Zbrodniczy przykład: WAŁBRZYCH

Obrazek użytkownika wilre
Kraj

MOTTO.

( )decyzja zamknięcia kopalń Zagłębia była decyzją stricte polityczną i należy ją przypisać głównie działaczom późniejszej Unii Wolności ( inicjator całej "afery", Jan Lityński, pochodzi stąd, z Walimia)

 

Zamknięcie wałbrzyskich kopalń.

1.Tak wyglądała kopalnia Julia (Fuchs, Thorez) po zamknięciu. Foto: studzionka.net.pl

Wałbrzyskie kopalnie miały ponad pięćsetletnią historię. Prawdopodobnie już za czasów Bolka II Świdnickiego, który wydał pierwszy dokument dotyczący górnictwa, wydobywano tutaj węgiel, choć nie ma pewności, czy dotyczył on górnictwa węglowego. Pierwsze udokumentowane fakty pochodzą z 1478 r., kiedy to Paweł Heyrich nabył kopalnię węgla w okolicach Nowej Rudy. W 1584 r. Cesarz Rudolf II przyznał Bernhardowi von Kuhl na Kammerau przywilej do wydobywania węgla kamiennego z kopalni Segen Gottes Grube (Błogosławieństwa Bożego) wAltwasser (Stary Zdrój). Z tego nadania wynika, że kopalnia już istniała przed 1584 r. Początki dzisiejszej kopalni Thorez sięgają roku 1561. Właśnie w tamtych czasach odkrywano kształt Zagłębia Dolnośląskiego. Dziś ma kształt zbliżony do prostokąta ok. 60 km i szerokości 25-33 km. Trudne warunki geologiczne oraz wysokie zagrożenie wyrzutów gazowych i skał charakteryzujące zagłębie, czyni je najtrudniejszym w eksploatacji.

Według opracowania „Objaśnienia do szczegółowej mapy geologicznej Sudetów” autorstwa Adama Haydukiewicza, Stanisława Olszewskiego, Szczepana Porębskiego i Andrzeja Teisseyre, wydanej przez Wydawnictwo Geologiczne, Warszawa 1985 r., łączne udokumentowane zasoby trzech kopalń tj. Thorez, Victoria i Wałbrzych wynoszą 509 mln ton, w tym bilansowane 267 mln ton (według aktualnych dokumentacji). Pokłady są na ogół cienkie (30-70 cm), a tylko niektóre z nich osiągają miąższość 1,5-2,0 m.

Inicjatywa likwidacji Dolnośląskiego Zagłębia wyszła od Komisji Górniczej NSZZ Solidarność, która zwróciła się do ministra przemysłu Tadeusza Syryjczyka o wydanie decyzji likwidacji wałbrzyskich kopalń. Swoje pismo w tej sprawie Komisja uzasadniała opracowaniem pn: „Opłacalność eksploatacji Dolnośląskich Kopalń Węgla Kamiennego”. Napisano w nim, że perspektywy wałbrzyskich kopalń są żadne. Złoża są na wyczerpaniu i jest to widoczne w systematycznym spadku wydobycia, mimo że nakłady stale rosną. Podawane w dokumentacjach, opracowanych ostatnio, dane dotyczące zasobów węgla są „obciążone błędami rachunkowymi, są fikcyjne”. Opracowanie było anonimowe. Wzbudziło ono mieszane uczucia wśród kadry inżynieryjnej. Po pewnym czasie okazało się, że autorem opracowania jest przewodniczący Komisji Górniczej NSZZ Solidarność Krzysztof Betka (1951-2015), górnik dołowy.

Do szybkiej likwidacji kopalń przyczynił się też Senator RP Włodzimierz Bojarski, senator I kadencji w latach 1989-1991, który snuł świetlane wizje m.in. przemiany zdegradowanych terenów przykopalnianych w warzywne ogrody. Tydzień wystarczył ówczesnym decydentom, by wałbrzyskie kopalnie skazać na zagładę. Kopalniane chodniki zamarły zalane milionami ton wody. Na miejscu szybu Kopernik rośnie trawa (]]>https://www.tygodnikprzeglad.pl/biedaszybu-po-doktorat/]]>).

Natomiast senator Mieczysław Tarnowski (1945-1991) działacz związkowy, od grudnia 1987 w jawnej Regionalnej Komisji Wykonawczej Dolny Śląsk (RKW), przewodniczący RKW woj. Wałbrzyskiego, senator I kadencji, górnik, opowiadał się za stopniowym zamykaniem kopalń. Mówił, że logicznie myśląc, koncepcja zintegrowanej kopalni zmierzałaby w kierunku ewolucyjnego rozwiązania, czyli stopniowej likwidacji wydobycia z równoległą przebudową charakteru przemysłowego miasta, co powinno być rozłożone w odpowiednim czasie. Jednak zrobiono inaczej, radykalnie.

Z dniem 15 grudnia 1990 r. postawione zostały w stan likwidacji kopalnie „Wałbrzych”, „Victoria”, „Thorez” i „Nowa Ruda”, oraz 3 kopalnie górnośląskie: ”Saturn”, „Sosnowiec”, „ZMP”. Tak brzmiało zarządzenie ministra przemysłu. Likwidacja ich miała nastąpić do 31 grudnia 1995 r. Poszczególne kopalnie miały być zamykane w różnym czasie. Według mnie, była to decyzja polityczna. Tutaj trzeba postawić następujące pytanie: dlaczego minister przemysłu podejmując decyzję o zamknięciu wałbrzyskich kopalń, oparł ją głównie na opracowaniu Krzysztofa Betki ? Autor wyjaśniał, że chodziło mu głównie „o spojrzenie inne niż dotychczasowe na problem tutejszego zagłębia” i zawsze można nad opracowaniem dyskutować. Dalej autor stwierdzał: „Czy obraz przedstawiony przez nas jest prawdziwy? My uważamy, że tak i konsultacje z załogą, która nie jest w całości zorientowana w problemie nic nie dają”.

2. Wysadzony szyb Barbara w Boguszowie Gorcach – dzielnica Kuźnice. Modernistyczna zabudowa dawnej kopalni Bertha została wpisana do rejestru zabytków w latach 80. XX w. Foto: polska-org.pl

Niestety, był to jeden z wielu przykładów arogancji i pychy, tak dobrze znanych z przeszłości tzw. podejmowanych jedynie słusznych decyzji. Związek Zawodowy pracowników Kopalni Thorez pytał: „Kogo reprezentuje „Solidarność”. Czy nie uważacie, że Wasze stanowisko uderza w całą załogę i ich rodziny ? Czy nie uważacie, że tak ważne decyzje dotyczące całej załogi, powinny być z nią konsultowane ? Przecież nie wszyscy są członkami NSZZ „Solidarność!”.

Rozpoczął się zatem proces, który zmienił całkowicie oblicze miasta. Zarządzenie ministra obowiązywało, a w dalszym ciągu nie było w miarę precyzyjnego i nie budzącego wątpliwości programu restrukturyzacji przemysłu węglowego. W związku z tym zachodziła obawa, że zwalniani górnicy kopalń nie znajdą zatrudnienia, gdyż przygotowywanie nowych stanowisk rozpocznie się z opóźnieniem. Może również ulec pogorszeniu bezpieczeństwo pracy załóg górniczych, ze względu na nieopłacalność inwestowania w podlegających likwidacji kopalń. Strona rządowa złamała porozumienie z dnia 1 października 1990 r. zawarte z organizacją związkową reprezentowaną przez KG NSZZ Solidarność, ZZ Dozoru i FZZG. W porozumieniu ustalono, że tempo likwidacji kopalń winno opierać się na wcześniej przyjętym programie restrukturyzacji regionu, który miał zostać przedstawiony do 31 grudnia 1990 r. Niestety, restrukturyzacja przemysłu wałbrzyskiego ograniczała się jedynie do likwidacji kopalń i wyrzucenia na zasiłki tysięcy górników.

