Kresy. Nowa historia

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Przyzwyczajeni do (p)osła Brauna, od lat szerzącego njusy o złowrogim Albionie już od XV wieku szczującego Moskwę na Polskę, zaś podczas ostatniej wojny miał być odpowiedzialny za… rzeź wołyńską, zupełnie nie zwracamy uwagi na propagandę na wschód od Bugu. A tam to dopiero są głąby...

Poniżej zamieszczam obszerne fragmenty tekstu niejakiego Lwa Krisztapowicza. Ten urodzony w 1949 roku absolwent Wydziału Historycznego Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego (1976) uzyskał doktorat z filozofii w 1998 roku. Jest uznany za jednego z czołowych propagandzistów namiestnika Guberni Mińskiej (d. Białoruś) Aleksandra Łukaszenki i dlatego od 2010 r. objęty zakazem wjazdu na teren UE.

By jeszcze bardziej przybliżyć postać – Lew Krisztapowicz to człowiek, który rzucił hasło o ustanowieniu dnia 17 września nowym świętem narodowym - Дзень народнага адзінства (Dzień narodowej jedności). Jak pamiętamy tego dnia nastąpiła napaść sowieckich wojsk na walczącą z Niemcami Polskę. Dla Krisztapowicza i jemu podobnych bydląt to powód do radości.

Aktualnie zainteresowanie Polską spadło na drugie miejsce. Ukraina stała się najważniejsza w miarę coraz widoczniejszego fiaska „specjalnej operacji wojskowej”. Wspomniany już doktor podbija bębenek jak tylko może:

Ogółem na Ukrainie w latach 1940-1950 zginęło ponad 500 tysięcy ukraińskich cywilów, ponad 400 tysięcy jeńców radzieckich, 20 tysięcy żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej oraz organów ścigania, 850 tysięcy Żydów i 220 tysięcy Polaków z rąk OUN – Bandery.

W ciągu 10 lat zginęło blisko 2 miliony mieszkających na Ukrainie ludzi. I wszyscy zostali wymordowani przez UPA! Niesłusznie przez lata uważaliśmy się za ofiary „czystki etnicznej o znamionach ludobójstwa”, jak ongiś uchwalił zdominowany przez PO i PSL Sejm. Tak naprawdę UPA w pierwszej kolejności mordowała Żydów, potem… Ukraińców, jeńców sowieckich i dopiero Polaków. Wg danych przytoczonych przez łukaszenkowego „doktora” na jednego zamordowanego Polaka przypadało blisko 4 zamordowanych Żydów, ponad dwóch zabitych Ukraińców i prawie dwóch jeńców sowieckich. Doprawdy niepotrzebnie robimy aż taki rejwach – UPA potraktowała nas względnie łagodnie.

Łukaszenkowy lew Krisztapowicz popełnił jeszcze jeden błąd. Otóż jego zdaniem w 1940-tym roku UPA jeszcze nie istniała.

Po wycofaniu się Armii Czerwonej z terenów zajętych przez Niemców, Banderowcy działali, jako oddziały pomocnicze i formacje karne w niezliczonych akcjach pacyfikacyjnych i dokonywaniu bestialskich mordów na ludności cywilnej. Po wkroczeniu wieczorem 29 czerwca do Lwowa, banderowcy dokonali masowych pogromów i mordów ludności żydowskiej. 30 czerwca 1941 roku Bandera i jego zastępca Jarosław Stećko proklamowali we Lwowie niepodległość Ukrainy. Od 1942 r. banderowscy faszyści służyli III Rzeszy do walki z partyzantami białoruskimi.

Kiedy wojska hitlerowskie zaczęły się wycofywać po klęsce pod Stalingradem, członkowie legionu OUN*, którzy pomagali nazistom w przeprowadzaniu akcji karnych przeciwko partyzantom radzieckim, powrócili na Ukrainę i w 1943 roku utworzyli tzw. Ukraińską Powstańczą Armię (UPA)*. Na czele UPA* stał osobiście Stepan Bandera.

Nic to, że Bandera od 1941 roku przebywał w Sachsenhausen. Najwyraźniej kierował stamtąd ukraińskim podziemiem. No i pytanie podstawowe – skoro UPA powstało w 1943 roku jakim cudem Kristpowicz obwinia ją (i to wyłącznie) o mordy z lat 1940-42???

A tak naprawdę „banderowcy” w ogóle nie zamierzali walczyć o niepodległość Ukrainy.

Dopiero później, pod patronatem zachodnich polityków, zaczęły pojawiać się bajki o „obronie ukraińskich interesów narodowych, o „walce o wolność narodu ukraińskiego, itp.” Ale w rzeczywistości Banderowcy (Bandera, Stećko, Łebed i inni bandyci) 30 czerwca 1941 roku we Lwowie złożyli przysięgę, że będą ściśle współpracować z nazistowskimi Wielkimi Niemcami, pod przywództwem Adolfa Hitlera, ustanawiając nowy porządek w Europie i na świecie, i że będą kontynuowali tą współpracę z aliancką armią niemiecką w walce z okupacją moskiewską o nowy ład na całym świecie.

Dzisiejsze wybielanie i gloryfikowanie tych, którzy zamienili wsie zachodniej Ukrainy w prawdziwe piekło, którzy torturowali kobiety i dzieci, którzy zasypywali studnie trupami Ukraińców, Rosjan i Białorusinów i Polaków, nie może być postrzegane inaczej, niż rehabilitacja i reanimacja polityki faszyzmu i rasizmu. Co więcej, jest to podstępnie i obłudnie podawane pod hasłami odrodzenia narodowego i duchowego oraz integracji europejskiej Ukrainy.

