Legnica walczy z odkrywką czyli o co chodzi z tym węglem?

Obrazek użytkownika PiotrCybulski
Kraj

A dziś o węglu brunatnym zalegającym pod ziemią legnicko-lubińską, tym cudownym paliwie które jeszcze będąc pod ziemią rozgrzewa głowy mieszkańców do czerwoności. O czerwoność tych głów zadbali zapewne Ci, którzy zwietrzyli w tym szansę zrobienia drobnej kariery przewodnika masy ludzkiej, skomasowanej pod hasłem “STOP odkrywce”.

A gdyby się przypatrzyć całej tej pseudo-debacie, tym licznym niby spotkaniom i protestom, wyłania się cały ogrom dymu i praktycznie nic co byłoby treściwym ogniem. Jak jest ogień to wiadomo co gasić i gdzie kierować strumień wody. Jak ognia nie ma a są całe kłęby dymu to ani nie wiesz co gasić ani w którym kierunku iść. Dlatego zastanawiam się nad tym czy komuś zależy na tym by region przed odkrywką uchronić czy też wręcz przeciwnie, zrobić taki natłok tematu by wszystko to co sensowne i oczywiste skutecznie zaciemnić.

Ktoś gdzieś rozkolportował mapy zasobów (ponoć jeszcze z lat 50-tych czy 60-tych), jeden przekazał drugiemu jako pewnik a drugi trzeciemu jak wyrocznię. I już stało się oczywiste komu pod oknem kopalnia postawi płot a komu koparkę, choć tak naprawdę od strony formalnej nie zapadły jeszcze żadne decyzje, nie ma jeszcze żadnych wielkich konkretów którym można by się sprzeciwić i z którymi można by dyskutować. Sami zainteresowani, choćby wójtowie gmin które leżą na tych złożach i są zagrożone odkrywką przyznają, że czują się jak dzieci we mgle, nie znają konkretów, dat, zarysów, planów etc. Znają tylko zamiary.

I o to się właśnie rozbija, nie ma konkretnych decyzji. Ale nagle ruszyła lawina protestów, krzyżujących się informacji i opinii, każdy widzi krawędź odkrywki pod swoim oknem, powstał chaos bo ci co chcieli się budować teraz pozwolenia dostają ale nikt im nie może obiecać, że dom który zamierzają postawić za kilka lat nie zostanie odwiedzony przez buldożer i wgnieciony w ziemie. Bo ponoć ma powstać “specustawa”, jak w przypadku autostrad. Ponoć będą eksmisje. Same ponoć i ponoć.

Sam jestem przeciwny odkrywce, sam obawiam się o los mojego regionu gdyby odkrywka doszła do skutku. Oznaczałoby to jednoczesne cofnięcie środowiska regionu o wiele lat i pchnięcie gospodarki i zasobności do przodu w rozmiarach niewyobrażalnych. Tylko że tutaj trzeba się zastanowić czy warta skórka wyprawki. I warto się zastanowić czy w ramach falstartu ścierać się i wyprzęgać z energii, niepotrzebnie wypstrykać się z amunicji gdy wroga jeszcze nie widać i nie wiadomo do kogo strzelać?

Najbardziej obawiam się paradoksalnie nie samej odkrywki ale tego, że temat ten w całym tym zamęcie braku konkretów tak nas zmęczy, a może nawet i skołuje doszczętnie, że gdy przyjdzie czas naprawdę stawić czoła zagrożeniu odkrywką, to mało kto stanie do batalii bo albo nie będzie miał już sił albo straci orientację kto w danej chwili wrogiem jest a kto przyjacielem.

Więc z całym szacunkiem dla mieszkańców mojego regionu, którym grozi wysiedlenie – proszę was o jedno. O to byście równolegle do swojego hasła “STOP odkrywce” nie zapominali też o haśle “STOP panice”, bo coś mi się wydaje, że tym którym idzie o odkrywkę, chodzi też o waszą panikę. Abstrahuję już od tego, że im większa panika tym tańsza ziemia, im tańsza ziemia tym łatwiejsza w zakupie. A jeśli ktoś od was kupi ziemię za bezcen a potem okaże się, że kopalni nie będzie jednak i cena wróci do wysokiego poziomu to ktoś na tym potężnie zarobi, prawda?. I o to być może właśnie w całym tym zamieszaniu chodzi. Jak zawsze zresztą w naszym kraju, zawsze gdy o coś chodzi to jest więcej niż pewne, że chodzi o to by ktoś na tym zarobił.

Piotr Cybulski

Brak głosów