Anarchizm versus libertarianizm

Obrazek użytkownika gps65
Idee

Anar­chi­ści de­fi­niu­ją pań­stwo ja­ko or­ga­ni­za­cję, któ­ra nie je­st na­tu­ral­nym ko­lek­ty­wem, nie je­st opar­ta na wspól­no­cie po­cho­dze­nia czy tra­dy­cji, nie je­st two­rem od­dol­nym, ale je­st cen­tral­nie utwo­rzo­nym, hie­rar­chicz­nym by­tem po­li­tycz­nym na­rzu­ca­ją­cy wo­lę wład­cy oby­wa­te­lom. Dla­te­go się pań­stwu sprze­ci­wia­ją.

  Bo uwa­ża­ją, że do­brą wspól­no­tą po­li­tycz­ną je­st tyl­ko to, co by­ło w cza­sa­ch przed­cy­wi­li­za­cyj­ny­ch – a za­tem daw­ne wspól­no­ty na­tu­ral­ne, po­wsta­łe na ba­zie ro­dzi­ny, sta­da, ro­du czy ple­mie­nia. Wspól­no­ty, któ­re nie ma­ją au­to­ry­tar­ne­go wład­cy, ale rzą­dzą się po­przez róż­ne for­my wie­lo­władz­twa, przez ja­kieś ra­dy, wie­co­wa­nie czy sej­mi­ko­wa­nie. Do­bre są tyl­ko ko­mu­ny i demokracje.

  Te de­fi­ni­cje złe­go pań­stwa i do­brej ko­mu­ny są męt­ne, nie­ści­słe, po­wo­du­ją spo­ry – w wie­lu przy­pad­ka­ch nie roz­strzy­ga­ją czy coś je­st, czy nie je­st pań­stwem i czy je­st do­brą or­ga­ni­za­cją. Dla­te­go to złe de­fi­ni­cje. Lep­sza je­st ta­ka: „pań­stwo to or­ga­ni­za­cja ma­ją­ca te­ry­to­rial­ny mo­no­pol na ini­cjo­wa­nie ak­tów prze­mo­cy, utrzy­my­wa­na z przy­mu­so­wy­ch ha­ra­czy, któ­re zbie­ra od miesz­kań­ców pew­ne­go ob­sza­ru przy uży­ciu ter­ro­ru”. Al­bo jesz­cze le­piej: „pań­stwo to or­ga­ni­za­cja ter­ro­ry­stycz­na, któ­rej isto­tą je­st wy­mu­sza­nie swo­jej wo­li si­łą, naj­czę­ściej po­przez gro­że­nie nią”. Więc na­wet je­śli wła­dza w or­ga­ni­za­cji bę­dzie spra­wo­wa­na przez re­al­ną wspól­no­tę po­cho­dze­nia, ale bę­dzie ona ter­ro­ry­zo­wać miesz­kań­ców, bę­dzie mo­no­po­li­zo­wać prze­moc, to bę­dzie pań­stwem – ale anar­chi­ści bę­dą to ak­cep­to­wać. Dla­te­go ja nie je­stem anar­chi­stą, ale li­ber­ta­ria­ni­nem.

  Za­ak­cep­tu­ję pań­stwo, któ­re nie je­st wspól­no­tą na­tu­ral­ną, na­ro­do­wą, ro­dzin­ną, nie je­st ple­mie­niem, nie je­st od­dol­nym ko­lek­ty­wem, tak jak te­go chcą anar­chi­ści, ale or­ga­ni­za­cją na­rzu­co­ną z gó­ry, przez wła­ści­cie­la, kró­la, czy ja­kie­goś przed­się­bior­cę, któ­ry sam wy­my­ślił i okre­ślił spo­sób or­ga­ni­za­cji, ale pod wa­run­kiem, że przyj­mu­je do wspól­no­ty lu­dzi do­bro­wol­nie, nie ster­ro­ry­zu­je ich – i każ­de­mu chcą­ce­mu po­zwo­li or­ga­ni­za­cję opu­ścić, bez ko­niecz­no­ści zmia­ny miej­sca za­miesz­ka­nia.

