Pokój jest passé...czyli podjudzacze zza winkla...

Zawsze to powtarzam, że lepsza jest byle jaka zgoda niż wspaniała kłótnia...kiedyś chodziłem do Liceum z Orawianami, są to ludzie mieszkający na Orawie...bardzo honorowi, jeśli cię polubią, to będą cię nosić na rękach, jeśli zajdziesz im za skórę, to będą cię ścigać do...usranej śmierci... mój kolega Tadziu przeniósł się do Liceum w połowie jego trwania, kogut był zadziorny jak diabli...wyzaczynał z Orawcami do tego stopnia, że tropili go codziennie...skaperowali takiego Adasia, normalnie wyglądał jak wypasiony kurczak, krążyły legendy, że jak ojciec prosił Adasia, żeby pomógł mu podnieśc kłodę drewna, to Adaś podnosił kłodę razem z ojcem... był totalnym ABS-em (Absolutny Brak Szyi), po liceum zaciągnął się do Legii Cudzoziemskiej, a tam wiadomo wymoczków nie trzymią.
No i w końcu dopadli Tadzia, szliśmy akurat razem...chwycili go pod gardło i rzucili na ziemię...normalnie przemknęło mi przez myśl, że zmasakrują Tadzia na moich oczach...zawołałem do kafarów, bo w zasadzie ich znałem...
-Dejcie chłopy spokój, przecież lepiej jest w zgodzie jakąś flaszeczkę wypić, studniówka się zbliża, to przyjdźcie, to se wypijemy, po co mamy się bić...
Faktycznie Orawianie za kołnierz nie wylewają, bo to grzech :)), więc oszczędzili Tadzia...potem na studniówce prawdziwa sielana była...wszyscy ukontentowani byli rozwiązaniem głupiego konfliktu, a i Tadziu mi dziękował serdecznie, że zęby uratował...
Takich kogutów jak mój kolega Tadziu w sieci jest masa...ale najciekawsi są ci, co to wojenki wirtualne prowadzą, chłopaki w podeszłym wieku, budzą się rano jako napoleony, lub generały pattony z wielkim poczuciem misyjności i walki o słuszną sprawę, poranna gimnastyka, śniadańko codziennie rano bułkę maślaną nad gazety plamą (jak to śpiewał onegdaj Perfect), potem mycie ząbków, ostatni pocałunek ślubnej, kubek kawki Nescafe z korporacji Nestle, wskoczenie w filcowe, cieplutkie oficerki i ...na front wschodni...dopadają pluszową kobyłkę na biegunach, a zamiast miecza, klawiatura obosieczna, gorsza niż biblijny obosieczny miecz, zapewniam :))
Mapa działań wojennych na szklanym ekranie, moździeże przerzucane do Ługańska , dwie eskadry myśliwców nad Donbas, dwie dywizje pancerne do Doniecka...wszystko może się zdarzyć, białe kamazy rozwalić ostrym ogniem...biało czerwone chorągiewki pojawiają się na wirtualnej planszy niczym rydze w górskich potokach, co lepsi stratedzy wyciągają stare zapiski z tajemniczych kufrów, gdzie wyraźnie napoleon napisał, że działania wojenne jak najdalej od swoich domostw trzeba prowadzić...czapka napoleonka na głowie i cztery palce wsunięte, pomiędzy guziki palta, na wysokości serca, głęboki wdech...i walić w klawiaturę...kto nie chce wojny ten kiep i pacyfista...albo pewnie pieprzony hippis he he he, albo kurna świadek jehowy...
Wielu dorosłych chłopców lubi bawić się w wojnę...po zakończeniu misji wciskają czerwony guzik z napisem "off", laptop wyłączony, ręce za głowę, ostatnie przeciągnięcie, szklaneczka wody gazowanej z korporacji Nestle i można śmiało udać się na spoczynek  przeciągając się leniwie na materacu wypełnionym wielbłądzim włosiem ...misja zakończona...
Niestety dziś nadeszły hiobowe wieści dla generałów pattonów...Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko powiedział w walijskim Newport, że od piątku od godz. 13 czasu polskiego ogłosi "obustronne zawieszenie broni" w walkach z separatystami (SEPARATYSTAMI !), ale uzależnił to od spotkania grupy kontaktowej w Mińsku.

]]>http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-poroszenko-gotow-na-rozejm-postawil-warunek,nId,1495195]]>
Toż to koszmar... zawieszenie broni, nie ma wojny...gdzie podzieją się napoleony, generały pattony, wszelkie strategie diabli wezmą...w swojej zgryzocie pewnie pogrążą się Sheolu...
Ale jest szansa, drodzy stratedzy...pozostaje jeszcze parę opcji...gra w karty w wojnę, ołowiane (plastikowe, chińskie) żołnierzyki z Biedronki...albo jakaś ustawka...ponieważ zbliża się zima, to gorąco polecam tą ustawkę , ale to jest dla prawdziwych "twardzieli" .