Elita czuje się zagrożona

Obrazek użytkownika Spitfire
Blog

W Polsce w ostatnim czasie próbuje się wprowadzić ustawę, która miałaby złagodzić przepisy dotyczące posiadania broni palnej. Oczywiście nie dzieje się to bez powodu:

W uzasadnieniu do ustawy zapisano jeszcze jeden, dość oryginalny argument – przygotowania do obrony przed ewentualną agresją militarną. „W dobie armii zawodowej, która sama nie jest w stanie obronić kraju przed agresją, niezbędne jest posiadanie (…) odpowiednio wyszkolonych w umiejętności posługiwania się bronią obywateli. Ci, którzy chcą się tego nauczyć za własne pieniądze i przy pomocy własnej broni, są bardzo cenni dla kraju, a w godzinie zagrożenia będą wręcz na wagę złota” (Polityka).

Tak więc władze jednoznacznie stwierdzają, że na chwilę obecną Wojsko Polskie przypomina bardziej drużynę paintballową aniżeli armię z prawdziwego zdarzenia i "nie jest w stanie obronić kraju przed agresją". Faktycznie stan polskiej armii jest tragiczny i to tragiczny par excellence. Nic nie jest takie jakie powinno być i elita ma pełne prawo czuć się zagrożona.

W polskiej armii "stosunek generałów i oficerów do szeregowych wynosi 1 do 1,23" (G. Kwaśniak - "Rzeczpospolita"), co moim zdaniem jest ewenementem na skalę światową. Sytuacja taka nie ma miejsca nawet w republikach bananowych, a my przecież należymy do NATO. Ten sam publicysta stwierdza dalej między innymi, że w polskiej armii brakuje kierowców czołgów, działonowych, kierowców samochodów i mechaników oraz że "na strzelnicach i placach ćwiczeń nie jest realizowane szkolenie, bo nie ma tam kogo szkolić". Konkluzja do jakiej G. Kwaśniak dochodzi jest równie przerażająca co najazd tatarskiej hordy - "Siły Zbrojne RP nie istnieją!" (sic!). Gorąco polecam cały artykuł (link poniżej).

 


 

To ze względu na fatalny stan polskiej armii sięga się po takie rozwiązania. Nie są one jednak satysfakcjonujące, gdyż nie mogą takie być. Wszystkim osobom ponoszonym właśnie przez fantazję i wierzącym w skuteczność bojową oddziałów partyzanckich chciałem zacytować Senekę: "rozpasany motłoch jest tak samo armią jak stos cegieł domem". Przypomnę również, że żyjemy w XXI wieku, w którym główny nacisk kładzie się na wyposażenie żołnierzy i ich wyszkolenie bojowe. Te dwa czynniki zapewniają ogromną przewagę doborowej armii nad oddziałami partyzanckimi.

Przy tej okazji warto wspomnieć "bitwę o City Hall", która rozegrała się w Iraku, i która była "największym starciem bojowym polskich żołnierzy od czasu II wojny światowej" (Wikipedia). Polsko-bułgarskie siły w liczbie 80 żołnierzy (40-40) starły się z ("wedle relacji z bardzo dużymi" pod względem liczby) oddziałami partyzanckimi tzw. Armii Mahdiego. Po stronie polsko-bułgarskiej rany odniósł tylko jeden żołnierz (sic!), natomiast straty po stronie oddziałów Armii Mahdiego były bardzo wysokie ("wg strony polskiej kilkuset zabitych").

To starcie doskonale obrazuje skuteczność armii partyzanckiej w XXI wieku. Inną sprawą jest Afganistan, ale tam talibom, którzy również prowadzą wojnę partyzancką, sprzyja ukształtowanie terenu. Ponadto koalicja podejmuje radykalnych działań, które byłby wymierzone przeciwko ludności cywilnej (przesiedlenia etc.), bez pomocy której partyzanci mają poważne problemy z zaopatrzeniem w żywność i szereg innych ważnych dla prowadzenia walk środków.

Rządzące Polską elity doprowadziły do niemal całkowitej demilitaryzacji naszego kraju. Teraz te same elity (wspierane propagandowo przez niektórych niby to niezależnych dziennikarzy) sięgają po rozwiązania, które tylko z pozoru dają gwarancję bezpieczeństwa. Wojsko Polskie jest w tak opłakanym stanie, że osobiście bałbym się rozmawiać na przykład z Łukaszenką, a jeżeli już to tylko z uniżonej pozycji; że w ogóle nie wspomnę tutaj o Rosji albo kimkolwiek innym.

Żadne mocarstwo ani nikt inny nie będzie się liczył z państwem, które nie posiada armii. 40-milionowy naród jest bezbronny i zdaje się, że to nie jest wina tylko i wyłącznie polityków, bo za taki stan rzeczy główną odpowiedzialność ponoszą reżimowi dziennikarze, robiący po cichu za zaplecze propagandowe dla polityków (im nie można ufać), oraz nie kto inny jak WYBORCY. To oni bowiem dają się kołować i wybrali sobie taką Polskę. Lemingi trzymać szyk i głosować tak dalej, a skończycie jako parobki; z batem nad głową i na obcym polu. Oczywiście nikomu tego nie życzę, ale doskonale wiem, że brak armii bardzo szybko może się właśnie w taki sposób skończyć.

http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1503270,2,jest-projekt-nowej-ustawy-o-broni.read
http://www.rp.pl/artykul/9157,387022.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_o_City_Hall

Brak głosów