  Wspól­no­ta na­tu­ral­na mo­że sto­so­wać ter­ror. Wszel­kie wspól­no­ty pier­wot­ne sto­so­wa­ły ter­ror. Sta­do, ple­mię, ród, sys­tem ka­sto­wy etc., są na­tu­ral­ne, są opar­te na tra­dy­cji, roz­wi­ja­ły się w cza­sa­ch przed­cy­wi­li­za­cyj­ny­ch i by­ły to wspól­no­ty ter­ro­ry­stycz­ne – człon­ko­wie ty­ch wspól­not by­li ter­ro­ry­zo­wa­ni przez sam­ców al­fa i ich ko­ali­cje. Anar­chi­stom się to po­do­ba, a li­ber­ta­ria­nom nie. Ta­ka je­st mię­dzy na­mi róż­ni­ca.

  Po pro­stu je­dy­nie do­bra or­ga­ni­za­cja je­st ta­ka, że speł­nia­jąc okre­ślo­ne kry­te­ria, moż­na ła­two do niej wstą­pić i bez wzglę­du na ja­kie­kol­wiek kry­te­ria z niej wy­stą­pić – bez ko­niecz­no­ści zmia­ny miej­sca za­miesz­ka­nia. Pań­stwo ta­ką or­ga­ni­za­cją nie je­st, dla­te­go je­st do li­kwi­da­cji. I dla­te­go nie­uchron­nie upad­nie.

  Istot­ne je­st to, że do­bre or­ga­ni­za­cje nie mu­szą wią­zać się z od­da­niem im wła­sno­ści, czy ja­kiejś czę­ści władz­twa nad wła­sno­ścią. To na­stęp­na róż­ni­ca mię­dzy anar­chi­sta­mi a li­ber­ta­ria­na­mi. Anar­chi­ści nie uzna­ją świę­te­go pra­wa wła­sno­ści, a my, li­ber­ta­ria­nie, je uwa­ża­my za naj­waż­niej­sze.

  Dla­te­go wzor­co­wą or­ga­ni­za­cją dla li­ber­ta­rian je­st współ­cze­sny Ko­ściół ka­to­lic­ki – ła­two do nie­go wstą­pić, trze­ba tyl­ko wie­rzyć w praw­dy wia­ry, któ­re po­da­je Kk i bar­dzo ła­two z nie­go wy­stą­pić – miesz­ka­jąc ca­ły czas w tym sa­mym do­mu, na tej sa­mej zie­mi, w tej sa­mej gmi­nie. Kk two­rzy wspól­no­tę – ale nie od­dol­ną, tyl­ko od­gór­ną, hie­rar­chicz­ną – za­sa­dy ma na­rzu­co­ne z gó­ry, przez Bo­ga. Jednak je­st cał­ko­wi­tym prze­ci­wień­stwem pań­stwa. Wi­dać, że klu­czo­wa nie je­st od­dol­no­ść, sa­mo­rząd­no­ść, czy na­tu­ral­no­ść, ale do­bro­wol­no­ść. Do­ty­czy to też wszel­ki­ch ko­ścio­łów pro­te­stanc­ki­ch, chrze­ści­jań­ski­ch czy na­wet Świad­ków Je­ho­wy lub bud­dy­stów.

  Współ­cze­sne or­ga­ni­za­cje re­li­gij­ne nie są mi w sta­nie ni­cze­go na­rzu­cić prze­mo­cą (nie li­cząc dżi­ha­dy­stów i sys­te­mów ka­sto­wy­ch). Nie mo­gą na przy­kład wy­móc, bym za­in­sta­lo­wał w do­mu fo­to­wol­ta­ikę al­bo za­ka­zać mi ścię­cia drze­wa. A sa­mo­rząd­na gmi­na mo­że. Gmi­na mnie ter­ro­ry­zu­je, nie mo­gę jej opu­ścić bez opusz­cze­nia swo­je­go do­mu. Dla­te­go or­ga­ni­za­cje do­bro­wol­ne są do­bre, a pań­stwo­we złe.