Tymczasem w rzeczywistości 30 czerwca 1941 roku Bandera i inni ogłosili powstanie niepodległego państwa ukraińskiego, za co zostali aresztowani przez Niemców, ale propaganda nie zwraca uwagi na takie szczegóły. Jeśli jednak ktoś zwrócił na to uwagę Lew Łukaszenki ma kolejny argument. Nie do odparcia, przynajmniej za pomocą racjonalnych argumentów. Otóż Zachód oraz przywódcy Ukrainy to… lucyferianie!

Okazuje się, że mizantropijna, maniakalnie antyrosyjska polityka banderowców jest wyrazem prawdziwej demokracji i europejskich wartości. Weźmy na przykład pełne hipokryzji przemówienie na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa (2022 r.) Ursuli von der Leyen, wysokiej rangi urzędnika UE, podczas której przyrównała ona banderowców do „dzieci demokracji”. Albo na przykład wojnę, którą banderowcy wraz z zachodnimi faryzeuszami rozpętali przeciwko całej rosyjskiej historii i kulturze, w tym przeciwko rosyjskiemu kościołowi. Okazuje się więc, że współczesny Zachód nie jest wspólnotą chrześcijańską, lecz pseudoreligijną, prawdziwą cywilizacją faryzejską. Z tego wszystkiego wynika jedno i powinno to być w tej chwili jasne już dla wszystkich, że w chwili obecnej, nie ma już żadnej różnicy między banderowcami, a politykami świata zachodu, ponieważ zarówno jedni, jak i drudzy, są diabłami rodzaju ludzkiego.

Stary komunista Krisztapowicz sięgnął do wierzeń, które całe życie tępił! Doprawdy, jak w tym starym dowcipie, kiedy Sasza chcący wstąpić do Komsomołu zaklinając się, że jest ateistą, dla podkreślenia swojej deklaracji dodaje: jak Boga kocham!

Ale nie oszukujmy się. Tematyka białoruskiej propagandy generalnie jest nam obca; pewnie nawet przez myśl nie przeszło by nikomu, że można serwować aż tak prymitywną propagandę, gdyby nie... pewien portal.

Okazuje się, że łukaszenkowy propagandzista znalazł uznanie niejakiego Jacka Boki, człowieka pragnącego uchodzić za autorytet w środowiskach kresowych.

Cytowany wyżej tekst został podany do wiadomości na jego portaliku Kresy we krwi. Kto chce, niech sam sprawdzi:

]]>https://kresywekrwi.blogspot.com/2023/06/cywilizacja-faryzejska-chroni.html]]>

To jednak nie jedyny wybryk pana Bokiego. Okazuje się, że ciut wcześniej nazwał Polaków… jebanym narodem!!!

Ten wybryk miał miejsce na jednym z nielicznych już na szczęście polskojęzycznych portalików szerzących putinowską propagandę.

Nie wiem, jaki jest poziom głupoty tych mieszkańców Guberni Mińskiej (d. Białoruś), do których trafia przekaz Krisztapowicza.

Zdziwienie jednak budzi powielanie tych kocopałów przez człowieka, którego aspirację są rzekomo polskie i patriotyczne.

A może konto Jacka Bokiego zostało przejęte przez jakiegoś durnia z Mińska, któremu wydaje się, że jest specem od propagandy?

Wszak kolonia polskojęzycznych renegatów pod opieką b. dyrektora kołchozu Łukaszenki staje się całkiem liczna.

Myślę, że środowiska kresowe powinny przyjrzeć się bliżej Bokiemu.

Utożsamianie jego osoby ze środowiskami kresowymi przynosi im niestety ujmę.

Postronni obserwatorzy zauważają natomiast, że to coraz jawniej występujący putinowski agent wpływu.

Pora skoczyć milczenie. Przede wszystkim działający często od kilku dekad Kresowiacy powinni odpowiedzieć na powyższą wysoce prawdopodobną możliwość. Dlatego też tekst kieruję do:

- dr hab. Leszka Jazownika i dr Marii Jazownik z Uniwersytetu Zielonogórskiego, współorganizatorów budowy Pomnika-Mauzoleum Ofiar Ludobójstwa OUN-UPA w Zielonej Górze - Łężycy,

- dr Michała Siekierki, prezesa Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu,

- pani Małgorzaty Gośniowskiej-Koli ze Wschowy, prezesa Stowarzyszenia Huta Pieniacka,

- dr Krzysztofa Kopocińskiego z Żar – reprezentanta Światowego Kongresu Kresowian,

- dr hab. Bogusława Pazia z Uniwersytetu Wrocławskiego, organizatora konferencji naukowych i autora publikacji o Ludobójstwie Polaków na Kresach Wschodnich,

- ks. Tadeusza Isakowicz-Zaleskiego z Radwanowic – Fundacja Kresowa „Memoria et Veritas”.

Dla Stowarzyszeń Kresowych powinno bowiem być ważne odcięcie się od osób (a może nawet instytucji) jawnie reprezentujących interesy Moskwy i szerzących nieprawdziwe informacje li tylko w celu podburzenia społeczeństwa przeciwko innym wyłącznie ze względu na narodowość.

A także reagować na prowokację, z jaką bez wątpienia mamy do czynienia.

 

25.06 2023

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)