Kilka słów stalinisty

Obrazek użytkownika Rybitzky
Kraj

W Polsce trwa wojna domowa. Oczywiście, nikt nie podkłada bomb i nie prowadzi czołgów na stolicę - ale moim zdaniem wynika to wyłącznie z braku możliwości podejmowania takich działań. W latach dwudziestych już dawno walki trwałyby na ulicach, a nie w studiach telewizyjnych. Bo czy stopień polaryzacji klasy politycznej oraz społeczeństwa był w maju 1926 roku większy niż jest obecnie?

W takiej sytuacji gwizdy na oficjalnych uroczystościach nie powinny budzić oburzenia, a raczej radość - że tylko w ten sposób niektóre grupy wyrażają swoją niechęć do osób stojących po drugiej stronie barykady.

Władysław Bartoszewski powiedział, iż dzisiejsze czasy są gorsze niż stalinizm. Cóż, pozostaje mi zaufać ocenie tak doświadczonego życiowo człowieka. Tym bardziej potwierdza to moją opinię. Tak jak w latach czterdziestych trwa w Polsce wojna o przyszły kształt państwa. Powinniśmy się cieszyć, że jej ofiarą pada jedynie duma niektórych osób. Zresztą, czynnie w tę wojnę zaangażowanych.

Rzecz jasna, wewnątrznarodowy konflikt nigdy nie jest pozytywnym wydarzeniem. Najwyraźniej jednak już pewien czas temu przekroczyliśmy punkt, gdy porozumienie było jeszcze możliwe. Politycy potrafią tylko dolewać oliwy do ognia, posługując się toporną retoryką Palikota lub, niestety, Bartoszewskiego, który już chyba zapomniał, iż można używać innych słów niż „dzikusy" i „bydło".

Brak głosów