Komercyjna ochrona zdrowia

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Młoda pani od polskiego wychodząc ze szkoły potrząsała mocno głową. Rok szkolny dopiero się zaczął, a ona już miała dość szkoły, lekcji, innych nauczycieli, uczniów, a w szczególności szóstej a. I niestety, ku swojej rozpaczy, tuż za szkolnym płotem natknęła się na Łukaszka, Grubego Maćka i okularnika z trzeciej ławki. Mieli stropione miny, w rękach trzymali komórki, a przed nimi, na asfalcie, leżał jakiś nieszczęśnik i zwijał się z bólu.
- Łobuzy! Mordercy!! - w młodej pani od polskiego coś eksplodowało. - Zabiliście go!!!
- Kogo? - spytał wystraszony jej krzykiem okularnik.
- No niego! Tego co leży przed wami!!!
- Aa, tego - westchnął Gruby Maciek. - Wręcz przeciwnie, my go ratujemy. Znaczy się, chcemy ratować. Ale nie możemy się doprosić karetki.
- Żeby wezwać karetkę trzeba podać pin - wtrącił się przejęty okularnik.
- Nip, ty idioto - poprawił go Gruby Maciek i się pobili. Leżący zaczął charczeć.
- Czemu nip? - spytała zdumiona pani od polskiego.
- No a jak wypiszą fakturę jakby było niepotrzebne wezwanie? - zmiażdżył ją Łukaszek i zaproponował:
- Niech pani zadzwoni. Ten facet już ma pianę.
- Ludzie... Ratujcie... Co za ból...
Zawstydzona obywatelską postawą swoich podopiecznych młoda pani od polskiego wyjęła telefon i zadzwoniła pod numer sto dwanaście. Podała wszystkie swoje dane, łącznie z nipem, który miała w notesiku w torebce.
- Gdzie leży chory? - spytała dyspozytorka. - Muszę odszukać zakontraktowaną firmę.
Młoda pani podała nazwę ulicy.
- A numery parzyste czy nieparzyste? Bo akurat jest granica strefy...
- To właściwie jest taki skwerek... - młoda pani od polskiego rozejrzała się niepewnie.
- Przykro mi, ale skwerków nie mamy zakontraktowanych.
- To co mamy zrobić?
- Nagrywa się ale niech tam... Ja bym go przeciągnęła na chodnik. I już.
- No dobrze, spróbujemy... Nie szarpcie tak! Łukasz, przecież przydepnąłeś mu włosy! A wy dwaj przestańcie się wreszcie bić! I co z tego, że nazwał cię nędzną fiuciną! Gotowe. To będą, e... Numery parzyste.
- Dziękuję, już wysyłam karetkę!
- A kiedy będzie?
- Za parę minut!
Telefon zamilkł.
- Głupi dowcip - powiedziała poirytowana młoda pani od polskiego. - Za parę minut! Karetka! Poczekajcie tu, a ja zobaczę, czy pani od niemieckiego nie kończy teraz lekcji, ona jeździ samochodem, w ostateczności zatrzymamy kogoś na ulicy...
Słowa jej przerwało wycie syreny. Zza szeregu zaparkowanych aut wyłonił się błyskający światłami ambulans. Karetka zatrzymała się, z jej wnętrza wyskoczyła jakaś pani w kitelku i z torbą w ręku. Fachowo nachyliła się nad leżącym, fachowo przeprowadziła wywiad, po czym sięgnęła do torby po narzędzia.
- I po wszystkim - oznajmiła po kilku minutach wstając z klęczek. - Zwykły atak ślepej kiszki. Hop!
I zgrabnie podrzuciła wycięty organ na wybieg dla psów.
- Co też pani?!! - zdumiała się polonistka.
- A co, nie wie pani, że utylizacja usuniętych organów zgodnie z unijnymi procedurami kosztuje straszne pieniądze? A tak jakiś piesek sobie zje.
- Ależ pani doktor...
- Ja nie jestem żaden doktor - roześmiała się pani w kitelku. - Proszę pani, żeby rozciąć, albo zaszyć nie trzeba od razu lekarza!
I wsiadła do ambulansu, na którego boku biegł napis "Pogotowie krawieckie".
- Ty jesteś tak gruby, że do ciebie pewno przyjechałby weterynarz - oznajmił Grubemu Maćkowi okularnik i się pobili.

Brak głosów

Komentarze

To wy jesteście chorzy! My wam te pomysły,pisanki i inne
fochy...wytniemy! Ślepe kiszke przy okazji tyż!
To nie może być prawda! Takie rzeczy sie nie dzieją!
Nie w naszej wspaniałej III RP,pod światłym przywództwem
Donalda Tuska Wspaniałego! Wodza,zdobywcy Maciu Picu!
Strzelca miliona goli,gwiazdy haratania w gałe!
Wejdziemy do was o 5.45 [niespodzianka ma byc] i wywalimy
wam ten komputer...razem z drzwiami!
Pogadamy POważnie 10.X....
Poniał?! Spasiba

Vote up!
0
Vote down!
0
#183685

A co, stanie u drzwi Załoga Dżi? ;)

Vote up!
0
Vote down!
0
#183800