Historia pewnego kina, w którym wystawiano prawdziwe horrory.
Budynek kina „TON”, dawny szpital, przytułek, drukarnia, teatr kino świat i sądowa sala pokazowych zbrodni komunistycznych w Białymstoku.
Ten niepozorny budynek stojący obok białostockiej Katedry i barokowej plebanii zbudowana w 1761 roku w sąsiedztwie bazyliki katedralnej arcybiskupa białostockiego, wcześniej nieduży kościół, którego „przybudówka” wielokrotnie przerosła sam kościół.
To tam w tym zespole bazyliki archikatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny znajduje się najstarsza murowana budowlą w Białymstoku.
http://www.archibial.pl/parafie.php?par=8
Kino wprowadziło się tutaj dopiero w latach 50 - tych XX wieku , ale wcześniej ten niepozorny budynek w samym centrum miasta pełnił wiele różnych i użytecznych funkcji, do czasu komuny.
Najstarsze informacje o powstaniu tego obiektu pochodzą z 1762 roku kiedy to hetman Jan Klemens Branicki polecił utworzenie szpitala – przytułek „na 7 dziadów kościelnych i 6 bab".
Dla takich właśnie celów zostaje wybudowany nowy budynek. Opiekę nad chorymi w chrześcijańskim szpitalu sprawowali umyślnie sprowadzani przez Branickich lekarze i Siostry Miłosierdzia z pobliskiego klasztoru.
Po śmierci hetmana szpital działa dalej. Szpital nie przerywał swojej działalności również w czasie zaborów. Władze pruskie, dbając o stan higieniczny miasta, w latach 1795-1807 wielokrotnie wspierały finansowo i rzeczowi ten zakład opieki medycznej.
W 1810 roku czynili to również Rosjanie, gdyż szpital na skutek zmian politycznych i administracyjnych podupadł do tego stopnia, że jego mury zaczęli opuszczać nawet obłożnie chorzy.
W 1843 roku, po ograniczeniu działalności zakonu Sióstr Miłosierdzia, placówka przestała działać.
Dwanaście lat później budynek dawnego szpitala - przytułku, przejęty został przez Białostockie Towarzystwo Dobroczynności, które w 1859 roku gruntownie go wyremontowało.
Mieściły się w nim wtedy liczne drobne zakłady rzemieślnicze i liczne sklepy. W czasie gdy powstało to zdjęcie wykonane w 1897 roku w budynku niedawno jeszcze istniejącego szpitala - przytułku, mieściły się drobne zakłady i sklepy.
Tu swoją siedzibę miało Stowarzyszenie Robotników Katolickich, założone w 1908 roku. Przed 1915 rokiem działała tu też jedna z nielicznych białostockich kwiaciarni, prowadzona przez Pana Szmidta.
Na początku XX wieku przy dawnym szpitalu – przytułku wzniesiono kościół farny.
Polska Drukarnia w Białymstoku też swego czasu mieściła się w dzisiejszym kinie "TON".
22 lutego 1919 roku przed budynkiem ówczesnej Polskiej Drukarni odbyła się msza polowa w już wolnym Białymstoku.
Po odzyskaniu niepodległości w budynku miały swoje siedziby drukarnia Hupertza, Spółdzielnia Ogrodniczo- Pszczelnicza, księgarnia religijna, sklepy z warzywami i zakład pogrzebowy.
I tak 23 stycznia 1935 roku, po remoncie i dobudowaniu sali, w której funkcjonowało kino „Świat", nastąpiło uroczyste otwarcie i poświęcenie „Domu Katolickiego". Uroczystość poprowadził arcybiskup Romuald Jałbrzykowski.
Właścicielem obiektu było Chrześcijańskie Stowarzyszenie Spółdzielcze „Zjednoczenie".
W następnych latach przez scenę kina „Świat" przewinęli się wybitni artyści II Rzeczpospolitej. Hanka Ordonówna, Loda Halama, Chór Juranda.
W 1937 roku publiczność wysłuchała odczytu „85 kilometrów od Białegostoku" wygłoszonego przez Melchiora Wańkowicza.
Budynek „Domu Katolickiego" był jednym z nielicznych, który ocalał po zniszczeniu śródmieścia w 1944 roku.
Z kolei jedną z pierwszych instytucji w odradzającym się Białymstoku był właśnie teatr.