23 marca 1991 r. przybył do Wałbrzycha z długo oczekiwaną wizytą wicepremier Leszek Balcerowicz. Towarzyszyli mu m.in. minister pracy i polityki socjalnej Michał Boni, minister ochrony środowiska Maciej Nowicki, wiceminister przemysłu Andrzej Lipko, wiceminister przekształceń własnościowych Jerzy Drygalski. Obecność członków rządu postanowiono wykorzystać do zaprezentowania problemów związanych nie tylko z likwidacją kopalń, ale również innych poważnie zagrożonych upadkiem dziedzin gospodarki.

3. Po zamknięciu kopalń. Foto: walbrzych.naszemiasto.pl/

Albowiem w katastrofalnej też sytuacji znalazły się, dochodowe jeszcze niedawno, zakłady bawełniane i szklarsko-ceramiczne. W krótkim czasie zamknięto zakłady bawełniane i Hutę Szkła, która została rozszabrowana.

Natomiast w Zakładach Porcelany Stołowej „Książ” zwalniano ludzi. Przyczyną tego wszystkiego było załamanie się eksportu i importu z ZSRR, paskarskie oprocentowanie kredytów, niekorzystne stawki celne, oraz tolerowanie przez rząd nieuczciwej konkurencji. Na wskutek politycznej decyzji, Wałbrzych z dnia na dzień stał się miastem o najwyższej w Polsce stopie bezrobocia oraz miastem prowincjonalnym bez przyszłości.

Wałbrzych od kilkuset lat związany był z przemysłem wydobywczym i włókienniczym. Posiadał również bogate tradycje przemysłowe w takich branżach, jak elektromaszynowa, metalowa, elektrotechniczna, budowy maszyn czy też przetwórstwa tworzyw sztucznych i ceramicznej.

Likwidacja szybu „Kopernik”

Gospodarcze znaczenie węgla wałbrzyskiego polegało na występowaniu różnorodności odmian, m.in. koniecznych do wyrobu koksu hutniczego i odlewniczego. Wydobywało się wartościowe węgle gazowo-koksowe, ortokoksowe, metakoksowe i semikoksowe (typy 33-37), chude i antracyty (typ 41 i 42). Dolnośląski węgiel jest wyjątkowo cennym surowcem dla gospodarki narodowej. Cechuje się bardzo niską zawartością siarki i fosforu, dzięki czemu używany jest do produkcji najlepszych gatunków koksu. Występujące węgle antracytowe mogą w przyszłości znaleźć zastosowanie poza koksownictwem, jako paliwo bezdymne. Aby w pełni wykorzystać tkwiące w naszej ziemi bogactwo, przewidywano w latach 1970-80 pełną integrację trzech kopalń, w wyniku której miała powstać jedna, nowoczesna kopalnia. Spajającą ją osią miały być: nowy szyb wydobywczy wyposażony w wysoko wydajny skip oraz centralny zakład przetwórczy. Taki model kopalni miał umożliwić eksploatację znacznej ilości zasobów uwięzionych dotychczas w filarach. W tym celu w połowie lat osiemdziesiątych rozpoczęto największą inwestycję Dolnośląskiego Zagłębia Węgla, jaką była budowa szybu Kopernik. W momencie, kiedy prace przy jego budowie były już zaawansowane w 80 proc., inwestycję zamknięto.

Inż. Zdzisław Polak, który w latach 1981-1990 był dyrektorem Zjednoczonego Dolnośląskiego Gwarectwa Węglowego, o zasobach węgla mówił: „Mam zakodowane, że jak odchodziłem, to było zasobów przemysłowych 380 milionów ton. Biorąc pod uwagę różne straty, różne niedokładności, to jest jeszcze na 100, 120 lat takiego wydobycia, jakie było w Wałbrzychu”.

4. 1987. Budowa szybu „Kopernik”. Foto: polska-org.pl

Badania geologiczne wykonane w połowie 1990 roku wykazały, że w Wałbrzychu i jego najbliższych okolicach jest co najmniej 380 milionów ton najlepszego gatunkowo węgla antracytowego. Pokłady węgla w okolicach Rybnicy Leśnej miały grubość ponad czterech metrów i ciągnęły się dalej na południe, w kierunku granicy czeskiej.

Andrzej Zibrow, dyrektor generalny Coal Holding, o prowadzonych odwiertach w okolicach Ludwikowic Kłodzkich powiedział: „Dowierciliśmy się do bogatych pokładów węgla o grubości 6 m. Pod koniec grudnia 2014 r., w trakcie wykonywania piątego odwiertu badawczego natrafiliśmy na złoża węgla antracytowego o grubości około sześciu metrów. Ma doskonałe parametry. Jest błyszczący, tłusty i nie ma przerostów. Pokład jest na głębokości 900-1000 metrów. Na pokłady antracytu o grubości 2-3 metrów natrafialiśmy już w trakcie poprzednich odwiertów”. (]]>https://gazetawroclawska.pl/inni-zamykaja-kopalnie-a-my-na-dolnym-slasku...]]>). Prywatny inwestor z Australii chce zainwestować w budowę zakładu wydobywczego w okolicach Ludwikowic Kłodzkich

Współcześnie, gdy dostępne są coraz liczniejsze źródła archiwalne, relacje osób wówczas decyzyjnych i pojawia się fachowa literatura przedmiotowa, zaczyna być zasadne, może pozornie naiwne pytanie – czy likwidacja wałbrzyskich kopalń została dokonana w polskim interesie gospodarczym i społecznym? Czy był to sabotaż?

W Wałbrzychu funkcjonował szyb „Kopernik”, najnowocześniejszy technologicznie taki obiekt w Europie, którym eksploatowano węgiel z poziomu ponad 1000 metrów. W oparciu o szyb „Kopernik”, jeden zakład wydobywczy i nowoczesną już wtedy koksownię „Victorię”, od kilku lat prowadzono restrukturyzację w celu utworzenia tu jednego przedsiębiorstwa (holdingu). Ta operacja też miała się skończyć likwidacją pozostałych kopalni, rożnych zakładów pomocniczych i redukcją struktur administracyjnych oraz stanów pracowniczych.

5 marca 1990 r. wstrzymane zostały prace przy budowie szybu „Kopernik” na terenie Kopalni Węgla Kamiennego „Victoria” w Wałbrzychu. Był on jednym z głównych elementów budowanej na terenie miasta nowoczesnej kopalni z zakładem przeróbczym węgla. Inwestycja miała przynieść wałbrzyskiemu zagłębiu skok techniczny w XXI wiek i przyczynić się do jego rentowności. Koncepcja modernizacji wałbrzyskiego górnictwa została opracowana w latach 70. XX w., po przeprowadzeniu szeregu analiz. Projekt został pozytywnie zaopiniowany przez Ministerstwo Górnictwa i Energetyki i 26 marca 1980 r. zapadła decyzja o jego realizacji. Decyzja o wstrzymaniu inwestycji zapadła na dziewięć miesięcy przed oddaniem jej do użytku. Nikt nie poniósł odpowiedzialności za niegospodarność. Według cen z 1986 r. projekt „Kopernik” pochłonął 20 mld zł. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie wynosiło wówczas 24 095 zł. (]]>https://walbrzych.naszemiasto.pl/walbrzych-29-lat-temu-wstrzymano-budowe...]]>).

