Premier źródłem przecieku? (Stanisław Żaryn)

Obrazek użytkownika krzysztofjaw
Notka

Wtorkowe posiedzenie komisji śledczej badającej aferę hazardową miało być przełomowe i pchnąć prace komisji do przodu. I rzeczywiście takie było.

Przed posłami-śledczymi stanął bowiem jeden z najważniejszych świadków wiceminister finansów, Jacek Kapica.

Wśród wielu ważnych informacji, jakie Kapica przedstawił komisji, wiceminister, co przeoczyło większość mediów, rzucił bardzo ciekawe światło na wątek przecieku, w wyniku którego osoby podsłuchiwane ws. nieprawidłowości przy nowelizacji ustawy hazardowej dowiedziały się o akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Kapica zeznał, że spotkał się z premierem 26 sierpnia. Jak informował w spotkaniu wzięło udział w sumie trzech polityków. Jak mówił z kolei w Sejmie Michał Boni, przedstawiając informację o pracach nad ustawą hazardową, w rozmowie z 26 sierpnia brał udział: premier Donald Tusk, minister finansów Jacek Rostowski i jego zastępca, Jacek Kapica. Zgodnie z informacjami Boniego, w czasie rozmowy szef rządu wysłuchał informacji o dotychczasowym przebiegu prac nad zmianami w ustawie. We wtorek Jacek Kapica zeznał, że o spotkaniu z premierem nie mówił nikomu. „Nawet żonie” – zastrzegł.

Zgodnie z informacjami ujawnionymi przez Kancelarię Premiera, jeszcze tego samego dnia, 26 sierpnia, szef rządu spotyka się ze Zbigniewem Chlebowskim. W spotkaniu bierze także udział wicepremier Grzegorz Schetyna. Tusk miał pytać o zaangażowanie Chlebowskiego w prace nad zmianami w ustawie o grach losowych i zakładach wzajemnych.

Jacek Kapica zeznał we wtorek, że następnego dnia, czyli 27 sierpnia, spotkał się ze Zbigniewem Chlebowskim. Ten był zdziwiony, że wokół nowelizacji ustawy hazardowej wybuchło zamieszanie. Ze swojej rozmowy z Chlebowskim Kapica sporządził notatkę i przekazał ją Rostowskiemu.

Informacje przekazane przez Kapicę warto zestawić ze stenogramami CBA.

Rozmowy prowadzone były w sposób otwarty. Mówiono w nich otwarcie o załatwianiu wspólnych interesów.

25 sierpnia 2008 r. Telefoniczna rozmowa Ryszarda Sobiesiaka ze Zbigniewem Chlebowskim.

R.S.: Kiedy do Warszawy udajesz się?
Z.Ch.: Warszawę mam w środę, czwartek.
R.S.: Aha.
Z.Ch.: Tam do tego naszego Janka (chodzi o Jana Koska – red.), wiesz...
R.S.: No wiem, no k..., no przecież, no ja chciałem się, chciałem właśnie zapytać, co tam, jest jakaś szansa? No bo wiesz, k..., daj spokój, mam nadzieję, że tam ze mną już będzie wszystko w porządku, nie?
Z.Ch.: Z tobą na... na dziewięćdziesiąt procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo, tak ci powiem.
R.S.: To są k... tak, ja wiem. Ale byś wykorzystał do tego, k..., Mirka i... i... tego drugiego, nie?
Z.Ch.: A z nim nie gadam, to powiem ci szczerze, Rysiu, że tak, bo wiesz...

Klimat rozmów między osobami podsłuchiwanymi zmienia się 26 sierpnia 2009.

26 sierpnia 2009 r. Ryszard Sobiesiak dzwoni do Lecha Janczy, małopolskiego działacza PO, w sprawie niezwiązanej z ustawą o grach losowych.

R.S.: Ja mam teraz zakaz dzwonienia, bo tam jakieś sprawy załatwialiśmy i nie chcę dzwonić, żeby nas k... nie kojarzyli.

27 sierpnia 2009 r. Kosek rozmawia z Sobiesiakiem.

R.S.: Wycofałem Magdę (córkę Sobiesiaka, która starała się o kierownicze stanowisko w Totalizatorze Sportowym – red.), bo tam KGB, CBA... – jak się spotkamy, to ci powiem – donosów było tyle, że k... wiesz... ze względu na mnie oczywiście.
J.K.: Oczywiście.

Ze stenogramów CBA wynika jasno, że 27 sierpnia biznesmeni z branży hazardowej już wiedzą o akcji CBA.

