Tusk jak Stanisław August?

Obrazek użytkownika Kot z Cheshire
Kraj

Podobieństwa sytuacji dzisiejszej Polski do tej z epoki przedrozbiorowej narzucają się natrętnie. Termin: „recy-dywa saska” wprowadził bodajże Stanisław Michalkiewicz. Mi także (wzorem mistrza) zdarzało się pisać o wskrzeszeniu przez Tuska sarmackiego programu „Polska nierządem stoi” itp. Niestety, analogie mnożą się w sposób niepowstrzymany, a ostatnio doszły kolejne.

Szeroko rozpowszechniony jest pogląd, że reformy Sejmu Wielkiego przyszły za późno, jednak równie, jeśli nie bardziej, uprawnione jest twierdzenie, że przyszły one za wcześnie! Katastrofa Polski przedrozbiorowej, będą-ca również porażką Rosji, nastąpiła w latach 1792- 1795. Caryca Katarzyna, której „nierządy” doprowadziły do tych wydarzeń zmarła w roku 1796! Po niej przyszedł Paweł I, który natychmiast wypuścił z więzienia Ko-ściuszkę, a następnie liberalny (z początku) Aleksander I. Państwo rosyjskie stopniowo odzyskało sterowność, ale to co się stało, już się „odstać” nie mogło. Co by było, gdyby Polska przetrwała do roku 1796? Zabrakło tylko pięciu lat! Klęskę zawdzięczamy w dużej mierze wysławianemu Sejmowi Wielkiemu i naszej ówczesnej klasie politycznej, która zupełnie niepotrzebnie sprowokowała Rosję do interwencji w 1792r i jej dalszych opła-kanych konsekwencji. A może dała się Rosji sprowokować?

Drugi rozbiór był konsekwencją precedensu, jaki wprowadził rozbiór I. Właściciele ziemscy dóbr na terenach włączonych do Rosji musieli złożyć przysięgę carycy, aby je zatrzymać. Ci którzy chcieli pozostać Polakami i tego nie zrobili, tracili własność, którą caryca dzieliła wśród swoich wybrańców. Tymczasem dla Rosji, I rozbiór był klęską, co rozumieli światlejsi politycy rosyjscy, jak Bezborodko, Ostermann, czy nawet Potiomkin. Tuczył on głównie Prusy, które stawały się potęgą, wzrastającą przy rosyjskiej granicy. Niestety, o tym, kto kierował polityką imperium decydowały po koniec wieku bardziej cechy fizjologiczne niż intelektualne „polityków”. Po Potiomkinie przyszedł Zubow, który (dwudziestolatek!) łatwiej potrafił zaspokoić seksualnie podstarzałą Kata-rzynę, a który równocześnie wiedział, że póki ta sztuka będzie mu się udawała, póty będzie mógł liczyć na hoj-ne łupy w razie kolejnego rozbioru. Zaciskał więc zęby i robił swoje.

Tymczasem w Polsce pierwszy rozbiór stanowił szok i spowodował reformy Sejmu Wielkiego, które, zupełnie niepotrzebnie, były realizowane wbrew Rosji! Polska opinia publiczna stała się silnie antyrosyjską i wpływała na obrady sejmowe. Największy wpływ miały piękne panie zasiadające w sejmie na galerii dla publiczności. Po-słowie prześcigali się w antyrosyjskim radykalizmie, aby uzyskać ich poklask. W ten sposób, zupełnie niepo-trzebnie, zlikwidowano znienawidzoną Radę Nieustającą (która była sprawnym rządem i wymagała najwyżej zmiany składu), co stanowiło policzek dla Carycy, gdyż rada podlegała rosyjskiej gwarancji. Kolejnym wyzwa-niem był antyrosyjski sojusz z Prusami (ewidentna prowokacja Pruska) i w końcu konstytucja 3 maja- bezpo-średni powód interwencji rosyjskiej. Wszystkie te posunięcia zrealizowano w „okienku możliwości”, jakie otwo-rzyła wojna Rosyjsko- Turecka. Wszystkie (może poza sojuszem z Prusami) można było zrealizować przy ak-ceptacji carycy, tyle, że nasi ówcześni politycy właśnie chcieli je zrobić jej wbrew! Zabrakło po stronie polskiej mądrego i odpowiedzialnego przywództwa. Mógł nim być król Stanisław August, ale…