  Jednak to zło na­rzu­ca­nej od­gór­nie przez pań­stwo moż­na na­pra­wić – na przy­kład od­dzie­la­jąc ją od kon­kret­ne­go te­ry­to­rium, two­rząc gmi­ny z licz­ny­mi en­kla­wa­mi i eks­kla­wa­mi tak jak daw­ne pol­skie or­dy­na­cje ro­do­we.

  Nie wi­dzę żad­ny­ch po­wo­dów, by gmi­na mu­sia­ła być spój­na te­ry­to­rial­nie. Ta spój­no­ść wy­mu­sza na gmi­nie to, że sta­je się ter­ro­ry­stą. Anar­chi­ści to roz­wią­zu­ją tak, że dą­żą do li­kwi­da­cji cy­wi­li­za­cyj­ny­ch za­sad i re­guł współ­ży­cia, głów­nie po­przez li­kwi­da­cję wła­sno­ści. Gmi­na ma być ko­mu­ną, wła­sno­ść ma być roz­my­ta, wła­sno­ść mo­że do­ty­czyć tyl­ko oso­bi­sty­ch przed­mio­tów. A my, li­ber­ta­ria­nie, ro­bi­my to ina­czej – uzna­je­my wszel­kie za­sa­dy i re­gu­ły, ale tyl­ko spra­wo­wa­ne po­przez wła­sno­ść, szcze­gól­nie wła­sno­ść zie­mi. Wła­sno­ść je­st świę­ta, nie mo­że być roz­my­ta – ale nie mu­si być spój­na te­ry­to­rial­nie.

  Ko­ściół ka­to­lic­ki kie­dyś nie był or­ga­ni­za­cją do­bro­wol­ną. A dziś je­st. Wzor­co­wy je­st Ko­ściół ka­to­lic­ki ta­ki ja­kim je­st dzi­siaj, z dzi­siej­szą do­bro­wol­no­ścią, a nie ta­ki ja­ki był kie­dyś. Hi­sto­ria pań­stw to hi­sto­ria te­go, jak się umac­niał ter­ro­ry­zm, a hi­sto­ria Kk to jak się osła­biał. Dziś pań­stwa osią­gnę­ły mak­si­mum swej ter­ro­ry­stycz­nej na­tu­ry, a Kk się jej cał­ko­wi­cie wy­zbył. Wła­sno­ść Ko­ścio­ła je­st rozproszona — to licz­ne en­kla­wy roz­rzu­co­ne po ca­łym świe­cie.

  Anar­chi­ści nie lu­bią tak sa­mo Ko­ścio­ła, jak i pań­stwa, i chcą obie in­sty­tu­cje znisz­czyć, bo sprze­ci­wia­ją się wszel­kim in­sty­tu­cjom z wła­dzą cen­tral­ną, spra­wo­wa­ną w for­mie je­dy­no­władz­twa. I to je­st istot­na róż­ni­ca mię­dzy anar­chi­sta­mi a li­ber­ta­ria­na­mi. Oni od­rzu­ca­ją hie­rar­chię i wła­dzę au­to­ry­tar­ną, a my od­rzu­ca­my tyl­ko brak do­bro­wol­no­ści. Oni chcą się po­słu­gi­wać ter­ro­rem, a my ter­ror po­tę­pia­my. Dla nas każ­da do­bro­wol­na or­ga­ni­za­cja je­st do­bra, na­wet je­śli je­st hie­rar­chicz­na, je­dy­no­wład­cza i cen­tra­li­stycz­na – na przy­kład współ­cze­sny Ko­ściół ka­to­lic­ki al­bo Zwią­zek Fi­la­te­li­stów na czele z prezesem. A or­ga­ni­za­cja de­mo­kra­tycz­na, od­dol­na, sa­mo­rząd­na, gdy bę­dzie nie­do­bro­wol­na, bę­dzie dla nas zła, choć dla anar­chi­stów je­st do­bra.

