Kolejne zawirowania w świecie finansów…

Obrazek użytkownika Adr_Nitka
Gospodarka

O kłopotach Grecji i Irlandii wiedzą wszyscy, złożą się Niemcy i Francuzi, których banki są umoczone po uszy w greckich obligacjach, złoży się jeszcze paru jeleni na czele z naszym posiadaczem Toli i kłopot powinien zostać rozwiązany. Przy okazji ktoś wykupi za grosze prywatyzowane aktywa w Grecji, ale to już inna para kaloszy…
Dziś natomiast pojawił się kolejny trup ze strefy euro- Włochy. Tym razem nie jest to stosunkowo małe państwo, tylko trzecia gospodarka Eurolandu, z długiem publicznym 1,89 biliona euro (119% PKB) i 480 miliardami euro obligacji, które zapadną w ciągu najbliższego roku.
Oczywiście Włosi nie udają Greków i obiecują zrównoważenie budżetu do 2014 roku, ale czy rynki im uwierzą? Nie trudno przewidzieć, jaką panikę wywoła na światowych rynkach finansowych obniżenie ich ratingu. A Włochy to nie Grecja, że 100 miliardów euro rozwiąże problemy.
Panikować zaczęły giełdy, a także inwestorzy, którzy wspólnie z spekulantami wywindowali franka do poziomu 3,50 zł (1,16 euro). A wszyscy analitycy oczekują poziomu 1 frank= 1 euro, więc nie trudno policzyć, że Polacy będą płacili 4 złote. Co to oznacza dla 700 tys. osób posiadających kredyty we frankach łatwo się domyślić, raty wzrosną i to dużo. Być może problemy te są przejściowe, ale nie wiadomo ile potrwa ten kryzys w strefie euro.
Kryzys jest pogłębiany przez mało optymistyczne dane makroekonomiczne z USA, gdzie gospodarka nie rozwija się tak szybko jak analitycy przewidywali, a dodatkowo bezrobocie jest wyższe od zaplanowanego, co spowoduje spadek popytu zewnętrznego. Kolejne powody do paniki dla inwestorów, którzy zapewne zaczną lokować kapitał w surowcach albo we franku i ciekawe do jakiego poziomu wówczas zostanie wywindowana.
I na koniec to, co wszystkich zapewne zdziwi. Nasza Zielona Wyspa zaczyna również powoli padać, wzrost ma być mniejszy od zakładanego, konsumpcja również a jak dołożymy jeszcze do tego bardzo możliwe kłopoty w strefie euro i spadek popytu zewnętrznego, to skończy się tuskowy cud.
A co takie informacje mogą oznaczać dla finansów publicznych? Znając magika Rostowskiego i jego wiarygodne obliczenia, to zapewne przeszacował wpływy z podatków, bo zamiast zakładanego wyższego wzrostu będzie niższy. Tak więc skoro Zielona Wyspa miała problemy finansowe i potężny deficyt, to Wyspa trochę przyblakła będzie miała jeszcze większe problemy.
Tymczasem muzyka gra, ekipa się bawi w prezydentów Unii, wydając 130 milionów euro na wiele nikomu niepotrzebnych dupereli. Ale uznajmy to za ostatnie życzenie skazańca…

Brak głosów