Bezkrytyczna głupota lemingów, czyli Tibilisi, 12 sierpnia 2008

Obrazek użytkownika Harpoon
Świat

Pierwsza rocznica smoleńskiej "katastrofy" już lada moment.

Aby uchronić przyjaźń z Rosją, media już podjęły zmasowane działania w celu zdyskredytowania głupszej części społeczeństwa, beznadziejnie wierzącej w teorię spiskową i głoszącej jakoby w Smoleńsku dokonano zamachu.

Każdy kolejny dzień będzie nam przynosił nowe, wstrząsające rewelacje i nieujawniane do tej pory - z uwagi na dobre imię ofiar rzecz jasna - "dowody" na winę głównych pasażerów feralnego lotu.

Uaktywnili się więc eksperci, dziennikarze śledczy i zwykli, oddani prawdzie obywatele, którzy bezinteresownie i "sensownie" obalać chcą idiotyczną teorię o zamachu.

Zbliża się wielki eksperyment z wykorzystaniem TU154 mający na celu uwiarygodnienie znanych od roku "dowodów", świadczących o przyczynach katastrofy.

Nie ważne, że podstawowe i namacalne materiały, pozwalające bez cienia wątpliwości wyjaśnić kwestię Smoleńska są niedostępne, a nawet jeśli - już zupełnie bezużyteczne.

Nie ma bowiem ani czarnych skrzynek, bez których mówienie o próbach wyjaśnienia przyczyn katastrofy jest zwykłą farsą.
Nie ma również szczątek wraku, gnijącego od 12 miesięcy na obcej ziemi.

Mamy ewidentnie zmanipulowane kopie kopii nagrań, będących rzekomo zapisem rozmów załogi z tzw. kontrolą lotów w Siewiernym.

Mamy też wielką, kwitnącą od 10 kwietnia 2010 roku przyjaźń z Rosją. Przyjaźń, która warta jest każdej ofiary.

Wracają tematy wydawałoby się wyjaśnione i przebrzmiałe...

A jednak nie.

Dziś bowiem podnosi się do oceny opinii publicznej kwestię kretyńskiego - jak się okazuje - pomysłu, że po katastrofie słychać było w okolicy wraku strzały.
Wszyscy wiedzą, że to nie były strzały, a od dziś wiadomo, że pękały baloniki...

Mówi się też i mówić będzie o wiodącej przyczynie katastrofy, którą była zakończona sukcesem próba samobójcza Prezydenta RP.

Media grzmią i grzmieć będą, o tym, jak to Kaczyński nakazał 12 grudnia 2008 lądować w Tibilisi biednej załodze samolotu.

Wtedy właśnie Prezydent Kaczyński żadny władzy, sławy i splendoru postanowił wylądować w objętej dzialaniami wojennymi Gruzji. Nie dość, że narażał siebie - choć to akurat nie ma znaczenia dla mądrej części społeczeństwa - to narażał jeszcze Prezydentów innych państw. Ci jednak też nie mają żadnego znaczenia dla świata, bo jak może znaczyć cokolwiek ktoś, kto zadaje się z Kaczyńskim.

Mamy więc naciski na pilotów, o ktorych to ze smutkiem opowiada kapitan samolotu lecącego wtedy do Gruzji.

Skoro wiadomo już, że Kaczyński wywierając mega presję kazał lądować wtedy, po cóż roztrząsać jakieś teorie spiskowe dziś?

Faktycznie. Lemingom to wystarczy - a jakże.

Mnie nie.

Pytanie bowiem przychodzi mi do głowy kolejne.

Jak to możliwe, że Kaczyński lądował bez zgody z ziemi, na terenach objętych działaniami zbrojnymi ryzykując zestrzeleniem, a Sarkozy wylądował i zestrzelenia się nie bał?

Możliwe jest więc, że Tusk martwiący się o bezpieczeństwo swojego ulubionego Prezydenta, wydał nakaz polskiemu dowództwu, aby zakazało ono pilotowi lądowania w Tibilisi.

Być może Tusk martwił się wyłącznie o zdrowie i życie Prezydenta Kaczyńskiego, nie o dobre stosunki z Putinem, któremu nie w smak było manifestowanie sprzeciwu wobec wojny wywołanej przez Rosję.

Jak to jest, że Prezydent Litwy nie przypomina sobie żadnych nadcisków ze strony Kaczyńskiego na pilotów 12 sierpnia 2008, a Polacy owe naciski wałkują od ponad dwóch lat?

Naciski są poparte dokumentami - wiem.

Znamy jednak wyłącznie jedną stronę owych nacisków. Tę promowaną przez Ferajnę PO. Nie znamy relacji drugiej strony. I nie poznamy nigdy. Propaganda nie dała takiej możliwości wtedy, a dziś nikt nie jest już w stanie się w temacie bronić.

Cóż...

Myślę, że jako obywtal Europy powinienem teraz, zatroskany o bezpieczeństwo najbardziej - po Berluskonim i Tusku - medialnego prezydenta Europy, złożyć doniesienie na pilotów wiozących go do Gruzji.... .

http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/tydzien-na-wschodzie/2008-08-20/kalendarium-konfliktu-rosyjsko-gruzinskiego

Brak głosów