W Warszawie o zamknięciu wałbrzyskich kopalń

W związku z utworzeniem jednego przedsiębiorstwa łączącego trzy kopalnie został skorygowany wcześniej opracowany program likwidacji tych kopalń. W programie przewidywało się zakończenie wydobycia w 1994 r., natomiast w byłej Kopalni Węgla Kamiennego „Viktoria” – do 30 września 1993 r. Związki zawodowe, nie zgłaszając zastrzeżeń do koncepcji połączenia kopalń w jedno przedsiębiorstwo, warunkują wyrażenie zgody na zakończenie wydobycia w 1994 r. – a więc prawie 2 lata wcześniej – podjęciem pozytywnych działań, które zapewnią osłony socjalne dla zwalnianych górników.

W celu wykonania uchwały Sejmu RP z 30 października 1992 r. w sprawie restrukturyzacji woj. wałbrzyskiego i likwidacji Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego w dniu 19 listopada 1992 r. zarządzeniem prezesa Rady Ministrów został powołany Międzyresortowy Zespół ds. Restrukturyzacji w Województwie Wałbrzyskim. W skład tego zespołu weszli członkowie kierownictw Ministerstw: Przemysłu i Handlu Wacław Niewiarowski; Pracy i Polityki Socjalnej; Przekształceń Własnościowych; Finansów i Centralnego Urzędu Planowania. Pierwsze posiedzenie zespołu odbyło się w Wałbrzychu 14 maja 1993 r.

Podjęte przez ten zespół prace wymagały wielokrotnych spotkań z przedstawicielami władz lokalnych, dyrektorami kopalń i przedstawicielami związków zawodowych, „Solidarności”, w tym często na terenie woj. wałbrzyskiego. Realizując tak określone zadania, odpowiadające uchwale sejmowej, zespół przygotował koncepcję restrukturyzacji woj. wałbrzyskiego. Na jej podstawie przygotowano projekt uchwały przyjęty przez Radę Ministrów 7 kwietnia 1993 r. Treść uchwały była przedmiotem debat zespołu z Komisją Negocjacyjną NSZZ „Solidarność” w dniach: 10 maja, kiedy stronie rządowej przewodniczył minister Morawski, i 12 maja, kiedy, po decyzji pani premier, stronie rządowej przewodniczył minister przemysłu i handlu. Przedyskutowano i uzgodniono wszystkie wątpliwości. Tym samym został zrealizowany zasadniczy punkt ujęty w uchwale sejmowej, a także w zadaniach zespołu, dotyczący zarządzania procesami restrukturyzacji gospodarki w województwie.

O zamknięciu wałbrzyskich kopalni postanowiono w stolicy, ale w Wałbrzychu wskazuje się na konkretnych ludzi, m. in. późniejszego posła Unii Wolności, Jana Lityńskiego (urodzonego w pobliskim Walimiu), jako inicjatorów tej nie mającej precedensu w polskiej gospodarce – afery, członek KOR. Poniżej wystąpienia posła Lityńskiego w Sejmie RP.

9. Sprawozdanie Komisji Systemu Gospodarczego i Przemysłu oraz Komisji Polityki Społecznej o poselskim projekcie uchwały w sprawie procesu restrukturyzacji województwa wałbrzyskiego i likwidacji kopalń zagłębia wałbrzyskiego (druki nr 350 i 506).

Poseł: Jan Lityński: „…Oprócz czterech kopalń zlokalizowanych w rejonie Wałbrzycha i Nowej Rudy na terenie województwa wałbrzyskiego istnieje rozwinięty i różnorodny przemysł – należy ono do najbardziej uprzemysłowionych województw w Polsce, a także do najbardziej zurbanizowanych. Oznacza to, że w tym województwie są wykwalifikowane kadry – zarówno techniczne, jak i ekonomiczne. Dodać trzeba, że duże potencjalne możliwości kryją się również na terenach górskich, gdzie istnieje kilka znanych uzdrowisk, przy czym, wbrew rozpowszechnionym mitom, tereny te nie są szczególnie zagrożone ekologicznie. Dodatkowym atutem województwa jest jego położenie przy granicy z Czechami i bliskość granicy niemieckiej. Nawiązanie bliskiej współpracy przygranicznej stworzyłoby szanse zmniejszenia zanieczyszczeń powietrza (zanieczyszczenia są emitowane głównie przez Czechy, a nie przez Polskę). Z tych przyczyn region wałbrzyski ma szanse stać się w nieodległym okresie jednym z lepiej rozwijających się regionów kraju. Jak się wydaje, na takim stanowisku stali też górnicy z NSZZ „Solidarność” województwa wałbrzyskiego, kiedy w 1990 roku postawili problem likwidacji nierentownych kopalń i restrukturyzacji całego województwa”.

5. Kopalnia Chwalibóg. Pamiątkowa tablica „W Pierwszą Rocznicę Zrywu Klasy Robotniczej o Sprawiedliwość Społeczną i Polityczną w Polsce”. Foto Stanisław Bulza.

Dalej poseł zaprzecza temu, co mówił wcześniej: „Górnictwo było przy tym tylko hasłem wywoławczym, oczywiste jest bowiem, że transformacji muszą ulec także inne gałęzie przemysłu, jak chociażby przemysł lekki, gdzie warunki pracy w przestarzałych i nie doinwestowanych fabrykach są również bardzo ciężkie”.

1 kadencja, 28 posiedzenie, 3 dzień (30.10.1992)
8 i 9 punkt porządku dziennego.

Poseł Jan Lityński: „…W trakcie dyskusji w komisjach dochodziło wielokrotnie do sporów o charakterze, powiedziałbym, politycznym a nie merytorycznym. Skłoniło to grupę posłów do zgłoszenia wniosku o niewprowadzanie projektu uchwały pod obrady Sejmu. Wniosek ten upadł. Jako jeden z tych, którzy głosowali przeciwko niemu, chcę stwierdzić, że liczę na to, iż w obecnej debacie nie będzie akcentów gry politycznej, chociaż z doświadczenia wiem, jak trudno niektórym używać argumentów merytorycznych bez uprzedniego artyleryjskiego obstrzału politycznego. W związku z tym liczę, że argumenty polityczne będą stosowane z rozwagą. Problem bowiem rozwoju regionalnego nie tylko województwa wałbrzyskiego, ale w ogóle w Polsce można rozwiązać tylko wtedy, jeśli wartości nadrzędne będą przeważały nad doraźnymi sporami politycznymi. Taka szansa tworzy się dziś w województwie wałbrzyskim. Obecnie powstała tam z inicjatywy samorządu fundacja rozwoju regionalnego, w skład której wchodzą przedstawiciele wielu środowisk zarówno gospodarczych, jak i ugrupowań politycznych”.