Jego początki przywołują wspomnienia Witolda Różyckiego, którego brat Zygmunt był animatorem życia teatralnego w Białymstoku przed 1915 rokiem.
Witold Różycki tak pisał:
„- Z teatru ocalały jedynie mury i fasada (...). Poszedłem do księdza Chodyki, który miał w obrębie swojej parafii dużą i dobrze zachowaną salę. Był to budynek obecnego kina „Ton", a wówczas kina „Świat".
Dzięki uprzejmości księdza mogliśmy z tej sali korzystać bezpłatnie".
I tak na dawnym budynku szpitalnym zawisł szyld „Teatr Miejski".
22 września 1944 roku odbyła się pierwsza premiera.
Wystawiono „Uciekła mi przepióreczka" - Stefana Żeromskiego.
Obsadę stanowiła grupa aktorów przybyłych na ten czas do Białegostoku z Lublina, między innymi: Lidia Zamków, Józef Kondrat, Jan Świderski i Czesław Wołłejko.
Pod koniec 1944 roku do zespołu dołączyli aktorzy wileńskiej „Lutni" z Hanką Bielicką, Jerzym Duszyńskim, Zygmuntem Kęstowiczem i Igorem Śmiałowskim.
Wkrótce większość tych wspaniałych artystów rozjechała się po całej Polsce, a teatr funkcjonował w tym miejscu do 1948 roku.
Fotografia ta została wykonana około roku 1948.
W latach ten niepozorny budynek dawnego „Domu Katolickiego" miał i inne, bardzo mroczne i ponure oblicze.
Z racji, że budynek posiadał jedyną w mieście dużą salę, komunistyczni siepacze zaczęli organizować w nim liczne pokazowe procesy polityczne, polskich patriotów i Polskich Żołnierzy Wyklętych.
Jednym z najgłośniejszych był proces Aleksandra Rybnika.
Aleksander Rybnik pseudonim "Aleksy", "Dziki", "Jerzy", podpułkownik (ur. 17 października 1902 w Starosielcach, zamordowany przez UB 11 września 1946 w Białymstoku) – z wykształcenia nauczyciel. Walczył w czasie wojny obronnej w 1939 roku, był dowódcą kompanii piechoty w batalionie Korpusu Ochrony Pogranicza Wołożyn. Komendant obwodu AK, a w latach 1944 - 1946 zastępca komendanta okręgu Białystok AK oraz WiN w Białymstoku.
Po tych dramatycznych wydarzeniach pozostała pamięć i dwie tablice pamiątkowe przytwierdzone do budynku kina „Ton”.
Później od początku lat 50-tych do 2009 roku działało tu kino „TON” i dla większości Białostoczan tylko z tym będzie kojarzył się ten budynek w centrum miasta.
W roku 1974 budynek przeszedł gruntowny remont całego dachu (wykonana została nowa wylewka betonowa i pokrycie papą całego dachu nad widownią), wykonany został nowy mur oporowy, który stanowił element konstrukcyjny wyjść z sali kina „TON”, naprawiono i odtworzone sztukaterię elewacji od czoła budynku, wyremontowano całe wnętrze.
Biskupi białostoccy pomogli w jego remoncie kona „TON” użyczając betoniarki do wyrobu betonu podczas prac betoniarskich.
Tak kino „TON” wyglądało po remoncie w 1980 roku.
Pochwalę się, bo mam w tym remoncie swój osobisty udział, jako byłego mieszkańca lat 50 XX wieku tj. z czasów mojego bardzo wczesnego dzieciństwa, mieszkaliśmy wówczas przy ulicy Lipowej, nad kwiaciarnią "GERBERA".
Poświęciłem na prace remontowe przy kinie "TON" cały miesiąc swoich wakacji by zarobić na wyjazd na Mazury.
Warto było, bo i kino „TON” odzyskało swój dawny blask i wakacje na Mazurach za zarobioną kasę były przednie, które o dziś miło wspominam.
Wówczas gdy pracowaliśmy w pierwszej połowie lat 70 XX wieku by zarobić podczas wakacji parę złotych nie znałem mrocznej i ponurej historii tego kina Ton, które po wojnie służyło za salę sądową, w której odbywały się sądy kapturowe polskich patriotach.
