Imperium Polski (20) - tradycje polskie, a KRK

Obrazek użytkownika Krzysztof J. Wojtas
Idee

  W pierwszej notce, początkującej moje blogowanie użyłem sformułowania, że obyczaje są bardziej trwałe od religii.
http://brakszysz.salon24.pl/83345,wigilia-bozego-narodzenia
Jeśli więc celem tej serii notek jest przybliżenie idei polskości i związanych z nią obyczajów, to warto zastanowić się, jaką rolę w ich kontynuowaniu spełnia KRK.

W poprzednich notkach, zwłaszcza 18 z serii, zwracałem uwagę, że Dekalog jest tylko elementem uzupełniającym w nauczaniu KRK i jako taki nie stanowi źródła prawa. Więcej. Przy nadmiernej ekspozycji, w dłuższej perspektywie czasowej, staje się elementem judaizacji KRK.

Ta teza wzbudziła wątpliwości – jako zarzutu użyto argumentu roli i tradycji KRK w szerzeniu idei chrześcijańskich, czemu wspomniana teza miałaby się przeciwstawiać.
Czy rzeczywiście jest uzasadniona i czy wspomniane stanowisko jest formą walki z KRK? Także, czy dopuszczalny jest wpływ polityki na religię (i odwrotnie), i w jakim zakresie?

Poprzednia notka ilustrowała raczej negatywny wpływ KRK na naszą historię, gdzie interesy polityczne Watykanu wielokrotnie przeważały nad głoszonymi zasadami. A wpływy polityczne?

W tamtej notce wspominałem o polskim wkładzie w przywrócenie zasad nauki Chrystusa w odniesieniu do zasady „nawracania mieczem” na wiarę chrześcijańską. Bo do takiej interpretacji skłonne były się dostosować władze KRK przy istotnym nacisku Zakonu Krzyżackiego.

Niewątpliwie newralgiczną rolę spełniła rozprawa teologiczna przygotowana przez Pawła Włodkowica. Jednak były i inne okoliczności towarzyszące. Przede wszystkim silny skład polskiej ekipy w Konstancji, gdzie ważną rolę, poza Włodkowicem, odgrywał znany w całej Europie „teolog” – Zawisza Czarny. Zgodnie bowiem z prawem rycerskim, w przypadku różnic poglądów można było odwołać się do „sądu Bożego”.

Samo zaś podpisanie stosownych dokumentów miało miejsce w trakcie wizyty roboczej polskiej ekipy w siedzibie Papieża, gdzie w czasie „ceremonii powitalnych” (z udziałem wspomnianego Zawiszy), zostali nieco uszkodzeni strażnicy. (Może ktoś z historyków przybliżyłby nieco ten doniosły moment teologicznej dysputy – ja znam go tylko fragmentarycznie).

Dla porównania. Równie teologiczne były wywody niejakiego Husa, który liczył na zasady chrześcijańskie i podobno wachlował się na stosie jakimś „listem żelaznym” . Chyba pod wiatr, bo nie dało to rezultatu.

Z wspomnianej sytuacji można wywieść jedno; w europejskich dyskusjach teologicznych trzeba używać silnej argumentacji. Wspólnota brukselska jest tego kolejnym dowodem.

Czemu przytoczyłem ten przykład? Dla wskazania, że winna istnieć równowaga między pozycją pełnioną w społeczeństwie przez KRK, a innymi nośnikami systemu. I tylko wzajemna kontrola daje możliwość zachowania linii ideowej.

Jeśli zatem wskazywanym tu celem ma być odtworzenie Elit Ducha Narodu Polskiego, to należy sobie zdawać sprawę, że muszą to być elity niezależne, a niekiedy i krytyczne wobec KRK. 
Fakt, że winna być znaleziona wspólna ideowość obu linii postępowania – świeckiej i religijnej. Właśnie dlatego wskazywałem, że wspólnotę można znaleźć na poziomie Praw Podstawowych – zwłaszcza Praw Miłości wskazanych przez Chrystusa; takiej wspólnoty nie da się jednak znaleźć na podstawie Dekalogu.

Obecnie dominuje przekonanie, że KRK jest strażnikiem Narodowej Tradycji.
W świetle faktów – zaczynam mieć po temu coraz większe wątpliwości. Także rola społeczna KRK ulega zmniejszeniu, ograniczeniu, a nawet „skanalizowaniu” – pisałem na ten temat w odniesieniu do Dnia Papieskiego. 
To temat szerszej dyskusji.
Można twierdzić, a nie jest to li tylko moje przekonanie, że KRK wymaga w Polsce pewnej odnowy. Być może podobnej tej z Konstancji 1415 roku. Czy tymi samymi metodami?

Tu chcę przybliżyć przykład związany z obyczajami wigilijnymi. W tej mojej pierwszej notce na S24 – zawarłem swoje przemyślenia i wiedzę z przed blisko 20 lat, jaka udało mi się zdobyć w temacie; to był czas, gdy ustalałem w rodzinie sposoby upamiętniania tradycji.

Porównuję te ustalenia z zasadami jakie propaguje KRK. Istotnych różnic nie ma, ale...
- W latach 90-tych dopiero wprowadzano zwyczaj zapalania świecy wigilijnej – ma to odzwierciedlenie w tekście - jest próba dopasowania,
- Przestał obowiązywać post wigilijny,
- Spotkałem się z sugestiami wprowadzenia zwyczaju (głównie we wspólnotach, ale z sugestią stosowania w rodzinach), składania życzeń przy tworzeniu kręgu połączonych rąk.

Przyznaję, że ten ostatni zwyczaj zaczyna być już bulwersujący – jako sprzeczny z polską „otwartością” Wigilii. „Zamknięcie” kręgu ma tu wymiar symboliczny. Dziwny , jako sugerowany przez KRK.

We wspólnotach (zwłaszcza neokatechumenalnych) rozwijana była forma tańca rytualnego. (Nie wiem jak jest teraz – pewne formy zostały zabronione przez Benedykta XVI, a dla mnie jest to poboczny wątek zainteresowań).
Gdyby połączyć wspomniane elementy – świeca, post jako nieobowiązujący, krąg przy stole wigilijnym, a opcjonalnie taniec – to czym Polska Wigilia będzie się różnić od Chanuki?
Może wprowadzić, jako element tradycyjnego przybrania stołu wigilijnego „głowę Holofernesa” na tacy?

No to jak - na Wigilię „karp po żydowsku”?

 

 

Brak głosów