„Muszę powiedzieć, że podobne stanowisko, jak gdyby podobny sposób myślenia prezentował też pan poseł Ziemiński. Powiedział on, że tragedia Wałbrzycha zaczęła się w 1990 r. Moim zdaniem jest to nieprawda. Moim zdaniem zaczęło się to znacznie wcześniej. Kiedy jednak dwóch posłów z tak różnych ugrupowań, z SLD i z KPN, wyraża bardzo podobne zdanie, rehabilituje PRL, jeśli chodzi o 45 lat działalności w Wałbrzychu, to rzeczywiście daje mi to do myślenia i być może muszę się nad tym zastanowić. Muszę się zastanowić nad tym, czy dobrze się stało, że w 1989 r. nie wygrał wyborów senatorskich pan, który wówczas był dyrektorem bodajże całego Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego i który obiecywał, że jeżeli te wybory wygra i zostanie senatorem, to wówczas nad Wałbrzychem będzie czyste niebo. Być może tak jest, ale dotychczas miałem inne przekonanie”.

Wcześnie poseł Lityński stwierdził, że na terenie województwa wałbrzyskiego istniał „rozwinięty i różnorodny przemysł”: „…Oprócz czterech kopalń zlokalizowanych w rejonie Wałbrzycha i Nowej Rudy na terenie województwa wałbrzyskiego istnieje rozwinięty i różnorodny przemysł – należy ono do najbardziej uprzemysłowionych województw w Polsce, a także do najbardziej zurbanizowanych. Oznacza to, że w tym województwie są wykwalifikowane kadry – zarówno techniczne, jak i ekonomiczne.

I właśnie ten „rozwinięty i różnorodny przemysł” zniszczono.

6. Centrum Nauki i Sztuki „Stara Kopalnia”, placówka muzealna.

Likwidowanie wież szybowych

Ostatnią tonę węgla wydobyto w Wałbrzychu pod koniec czerwca 1998 roku. Od tamtej pory uległo likwidacji wiele obiektów, które miały niegdyś związek z wałbrzyskim górnictwem. Zlikwidowano większość wież szybowych.

7. Zachowana wieża szybowa kopalni Chwalibóg. Foto: Stanisław Bulza.

Nie istnieje już konstrukcje szybów „Pokój”, który stał na trasie między Rusinową a Jedliną Zdrój, „Krakus” – w lesie powyżej wałbrzyskiej dzielnicy Nowe Miasto, „Jadwiga” – pomiędzy Sobięcinem a Kuźnicami, „Barbara” stojąca w samych Kuźnicach oraz szyb główny kopalni „Victoria”. Nie istnieje również, omówiony wyżej, szyb „Kopernik” na południe od Sobięcina oraz szyb „Wanda”. Ocalały natomiast szyby „Irena” przy ul. Emilii Plater (Sobięcin), „Jan”, „Tytus” (Biały Kamień), „Teresa” (Rusinów), „Chwalibóg” (Stary Zdrój), „Staszic” i „Eugeniusz” (Podgórze) oraz „Chrobry” i „Matylda” na ulicy Bethovena.

Wieża szybowa kopalni Krakus, pomimo wpisu do rejestru zabytków, została zlikwidowana w latach 1993-1994.

8. Miejsce po zabytkowej wieży szybowej Krakus. Foto: Stanisław Bulza

Wałbrzych od kilkuset lat związany był z przemysłem wydobywczym i włókienniczym. Posiadał również bogate tradycje przemysłowe w takich branżach, jak elektromaszynowa, metalowa, elektrotechniczna, budowy maszyn czy też przetwórstwa tworzyw sztucznych i ceramicznej.

Biedaszyby

Na początku 1990 roku w wałbrzyskich kopalniach pracowało 13 tys. górników, ale już w ciągu tego roku ubyło 2 tys. Początkowo górnicy mieli odchodzić na urlopy dwuletnie – na zasiłek, potem pojawiły się odprawy i możliwość wcześniejszej emerytury. W 1991 roku bezrobocie w Wałbrzychu sięgnęło prawie 30 proc. (są to dane oficjalne, ale bezrobocie było o wiele większe). Część górników podjęła się nielegalnego wydobycia węgla w tzw. biedaszybach. Przypuszcza się, że w biedaszybach pracowało około 3 tys. górników.

9. Biedaszyby. Foto: spiegel.de.foto

Biedaszyby – drobne kopalnie, prowadzone bez zezwolenia władz górniczych, przeważnie prymitywnymi metodami, w różnych okręgach Zagłębia Górnośląskiego. Najwcześniej, bo w latach siedemdziesiątych X IX w., zaczęły powstawać w okręgu dąbrowskim , gdzie prowadzili je zwykle chłopi na swoich gruntach. Na przełomie XIX i XX w. nielegalne wydobycie dochodziło do kilkunastu tys. ton  rocznie; biedaszybikarzy nazywano wówczas kłusownikami lub rabsikami (Raubschlitze).

Nielegalna eksploatacja wzmogła się w latach międzywojennych, zwłaszcza podczas wielkiego kryzysu gospodarczego (lata trzydzieste XX w.), obejmując wszystkie, okręgi Zagłębia. Zajmowali się nią głównie bezrobotni górnicy, którzy wybierali węgiel z płytko zalegających pokładów oraz resztki węgla pozostawione przez unieruchomione kopalnie.

Tak też stało się w Wałbrzychu po zamknięciu kopalń. Biedaszyby stały się symbolem upadku miasta. Pracowało w nich ponad 3 tys. ludzi. Znajdują się głównie na obszarach pól górniczych, w okolicach gdzie były kopalnie. Największe pole biedaszybów znajduje się pod Mauzoleum, powyżej dzielnicy Nowe Miasto; w okolicach byłej kopalni Scharnhorst; pod Niedźwiadkami, w kierunku ul. Świdnickiej, w okolicach starej kopalni Bianka. Są tam duże zapadnięcia, doły i hałdy; w lesie w pobliżu byłej kopalni Krakus; w lesie w Kozicach na obszarze byłej kopalni Weissig; w pobliżu sztolni Busch Stollen na zboczu Ptasiej Kopy i wiele innych.

10. Biedaszyby pod Mauzoleum. Foto: Stanisław Bulza

5 grudnia 2014 r. niemiecka internetowa gazeta spiegel.de przedstawiła fotorelację z Wałbrzycha, nielegalne górnictwo węglowe De Elendsschächte bei Walbrzych: „Wir tun so, als ob es uns nicht gäbe” (http]]>www.spiegel.de]]> fotostreckeelendsschaechte w-Wałbrzych-nielegalny górnictwa węglowego foto rozciągania 121691-17.html).

Likwidacja Fabryki Porcelany „Książ” – Sp. Z o.o.

Początek fabryki datuje się na lata 70. XX wieku, kiedy to rozpoczęto na obrzeżach miasta budowę nowej fabryki porcelany pod nazwą „Zakłady Porcelany Stołowej w budowie”, potocznie nazywane „Krzysztof II”. Związane to było z niemożliwością rozbudowy Fabryki Porcelany „Krzysztof”, znajdującej się w ścisłym centrum miasta. Zakład wybudowany w 1988 roku przyjął nazwę Fabryka Porcelany „Książ” Przedsiębiorstwo Państwowe. Zakład został wybudowany za 2,2 mld złotych, i miał poprawić sprzedaż porcelany oraz zdobyć kolejną niszę rynkową eksportując swe wyroby.

