Hirohito, plagiat, troll

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Idee

Ogromnie lubię, gdy ludzie bałwanieją do kwadratu” - Józef Szwejk.

Problem kopiowania cudzych utworów jest stary jak świat. A przynajmniej jak długo istnieje pismo. Nic dziwnego, że w końcu postanowiono stworzyć jakieś normy, pozwalające na cywilizowany użytek z coraz większego dorobku Człowieka.

Na dzień dzisiejszy wystarczy nam tylko pamiętać, że prawo autorskie jest tzw. prawem osobistym i przysługuje twórcom.

W Polsce jest to ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. (Dz.U. Nr 24, poz. 83) o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Dr Arkadiusz Michalak, rzecznik patentowy i radca prawny z Krakowa, w swoim Komentarzu do prawa autorskiego pisze wyraźnie:

Przedmiotem prawa autorskiego jest zatem każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór). Ocena, czy powyższe przesłanki zostały spełnione, jest w większości przypadków sednem sporu w sprawach o naruszenia praw autorskich. Pozwany niemal w każdym przypadku kwestionuje twórczy charakter utworu lub jego fragmentu, którego ochrony dochodzi powód (zarzut nietwórczego charakteru dzieła). Dlatego też powód, na którym spoczywa ciężar dowodu, jest zmuszony do precyzyjnego wskazania twórczych elementów swojego dzieła uzasadniających przyznanie mu ochrony prawnej zgodnie z przyjętymi w orzecznictwie i literaturze zasadami, gdyż na gruncie prawa autorskiego brak jest domniemania twórczego charakteru dzieła (orz. SA w Łodzi z 17.12.2002 r., I ACa 254/02, opubl. w: Korpała, Orzecznictwo, s. 57).

Czy twórczy charakter można przypisać cytowaniu wypowiedzi osób publicznych, niektórych zmarłych (zestrzelonych jak admirał Yamamoto) czy też straconych po wojnie z wyroku alianckiego sądu za zbrodnie wojenne?

Oczywiście nie. Szczególnie dlatego, że autor dwutomowej książki Burza nad Pacyfikiem Zbigniew Flisowski podaje pozycje, z których zaczerpnął swoje cytaty.

Na stronie 71 pierwszego tomu Burzy nad Pacyfikiem (ISBN 83-210-0412-1) podaje je do wiadomości.

Po kolei są to: S. Ienaga: Japan’s Last War. World War II and the Japanese, 1939-1945, Oxford 1979 oraz N. Ike: Japan’s Decision for War: Liaison and Imperial Conference Records, March-December 1941, Stanford 1967.

A może obaj wymienieni wyżej autorzy są twórcami owych wypowiedzi?

Przypominam, że przy takim założeniu musielibyśmy potraktować je podobnie, jak rozmowę Zamoyskiego z posłańcem Karola szwedzkiego z kart Potopu i słynne ofiarowanie Niderlandów podsunięte przez Zagłobę.

Oczywiście nie. Obaj swoje wypowiedzi opierają na kolejnych źródłach – aż w końcu dochodzi do złożonych zaraz po wojnie zeznań będących w niewoli alianckiej wysokich oficerów japońskich.

Art. 29 prawa autorskiego określa tzw. prawo cytatu:

Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów oraz rozpowszechnione utwory plastyczne, utwory fotograficzne lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym celami cytatu, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawami gatunku twórczości.

O co ci chodzi zatem, Krispin?

Podważasz istniejące prawo, czy też całkiem cynicznie obrzucasz mnie błotem (g… raczej) z nadzieją, że coś przylgnie do mnie?

Przecież art. 34 cytowanej już ustawy mówi wyraźnie:

Można korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła. Podanie twórcy i źródła powinno uwzględniać istniejące możliwości. Twórcy nie przysługuje prawo do wynagrodzenia, chyba że ustawa stanowi inaczej.

 

Twórcą wypowiedzi Hirohito nie jest Zbigniew Flisowski. Nie są nimi również S. Ienaga i N. Ike.

Twórcą wypowiedzi Hirohito jest… Hirohito.

To samo dotyczy także innych wymienionych przeze mnie cesarskich japońskich dowódców czy ministrów.

Zostało wymienione również miejsce i inne okoliczności dotyczące kontekstu tych wypowiedzi.

Ty jednak Krispinku postawiłeś na atak na mnie, i to w oparciu o piracką kopię dzieła Flisowskiego. Już tylko to powinno skutkować zawieszeniem ciebie jako blogera na tym portalu.

Doprawdy nie wiem, skąd się wywodzisz. I, szczerze mówiąc, mam to gdzieś. Foliarz jest bowiem tylko foliarzem, ty na dodatek jesteś jeszcze autorem grafik niegodnych nawet pijanego zomowca.

Coś wiem o tym, bowiem fotografowałem w 1982 roku zniszczenia, jakie doznał nieistniejący już hotel Katowice od kwaterujących w nim zomowców.

Jednak nawet najbardziej prostackie ich napisy nie były aż tak prymitywne jak twoja grafika o krowie.

Fajnie byłoby stwierdzić, żeś troll. Ale ty przecież masz ambicje. Zamiast jednak pisać na portalu normalnie zacząłeś prowokować Tezeusza.

Wyzywałeś go a potem bezczelnie skarżyłeś się, że to ty jesteś ofiarą.

To tak, jak we „Włatcach móch”. W odcinku „Ekologowie” niejaki Anusiak wskazuje na bezdomnego i mówi:

- Rzucił we mnie kamieniem.

A kiedy pozostali kumple zapytali dlaczego, odpowiedział z rozbrajającą szczerością:

- Bo najprzód ja w niego trafiłem.

Tak dokładnie wyglądasz, Krispinku.

Chciałeś zaistnieć jako poważny bloger, kończysz jako trolik – grafoman.

To twój żałosny koniec. Po opublikowaniu twoich „grafik” nie dziw się więc, że dla innych userów zamiast Krispina będziesz już tylko Klozeciarzem.

Trochę szkoda, bo nawet bawiłeś mnie swoimi nadętymi wpisami i przeświadczeniem o własnej wielkości.

Niestety. Król okazał się nagi.

Choć po prawdzie królem to ty nigdy nie byłeś. Kiepski błazen, ot co. I nawet tej pozycji nie potrafiłeś utrzymać.

A poza tym miłego weekendu.

 

12.12 2021

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.7 (7 głosów)