To podczas mojego pobytu w Białymstoku w dniu 27 czerwca 1981 roku w czasie pielgrzymki do Sanktuarium Maryjnego w Różanegostoku koło Dąbrowy Białostockiej, tak gdzie w czasie okupacji przebywała sióstr salezjanek Danuta Siedzikówna ps. „Inka” poznałem mroczne tajemnice tego budynku.
Budynku, który remontowałem i w którym miesiąc mieszkałem.
Na koronacji obrazu Matki Bożej z Różanegostoku byłem w dniu 28 czerwca 1981 roku w delegacji związkowej z Gdańska, której wyjazd organizował prałat śp. Henryk Jankowski.
Podejmował nas biskup diecezji białostockiej, który udzielił nam też nocnego spoczynku w barokowej plebani zbudowanej w 1761 roku w sąsiedztwie bazyliki, w której w kwietniu 20120 roku odbyła się 20 kwietnia 2010 roku msza żałobna marszałka śp. Krzysztofa Jakuba Putry.
W tym też dniu został pochowany na cmentarzu św. Rocha w Białymstoku.
http://www.archibial.pl/parafie.php?par=8
Obok plebanii i Bazyliki znajduje się Kino „Ton”, w którym po wojnie wystawiano prawdziwe komunistyczne horrory z prawdziwymi aktorami, szubienicami i katowniami w tle.
Gdy podczas kolacji poznałem tajemnice skrywane przez mury sąsiadującego z plebanią archidiecezji białostockiej kina „TON”, to nie mogłem usnąć.
Całą noc studiowałem księgi w bibliotece biskupa, która znajdowała się w moim gościnnym pokoju.
Nie wiedziałem, którą z ksiąg jako pierwszą mm chociaż pobieżnie przejrzeć i dotknąć, tam były same białe kruki wydawnicze.
Po 1990 roku budynek został zwrócony Kościołowi białostockiemu.
Tak wygląda białostockie kino „TON” obecnie.
Nasze apartamenty i sypialnie w czasie remontu były tam gdzie widoczne są okna po lewej stronie budynku.
To tu woleliśmy urzędować, w samym centrum miasta niż w mieszkaniach rozrzuconych po całym Białymstoku, bo wstawało się rano i już było się w pracy i zawsze w samym centrum miasta, a wszystko w promieniu 200 metrów od apartamentów.
http://goo.gl/maps/ZJxmL
Domową kuchnię zstępował nam położony nieopodal kina „TON” studencki bar „Słoneczko”, który serwował bardzo smaczne jedzenie.
http://goo.gl/maps/PkrEW
Knajpa też była tuż obok przy ulicy Sienkiewicza, której chyba już dziś tam nie ma.
Warto było przeżyć tę białostocką budowlaną przygodę i tyle.
Chociaż lodowatego prysznicu jakiego zaznałem w dniach 27 i 28 czerwca 1981 roku nie życzę nikomu.
PS
Gdyby „Inkę” pojmano w nieco później, to mogła mieć swój proces pokazowy właśnie w tym kinie, bo Podlasie było jej domem rodzinnym, powtórzę, Danuta Siedzikówna była córką leśniczego Wacława Siedzika i Eugenii z Tymińskich. Uczyła się w szkole powszechnej w Narewce, a podczas wojny przebywała w szkole sióstr salezjanek w Różanymstoku koło Dąbrowy Białostockiej. I jakoś tak wyszło, że oboje chodzimy tymi samymi ścieżkami.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4707 odsłon
Komentarze
Obiboku
29 Sierpnia, 2012 - 11:11
Bardzo lubię Twoje opowieści, Obiboku. Niepoprawni mają szczęście, że chcesz się z nimi dzielic swoimi doświadczeniami. Dzięki nim, historia nabiera prawdziwie ludzkiego wymiaru i uświadamiamy sobie, że my sami tworzymy ją, choć najczęściej bezimiennie, dzień po dniu.
Bardzo, bardzo dziękuję - zarówno za tę notkę, jak za Twój komentarz uzupełniajacy do historii Inki opisanej przez Mukuzani.
O chorych kryteriach, jakimi kierują się wystawiający jedynki za takie opowieści, napisałam już u Mukuzani.
Ode mnie, wraz z podziękowaniami, dziesiątka i prośba, byś pisał więcej.
Nim przeczytałem.....
29 Sierpnia, 2012 - 13:10
już napisałem.