11. Fabryka Porcelany Stołowej S.A. w ruinie. Foto: Stanisław Bulza.

Miała to być najnowocześniejsza i największa fabryka w Europie, sfinansowana jednak wyłącznie z kredytów, gdyż została skreślona z listy priorytetów państwa, a co za tym idzie ograniczono wydatki na jej budowę. Rok 1990 to okres załamania się produkcji. Dodatkowo podniesienie stóp procentowych, problemy ze zbytem, wzrost cen na surowce i media spowodowały kryzys w fabryce. Próbowano wdrożyć system naprawczy, jednak nie przyniósł on pożądanych rezultatów. W 1991 roku mocno zadłużona i postawiona w stan likwidacji fabryka została zakupiona przez konsorcjum złożone m.in. z banków, wałbrzyskiego PEC-u, i spółek z kapitałem zagranicznym. Rozpoczęto produkcję w 1992 roku, pojawili się nowi klienci. W 1993 roku do tradycyjnej produkcji, jaką była produkcja zastawy stołowej, doszła produkcja wyrobów sanitarnych z porcelitu. Jednak zabiegi te nie spowodowały zmniejszenia strat. Spółka cały czas nie generowała zysku. W sierpniu 1998 roku spółkę odkupują Zakłady Porcelany Stołowej „Karolina” z Jaworzyny Śląskiej. Rozpoczął się okres restrukturyzacji spółki, sprzedano majątek zbyteczny w firmie, zwolniono część osób. Jednak nie pomaga to spółce. Dnia 6 lipca 2004 roku, Fabryka Porcelany „Książ” Spółka z o.o. w Wałbrzychu została postawiona w stan upadłości.

Likwidacja Fabryki Porcelany „Wałbrzych” S.A.

Fabryka Porcelany „Wałbrzych” S.A. była kontynuatorem sięgającej I poł. XIX wieku tradycji produkcji porcelany, która znajdowała zbyt na rynkach krajowych i światowych. Początek Fabryki Porcelany Wałbrzych sięga 1845 roku, kiedy to wałbrzyską manufakturę założył przemysłowiec Carl Tielsch. Niewielka wówczas wytwórnia galanterii porcelanowej, dynamicznie się rozwijała, a w latach 30. XX wieku została wykupiona przez znany już wówczas koncern Hutchenreuter. W 1945 fabryka została znacjonalizowana, a jej nazwa została zmieniona na Zakłady Porcelany Stołowej „Wałbrzych”. W latach 60. XX w. fabryka była pionierem w opracowywaniu i wdrażaniu nowoczesnych rozwiązań technologicznych, zwłaszcza technologii związanych ze zdobnictwem oraz modelarstwem ceramiki. W 2012 r. po ogłoszeniu upadłości i przeprowadzeniu postępowania likwidacyjnego syndyk sprzedał cały zakład wraz z przylegającymi terenami. Pozostałości zakładu zostały rozszabrowane. Zrujnowane zabudowania fabryki zostały ostatecznie w większości rozebrane.

12. Fabryka Porcelany „Wałbrzych” S.A. w ruinie. Foto: Stanisław Bulza.

Historia niszczenie fabryki

Janusz Lewandowski pełnił funkcję ministra przekształceń własnościowych w rządach Jana Krzysztofa Bieleckiego w1991 r. i Hanny Suchockiej w latach1992–1993. Rząd Bieleckiego KLD od 12.01.1991 rządził 11 m-cy i 11dni – sprzedał 1208 zakładów. 19 sierpnia 1992 r. Janusz Lewandowski, między innymi, w ramach „prywatyzacji” sprzedał Zakłady Porcelany Stołowej Wałbrzych z pełnymi magazynami wyprodukowanej porcelany. Sprzedający sprzedał, a Kupujący kupił przedmiot umowy na łączną kwotę 831,3 tys. zł. Wynegocjowana cena stanowiła połowę wartości nominalnej wszystkich akcji.

16 czerwca 1992 r. została zarejestrowana przez przedsiębiorcę Henryka Świerczyńskiego i lekarza Wiesława Kułakowskiego spółka „S and K Holding Ltd”. Dwa miesiące później Lewandowski sprzedaje zakład Spółce. Pod rządami nowego właściciela sytuacja finansowa zakładu stawała się coraz gorsza. 7 czerwca 1993 r. NIK zakwestionowała wysokość wynagrodzeń miesięcznych prezesa Rady Nadzorczej Spółki Porcelana „Wałbrzych” S.A. na kwotę stanowiącą równowartość 15 tys. USD, wiceprezesów 8 tys. USD, sekretarza 2 tys. USD, a pozostałych członków Rady Nadzorczej po 1 tys. USD. Natomiast wynagrodzenie jednego pracownika wynosiło 473,9 zł.

7 czerwca 1993 r. Najwyższa Izba Kontroli zakwestionowała wysokość wynagrodzeń miesięcznych prezesa Rady Nadzorczej Spółki Porcelana „Wałbrzych” S.A. na kwotę stanowiącą równowartość 15 tys. USD, wiceprezesów 8 tys. USD, sekretarza 2 tys. USD, a pozostałych członków Rady Nadzorczej po 1 tys. USD. Natomiast wynagrodzenie jednego pracownika wynosiło 473,9 zł. Prezesem Zarządu był Świerczyński, a jego żona była Przewodniczącą Rady Nadzorczej.

W zakładzie panował terror. Pracowników zamykano w halach na 8 godz. na klucz. W fabryce odbywały się strajki, które w zasadzie nic nie dawały. Jednego razu przed napierającym tłumem strajkujących pracowników, nastąpiła obrona prezesa z użyciem broni.

W kwietniu 1997 r. Raport NIK stwierdził, że Ministerstwo nie sprawdziło ani wiarygodności, ani doświadczenia spółki „S and K Holding Ltd”, która weszła w posiadanie fabryki. Jakby tego było mało spółka została zarejestrowana na dwa miesiące przed zakupem i na dodatek nie dysponowała nawet własnymi środkami (kapitał Spółki wynosił 4 tys. zł). Zakup fabryki Spółka sfinansowała w głównej mierze środkami uzyskanymi ze Spółki Cywilnej „Giełda Dolnośląska”.

13. 1845 r. fabryka Carla Tielscha, w 1953 r. Fabryka Porcelany Stołowej Wałbrzych. Foto: slaskaporcelana.pl/

W niedługim czasie zachorował i zmarł prezes Świerczyński, a wdowa po nim nie radziła sobie. Zakłady stanęły na krawędzi bankructwa.

W 2007 r.  zakłady kupiła firma Jaro z Jaroszowa.

W październiku 2011 roku zakłady zostają sprzedane przez syndyka, który dopiero przy trzeciej próbie znajduje kupca. Jest nim firma Finader S.A. z Warszawy. Zakłady udało się sprzedać w całości za 3,7 mln zł.

Po 167 latach produkcji w 2012 r. zakłady zostają zamknięte na dobre. Choć NIK stwierdził, że „Ministerstwo nie sprawdziło ani wiarygodności, ani doświadczenia spółki „S and K Holding Ltd”, to nikt nie poniósł kary.

Likwidacja Zakładu Urządzeń Górniczych WAMAG

Dolnośląskie Przedsiębiorstwo Urządzeń Górniczych Przemysłu Węglowego w Wałbrzychu powstało w 1976 r. w wyniku połączenia dwóch przedsiębiorstw wałbrzyskich: „Huty Karol” i Dolnośląskich Zakładów Naprawczych Przemysłu Węglowego w Wałbrzychu – na podstawie zarządzenia nr 57 Ministra Górnictwa i Energetyki z dnia 22 grudnia 1975 r. Przedsiębiorstwo utworzono jako wynik przejęcia przez Dolnośląskie Zakłady Naprawcze Przemysłu Węglowego w Wałbrzychu całego majątku „Huty Karol” według stanu ustalonego bilansem tego przedsiębiorstwa, sporządzonym na dzień 31 grudnia 1975 r. Dolnośląskie Przedsiębiorstwo Urządzeń Górniczych Przemysłu Węglowego w Wałbrzychu, było przedsiębiorstwem o charakterze produkcyjno-usługowym branży maszyn górniczych, wchodzącym w skład Dolnośląskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego. Przy przedsiębiorstwie działała szkoła przyzakładowa, która szkoliła przyszłych pracowników przedsiębiorstwa w zawodach tokarz, ślusarz, spawacz, odlewnik, modelarz.. W następnych latach przedsiębiorstwo kilka razy zmieniało nazwę zachowując profil produkcji i strukturę organizacyjną. Od 1989 r. nazwa firmy brzmiała: Zakłady Urządzeń Górniczych Przemysłu Węglowego „WAMAG” – Dolny Śląsk, od 1991 r. Zakłady Urządzeń Górniczych WAMAG, 1 lipca 1994 r. nastąpiło przekształcenie przedsiębiorstwa państwowego Zakłady Urządzeń Górniczych „WAMAG” w jednoosobową spółkę akcyjną Skarbu Państwa pod nazwą: Zakłady Urządzeń Górniczych „WAMAG” S.A. w Wałbrzychu. W 1996 r. uległa zmianie struktura własności kapitału akcyjnego (Narodowe Fundusze Inwestycyjne 60 proc, akcji, Skarb Państwa – 25 proc., pracownicy przedsiębiorstwa – 15 proc. akcji), tym samym ustała działalność Spółki jako państwowej jednostki organizacyjnej. W 2006 roku zakład wszedł w skład grupy Kopex.

14. Szyb Teresa w Rusinowie: Foto: Stanisław Bulza

29 grudnia 2016 r. Sąd Rejonowy w Wałbrzychu VI Wydział Gospodarczy ogłosił upadłość Spółki zależnej WAMAG S. z o.o. w likwidacji z siedzibą w Wałbrzych. Zakładów nie uratowały ani organizowane w Wałbrzychu i na Górnym Śląsku protesty załogi, ani petycje składane na ręce prezydenta miasta Romana Szełemeja i prezydenta RP Andrzeja Dudy. Nie pomogło odwołanie do ówczesnego ministra Morawieckiego. Ostateczna decyzja właściciela zakładów – spółki Kopex była nieodwołana. Od 26 września systematycznie wygaszano produkcję, rozwiązując umowy z kolejnymi pracownikami. Prace straciło 170 osób.

W 1820 roku w miejscu gdzie istniał WAMAG powstał pierwszy zakład mechaniczny – Huta Karol. Początkowo produkował garnki, ale już po 17 latach powstał tam oddział budowy maszyn, a w 1876 roku – biuro konstrukcyjne. 1890 roku rozpoczęła się tu produkcja maszyn i urządzeń o napędzie parowym, a później elektrycznym dla górnictwa. W 1923 roku zakład wchłonął sąsiedni zakład – Hutę Wilhelm. W czasie II Wojny Światowej produkowano tu amunicję i części do czołgów. W 1945 roku huta trafiła pod zarząd Skarbu Państwa i przywrócono w nim produkcję części i maszyn górniczych (]]>https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/wroclaw/walbrzych-kopex-wamag-zlik...]]>). Zakład istniał 196 lat.

Główny cel niszczenia narodowego przemysłu

Wałbrzych nie był wyjątkiem, gdyż tylko w latach 1990-94 zlikwidowanych zostało w Polsce 1275 różnych zakładów produkcyjnych (Ryszard Ślązak, „Przemilczane aspekty prywatyzacyjne z lat 1990-94”). Likwidacja polskiego przemysłu miała na celu nie tylko wywłaszczenie Polaków z majątku narodowego, ale przede wszystkim ich demoralizację.

Zygmunt Bauman, socjolog żydowskiego pochodzenia, zwolennik ponowoczesności w „Moralności bez etyki” pisał „Dla każdego, kto przywykł myśleć o moralności jako o produkcie końcowym przemysłu etycznego (a więc dla nas wszystkich, nauczonych tak właśnie o moralności myśleć), zmierzch Wieku Etyki (a więc wieku ferowania praw dla moralności) zwiastuje zmierzch (kres?) moralności. Wraz z rozmontowaniem taśm produkcyjnych dostawa dóbr musi wszak ustać? Na miejsce świata trzymanego w ryzach przez przykazania Boże i świata administrowanego przez Rozum, nadciąga oto świat zaludniony przez mężczyzn i kobiety zdane na własny spryt i pomysłowość. Mężczyźni, kobiety puszczone luzem… Mężczyźni i kobiety luźnych obyczajów? Życie, jak w Hobbesowej prehistorii, na powrót nieznośne, brutalne i krótkie?”.

Po 1989 r. wprowadzony zbójecki, latynoski, system ekonomiczny wyrzuca na margines życia tysiące ludzi. Demoralizacja to był pierwszy cel, następny cel to komunizm.

Rewolucja proletariacka i obce zwierzchnictwo

W Polsce w latach 1980-1994 dokonała się rewolucja proletariacka pod szyldem Solidarności. Zniszczono przemysł narodowy, i uczyniono z Polski montownię samochodów. Według A. Schaffa (1913-2006), komunista jest przede wszystkim internacjonalistą: „ideał człowieka komunizmu jest związany z normą, że człowiek jest dla człowieka dobrem najwyższym, „summum bonum”. Tylko w takiej sytuacji bowiem nabierają sensu i blasku hasła wolności, równości, sprawiedliwości społecznej, a w szczególności braterstwa. Postulat internacjonalizmu jest też w ramach marksizmu nie tylko postulatem bojowym wypływającym z potrzeb zjednoczenia sił jednej klasy przeciw drugiej w skali ponadnarodowej, lecz jest również postulatem równościowym, który konkretyzuje hasło braterstwa między ludźmi”. Dalej Schaff pisze, że „poza wszelką wątpliwością i dyskusją pozostaje teza, że postawę internacjonalistyczną należy w ludziach świadomie kształtować, że nie jest ona dana w sposób żywiołowy, zwłaszcza w okresie nabrzmiewających nacjonalizmów, lecz może być ukształtowana jedynie w walce z nacjonalizmem i rasizmem wszelkich odmian i odcieni” (Adam Schaff, „Marksizm a jednostka ludzka”, PWN, 1965 r.). Jak z powyższego widać, to dla komunistów najważniejszy jest internacjonalizm.

W PRL internacjonalizm był podstawą socjalistycznej świadomości. Interesy państwa splatały się nierozerwalnie z interesami bratnich krajów socjalistycznych, a w szczególności ze ZSRR, ale raczej było to tylko hasło. W praktyce nie było internacjonalizmu, bo granice państw socjalistycznych były szczelnie pozamykane przed „bratnimi” krajami. Przemysł był narodowy.

Dopiero po 1989 r. Polska w sferze gospodarczej stała się internacjonalistyczna. Zniszczenie polskiego przemysłu było zbrodnią, bo dokonało się w imię ideologii internacjonalistycznej w ramach komunizmu. Międzynarodowy kapitał w Polsce to jest właśnie internacjonalizm.

