Świat jako taniec i wieczny szkic

Obrazek użytkownika wawel24
Świat

 

image

1.

Esej, tak jak i świat, może wszystkim być i wszystko sprawiać, byle tylko nie nudzić. Byle autor nie zapominał o tym, że w pierwszym rzędzie winien zaciekawiać i dawać przyjemność. Przyjemność czytania bardziej skondensowaną w czasie niż powieść. Mniej eteryczną niż poezja. Przyjemność trudną, lecz rozpoznawalną. I pożądaną. Pomiędzy opowieścią a poezją jest wbrew pozorom nie proza poetycka, ów dziwny, rzadki i czasem urokliwy stwór, lecz w owej ziemi niczyjej panuje taniec. Taniec i esej zamieszkują żyzny międzyświat między bohaterem wspólnoty a Orfeuszem bez Eurydyki, bo tym jest każdy poeta.

Taniec, który nie sprawia przyjemności tańczącym i oglądającym go – to nie taniec. To gimnastyka, akrobatyka lub opętanie przez podludzkie moce. Mamy więc istotę wspólną eseju i tańca – przyjemność.

Co jeszcze łączy obydwie ekspresje, obydwie pokazowe, reprezentacyjne symbiozy duszy z ciałem jakimi są zarówno esej jak i taniec? Podczas porywającego tancerzy i widzów tańca – myśl przenika ciało. Zachwycający esej prezentuje jak forma przenika treść, jak myśl przenicowuje gramatykę i jak obraz formuje i rodzi myśl, która za chwilę sama siebie podważy i kokietująco poroni olśniewając pozorną tragedią wszystkich żądnych krwi czytelników.

2.

Spłycony aż do banalności, aż do asemantyczności jest hinduski obraz Boga stwarzającego świat swoim tańcem.

Niesłusznie. To fantastyczna wizja. Narodziny świata jako taniec, a więc jako inwencja, ucieleśniony rytm, rozwijanie się w czasie, splatanie i rozplatanie, spalanie i popiół opalizujący świtaniem nowego cyklu. Świat jako miłość studzona udawaną wrogością i odrzuceniem. Bóg tańczący – mimo wszystko – swój kanon z grzesznikami. Piruety i salta ewolucji ciał stworzeń. Błyskająca cekinami ewolucja myśli. Pęczniejący kielich ducha ewoluującego. Wszystkie te kontaminacje stawiają pieczęć na tajemniczej jedności świata, eseju i tańca.

Nazwa wywodzi „esej” ze szkicu. Nazwy pierwotne rzadko się mylą.

A więc świat, esej i taniec jako szkic?

Czemuż by nie... Szkic kryje w sobie zamaszystość pewnej siebie ręki, syntezę, własną bytowość (nazwijmy ją tu hieroglificznością), uchwycenie ruchu dzięki wieloletniej, nieruchomej obserwacji jednej istoty. Świat chwyta ruch, daje mu przestrzeń do realizacji swych zamysłów. Taniec rodzi się z ducha ruchu i z biegiem tańca staje się prawie samym samotworzącym się ruchem. Esej rozwija myśli, by zasłonić sam proces myślenia. Czarodziejska różdżka myśli. Dobry esej, tak jak i świat - daje poczuć boskość samego źródła pierwszej myśli. Esej po raz pierwszy publicznie wystawia sztukę zatytułowaną skromnie „Creatio ex nihilo”. Esej i świat to nie sztywność naukowego artykułu i sztucznej fontanny, lecz niespodziewane tryskanie życiodajnego źródła wznoszącego się wyżej i wyżej. Zanim zaistniał świat był jego szkic. Esej poprzedził realność a Bóg – wszystkich eseistów.

Świat, taniec i esej to trojaczki. No, może raczej gliniane (a więc pramaterialne) trojaki. Zestaw zespolonych naczyń dostarczanych na pole pilnych pracowników – by zapewnić im pożywny pokarm, gorący pożądaniem pełnego nasycenia.

Patrzmy więc jak taniec wciąga w swój wir mędrców. Dzieje ludzkiej metarefleksji ujrzyjmy jako tango Platona z Arystotelesem, Plutarcha z Zenonem, św.Pawła z Epikurem i Epikteta z Diogenesem Cynikiem.

Gdy kardynał Bessarion jedna Arystotelesa z Platonem, to widzimy przyspieszające kręgi współśrodkowe, jak w transowym tańcu sufich.

Historia jako taniec: gdy Luter przybija swoje tezy, to jakby był w fazie tańca, w której partner wyrzuca niby upadającą partnerkę wysoko w górę… Czy ją złapie?

Czasem widzimy tancerzy, którym plączą się nogi. Marks nicestwi wszelkie religie po to, by stworzyć najgłupszą.

Myśl w eseju to rzeźba w płomieniu.

Jak w tym.

3.

Na przyspieszonym filmie kielichy kwiatów tańczą podążając swoimi płatkami za ruchem słońca jak w korowodzie. Taniec roślin i ludzi wokół słońca. Codzienny. Słońce wodzi. Planety dokoła tańczą – to taniec pierwotny. Rozmieniany potem na biliony bilionów bilionów lokalnych zatańczeń, zawirowań, zakręceń i splątań nóg. Szkic do.

image

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.1 (7 głosów)