Były publikacje w GW, była nagonka GW i był sąd. Tylko, że dziennikarz GW uciekł do Izraela...

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Audio

Piotr Woyciechowski, były członek komisji weryfikacyjnej i likwidacyjnej WSI, komentując wygrany proces ze spółką Agora, zaznaczył brak odwagi cywilnej skompromitowanych dziennikarzy

Szymon Gebert, autor artykułu "Kolega Macierewicza trafił do NBP. Będzie doradzał. A co robił wcześniej?", pomawiającego osobę Piotra Woyciechowskiego, nie pojawił się na procesie. Możliwość zapoznania się z zarzutami, zawartymi w artykule, były członek komisji likwidacyjnej WSI otrzymał dopiero po publikacji.

Publikacja z dnia 12.10.2009 r. dotyczyła zatrudnienia Piotra Woyciechowskiego w Narodowym Banku Polskim. Zdaniem autora, w procesie rekrutacyjnym zadecydowały "znajomości" z ówczesnym prezesem NBP, śp. Sławomirem Skrzypkiem. Ponadto autor określił Woyciechowskiego jako osobę "wielokrotnie związaną z wyłudzaniem publicznych pieniędzy".

Niestety proces trwał ponad trzy lata w dwóch instancjach. Zakończył się w sierpniu bieżącego roku przez oddalenie apelacji jako oczywiście bezzasadnej. Najprawdopodobniej czeka nas jeszcze spotkanie w Sądzie Najwyższym. Taka jest taktyka koncernu Agora. Z pewnością pełnomocnik Agory złoży kasację. Ostatecznie nie doszło do przesłuchania pana Szymona Geberta, w procesie wytoczonym wydawcy "Gazety Wyborczej", tytułu spółki Agora. Stało się tak ponieważ koncern na ten czas, rozwiązał z nim współpracę, a on sam wyjechał za granicę, najprawdopodobniej do Izraela. Doszło do takiej paradoksalnej sytuacji, że sama pozwana była zainteresowana tym, żeby taki podstawowy dowód "dla niej korzystny", jakim jest przesłuchanie autora i dowodzenie przez niego swoich racji, nie doszło do skutku. To pokazuje ten poziom, nie tylko rzetelności i warsztatu dziennikarskiego ,ale i czegoś ważniejszego, jak odwagi cywilnej - opisuje Piotr Woyciechowski.

Apelacja koncernu Agora została oddalona, lecz sąd zmniejszył wysokość kary kwoty pieniężnej oraz wydłużył okres czasu na opublikowanie oświadczenia o wycofaniu się ze stawianych w publikacji zarzutów.

Nie był to pierwszy proces wytoczony przez byłego członka komisji weryfikacyjnej WSI wydawcom mediów, które publikowały artykuły szkalujące osobę Woyciechowskiego. Dziennikarze Tomasz Butkiewicz i Wojciech Cieśla z nieistniejącej gazety "Dziennik" oraz Anna Marszałek i Bertold Kittel, którzy publikowali w dzienniku "Rzeczpospolita", przegrali procesy sądowe.

W 2001 roku Anna Marszałek była współautorką artykułu "Fundusz Przyjaciół", który także naruszał dobre imię Piotra Woyciechowskiego. Publikacja była dalszym ciągiem artykułu "Wojewoda Śląski w sieci. Korupcja w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim" w "Rzeczpospolitej". Konsekwencją publikacji była dymisja Marka Kempskiego, ówczesnego wojewody śląskiego. W późniejszych procesach sądowych autorzy artykułów zostali prawomocnym wyrokiem zobligowani do opublikowania przeprosin na swój koszt. Anna Marszałek postanowiła porzucić zawód dziennikarski w 2011 roku i jest obecnie pracownikiem Najwyższej Izby Kontroli.

Ja zawsze ze zrozumieniem przyjmuję możliwość zweryfikowania swojego życiorysu zawodowego i odejścia do innego sposobu zarabiania. Rzeczywiście jest to zaskakujące, że przed tą decyzją życiową redaktor Anna Marszałek przegrała parę procesów, które w mojej opinii, kompromitują ją jako dziennikarkę śledczą. Jest to dosyć zaskakujące, że po takich "przegranych" przechodzi się do instytucji państwowej, która ma za zadanie zagwarantować przestrzeganie prawa i kontrolować wykonywanie prawa - mówi Piotr Woyciechowski.

Zdaniem Woyciechowskiego, nagonka medialna miała również związek z pracami komisji, które likwidowały Wojskowe Służby Informacyjne. Jedyną osobą z ówczesnej Platformy Obywatelskiej, będącą przeciw likwidacji WSI, był obecny prezydent Bronisław Komorowski.

Jest to rzecz udowodniona. Wszystkie artykuły, które się ujawniały, chociażby w gazecie codziennej "Dziennik" w roku 2008 i później, odnosiły się wprost do działalności mojej czy moich kolegów, członków komisji weryfikacyjnej WSI i członków komisji likwidacyjnej WSI. Tomasz Budkiewicz, Wojciech Cieśla, Anna Marszałek czy Pan Majewski to była grupa dziennikarzy, którzy się nami zajmowali. Bez względu na to, w którym miejscu zawodowym znajdowaliśmy się wówczas. Zawsze w ich w śródtytułach publikacji prasowych czy też wprost w tytułach odnosili się do naszej działalności w tych obu komisjach - podsumowuje Piotr Woyciechowski.

http://www.radiownet.pl/#/publikacje/woyciechowski-nagonka-wynikala-min-z-likwidacji-wsi

Brak głosów