W trosce o bezpieczeństwo kibiców, czy.... rządu? Czyli, uroczyste nie otwarcie najdroższego Orlika w Europie...

Wielki mecz na najwspanialszym obiekcie sportowym w Polsce nie dobył się niestety.

Można było rzecz jasna Sztadion podziwiać go, aby móc do woli nacmokać się i wychwalać wspaniałomyślność pana Donalda, który owego cudu architektonicznego dokonał.

Wpuszczono gawiedź, która tłumnie obecnością swoją doceniła dokonanie rządu, z zachwytem wyrażając swoje opinie przed kamerami wszystkich niezależnych od wolności słowa mediów.

Ach, ech, och, ojej - cudowny!

Nic to, że pomysł i projekt dokonały się za reżimu Kaczystów. pan Donald bowiem uczynił obiekt wspaniałym fizycznie, namacalnie.

W mojej oszołomskiej i szalonej głowie rodzi się jednak jedno pytanie. Dość istotne i skutecznie przez media okryte zmową milczenia.

Mecz - dość ważny - nie odbył się z jakiego powodu?

Oficjalnie mówi się, że milicja i inne ważne dla rządu służby, nie wyraziły zgody ze względu na bezpieczeństwo kiboli, którzy bardzo chcieli się pojawić i pokibicować.

Nie zadbano bowiem o perfekcyjną łączność pomiędzy oddziałami prewencji, aby te mogły spokojnie i szybko interweniować podczas zadym, które z pewnością zostały zaplanowane.

Sytuacja wyglądała by naturalnie inaczej, gdyby w Polsce pana Donalda nie było kiboli, tylko zwykli, kulturalni kibice, którzy całymi rodzinami chodzą na mecze, aby cieszyć się sportem.

W Polsce są jednak kibole, którzy wciąż tylko knują i spiskują, jakby tu zadymę zrobić, kogoś pobić i pokrzyczeć.

Któż nie zna ujęcia, jak kibolowe zwierzę atakuje dziennikarkę, a towarzysze jego milicjantów, chcących zaprowadzić spokój.

Władza przewidując taki właśnie rozwój wypadków, musi zadbać o nienaganną łączność między oddziałami prewencji.

Mnie zastanawia, czy aby na pewno chodziło o bezpieczeństwo chcących się na ów mecz udać matek z małymi dziećmi i innych porządnych obywateli miłujących zmagania piłkarskie...

Wydaje mi się, że bardziej chodziło tu o... bezpieczeństwo wizerunku władzy, dla której zagrożeniem było ewentualne wywieszenie przez krwiożerczych kiboli transparentów świadczących hasłami o umiarkowanej miłości do rządu z panem Donaldem na czele.

No, bo tak na chłopski rozum, żeby na najdroższym w Europie stadionie zawodziła łączność między oddziałami prewencji?

To jak oni się biedaczyska porozumiewają - sygnałami dymnymi, czy dziecięcymi krótkofalówkami?

Jestem wręcz pewny, że działający w kręgach kiboli, "prawdziwi patrioci" donieśli komu trzeba, że szykuje się draka z hasłami typu "Donald ma Tole..."

Lepiej było więc mecz odwołać, niż narażać na szwank wizerunek pana Donalda, którego miłuje cała Polska...

Na ulicy ćwierkają, że pan Donald znudził się grą w nogę i przerzucił na tenisa. Jedno jest pewne - miłośnicy tenisa kibicują w milczeniu i bez transparentów...

W razie czego jest jeszcze krykiet, pływanie i szachy.

Z pewnością więc znajdzie pan Donald jakieś ambitne dla siebie zajęcie, któremu nie będę przeszkadzać wariaci i antydemokraci...