Świat bez lewicy i prawicy

Obrazek użytkownika Jacek Kasprzycki
Idee

Od wielu lat teoretycy i analitycy polityczni oraz badacze życia społecznego mówią otwarcie i skrycie o wyczerpaniu się dziewiętnastowiecznych i dwudziestowiecznych recept na szczęście ludzkości. Antynomia „lewica – prawica” nie pasuje już do realiów pierwszej dekady XXI wieku. Może zdefiniujmy, co rozumiemy poprzez lewicę i prawicę.
 
Ta pierwsza to zbiór przekonań i teorii społecznych opartych na przekonaniu, iż sprawiedliwość społeczna zapewnić powinno państwo zarządzane poprzez przedstawicieli wybranych, (jak – co do tego zawsze były kontrowersje) z ludzi żyjących z pracy własnych rąk. Prawica uważała natomiast, że rządzić powinni ludzie dysponujący majątkiem pochodzącym z różnych źródeł, dziedzicznych, spekulacyjnych, etc a rolę państwa należy ograniczyć do minimum. Wolny rynek oparty na swobodnym przepływie kapitału powinien stymulować gospodarkę. Obie te tendencje miały zaplecze ideologiczne. Lewica; nieufność do wszelkich instytucjonalnych religii, prawica; przywiązanie do tradycji, instytucji rodziny, narodu, etc. Lewica chwaliła postęp w sensie zmiany norm społecznych, prawica tradycję.
 
Obie ideologie od początku oparte były na grzechu niedorzeczności. Lewica dopuszczała pozornie każdy postęp pod warunkiem, że nie zagrażał on panującej władzy w państwie. Czyli był to postęp niejako koncesjonowany. Ta władza stworzona przez twórców rewolucji szybko alienowała się ze społeczeństwa i przekształciła się w klasę rządzącą, a następnie w państwowych kapitalistów. W żadnym kraju komunistycznym nie było faktycznych rządów ludu i nie funkcjonowały mechanizmy demokratyczne. Prawica chwaliła tradycję, ale przecież tradycja musiała się kiedyś narodzić właśnie jako idea postępowa. I ta uznawana tradycja przez prawicę musiała pokonać jakąś istniejącą wcześniej. Prawicą wierzyła zawsze w mądrość rządzących, albo wybieranych w wyborach polityków, ale z tym bywało różnie. Wybierano z reguły jednostki skorumpowane i bezwolne wobec grup interesów.
 
Do rzadkości należeli mądrzy królowie, despoci i dyktatorzy. W praktyce ich nie było, bo zawsze szczęście jednych osiągali kosztem krzywd drugich. Także nigdy nie ziściła się idea platońska – rządu mędrców. Lewica od razu przyjęła metodę zmian społecznych w drodze rewolucji, czyli przewrotów społecznych, a ta oparta był zawsze na mordzie założycielskim, czyli likwidacji i eliminacji klas, plemion, grup etnicznych czy zawodowych, które były według ideologów - wsteczne i niepostępowe. Kozłem ofiarnym byli zawsze tak zwani wrogowie ludu. Prawica natomiast skłonna była zrezygnować z demokracji, aby uchronić swój stan posiadania. Kozłem ofiarnym prawicy byli ewentualni lub faktyczni kontestatorzy lub tak zwani obcy zagrażający tradycji. Czymś nowym w dziejach cywilizacji światowych było powstanie USA. Ze wszystkimi swymi wadami założycielskim, to jest: eksterminacją Indian jako rdzennych mieszkańców i niewolnictwem do 1865 roku, Stany Zjednoczone Ameryki Północnej były krajem opartym na swobodach obywatelskich i zakładały inicjatywę grupową we wszystkich działaniach społecznych opartą na silnej inicjatywie i energii poszczególnych jednostek. Założeniem powstania USA była też swoboda religijna i charakter państwa oparty na wielonarodowości i wielokulturowości. Jedynym wymogiem dla wielu grup etnicznych i wyznaniowych osiedlonych w USA było przestrzeganie prawa stanowego, federalnego i konstytucji, w której wolność słowa była wartością nadrzędną. W praktyce bywało z tym różnie, ale w stosunku do narodowych i ideologicznie rządzonych państw Europy, Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej był to wielki postęp.
 