Pozdrawiam i zapraszam na spacer po Moim Polskim Gdańsku.
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt
Czy pamięta Pni jak pisałem o swojej kolekcji ksiżaek z serii
29 Sierpnia, 2012 - 13:23
TYGRYS?
Oto jego mój ostatni numer z grudnia 1981 roku.
Dotyczy naszych węgierskich Bratanków.
Ten nr telefoniczny jest akurat na książce wyjątkowy, bo dbam o każdą swoją książkę, a tymczasem, akurat na tym być może wojennym taki blamaż.
Musiał być bardzo ważnym telefonem.
Do kogo, a tego to już nie wie.
Pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego albumu dotyczącego Westerplatte.
Jest tu:
picasaweb.google.com/101418654546084380754/WesterplatteGdansk
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt
Obiboku
29 Sierpnia, 2012 - 13:32
Pamiętam naszą rozmowę o "Tygrysach". Ja już nie mam żadnego ze zbiorów mojego ojca. Wszystkie przeszły w inne, męskie ręce.
Przeczytałam notkę o Gdańsku. Jestem pod wielkim wrażeniem zawartych w niej zdjęć. Znam dobrze Warszawę. Także i tę z przedwojennych zdjęć, ale o Gdańsku, choć mam wiele do niego sympatii, wiem nieporównanie mniej.
Obiboku, trochę mi trudno zwracac się do ciebie na "ty", skoro Ty zachowujesz bardziej oficjalną formę. A z drugiej strony trudno mi zapamiętać, że do kogoś powinnam pisać na "pan". Czy możesz przyjać formę "ty" także w stosunku i do mnie? Byłoby mi miło :)
A album o Westerplatte zaraz obejrzę. Dziękuję za link :)
@Ellenai
29 Sierpnia, 2012 - 14:01
Ależ nie śmiałem, ot tak po prostu TYkać.
OK! Możemy się TYkać @Ellenai.
Miło było, acz muszę już zmykać do bardzo pilnych zajęć w realu, bo jak sama wiesz święci garnki za mnie nie ulepią.
Tymczasem pozdrawia.
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt
Obiboku
29 Sierpnia, 2012 - 14:06
Wiem. Ja też lada moment muszę lecieć lepić własne garnki :)
Obiboku
29 Sierpnia, 2012 - 14:05
Obejrzałam.
Na Westerplatte byłam cztery razy w życiu. Po raz pierwszy zabrała mnie tam w czasie wakacji moja ciotka. Niewiele zapamiętałam, by byłam wtedy małym, kilkuletnim kajtkiem. Potem byłam z wycieczką szkolną, jakoś na początku liceum.
Kilka lat później pojechałam z moją Mamą, która bardzo chciała zobaczyć to miejsce. A wreszcie z moimi dziećmi.
Ale i tak ten ostatni raz to było już jakieś dwadzieścia lat temu.
Obiboku
29 Sierpnia, 2012 - 18:41
Zamieszczasz wspaniałe rzeczy. Dziękuję.
Jedynkowicze tu tez już byli, jak widzę. Tyle lat minęło, a ich jeszcze w oczy kole.
Drogi obibokunawłasny... itd
29 Sierpnia, 2012 - 20:21
Dziękuję za fantastyczny wpis na temat białostockiego kina "TON". Trochę mi wstyd, że nie jest to moje dzieło, ani nikogo z Niepoprawnych Białostoczan. Urzekła mnie ta historia o Twoim zaangażowaniu w ratowanie jednego z nielicznych białostockich zabytków. Nie dziwię się też teraz, skąd wiesz tak dużo na temat naszego miasta i jego historii.
Dziękuję serdecznie raz jeszcze i Pozdrawiam niepoprawnie
krisp
PS. Przepraszam za "tykanie", bo może powinienem pisać per "Pan". Ale z drugiej strony, obaj jesteśmy na Niepoprawnych wystarczająco długo, bym mógł się z tego "tykania" rozgrzeszyć. :)
Tekst godny uwagi, szczególnie, że zwiazny z tytułem mojej notki
13 Września, 2012 - 22:20
Artykuł został zapożyczony ze strony:
wzzw.wordpress.com/2012/09/11/jak-ub-ecja-przebierala-sie-za-narodowcow/
PS
Pośpieszyłem się o 2 tygodnie, a teraz zaspałem o dwa dni.
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt