Przyczynowość zbiorowa

Obrazek użytkownika Gawrion
Idee

Mój ostatni tekst o "łajdakach" wzbudził duże emocje oraz zainteresowanie. Wielu poczuło się urażonych sformułowaniem "łajdak", którego użyłem na końcu, w stosunku do precyzyjnie opisanych zachowań czy grup ludzi. Mówiłem o ludziach wmawiających innym bzdury, robiących wodę z mózgów, buntujących pod fałszywym pretekstem przeciwko władzy. Pisałem wprost o szurach, kretynach snujących teorie o kagańcach, o roznoszących wirusa śmierci, wirusa głupoty i bezpodstawnej podejrzliwości. Wielu komentatorów spytałem wprost o to, którymi fragmentami mojego tekstu poczuli się urażeni, ale - co znamienne - nikt nie był w stanie odpowiedzieć.Wszyscy jesteśmy łajdakami?

Dla mnie jest to jednoznacznym wnioskiem oraz potwierdzeniem mojej tezy, że w drugiej fali koronawirusa niezwykłe psychiczne zmęczenie całego społeczeństwa pandemią spowodowało, że masa ludzi zaczęła dokładać się w większym czy mniejszym stopniu do naszej fatalnej sytuacji.

Wyliczając od najbardziej radykalnych zachowań:

  1. Mamy takich, którzy w wirusa nie wierzą i plują na przyciski w windach oraz kaszlą i kichają na produkty spożywcze w sklepach. Totalni idioci i kretyni. Mam nadzieję, że wśród Niepoprawnych nie ma takich.
  2. Mamy i takich, którzy stoją za bardzo aktywnym inspirowaniem zaciekłego buntu przeciwko władzy, maseczkom, które być może nie idealnie, ale zgodnie z najprostszą logiką powstrzymują w jakimś stopniu rozprzestrzenianie się patogenu i nie są praktycznie w ogóle uciążliwe. Są tacy, którzy aktywnie rozprzestrzeniają w necie różne dziwne teorie spiskowe. Identyfikuję kilku takich na Niepoprawnych.

    Wśród komentatorów mojego tekstu zidentyfikowałem takiego oto osobnika: triariusa, byłego bywalca i blogera naszego forum. Przyszedł, wulgarnie rozkazał mi żebym się nie wypowiadał (używając kieszonkowego słownika lempart), wyzwał i zainsynuował moje ubectwo, opłacanie mnie przez pis, porównał mnie do szpiclów Gestapo i sobie poszedł. Faktycznie - miał kiedyś psychiczne "odpały" na Niepoprawnych - mało stabilny człek - pamiętam do dziś redakcyjne dyskusje sprzed 10 lat dotyczące jego spektakularnych gróźb odejść z Niepoprawnych, wulgarne i socjopatyczne zachowania, ale to co odwalił teraz zamyka się w jednym słowie: "oszołom". Wizyta na jego blogu na blogspocie tylko potwierdziła moje wnioski.
  3. Mamy w końcu i element najbardziej bierny - zmęczony od dawna wirusem i obostrzeniami, dokładający się do złej sytuacji tylko swoimi niefrasobliwymi, nieodpowiedzialnymi zachowaniami czy zaniechaniami różnej postaci, mniej czy bardziej świadomymi.
    Ta grupa oczywiście w najmniejszym stopniu przyczynia się do złej sytuacji, czasami obniżając tylko morale do walki z pandemią. Można mówić jeszcze bardziej obrazowo, że grzechem tej grupy (czy nawet podgrupy w jej ramach) jest tylko nie podwyższanie tego morale.
    Rozpatrując jednak takie zachowanie w kategoriach związku przyczynowo-skutkowego, należy stwierdzić, że ta grupa także i nadal jest przyczyną.

Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nasza analiza wymaga dodania oceny stopnia przyczyniania się poszczególnych grup. Każda grupa ma swoje wagi. Pierwsza grupa jest mega-łajdakami, druga po prostu łajdakami. Tych z trzeciej można nazwać mini-łajdaczkami. Mini-mini-łajdaczkiem jest praktycznie każdy. Kto jest bez grzechu niech rzuci kamieniem! Rozumiecie? To idziemy dalej.
 

Śmierć jednostek to tragedia, śmierć milionów to statystyka?

Zapewne wielu z Was zastanawiało często się nad pewnym socjologicznym zjawiskiem, które polega na tym, że gdy w czasach szczęścia i dobrobytu autokar z wycieczką spadnie w przepaść, pociągając za sobą jednoczesną i gwałtowną, nieprzewidywalną śmierć 30 osób, to czujemy, że powinniśmy ogłaszać kilkudniową żałobę narodową. Przeżywamy to całą naszą głębią.

Ale przecież autokary nie spadają codziennie w przepaść, bo gdyby tak było, to nikt nawet nie wspominałby o tym w wiadomościach. I tak właśnie jest w czasach zarazy. Z wielkim smutkiem przyjmowaliśmy na początku pandemii śmierć pojedynczych osób. Media relacjonowały dokładnie kim były te osoby. Wobec dzisiejszych, codziennych i w pełni przewidywalnych śmierci setek osób, nikomu nie włącza się nawet refleksja nad tymi zgonami.

Nikomu nawet nie chce się wyobrażać każdej pojedynczej śmierci w męczarniach duszenia się... A każda z tych osób umiera pojedynczo! Każda jest niewyobrażalną tragedią dla rodzin. Rozumiecie?

Zawsze jest ktoś winny! Zawsze mamy przyczynę!

W przypadku runięcia w przepaść autokaru czy czołowego zderzenia pociągów, z całą premedytacją odtwarzamy skrupulatnie związek przyczynowo-skutkowy. Jeśli tylko nadarzy nam się znaleźć winną osobę, to karzemy ją srogo i spektakularnie.

W przypadku trwającej prawie rok epidemii śmiertelnej zarazy nawet przestaliśmy się interesować codzienną ilością zgonów. Nie dziwi więc, że mamy w głębokim poważaniu związek przyczynowo-skutkowy. Mamy gdzieś to, że w jakimś stopniu wiele osób z naszego otoczenia przyczynia się do złej sytuacji. Odpowiedzialność jest bardzo zbiorowa, ale i bardzo rozmyta. Przyczynowość jest bardzo zbiorowa, ale i bardzo rozmyta. A umierają jednostki! Rozumiecie?

---

Mój tekst był wołaniem o odszukanie w waszych sumieniach tej świadomości. Apelem o odszukanie inteligencji, świadomości logiki i prawdy. Jeśli nie stało się to po ostatnim moim tekście, to mam nadzieję, że stanie się to teraz. Być może powyższa refleksja rozwścieczyła właśnie tak wiele osób po moim ostatnim tekście. Być może wiele osób uświadomiło sobie przez chwilę, że też są winne śmierci osób i natychmiastowo włączyło się zabezpieczenie - mechanizm wyparcia i agresji. To normalne. Być może po prostu zdaliście sobie sprawę, że część z Was jest mega-łajdakami, inni zwykłymi powszednimi łajdakami, a inni tylko takimi mini-łajdaczkami. Rozumiecie?

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)