księgarni, wykraczającą – jak powyżej pokazujemy – poza zwykłą działalność handlową. Odkąd prowadzimy tę pozahandlową działalność – nasze spotkania autorów z czytelnikami gromadzą od kilkudziesięciu do kilkuset uczestników, a dyskusje wokół książek, wymiana poglądów i dialog z autorami  trwają wiele godzin.

Za docenienie naszego wieloletniego trudu byliśmy bardzo wdzięczni Panu Posłowi  i sądzimy, że wyrażaliśmy też  wdzięczność wszystkich uczestników naszych spotkań. Z przykrością więc komunikujemy, że po manipulacyjnym artykule w łódzkiej wkładce „Gazety Wyborczej” Pan Poseł wycofał swój patronat.

Ewa i Waldemar Podgórscy

Księgarnia Wojskowa im. gen. Stefana „Grota” Roweckiego

w Łodzi, ul. Julina Tuwima 34

 

Felieton mejlowy

Szanowni Państwo, 

[...] proponuję śledzenie karier ludzi obecnie i od niedawna zasiadających na wysokich stołkach.

Z racji tego, że kultura jest wyjątkowo bliska mojemu sercu, przyglądam się poczynaniom wicepremiera za nią odpowiedzialnego. Odnoszę wrażenie, że wziął na przeczekanie wierząc, iż poprzedni gabinet wróci do władzy, a jeśli nawet nie dokładnie w starym składzie, to lepiej sobie jednak zapewnić życzliwość osób z nią powiązanych.

Co mnie skłania do takiego myślenia i wyciągania wniosków? Oto garść faktów:

a) Wystąpienie pana premiera w obronie „resortowych” córeczek: Komorowskiej i Rzeplińskiej oraz własnej żony;

b) Zakup dzieł sztuki, które i tak do narodu należały (zagraniczny bogacz może się kiedyś przydać);

c) Dotowanie nadal (nieco oszczędniejsze) prywatnych teatrów, niezależnie od repertuaru;

d) Powołanie na strażniczkę dużych filmowych pieniędzy osoby, która nie dopuści, żeby jacyś nowi się do nich dorwali i zaczęli wprowadzać dobrą zmianę!;

e) Umywanie rąk w sporze dawnego układu z nowo mianowanym dyrektorem teatru we Wrocławiu. Co prawda zastąpiono dyletanta profesjonalistą, ale skoro stary układ woli dyletanta, to lepiej cicho siedzieć;

f) A ostatnio, odebranie przyznanej wcześniej dotacji łódzkiej księgarni propagującej literaturę współczesną. Powód – tytuł promowanej książki wydał się panu ministrowi antysemicki. No może jemu samemu nie, ale skoro tak uznała GW, to przecież nie można z taką opinią dyskutować. 

Czy powyższe fakty nie tłumaczą, przynajmniej po części, braku dobrej zmiany w kulturze?

Pozdrawiam i do następnej soboty -

Małgorzata Todd

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)