Sąsiad kibic, część 1

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Na początku października ociepliło się, było sucho i słonecznie. Nic więc dziwnego, że Łukaszek, Gruby Maciek i spółka postanowili pograć w piłkę.

Kiedy stali pod blokiem z piłką pod pachą i się naradzali odnośnie tak istotnych rzeczy jak skład drużyny czy miejsce spotkania podszedł do nich jakiś młody mężczyzna.
- Ej chłopaki, będziecie grać w nogę?
poznali go od razu. To był sąsiad Łukaszka z bloku, fanatyczny kibic drużyny FC Balejaż Odrosty. Niestety, aktualnie kibicować nie mógł, gdyż rozgrywki ligowe zostały zawieszone. Powód był prosty - prezes Listkiewicz znowu zdecydował się kandydować na szefa PZPN. Już poprzednio mówił, że nie będzie kandydował "jak w banku". Później tłumaczył się, że ten bank zbankrutował i słowo przestało obowiązywać. Tym razem dawał słowo honoru, że kandydować nie będzie... ale podobno zmusili go członkowie zarządu. Zagrozili ponoć głodówką. I znów minister sportu wprowadził kuratora i znów FIFA i UEFA zagroziły sankcjami. W każdym razie rozgrywki ligowe zawieszono i sąsiad, zagorzały kibic, nie miał gdzie chodzić. Chwytał się więc "na głodzie" każdej okazji, nawet takich rozgrywek podwórkowych.
Łukaszek i Gruby Maciek zapewnili go, że owszem, zamierzają grać. Sąsiad kibic rozpromienił się i zasypał ich pytaniami o detale. Jaką mają nazwę? Jakie barwy klubowe? kiedy najbliższy mecz? Z kim? I gdzie? Trochę mu się twarz wyciągnęła, gdy usłyszał, że nazwy nie mają, barw też i dopiero kombinują z kim by tu zagrać.
- Nie martwcie się chłopaki - powiedział zacierając wytatuowane dłonie. - Załatwcie tylko mecz, a ja już zajmę się resztą. I publikę też załatwcie. Znaczy, żeby widzowie przyszli. Mecz bez publiczności to nie mecz. Nie ma z kim walczyć.
- My walczymy na boisku - sprostował owładnięty nagle złym przeczuciem Gruby Maciek.
- Y... No to miałem na myśli - uśmiechnął się sąsiad pokazując szczerbę po lewej górnej jedynce.

Brak głosów