  Wy­ni­ka to z te­go, że anar­chi­zm to nie­okre­ślo­ny bunt prze­ciw­ko za­sta­nym or­ga­ni­za­cjom, bunt śle­py, od­rzu­ca­ją­cy cy­wi­li­za­cję, za­sa­dy i mo­ral­no­ść, od­wo­łu­ją­cy się do męt­nie po­ję­tej na­tu­ry, do ja­kichś pier­wot­ny­ch za­sad no­ma­dów, łow­ców-zbie­ra­czy czy pier­wot­ny­ch ple­mion z ich wie­co­wa­niem. A li­ber­ta­ria­ni­zm to ide­olo­gia opar­ta na współ­cze­snej eko­no­mii, na cy­wi­li­za­cji, na ści­sły­ch ak­sjo­ma­ta­ch wy­ni­ka­ją­cy­ch z chrze­ści­jań­stwa, na prak­ty­ce dzia­ła­nia. Li­ber­ta­ria­ni­zm je­st de­on­to­lo­gicz­ny i uni­wer­sa­li­stycz­ny – to na­uka ści­sła. A anar­chi­zm je­st sy­tu­acyj­ny – to na­uka hu­ma­ni­stycz­na.

  Anar­chi­ści od­rzu­ca­ją pań­stwo, bo od­rzu­ca­ją wszel­kie tra­dy­cyj­ne or­ga­ni­za­cje, w tym przede wszyst­kim Ko­ściół, a my od­rzu­ca­my pań­stwo, bo je­st nie­mo­ral­ne i eko­no­micz­nie nie­opła­cal­ne. Mnie się bar­dzo za anar­chi­stów do­sta­je, bo jak tłu­ma­czę za­sa­dy li­ber­ta­ria­ni­zmu, to ma­ło kto je ro­zu­mie i mnie trak­tu­je ja­ko anar­chi­stę i zwa­la na mnie wszyst­kie grze­chy anar­chi­stów.

  Nie­mniej oczy­wi­ście anar­chi­ści i li­ber­ta­ria­nie ma­ją tro­chę wspól­ne­go – od­rzu­ca­my pań­stwa, uzna­je­my je za złe. Jednakże nie od­rzu­ca­my wszyst­kie­go te­go, co je­st ele­men­tem pań­stwa – po pro­stu anar­chi­ści wi­dzą in­ne zło w pań­stwie niż my. We­dług li­ber­ta­rian, gdy­by pań­stwo zre­for­mo­wać, to nie trze­ba by go bu­rzyć, bo to, co po­zo­sta­nie, bę­dzie do­bre. Pań­stwo ma tyl­ko je­den je­dy­ny ele­ment, któ­ry je­st do li­kwi­da­cji: te­ry­to­rial­ny mo­no­pol na ini­cjo­wa­nie prze­mo­cy. Gdy to zli­kwi­du­je­my, to ca­ła resz­ta mo­że zo­stać. Niemniej nie mu­si­my się na­wet spe­cjal­nie sta­rać, bo ten mo­no­pol się już nie opła­ca, więc nie­uchron­nie zban­kru­tu­je.

  W pań­stwie zły je­st mo­no­pol na te­ry­to­rial­ny ter­ror – z ak­cen­tem na MO­NO­POL. Bo pew­ne for­my ter­ro­ru są mo­ral­ne – na przy­kład gro­że­nie mor­der­cy, że zo­sta­nie po­wie­szo­ny. Więc gdy­by da­ło się zmie­niać pań­stwa bez zmia­ny za­miesz­ka­nia, wszyst­ko by­ło­by OK, pań­stw nie trze­ba by li­kwi­do­wać. Kie­dyś po­rów­na­łem to do eks­te­ry­to­rial­no­ści stat­ków czy jach­tów mor­ski­ch. Na ta­kim jach­cie mo­gę za­wsze zmie­nić ban­de­rę i bę­dą mnie obo­wią­zy­wać pra­wa pań­stwa, któ­re so­bie wy­bio­rę, a jacht na­dal bę­dzie mój. W jed­nym por­cie mo­że cu­mo­wać wie­le jach­tów, wie­lu ban­der i nie ma z tym więk­sze­go pro­ble­mu niż w do­wol­nej lą­do­wej gmi­nie. Po­dob­nie mo­gło­by być z każ­dym do­mem i dział­ką.