Poniatowski był mianowańcem Katarzyny, jako jej były kochanek i człowiek oddany Rosji, od której zdarzało mu się pobierać gażę. Pod koniec był już uzależniony od rosyjskich pieniędzy, dzięki czemu ambasador Sievers mógł go skutecznie szantażować w okresie rozbiorowego sejmu grodzieńskiego. Równocześnie był on czło-wiekiem światłym i kompetentnym, który byłby w stanie przeprowadzić przeciekającą nawę Rzeczpospolitej przez trudny okres. Byłby, gdyby Polacy mogli mu zaufać i podporządkować się jego przywództwu. Tymczasem to właśnie było niemożliwe, gdyż był on postrzegany jednoznacznie, jako stronnik Rosji i jej agent. Wszystko to razem doprowadziło do tragedii z finałem w 1795r.

Gdzie tu podobieństwa do czasów współczesnych i gdzie Tuskowi do Poniatowskiego??

Dzisiejsze (wczorajsze?) „okienko możliwości” przypomina to sprzed dwustu lat. Dziś też udało nam się wyrwać spod wpływu Rosji i w pewnym stopniu usamodzielnić, zupełnie jak wtedy po pierwszym rozbiorze. Udało nam się także wejść w „sojusz pruski” (UE) i uzyskać „pruskie gwarancje” (NATO).

Tak jak wtedy, rozpoczęliśmy „ambitny” program połowicznych reform i tak jak wtedy zaczęliśmy prowokować Rosję, by w końcu zacząć ulegać jej prowokacjom.

Nasza klasa polityczne przypomina ówczesną: skłócona, przekupna, nieodpowiedzialna i niekompetentna, nawet bardziej niż wtedy. Nie uznająca czyjegokolwiek przywództwa, dająca się prowokować i prowadzić obcym agentom, jak wtedy Lucchesiniemu.

I w końcu Tusk. Oczywiście kudy mu do Poniatowskiego! Może tylko to, że zamiast na armię, pieniądze wydaje na „orliki”, tak jak Staś na teatr. Natomiast w dość podobnej znalazł się sytuacji, tyle, że, w odróżnieniu od Po-niatowskiego, z własnej winy. Tusk dał się wciągnąć ruskim w rozgrywkę wokół obchodów katyńskich, tym samym angażując ich w nasze wewnętrzne sprawy. Najprawdopodobniej, świadomie lub nie, „wystawił” im ś.p. prezydenta Kaczyńskiego. Obecnie, dzięki jego (w najlepszym wypadku) głupocie i nieodpowiedzialności, Ro-sjanie swobodnie rozgrywają sytuację w Polsce, coraz lepiej ją kontrolując. Ich ostatnie posunięcia są ewident-ną prowokacją, obliczoną na wzburzenie polskiej opinii publicznej. Najprawdopodobniej musimy się liczyć z dalszymi prowokacjami aż do skutku, a następnie z jakimiś rozmowami o sytuacji w Polsce między Rosją a UE (Niemcami). Po rozmowach nastąpią jakieś ustalenia…
W tej sytuacji polską polityką powinien pokierować ktoś mądry i kompetentny. W ostateczności mógłby to być przynajmniej ktoś, komu Polacy mogliby zaufać, przyjąć, że to co robi, robi dla Polski i w jej interesie. Tymcza-sem Tusk jest akurat ostatnim, który spełnia ten warunek, a to ze względu na jego uwikłanie w organizację obchodów katyńskich! Należało by więc szybko zmienić premiera na… kogokolwiek, kto nie jest umaczany w tę aferę, ani we współpracę z rosyjską agenturą w Polsce, ale to jest chyba niemożliwe. Doprawdy, już czuję smród Targowicy…

Brak głosów

Komentarze

Różnica jest jeszcze ta, że Poniatowski mógł się przynajmniej łudzić, że była kochanka będzie miała dla niego względy. A na co liczy Tusk? Czyżby dawał Putinowi?