Zeznania Kapicy rzucają nowe światło na źródło tego przecieku. Zawężają je właściwie do dwóch osób biorących udział w spotkaniu z 26 sierpnia, czyli Rostowskiego i Tuska.

Przesłuchanie premiera Donalda Tusk przed komisją hazardową mogą być przełomowe dla polskiej sceny politycznej. Okazuje się bowiem, że premier Donald Tusk, w świetle zeznań Kapicy, staje się głównym podejrzanym o spowodowanie przecieku o akcji CBA. Jeśli podejrzenia te się potwierdzą, może to oznaczać koniec Platformy Obywatelskiej. Potwierdzą się bowiem doniesienia, że premier dopuścił się przestępstwa ujawnienia tajemnicy państwowej i odwołał z przyczyn politycznych szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego, okaże się, że nie jest wcale mężem stanu, tylko partyjniackim aparatczykiem stawiającym wyżej interes partii niż prawo.

Prace komisji hazardowej wchodzą w decydującą fazę. Choć we wtorek w komisji panowała miła atmosfera, prawdopodobnie spory podczas posiedzeń zaczną się na dobre. Dla PO bowiem następne przesłuchania mogą okazać się największym upadkiem w historii polskiej sceny politycznej.

źr. http://stanislawzaryn.salon24.pl/149464,premier-zrodlem-przecieku

Brak głosów

Komentarze

Witam

Tak naprawdę każdy normalny człowiek śledzący Aferę Hazardową WIE, że jedynie Tusk mógł być źródłem przecieku.

Pisałem, że gdy mu się to udowodni to jest jego śmierć polityczna a więzienie to tylko kwestia czasu. Tusk i Schetyna walczą więc o życie swoje i o życie PO.

Kapica niejako udowodnił dzisiaj, że źródłem przecieku jest de facto Premier, co w zestawieniu z zachowaniami i rozmowami szemranego biznesu hazardowego staje się prawie jasne...

I doprawdy... nie chodzi tu o oficjalne spotkania (tajne lub nie) Premiera z Chlebowskim i Schetyną!

Przecież te (to) spotkania miały jeden cel: wobec faktu, że CBA MUSI się domyślić (działając operacyjnie), że "hazard" jakoś się dowiedział o prowadzonych wobec niego przez ową instytucję specjalną działaniach - Premier postanowił "zabezpieczyć się" taką oto narracją: tak rozmawiałem ze Schetyną i Chlebowskim bowiem otrzymałem sygnał z CBA, ale nie byłem źródłem przecieku... widocznie Chlebowski czy Schetyna sami się domyślili, że służby monitorują proces "hazardowych ustaw"... więc jestem CZYSTY...
(a'propos: Premier nie powinien! rozmawiać o tym z zainteresowanymi!).

A co z przeciekiem? Nie bądźmy śmieszni... TUSK i ferajna to przyjaciele. Wystarczyło, ze Tusk szepnął po rozmowie z Kamińskim do Schetyny czy Chlebowskiego np.: "Chłopaki CBA węszy wokół hazardu!..." i tyle. Bez żadnych "oficjałek", przy kolacji czy też w hotelu rządowym...

Przecież to takie oczywiste...

Pozdrawiam
krzysztofjaw

Vote up!
0
Vote down!
0

krzysztofjaw

#404783

TAK szczegolnie dla ludzi pkolenia ktore przeżyło

lata "konspiracjii cenzury" czasy podsłuchow,pluskw montowanych pod biurkami,czy stołam konferencyjnymi......:)

znaliśmy się na tym iprowadzilismy swoistą "grę z nimi"

a więc "przekazanie info,ze coś się dzieje........." nie jest

problem i

Krzysztofjaw....ma w 100% rację.........wystarczy oczami mrugnąc,

by reszta wiedziała o co "idzie"

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#404785

10 pkt za słuszne spojrzenie na sprawę

przecieku.............dodałabym jeszcze sprawę bilingów.......

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#404786

Tusk nie jest politykiem, jest zwykłym pyskaczem, który musi mieć klakę. Zwłaszcza, jak klace chce się za niego najpierw myśleć, a potem - pracować.
To syndrom z podwórka, fajnie jest, kiedy kumple mówią "wodzu".
W swojej łaskawości "wodzu" nadał kumplom, czego się dowiedział. Nawet nie skojarzył, że sprawa zaszła tak daleko, iż tylko zamknięcie buzi mogłoby uratować jego własny tyłek.

Czy Kamiński go wkręcił celowo? Jeśli tak, to gratulacje dla Kamińskiego.

Vote up!
0
Vote down!
0

mona

#404795