  Anar­chi­ści od­rzu­ca­ją wszel­ką wła­dzę, bo uwa­ża­ją, że każ­da moż­li­wo­ść wy­bo­ru ja­kie­goś sze­fa, kie­row­ni­ka, pre­ze­sa, prze­ło­żo­ne­go etc., to je­st nie­wo­la. Wol­no­ść ist­nie­je tyl­ko w sa­mo­rząd­nej ko­mu­nie, w któ­rej rzą­dzą wszy­scy al­bo bez­po­śred­nio, al­bo po­przez ja­kieś cza­so­we wie­co­wa­nie. A mo­im zda­niem wol­no­ść to wła­śnie moż­li­wo­ść wy­bie­ra­nia so­bie zwierzch­ni­ka.

  Więk­szo­ść lu­dzi ma men­tal­no­ść nie­wol­ni­czą i po­trze­bu­je pa­na, któ­ry się ni­mi za­opie­ku­je. Anar­chi­stom się to nie po­do­ba i dla­te­go mu­szą wal­czyć z więk­szo­ścią lu­dzi i mu­szą ich re­edu­ko­wać. Al­bo ich wy­rżnąć i wziąć się za przy­mu­so­we wy­cho­wa­nie ich dzie­ci. W tym po­dob­ni są do ko­mu­ni­stów.

  A mi wy­star­czy ta­ka wol­no­ść, któ­ra po­zwo­li być wol­nym tyl­ko tym, któ­rzy te­go chcą. Więc nie­ch so­bie bę­dą pań­stwa ta­kie, ja­kie są te­raz, ale do­daj­my do ni­ch tyl­ko je­den ma­ły dro­biaż­dżek: pra­wo do se­ce­sji każ­dej dział­ki. Jednakże na­wet przy tym się nie upie­ram – po­zwól­my tyl­ko na pra­wo dla każ­de­go oby­wa­te­la do se­ce­sji od sys­te­mu eme­ry­tal­ne­go, zdro­wot­ne­go i edu­ka­cyj­ne­go. Al­bo na­wet nie do se­ce­sji, ale do przy­łą­cze­nia się do in­ny­ch pań­stw w każ­dej dzie­dzi­nie z osob­na.

  Na przy­kład zre­zy­gno­wał­bym z pol­skiej edu­ka­cji i za­pi­sał dzie­ci do szko­ły fiń­skiej – gdy­by by­ło wol­no, to by oni u nas za­ło­ży­li fi­lię. Jednakże osob­no zre­zy­gno­wał­bym z pol­skie­go ZUS-u i przy­jął ame­ry­kań­ski, a ubez­pie­cze­nie zdro­wot­ne ku­pił­bym so­bie we Fran­cji. To je­st tyl­ko moż­li­wo­ść wy­bo­ru, czy­im je­stem nie­wol­ni­kiem, ale to i tak bar­dzo po­więk­sza za­kres wol­no­ści. Edu­ka­cyj­nie bym był nie­wol­ni­kiem Fin­lan­dii, eme­ry­tal­nie USA, a zdro­wot­nie Fran­cji. Mo­im zda­niem by­ło­by to wie­lo­kroć lep­sze niż to, co ma­my te­raz, gdy mu­szę we wszyst­kim być nie­wol­ni­kiem na zmia­nę PO i PiS-u.