Internacjonalizm jako doktryna ma w założeniu wzmacniać warstwę proletariatu, która występuje w każdym państwie. Ma też pomagać w integracji ruchów robotniczych. Komuniści zakładają, że narody w znaczeniu burżuazyjnym będą obumierały stopniowo i zostaną wymieszane, wtedy zanikną też wojny i antagonizmy narodowe, a klasa proletariatu uzyska międzynarodową supremację. Ideę internacjonalizmu proletariackiego proklamowali po raz pierwszy Marks i Engels w „Manifeście komunistycznym”.

W Polsce klasa robotnicza po 1989 r. uzyskała zwierzchnictwo obce (międzynarodowa supremacja). W Polsce jat tania siła robocza. Robotnik nie został upodmiotowiony, a stal się raczej niewolnikiem obcego kapitału.

Od czasu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej liczba firm z obcym kapitałem, nie licząc m.in. banków i firm ubezpieczeniowych, zwiększyła się w naszym kraju o ponad 67 proc. Według stanu na dzień 30 czerwca 2016 r. w Polsce zarejestrowanych jest 49 598 aktywnych spółek z udziałem kapitału zagranicznego. W 2015 r. powstało takich spółek 6706 a w pierwszej połowie 2016 r. 3588.

Rosnąca liczba obcych firm prowadzących działalność na terenie naszego kraju jest wynikiem taniej siły roboczej, postępującego internacjonalizmu, i wtłoczenia Polski w struktury świata zachodniego. W rękach państwowych pozostają: PKP, część akcji KGHM, PKN Orlen, PGNiG, PKO BP i wiele mniejszych przedsiębiorstw. Sektor państwowy wytwarza obecnie około 25% PKB.

Kapitał polski dominuje w szeroko rozumianej branży rolnictwa, jeszcze w górnictwie, ale zapewne już niedługo (kopalnia Krupiński do sprzedania), wydobyciu, produkcji odzieży, w tym też wyrobów ze skór oraz produkcji z drewna, czyli w branży meblarskiej, ale także w branży handlu pojazdami, co jest o tyle ciekawe, że zagraniczni udziałowcy dominują w produkcji tych pojazdów, a my w produkcji różnych akcesoriów związanych z transportem. Również w produkcji leków jesteśmy na pozycji dominującej (]]>http://www.polskieradio.pl/42/1699/Artykul/1574199,Duzy-udzial-zagranicz...]]>). W pierwszej setce największych przedsiębiorstw tylko 17 należy do kapitału polskiego, a w pierwszej pięćsetce największych przedsiębiorstw około 270 jest w rękach polskich.

Współczesne państwo, żeby liczyło się w świecie, musi posiadać dobrze rozwinięty własny nowoczesny przemysł, w tym zbrojeniowy, tak jak np. Niemcy, Francja, czy Włochy. Polskie uczelnie kształcą co prawda inżynierów, konstruktorów, informatyków, ale nie mamy polskiego przemysłu. Nie ma więc polskiej myśli technicznej. Polskie uczelnie utrzymywane przez podatnika polskiego, kształcą specjalistów nie dla Polski, lecz dla zagranicznych firm.

Wałbrzyska Specjalna Strefa Ekonomiczna „Invest-Park

Wałbrzyska Specjalna Strefa Ekonomiczna „Invest-Park specjalna strefa ekonomiczna ustanowiona została rozporządzeniem Rady Ministrów z 15 kwietnia 1997 r., które weszło w życie 29 maja 1997 roku. Od 2008 Wałbrzyska SSE działa na podstawie wielokrotnie zmienianego rozporządzenia z 15 grudnia 2008.

Wałbrzyska Specjalna Strefa Ekonomiczna „Invest-Park” położona jest w południowo-zachodniej Polsce w województwach dolnośląskim, opolskim, wielkopolskim oraz lubuskim. Obecnie Wałbrzyska Specjalna Strefa Ekonomiczna „Invest-Park” to 51 podstref, z których dwadzieścia osiem położonych jest na terenie województwa dolnośląskiego

Wałbrzyska Specjalna Strefa Ekonomiczna powstała jako rekompensata (odszkodowanie) dla miasta po zamknięciu kopalń.

W Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej zainwestowało do tej pory ponad 200 przedsiębiorców. Są wśród nich globalne koncerny (firmy motoryzacyjne), jak i rodzime małe i mikro przedsiębiorstwa. Firmy zainwestowały w sumie 25,5 mld złotych i stworzyły ponad 51 tys. miejsc pracy. Podstrefa Wałbrzych ma dzisiaj na swoim terenie 16 firm. W wałbrzyskich zakładach strefy pracuje ponad 7 tys. ludzi (dane 2017 r. Za: ]]>https://invest-park.com.pl/wp-content/uploads/2014/12/WSSE-INFO-3-13-PL.pdf]]>).

Firmy działające w strefie ekonomicznej otrzymują pomoc publiczną w postaci zwolnienia w podatku dochodowym. Maksymalna wysokość ulgi liczona jest jako procent wydatków na inwestycję lub 2-letnich kosztów zatrudnienia nowych pracowników. Zależy od wielkości przedsiębiorstwa oraz lokalizacji inwestycji.

Depopulacja

Na początku lat 90. XX w. na jednym z zebrań Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”, ktoś powiedział, że w przyszłości Wałbrzych ma liczyć tylko 60 tys. mieszkańców. To się dzieje! Świadczy to o tym, że istniał już wcześniej plan zniszczenia wałbrzyskiego przemysłu, i depopulacji ludności Wałbrzycha.

W 1939 r. Wałbrzych liczył 64 136 mieszkańców, i jest to liczba, do której rządzący chcą sprowadzić miasto w XXI w. W 1991 r. Wałbrzych liczył prawie 150 tys. mieszkańców.

Ludność Wałbrzycha w dniu 31 grudnia 2018 r. wynosiła 112 594, przyrost naturalny jest ujemny i wyniósł -766 osób.

Tymczasem statystyki opublikowane na stronach urzędu miasta w dokumencie będącym załącznikiem do zamówienia opracowania pn.: „Pogłębiona diagnoza preferencji mieszkaniowych na obszarze rewitalizacji Miasta Wałbrzycha” w ramach projektu pn. „Finansowe i planistyczne narzędzia w programowaniu i wdrażaniu Gminnego Programu Rewitalizacji Miasta Wałbrzycha” wskazują na to, że w rzeczywistości może nas być jeszcze mniej. Dotyczą one jednak tylko dorosłych mieszkańców miasta. Według tego dokumentu pod koniec roku 2014 Wałbrzych miał 95 268 mieszkańców powyżej 18-tego roku życia. Jeśli dodamy do tego około 16 500 dzieci i młodzieży z powyższego zestawienia GUS-u, może nas być niespełna 112 tysięcy. Może nawet 111, bo przecież od 2014 roku liczba wałbrzyszan też już spadła (]]>https://walbrzych.dlawas.info/wiadomosci/walbrzych-ilu-ma-mieszkancow-i-...]]>).