Vote up!
0
Vote down!
0

___________________________________

Pozdrawiam każdym słowem

#125437

Po tym zdjęciu z wizyty Tuska w Rosji, to bym się nawet nie zdziwił...

Pozdrawiam
Kot z Cheshire

Vote up!
0
Vote down!
0

Kot z Cheshire

#125455

Tuś mu daje, oj daje...

Tyle, że to jest na zasadzie więziennego cwela, zgnojonego (współudział) dla jego skutecznego podporządkowania, któremu na dodatek wybito przednie zęby (raport MAK) coby mu pracę "na odcinku" ulatwić.

Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!

Vote up!
0
Vote down!
0

Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!

#125479

Brutalnie Pan to ujął, ale chyba niestety trafnie. Pochwalę się, że o "przecweleniu Tuska" pisałem w swojej poprzedniej notce, a także w dwóch ostatnich na salonie24.

Pozdrawiam

Kot z Cheshire

Vote up!
0
Vote down!
0

Kot z Cheshire

#125508

Polska nierządem stoi. Czy pocieszeniem jest że zapewne już niedługo?

"Nasza klasa polityczne przypomina ówczesną:"
Ot dla porównania przykłady sprzed Targowicy:

"Po śmierci Jana Sobieskiego w roku 1696 rządzi kardynał prymas Michał Radziejowski. To, że był synem zdrajcy, Hieronima Radziejowskiego, nie przeszkodziło mu zostać pierwszym po królu dygnitarzem w katolickim państwie. Jako regent trzy razy sprzedawał koronę polską więcej dającemu. "Brał pieniądze od Francuzów, ażeby zrobić królem Polski książęcia de Conti, potem pogodził się za grubą sumę z Augustem II elektorem saskim, którego wnet przekupiony od Szwedów opuścił.

Udowodniono mu tę zdradę na sejmie w Lublinie w roku 1703. Nie mając nic na swoją obronę, Radziejowski zagrał na uczuciach rodaków, padł przed królem na kolana i przysiągł najuroczyściej, że odtąd będzie wierny. I stała się rzecz nie do pomyślenia w żadnym cywilizowanym państwie: nie tylko darowano zdrajcy życie, lecz pozostawiono go na stanowisku prymasa. Puszczony wolno, znowu skumał się z wrogami Polski.

Po śmierci Augusta II w 1733 roku regencję objął prymas Władysław Łubieński. Ten kochał się nie w talarach szwedzkich, lecz w rublach carskich. Zgodził się za brzęczącą gotówkę, by wyborem króla dla Polski zajęła się po sąsiedzku Rosja.

Kolejny prymas, Gabriel Podoski, był stałym, płatnym agentem tego mocarstwa, a poza tym skończonym łajdakiem. Galerię prymasów - zdrajców Rzeczypospolitej zamyka Michał Poniatowski, który, zdemaskowany, sam się otruł, by uniknąć stryczka.

Do wymienionych wyżej prałatów doskonale pasował biskup Michał Roman Sierakowski, sufragan przemyski. Rozpustnik i namiętny karciarz, który by zdobyć pieniądze na karty, swój pastorał Żydom w zastaw oddawał. Targowiczanin i uniżony klient carskiego ambasadora Sieversa."

O pomniejszym płazie nawet pisać się nie chce, jako i o współczesnych sprzedawczykach i utytułowanych idiotach rżnących gałąź na której siedzą.

O intencjach Matki Boskiej wiem niewiele, lecz mam pewność że historia to ironiczna pani...

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#125520

Niezbyt mnie Pan pocieszył. A kondycja kościoła (instytucji) w dzisiejszej Polsce też mocno dołująca. Faktycznie już tylko we wstawiennictwie Matki Boskiej nadzieja i piszę to beż żadnej ironii.

Pozdrawiam

Kot z Cheshire

Vote up!
0
Vote down!
0

Kot z Cheshire

#125549

Siąść i płakać.

