"Dla moich Polaków nie ma rzeczy niemożliwych"

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Audio

Oto paradygmat polskich powstań narodowych: każde powstanie poprzedza jakiś ruch, poruszenie, działanie.

Przed powstaniem Kościuszki jest to bunt Madalińskiego. Demonstracje patriotyczne i ruch przebudzeniowy w Kongresówce, w Galicji i w poznańskiem przygotowały moralnie w 1861 roku powstanie styczniowe. Ruch dekabrystów przed powstaniem listopadowym zaowocował spiskiem podchorążych. W końcu, powstanie w getcie poprzedziło powstanie warszawskie. Zryw napoleoński ma trzy odsłony: w latach 1806, 1809 i 1812. W 1806 dochodzi do powstania wielkopolskiego.

„Obaczę, jeżeli Polacy godni są być narodem”

W 1806 Prusy niechcący zadzierają z Napoleonem. Dały się „podpuścić” Rosji i Anglii. Wypowiadają „Cesarzowi Francuzów” wojnę. W dwóch bitwach zostaje kompletnie rozgromiony korpus główny armii pruskiej. Wszystko, co żyje w Prusach, zaczęło się poddawać. Państwo zbudowane na terrorze wobec własnego narodu, w chwili militarnej kompromitacji zaczęło się rozpadać. Gdyby nie pomoc Rosji i królowej Marii Elizy, Prusy by „diabli wzięli”, a ściślej mówiąc, wzięliby je Napoleon i sąsiedzi.

Na moment zabłysła wtedy nadzieja dla Polaków. Niestety, konkurentką dla niej była blokada kontynentalna Wysp Brytyjskich. Chcąc namówić jak najwięcej krajów do udziału w blokadzie, Napoleon zapłaci w krytycznym momencie interesem Polski. Na razie jednak ukazują się dwa dokumenty. Pierwszy dotyczy właśnie powołania kontynentalnej blokady.

Drugi dotyczy Polaków. Napoleon oznajmia im, że mają wydać proklamację. Zajął się nią Józef Wybicki. „Obaczę, powiedział cesarz, jeżeli Polacy godni są stać się narodem. Od Was więc zawisło, istnieć i mieć ojczyznę. Powstańcie, i przekonajcie go, że gotowi jesteście krew toczyć za odzyskanie ojczyzny!” Proklamacja zrobiła swoje. W błyskawicznym czasie zrywa się Wielkopolska. Poznań i inne miejscowości zostały opuszczone przez Niemców. Sformowano wojsko i armia ruszyła na Pomorze, wyzwalając wiele miast. Oblężono Kołobrzeg i zdobyto Gdańsk.

Pod Frydlandem Napoleon pokonał armię carską. Wykrojono dla Polaków ziemie drugiego i trzeciego zaboru. Wykrojono także Gdańsk, wokół którego utworzono księstwo. Z wojsk wielkopolskich sformowano dywizje, które stały się zalążkiem wojsk Księstwa Warszawskiego. Napoleon nie taił, że jeśli Rosja, z którą zawarł traktaty tylżyckie go „wykiwa”, to przywróci Polsce wszystko, co do niej należy. Co ciekawe, rozpoczęły się pertraktacje z Austriakami i Prusakami, czy nie oddaliby reszty Polski! Austria była gotowa, pod warunkiem, że innym monarchiom także się zabierze tyle samo. Szczególnie obawiali się oni silnych Prus.

El diablo Polaco!

Księstwo nie było w stanie utrzymać armii. Pomoc obiecała Francja, ale nie za darmo. Trzeba było na nią zapracować. Wysłano więc polskie oddziały do Hiszpanii. Stoczyły tam bitwy pod Segowią i pod Somosierrą. Polacy zostali do wąwozu wysłani za karę. Otóż jeden ze szwoleżerów, niejaki Mieszkoć, dostał się do hiszpańskiej niewoli. Napoleon bał się, że żołnierz wygada się na mękach o tym, że francuski korpus nie jest zbyt liczny! Rzucono do ataku piechotę, a gdy ona zawiodła, szwadron szwoleżerów Kozietulskiego.

Po hiszpańsku „somo sierra” to szczelina, przełęcz w górach. Rzeczywista przełęcz stała się w naszej historii wąwozem. Duży wpływ na to miało odmalowanie w ten sposób terenu bitwy przez wielu malarzy. Hiszpańskie armaty wystrzeliły czterokrotnie. Ofiar było szesnaście. Spośród znaczących bitew Napoleona, to była bitwa wygrana najmniejszym kosztem. Tego, co nastąpiło, nie da się wytłumaczyć racjonalnie. Hiszpanie zaczęli rzucać broń, krzyczeć, że Napoleon wypuścił diabła z worka, jakiegoś „El diablo Polaco!” Owi szwoleżerowie wyłonili się z mgły. Nie było przez to widać, ilu ich jest. A szwadron Kozietulskiego liczył mniej niż setkę żołnierzy.

Skąd pomysł zaatakowania frontalnie, gościńcem? Prawdopodobnie Napoleon kazał Polakom obejść Hiszpanów i uderzyć na ich tyły. Tymczasem grząskie tereny dookoła nie pozwalały na ruchy kawalerii. Jedyny sposób na wykonanie rozkazu, to było trzymanie się gościńca! Z usta Napoleona miały wówczas paść słynne słowa: „Dla moich Polaków nie ma rzeczy niemożliwych”.

Posłuchaj całości!

Audycje historyczne Krzysztofa Jabłonki w każdy wtorek i piątek o godz. 17.00. Zapraszamy!

http://www.radiownet.pl/#/publikacje/dla-moich-polakow-nie-ma-rzeczy-niemozliwych

Brak głosów