  To nie tyl­ko by­ło­by ro­dzaj kom­pro­mi­su, ale w dłuż­szej per­spek­ty­wie do­pro­wa­dzi­ło­by do cał­ko­wi­tej wol­no­ści. Do­kład­nie tak sa­mo, jak do wol­no­ści pro­wa­dzi kon­ku­ren­cja wiel­ki­ch kor­po­ra­cji, w któ­ry­ch je­ste­śmy tyl­ko nie­wol­ni­ka­mi. Jednak za­wsze mo­że­my so­bie je zmie­niać, a na­wet sa­me­mu za­ło­żyć wła­sną. To ta­ka moż­li­wo­ść da­je wol­no­ść, a nie to, że ktoś każ­de­mu stwo­rzy je­go wy­ma­rzo­ną ko­mu­nę, al­bo tak wy­cho­wa lu­dzi, by lu­bi­li je­go ulu­bio­ną ko­mu­nę.

  Tyl­ko dla uści­śle­nia – ja nie pro­po­nu­ję uła­twień w mi­gro­wa­niu lu­dzi z pań­stw do pań­stw. Pro­po­nu­ję coś do­kład­nie od­wrot­ne­go – czło­wiek so­bie ma zie­mię i dom i się ni­gdzie nie prze­pro­wa­dza, a to pań­stwa do nie­go emi­gru­ją i o nie­go za­bie­ga­ją, by ze­chciał stać się ich oby­wa­te­lem, by je­go dział­ka by­ła czę­ścią te­go pań­stwa i by mu pła­cił po­dat­ki. Ca­ła resz­ta mo­gła­by być iden­tycz­na tak jak dziś. Zmie­nię pań­stwo bez wy­cho­dze­nia z do­mu, bo tak ze­chcę, a nie dla­te­go, że jed­no wy­gra woj­nę z dru­gim. To, co pro­po­nu­ję, w pew­nym bar­dzo ogra­ni­czo­nym sen­sie już ist­nie­je – bo mo­gę so­bie za­miesz­kać na jach­cie mor­skim i nie zmie­nia­jąc por­tu zmie­niać so­bie ban­de­rę.

  W świe­cie pro­po­no­wa­nym przez li­ber­ta­rian po­dzie­lo­nym na roz­pro­szo­ne te­ry­to­rial­nie pań­stwa skła­da­ją­ce się z licz­ny­ch en­klaw i eks­klaw po­dob­ny­ch do pol­ski­ch or­dy­na­cji ro­do­wy­ch woj­ny bę­dą du­żo mnie de­struk­cyj­ne. To bę­dą tyl­ko lo­kal­ne po­tycz­ki na broń pal­ną, a nie bom­bar­do­wa­nia, bo żad­ne pań­stwo nie bę­dzie bom­bar­do­wa­ło dział­ki, obok któ­rej są dział­ki należące do je­go oby­wa­te­li. Ta­ki świat cze­ka nas nie­uchron­nie, bo nie­dłu­go, za oko­ło 20 lat, na­stą­pi oso­bli­wo­ść tech­no­lo­gicz­na i wy­daj­no­ść pra­cy wzro­śnie tak bar­dzo, że pań­stwa zban­kru­tu­ją, bo ter­ro­ry­zm prze­sta­nie się opła­cać. W tym świe­cie nie bę­dzie moż­li­we lu­do­bój­stwo na ta­ką ska­lę, ja­ką do­ko­nu­ją pań­stwa. Pań­stwa to or­ga­ni­za­cje, któ­re wy­mor­do­wa­ły naj­wię­cej lu­dzi w dzie­ja­ch. Sta­to­la­tria to naj­bar­dziej zbrod­ni­cza ide­olo­gia w hi­sto­rii.

Grzegorz GPS Świderski
Moje media społecznościowe:
]]>twitter.com/gps65]]>
]]>gps65.salon24.pl]]>
]]>facebook.com/gie.pe.es.65]]>
]]>t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>youtube.com/@GrzegorzSwiderski]]>

PS. Notki powiązane:

Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (2 głosy)