Kościół już nie cementuje społeczeństwa, które pójdzie w rozsypkę jak zgodnie (kiedyś) żyjące nacje Jugosławii.
Zgodnie żyjące zanim zaczęli (po śmierci Tito) dawać sobą manipulować czynnikom zewnętrznym.

A Tusk nie tylko dzieli, lecz i pogłębia podziały... W końcu po trupie Polski będzie miał swoje autonomiczne "Kaszëbsczi".

Gorzko Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#125565

zgadza sie kocie brakuje nam Wyszyńskich a ratunek przyjdze przez MARYJE .

Za tekst dycha. pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0

http://trybeus.blogspot.com/

#125567

(w coś trzeba) a wiara czyni cuda.

Dziękuję i pozdrawiam

Kot z Cheshire

Vote up!
0
Vote down!
0

Kot z Cheshire

#125719

Witamy na Niepoprawnych :).

Przeczytałem z przyjemnością jak zwykle (zaglądam na S24 w miarę regularnie), ale co do kilku tez przedstawionych powyżej... pozwolę sobie skomentować.

1. Rosja, aż do I rozbioru, dążyła zdecydowanie do podporządkowania sobie Polski w całości. Kasia (oczywiście na miarę realiów samowładztwa) została lekko skrytykowana za nieudolność, kiedy pozwoliła Austrii i Prusom na "wejście z butami" w polski tort. Tu się, oczywiście zgadzamy.

2. Paweł I to bardzo dziwna postać (nie to, że sympatyczna :)). Daleko mu było do jakiegokolwiek "liberalizmu", nawet w późniejszej wersji aleksandrowskiej ;). A Kościuszko został wypuszczony po tym, jak podpisał "lojalkę", deklarując, że nie wystąpi już przeciwko Rosji...

3. Biedny Aleksander I, stojąc w obliczy permanentnego dysonansu poznawczego (trochę La Harpe, jako wychowawca, zrobił mu "wodę z mózgu) - im bardziej chciał być liberalny, tym bardziej miał poczucie misji dziejowej, którą tylko on może zrealizować i to metodami dość.. autorytarnymi - to jeszcze inna bajka.

Pokładanie nadziei w Rosji, jako państwa, które miało sprzyjać reformowaniu Polski szlacheckiej, nieważne za którego cara - to, obawiam się, utopia.

Wiem, linia spadkobierców nieszczęśliwego kochanka żony Aleksandra I, czyli znanego skądinąd "księcia" Adasia Czartoryskiego... (przepraszam, ale patrząc na całokształt jego działalności, od ministra spraw zagranicznych Rosji, i kumpla Olka, aż do "patrioty", powoduje, że nie mogę wykrzesać z siebie nawet krzty sympatii w stosunku do niego, stąd złośliwość).

Rosji było na rękę to, że Polska wegetowała przez większość XVIII wieku, pozostając od, circa, 1717 powiedzmy, pod butem wschodniego sąsiada. Reformy, jakiekolwiek, były jej nie na rękę - Konstytucja 3-maja istotnie mogął im się nie spodobać. Problem w tym, że alternatywą były wchłonięcie resztek Polski przez Rosję, drogą.. hmm... "pokojową".

W ogóle, podejście zakładające, że w oparciu o mocarstwo ościenne można zmienić własny kraj, a silniejszy sąsiad tak "z dobrego serca" pomoże - czy to nie idealizm?

Zwłaszcza, kiedy tym krajem ma być Rosja...

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#125734

Nie neguję, poza uwolnieniem Kościuszki. Jojalka- lojalką, ale Paweł I odczuwał chyba autentyczną potrzebę odreagowania okresu rządów Kasi i jej wybryków.

A co do wchłonięcia, to mogło byc różnie. Przy mądrej polityce można by się umocnic bez drażnienia niedźwiedzia i z zachowaniem odrębności. Poza tym, nawet gdyby ono nastąpiło, to tylko do pewnego momentu- Polska i Rosja nie mogły stworzyc jednego organizmu ze względu na różnice cywilizacyjne.

Pozdrawiam

Kot z Cheshire

Vote up!
0
Vote down!
0

Kot z Cheshire

#125785