PrOkurator PaRu(l)ski - cz 3. Którędy przeszedł POcisk?

Obrazek użytkownika Peacemaker
Kraj

Po ukończeniu drugiej (z poczucia przyzwoitości wobec dramatu łagodniejszej niż pierwsza) części artykułu nagle zadałem sobie pytanie: "Zaraz! Co tu jest grane? To którędy wreszcie pocisk przeszedł przez twarzoczaszkę majora Przybyła?"

Po pierwszych doniesieniach za bardzo nie wiedziałem gdzie pułkownik mógł przyłożyć broń. No ale teoretycznie jest to możliwe, że pod wpływem odrzutu broni pocisk poszedł po stycznej do kulistej czaszki i tylko pośliznął się po łysej glacy. Później, gdy mowa była o policzku, skojarzyłem sobie, że samobójca często przykłada sobie lufę pod brodę lub wkłada do ust, aby rozwalić mózg od środka i mieć pewność, że zginie, a nie zostanie kaleką. Wprawdzie do tej koncepcji zbytnio nie pasowały badania w celu ustalenia "gdzie utkwił pocisk", bo przy strzale pod żuchwę byłyby dwie rany (wlotowa i wylotowa), ale nadgorliwość i przesadna skrupulatność lekarzy przy tak medialnej sprawie mogła to uzasadniać. Informacja o "chirurgii szczękowej" zdawała się potwierdzać moją hipotezę - przy takim strzale desperat musiał przestrzelić sobie język i narobić braków w uzębieniu, jeśli nie strzaskać żuchwę. Aż tu nagle poszedł news o tym, że ranny jutro (czyli już dziś) ma wyjść ze szpitala. To nagłe ozdrowienie skojarzyło mi się z "samobójstwem" Barbary Blidy, która zapewne według pierwotnych planów też miała szybko wrócić do zdrowia, a może nawet jeszcze tego samego dnia udzielać wywiadu, w aureoli bohaterskiego buntu przeciw "zbrodniom IV RP"... tyle, że wtedy coś poszło nie tak. Jednak ta informacja nie zrobiła na mnie na tyle mocnego wrażenia, abym porzucił koncepcję strzału w żuchwę. Z tym przekonaniem napisałem drugą część artykułu. Dopiero lektura artykułu SeaWolfa http://www.niepoprawni.pl/blog/1489/teatr sprawiła, że zadałem sobie pytanie: "Zaraz! Co tu jest grane? To którędy wreszcie pocisk przeszedł przez twarzoczaszkę majora Przybyła?"
- Czy w tak medialnej sprawie lekarze wypuściliby do domu po 24 godzinach pacjenta z przestrzelonym językiem lub zgruchotaną żuchwą?
- Chyba nie!
- Więc gdzie ów pułkownik przyłożył sobie pistolet? Do policzka?

I w tym momencie uświadomiłem sobie, że bez odpowiedzi na kluczowe pytanie KTÓRĘDY PRZESZEDŁ POCISK cały czas będziemy skazani na gdybanie w gąszczu informacji/dezinformacji/manipulacji.

Jeśli pułkownik strzelił sobie w żuchwę, to mogła to być próba samobójcza lub działanie w największej desperacji, gdyż taki strzał - nawet bez intencji samobójczych wiązał się z poważnym narażeniem zdrowia i życia (uszkodzenie kości, problemy z mówieniem w wyniku przestrzelenia języka, nawet możliwość poszarpania jednej z tętnic szyjnych).

Gdyby jednak okazało się, że kanalia strzeliła sobie w policzek, to byłby to drugi tak cyniczny atak na demokratyczne instytucje państwowe po "samobójstwie" Blidy. Przecież takie "rany postrzałowe" tkanki miękkiej policzka zdarzają się nawet brawurowym dzieciom i przy współczesnej chirurgi plastycznej nawet blizna po nich nie zostaje. Przy takim strzale jedyne niebezpieczeństwo to... ukruszenie zęba muszką pistoletu pod wpływem odrzutu zamka.

Cieszę się, że facet żyje, bo zdecydowanie zbyt wiele mamy ostatnimi czasy w tym kraju tajemniczych zgonów, a zwłaszcza "męczenników" (zarówno tych prawdziwych, jak i tych z mocnym akcentem na cudzysłów). Jednak chętnie zobaczyłbym wyniki jego badań lekarskich. Ciekawe, czy za kilka dni nie będzie się tłumaczył, że "chciał się zabić, tylko mu się zamek z ręki wyśliznął". Ale myślę, że raczej grupa trzymająca informację stwierdzi, że tyle informacji społeczeństwu wystarczy, a o stanie zdrowia "bohatera" mówić się nie godzi. I dalej będziemy g*wno wiedzieli!

------------------------------------------------------
Polecam:

1 część artykułu: http://www.niepoprawni.pl/blog/961/prokurator-parulski
2 część artykułu:
http://www.niepoprawni.pl/blog/961/prokurator-parulski-cz-2-strzal-w-prokuraturze-wojskowej

Rewelacyjny wywiad z Bogdanem Święczkowskim na ten temat:
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/swieczkowski:_to,_co_mowil_na_konferencji_prok._parulski_bylo_niedopuszczalne__18192

Artykuły innych autorów na ten temat:
http://www.niepoprawni.pl/blog/1489/teatr
http://www.niepoprawni.pl/blog/5209/proba-samobojcza-czy-medialny-cyrk
http://www.niepoprawni.pl/blog/3153/prokuratorzy-strzelajacy-do-siebie%E2%80%A6
http://www.niepoprawni.pl/blog/39/strzaly-w-wolnosciowym-raju
http://www.niepoprawni.pl/blog/3527/panstwo-zdaje-kolejny-egzamin
------------------------------------------------------
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Brak głosów

Komentarze

Po odsłuchaniu wypowiedzi niedoszłego samobójcy, nagranej i puszczonej potem w internecie, gdzie głos pułkownika jest absolutnie bez jakiejkolwiek zmiany, czytelny, wręcz czysty, gdzie na zakonczenie mówi on dodatkowo, ze czeka na "odrutowanie" twarzy, twierdze że był to jedna wielka szopka. Upuszczenie broni po tak niegrożnym postrzeleniu, a juz szczególnie odgłos upadku ciała (i potem nie ruszanie się pułkownika - co widać na filmiku "przypadkowo" nagranym w pustej sali, jest tego koronnym dowodem. Jeśli ten czyn miałby świadczyc o honorze polskiego żołnierza to biada nam ze taką mamy armie, takich mamy oficerów.

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#213991