Jak wiemy z historii wieku XX, obie te skrajnie rozumiane i dogmatycznie realizowane w praktyce idee nie sprawdziły się. Lewicowość stworzyła dyktaturę komunistyczną i terror. Niekontrolowany wolny rynek spowodował kryzysy spekulacyjne, co doprowadziło do powstania faszyzmu we Włoszech i w Niemczech oraz wielu rewolucji społecznych z powodu zbyt wielkich nierówności społecznych. Tak lewica jak i prawicowa idea państw narodowych i wyznaniowych spowodowały wielkie wojny światowe i śmierć milionów ludzi na całym świecie. W wielu krajach też, tak zwany wolny rynek, szybko przeradzał się w fikcję, ponieważ korporacje i kompanie handlowe kontrolowane były przez lokalne dyktatury i systemy oparte na lobbingu i korupcji.

Już w dziewiętnastym wieku wytworzył się w ramach państw kolonialnych swoisty globalizm korporacyjny gdzie wielkie kompanie handlowe brytyjskie, belgijskie czy holenderskie w praktyce rządziły państwami takimi jak: Chiny i duże kraje afrykańskie, jak Kongo. Po drugiej wojnie światowej w wyniku planu Marshalla i powstaniu wspólnoty węgla i stali w Europie, denazyfikacji przeprowadzonej przez zachodnich aliantów oraz wzrostu świadomości obywatelskiej społeczeństw Europy i USA powstały państwa opiekuńcze o w pełni demokratycznej strukturze, uznające wiele priorytetów socjalistów utopijnych, ale opierające funkcjonowanie swych gospodarek na zasadach wolnego rynku formalnie kontrolowanego przez państwo.
 
Wiele państw takich jak Szwecja, Francja, Norwegia, Holandia, Anglia i innych - wydawało się - znalazło złoty środek pomiędzy wolnością gospodarczą i osobistą obywateli, a ingerencją państwa. Ta względna równowaga dotyczy również USA, ale tam idee socjalizmu czy komunizmu nigdy nie znalazły dobrego gruntu. Inaczej tam niż w Europie zawsze rozumiano pojęcie narodu. Nie etnicznie, a terytorialnie. Inaczej rozumiano też pojęcie pomocy społecznej i opieki państwa. W USA twierdzono, że powinno się ustanowić prawo, aby obywatele sami mogli pomóc potrzebującym. W Europie rozumiano, że powinien to zrobić rząd lub jego agendy.

Obecnie po totalnym bankructwie państw realnego socjalizmu - system demokratyczny w USA, Europie i niektórych krajach azjatyckich jest kruchą równowagą pomiędzy zaakcentowaną powszechnie gospodarka kapitalistyczną, różniąca się jednak lokalnie, a systemem demokratycznymi opartymi na idei wolnych wyborów i wolności zrzeszania się w partie i inne organizacje społeczne.
 
Fukuyama ma rację, iż w sensie ideologicznym nastąpił koniec historii. Demokracja liberalna w gruncie rzeczy nie ma dla siebie lepszej alternatywy. Jej alternatywą jest bowiem zawsze dyktatura albo wprowadzona wprost albo tak zwana aksamitna. Wolność religijna, gospodarcza i wolność jednostki są bowiem w świetle współczesnej wiedzy wartościami nadrzędnymi i nie chciałbym o tym więcej się rozwodzić. Niemniej od początku tak zwanego końca cywilizacji w chwili, gdy cokolwiek złego zaczyna się dziać w liberalnych demokracjach dochodzą od razu do głosu dawne fobie, czy to lewicowe czy prawicowe. W Norwegii szaleniec morduje niewinne dzieci w obawie przed muzułmańskimi przybyszami. Te dzieci znowu stają się kozłami ofiarnym w imię obrony tradycji. We Włoszech uaktywniają się w wieku XXI anachroniczne lewackie Czerwone Brygady, w Polsce lat 2000 powstaje szeroki ruch Krytyki Politycznej odgrzewający myśl marksistowską, choć zupełnie nie da się jej dostosować do czasów współczesnych. Lansują także pisma Brzozowskiego, co ma obecnie taki sens jak lecenie Alzheimera czy AIDS upuszczaniem krwi.
 
W ekonomi tak amerykańskiej jak i europejskiej idee liberalizmu dostępują honorów godnych religii, nie nauki. W XXI wieku już nie produkcja i sam handel decyduje o bogactwie, a kumulacja kapitału w postaci spekulatywnej. Jedynym probierzem wartości firm stają się akcje, którymi kierują giełdy. I zaczynają liczyć się nie faktyczne wartości firm, a ich ocena emocjonalna lub spekulatywna przez poszczególnych coraz bogatszych graczy. Istotną rolę odgrywają w tej grze banki udzielające kredytów firmom i osobom fizycznym. Zasady udzielania kredytów z pozoru są jasne. Ale tylko dla drobnych ciułaczy.

Kredyty i pożyczki udzielane państwom i wielkim korporacjom wymykają się spod kontroli księgowej. Decydują czynniki personalne, emocjonalne, wreszcie - korupcyjne oraz subiektywnie uznaniowe. Ogólnie do lat 90 ubiegłego wieku ocena firm i państw była dość prosta. Liczyła się wartość księgowa. Obecnie ważniejsza od niej jest wartość giełdowa. Wiele firm, a nawet państwowych gospodarek jest przez to przeszacowanych lub też niedoszacowanych.
 
Przypomnę, że ekonomia wbrew pozorom nie jest żadną nauką ścisłą. Nie ma tam prawideł takich jak w matematyce. Reguły zmieniają się w trakcie trwania historii cywilizacji. Każda dekada praktycznie definiuje ekonomię na nowo. Gospodarka światowa przypomina niekontrolowane przez nikogo kasyno. Istotna rolę zaczynają odgrywać obligacje poszczególnych państw. Banki je skupują by powiększyć swój kapitał. Źle gospodarujące się kraje ponoszą straty i wartość obligacji spada. Giełdy reagują histerycznie na każdą zmianę rządu, a nawet ministra w bogatym kraju, na każdy zamach terrorystyczny, grymas dyktatora czy chorobę palca bossa z korporacji. Na początku lat 2000 w USA ogromny boom na kredyty hipoteczne rozbudził koniunkturę a zaraz potem spadki notowań na rynkach nieruchomości spowodowały widma bankructwa banków. Idee wolnorynkowe na naszych oczach stają się anachroniczne. Teraz, aby zrewolucjonizować rynek nie wystarczy pomysł czy idea. Musi być to poparte pieniędzmi wielkich korporacji. Dlaczego Facebook wypalił? Tylko, dlatego że Mark Z. podstępnie zdobył sponsora i nikomu nie zagrażał. Nie zapomnijmy, że ten portal to jednak zabawa, prawda ze poważna, ale jednak. Nie jest to ani rewolucja na miarę Apple’a Jobsa/Wozniaka ani telefonu komórkowego. Tymczasem, pomimo, że istnieje już wiele wspaniałych modeli samochodów napędzanych paliwami alternatywnymi lobby benzynowo-paliwowe nie dopuszcza nikogo do globalnego rynku.
 
Co jest istotą obecnego konfliktu, tych, co ciężko pracują i są ofiarami kolejnych kryzysów, z tymi, co poprzez spekulacje kapitałem innych doprowadzają do obecnych zawirowań? Jeżeli to nie walka klas, ani walka ideologii, to, co? Co można zrobić w obecnej sytuacji gdy najwybitniejsze - podobno - umysły analityków, za swe analizy, nie chcą ostentacyjnie brać żadnej odpowiedzialności, a jedynie pieniądze? Na temat obecnego kryzysu finansowego powtarzane są wyświechtane banały o niegospodarności społeczeństw w ekonomicznych dodatkach czołowych gazet, a co jest tak naprawdę jego przyczyną i jak można zapobiec powstawaniu kolejnych?
 

Brak głosów