„My, Żydzi polscy”

 „My, Żydzi polscy” to jedno z ostatnich dzieł w dorobku Juliana Tuwima. Poemat został napisany na emigracji w Londynie, w 1944 roku. Opublikowała go tamtejsza gazeta „Nowa Polska” redagowana przez Antoniego Słonimskiego. Dzieło dedykowane jest matce Tuwima, która zginęła w warszawskim getcie. Tekst nie został nigdy opublikowany. Poniżej fragment:

„Na opaskach, Jakie nosiliście w ghetcie, wymalowana była gwiazda Dawida. Wierzę w taką przyszłą Polskę, w której ta gwiazda, ta z opasek, stanie się jednym z najwyższych odznaczeń, udzielanych najwaleczniejszym żołnierzom i oficerom polskim. Będą ją oni z dumą nosili na piersi obok dawnego Virtuti Militari. Będzie i Krzyż Ghetta – nazwa głęboko symboliczna. Będzie Order Żółtej Łaty – zaszczytniejszy niż niejedno dotychczasowe świecidło. I będzie w Warszawie, i w każdym innym mieście polskim, pozostawiony, utrwalony i konserwowany jakiś fragment ghetta w niezmienionej postaci, tak jak go zastaniemy, w całej zgrozie zgliszcz i zniszczenia. Otoczymy ten zabytek hańby naszych wrogów, a chwały naszych umęczonych bohaterów łańcuchami, odlanymi ze zdobytych hitlerowskich armat, i świeże, żywe kwiaty będziemy co dzień wplatać między żelazne ogniwa, aby po wieczne czasy świeża i żywa pozostała pamięć przyszłych pokoleń o zmasakrowanym narodzie, i na znak, że zawsze żywy i świeży jest nasz ból po nim” (Julian Tuwim „My, Żydzi polscy”, 1944, sierpień, Londyn. (Za: ]]>http://www.polish-jewish-heritage.org/pol/RYTM_Julian_Tuwim.htm]]>).

Gołda Tencer z Szymonem Szurmiejem w 1993 r. wyreżyserowała: „My, Żydzi polscy” J. Tuwima. Teatr Żydowski przyjechał ze sztuką do Wałbrzycha. Przedstawienie odbyło się w Teatrze Lalek. Wejście było za zaproszeniami. Kolega otrzymał dwa od KPN. Od początku panowała psychoza strachu, powodowana rzekomym antysemityzmem Polaków. Teatr i dojście do niego obstawione było policją. Dużo policji i dużo samochodów policyjnych. Sala wypełniona po brzegi. W środku również policjanci. Były również uczennice z liceum Niepokalanek. W pierwszych rzędach władze Wałbrzycha: prezydent Zdzisław Grzymajło (prezydent 1991–1994) i wojewoda wałbrzyski Jerzy Świteńki (w latach 1990–1993 sprawował urząd wojewody wałbrzyskiego). Krótkie powitanie wygłosił wojewoda. Gasną światła, kurtyna w górę. Na scenie snuje i kłębi się mgła. W niej pojawia się Żyd w chałacie, a za nim trumny, świecznik siedmioramienny, i tańczące duchy. Cisza na sali, widzowie jakby uśpieni, i nagle Żyd na scenie wskazuje palcem na środek sali i donośnym głosem zawołał: „Ty, nacjonalisto polski, przez ciebie rzeka Wisła żydowską krwią spłynęła” (cytat z pamięci). Ciarki przeszły po mym ciele. Następnie nawiązał do najwyższych polskich odznaczeń, takich jak między innymi Virtuti Militari. Nazwał je świecidełkami, i jako takie zostaną wyrzucone na śmietnik. Powiedział: „Nie będzie już świecidełek, każdy Polak będzie nosił na szyi gwiazdę Dawida” (cytat z pamięci). Mówiąc o zagładzie Żydów podczas II wojny światowej nawiązał do murów ghetta. Powiedział: „W każdym polskim mieście, na każdej ulicy, będzie kamień z tego muru, a na nim gwiazda Dawida, i każdy przechodzący Polak odda pokłon gwieździe Dawida na kamieniu” (cytat z pamięci). Mieliśmy już dość i opuściliśmy salę.

Stanisław Bulza

Ilustracja tytułowa: Panorama Wałbrzycha. Fot. Grzegorz Senkowski. Źródło: wprost.pl/Wikimedia Commons

Przeczytaj więcej artykułów Stanisława Bulzy na naszym portalu  >   >   > TUTAJ .

*

2019.09.13. 

UZUPEŁNIENIE.

]]>Biedaszyby w Wałbrzychu.]]>

]]>Kto myśli, ten już coś ma]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

UPADEK TELPODU - wideo nagrane w okresie rozwiązania Krakowskiego oddziału Unitry

 

CJWarlock   1 rok temu

Dobry i potrzebny materiał. Otwiera oczy. Wnioski smutne. Podesłałem link do filmu paru znajomym. Pomyślałem jednak, że mój komentarz do materiału opublikuję tutaj, zamiast trzymać w wąskim gronie. Uwaga, trochę długi. :) Kolega uświadomił mnie, że moja synteza faktów to nic nowego, i że znawcy tematu wiedzą, zę to były to zaplanowane akcje uderzające w większośc cennych polskich przedsiębiorstw (czyli sabotaż gospodarczy, jak to jeden z pracowników zakładu nazwał). -=#=#=#=- Z tego, czego się właśnie dowiedziałem to działania rozmontowujące polski przemysł, tu elektroniczny, trwały już od dość dawna i miały przebieg sprawiający mocne przykrość i zawód wielu ludziom, o innych emocjach nie wspominając. Nie ukrywam, że jako bądź co bądź elektronika ostro mnie to zasmuciło i wkur..ło jednocześnie, aż się obierak do izolacji otrwiera w kieszeni. Pamiętam bowiem, jak kupowałem bez problemu w lokalnym sklepie elektronicznym rozmaitej konfiguracji i mocy potencjometry Telpodu w bardzo przystępnych cenach, nawet jak na kieszeń ucznia podstawówki, a potem technikum. Pamiętam też, jak właściciel sklepu informował, że Telpod upadł, że potencjometrów już nie będzie w tej cenie i doradzał zakup chociaż lekkiego zapasu teraz. Niemniej dało też pewne wiedzę i pogląd, spojrzenie na znany mi skąd inąd fakt gospodarczo-finansowy, że banki narodowe na świecie, za wyjątkiem kilku państw, nie są własnością danych państw, tylko w praktyce robią to, co im każe Bank Światowy. Gdzie indziej czytałem niedawno, że "przemiany polityczne rzekomo na lepsze i na kapitalizm w praktyce nic nie zmieniły, tylko tyle, że kołhozy zastąpiono korporacjami, a obiecanych warunków do rozkwitu małych i średnich przedsiębiorstw nie ma, realna konkurencja rozgrywa się tylko między tymi korporacjami, z którymi w praktyce nikt nie ma większej szansy skutecznie konkurować". Coś się niejako układa w tej układance i odsłania się pewien obrazek.

Fragmenty: 1:48 - 1:59 najpierw banki opóźniały kasę klienci - Telpod

1:59 - 2:15 potem Telpod wziął kredyt 56% oprocentowania na miesiąc

2:23 - 2:39 kuriozum bankowe - kredyt z 15% na 56% z dnia na dzień

3:23 - 4:32 podatek 40% dla krajowych, cło 0% dla zagr. konkurencji I najlepszy cytat: "Wolny rynek? ;)
Bandycki rynek! To nie jest wolny rynek, to jest bandycki. Każde państwo dba o swojego obywatela, chroni go przed takim działaniem."

Vote up!
1
Vote down!
0


,,żeby głosić kłamstwo, trzeba całego systemu, żeby głosić prawdę, wystarczy jeden człowiek”.

#1602759