O zabójstwach księży

Obrazek użytkownika lesiu
Blog

Niedawne brutalne zabójstwo księdza w miejscowości Blachownia niedaleko Częstochowy jest już kolejnym mordem dokonanym na kapłanie. Brutalność tych mordów oraz szybki wzrost ich liczby musi niepokoić. W powodzi doniesień medialnych, mniej lub bardziej wiarygodnych insynuacji co do motywów zabójstw - wystarczy przejrzeć prasę lub portale internetowe te lewacko - libertyńskie, aby przekonać się jak sprytnie młodemu bandycie podsuwa się linię obrony, wskazując, że powodem tak okrutnego mordu miałoby być molestowanie, co oczywiście jest totalną niedorzecznością, a co gorsza martwy kapłan obronić się nie może, więc śmiało można obrzucić go błotem - brak jest jakiejś głębszej refleksji dotyczącej rosnącej nienawiści wobec duchownych i katolików. Kolejny napady na księży dokonywane są z coraz większą brutalnością i niestety coraz częściej niosą ze sobą śmierć.
Zastanówmy się więc skąd ta wielka nienawiść i zawiść niektórych grup w stosunku do duchownych katolickich. Dziwić ona może tylko ludzi zupełnie nie interesujących się życiem publicznym w naszym kraju, gdyż osobom zorientowanym nie trzeba tego zjawiska tłumaczyć. W Polsce tuż po ciemnych czasach komuny zaczęły powstawać skrajne grupy antyklerykalne, których założycielami i działaczami stawali się dawni czciciele czerwonej ideologii. Zaczęli oni wydawać godzące w dobre imię duchownych jak i całego Kościoła Katolickiego piśmidła - tygodnik "Nie" wydawany przez Jerzego Urbana, którego nikomu przedstawiać nie trzeba oraz "Fakty i Mity", za którymi stoi jeden z zabójców księdza Jerzego Popiełuszki - niejaki Grzegorz Piotrowski. Dziwić i bulwersować powinien fakt, że na polskim rynku wydawniczym ukazują się ziejące jadem nienawiści do katolików szmatławce, które na różne sposoby profanują i obrażają uczucia osób wierzących. To właśnie te media wspierane od czasu do czasu przez libertyńską "Gazetę Wyborczą" oraz komercyjne telewizje ośmieszają, obrażają i przedstawiają w bardzo niekorzystnym świetle polskich i nie tylko duchownych. Jedną z metod kompromitowania środowisk katolickich, a szczególnie osób duchownych jest przedstawianie w sposób zmanipulowany różnych faktów. Najlepszym przykładem może być sprawa nastolatki, którą niejako zmuszono do aborcji jednocześnie przedstawiając jako osoby, które miały rzekomo zaszczuć nastolatkę księdza i działaczy ruchów pro life, a wychwalając pod niebiosa aborcjonistów, którzy usilnie przekonywali dziewczynkę do zabójstwa swojego dziecka. W tej relacji ksiądz mienił się jako fanatyk, który doprowadził dziewczynkę do załamania psychicznego. Jednocześnie wspomniane media, zwłaszcza te skrajnie antyklerykalne przedstawiają księży jako bogatych, opłacanych przez naiwne dewotki nierobów. Pisze się o rzekomych fortunach księży, o konieczności opodatkowania tacy, która jest źródłem tych luksusów, a każde złe zachowanie duchownego przedstawia się jako wydarzenie o skali wielkiego, ogólnokrajowego skandalu. Pojedyncze przypadki molestowania, w które zamieszani są duchowni próbuje ukazać się w mediach jako normalną praktykę całego kleru. W sposób prymitywny i bezpardonowy szkaluje się księży niczym za czasów PRL -u, ale czy kogoś może to dziwić ? Wszak za tymi atakami, za tą bezczelną nagonką stoją ludzie mający bogatą praktykę w walce z Kościołem jeszcze z minionej epoki czerwonego terroru.
Niestety karmieni tą antyklerykalną propagandą głównie młodzi ludzie zaczynają przyjmować do siebie wszelkie brednie i "nakręcają się" przeciwko kapłanom. Uważają, że mają prawo do wyśmiewania, poniżania, wyzywania, drwin i upadlania kleru w imię wolności słowa czy przekonań, a stąd już tylko krok do agresji fizycznej i zabójstwa. Tym brutalniejszego im dłużej dany człowiek pozostawał pod wpływem tej antyklerykalnej nagonki.
Kończąc ten wpis chciałem zaznaczyć, że uważam za ogromny skandal fakt, iż ludzie walczący z Kościołem w imię zbrodniczej ideologii komunizmu dziś mogą bez najmniejszych problemów kontynuować swą walkę, tym razem zakrywając się wolnością słowa. Skandalem jest fakt ukazywania się na rynku wydawniczym gazet "Nie" i "Fakty i Mity", którym jedynym przesłaniem jest nienawiść wobec Kościoła Katolickiego rodem z czasów ciemnej rewolucji francuskiej. Tolerowanie przez organy ścigania tego typu wydawnictw jest dziwnym i niepokojącym sygnałem, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę gorliwość MSWiA w poszukiwaniu treści niepoprawnych politycznie w pismach prawicowych czy konserwatywnych. Widać dla naszych polityków większym zagrożeniem jest artykuł krytykujący UE niż pełne nienawiści i pogardy pisma i portale antyklerykalne.

Brak głosów