Zmarła Małgorzata Daniszewska, wdowa po Jerzym Urbanie – nie ma za kim płakać

Obrazek użytkownika Romuald Kałwa
Kultura

Małgorzata Daniszewska miała 68 lat. Była wyjątkowo podłą istotą. To zła kobieta była, wyjątkowa świnia. Nie wiem skąd zwyczaj, że nie można mówić źle o zmarłych. Otóż należy mówić tak, jak na to zasłużyli.

Małgorzata Daniszewska miała 68 lat. Zabawne, bo równo rok temu, do czeluści piekieł zawitał jej mąż, piekłoszczyk Jerzy Urban. Te wyjątkowe gnidy stanowiły obrzydliwą parę, i nie, nie! Nie chodzi o wygląd zewnętrzny. Chodzi o sposób bycia, o to, że łączyło ich wyjątkowe łajdactwo społeczne.

Oboje byli wyjątkowo podłymi ludźmi, takimi świniami z „Folwarku zwierzęcego”.

Swoją świńską gazetę prowadzili razem, z czego trzecia żona Urbana swoje plugastwo czyniła przez 30 lat.

Naprawdę wielkie plugastwa tytułowa piekłoszczka (feminatyw – mamy przecież równouprawnienie) czyniła w swoim magazynie „Zły”, gdzie łamała nie tylko społeczne tabu, ale też wszelką przyzwoitość, publikując np. zamordowane siekierą dziecko i wiele innych ofiar przemocy. O zgodzie ofiar i ich rodzin na publikacje nie było mowy. Robiła to tak dla frajdy pomylonej, zboczonej gawiedzi, i dla kasy, którą zboczeńcy płacili, by oglądać wspomniany rynsztok.

Małgorzata Daniszewska chwaliła się, że miała kilkudziesięciu kochanków. Ślepi oni byli, czy co?

Podobno z Urbanem poznała się na jakiejś prywatce w 1983 roku. Urban był już wtedy znienawidzoną w Polsce gnidą. A wiadomo, jedną gnidę ciągnie do drugiej.

W latach 1981–1989 Jerzy Urban (Urbach po rodzicach) był rzecznikiem prasowym Rady Ministrów PRL. Kłamał w stanie wojennym, kłamał, znieważał zabitego. Ks. Jerzego Popiełuszkę.

Razem szydzili z wartości, Polski, chrześcijaństwa, prawicy, kościoła. Ale tu nie chodziło o krytykę, a zwykłe marksistowskie zniszczenie wszelkich podstaw, aby Polska była niepodległa. Wiem, to szumne słowa, ale Urban przyznawał się, że nienawidził patriotyzmu, że Polska nie jest mu do czegokolwiek potrzebna.

Jerzy Urban i Małgorzata Daniszewska tworzyli parę jak z horroru, Tak czy inaczej, teraz oboje piekłoszczyków, albo: piekłoszczyszcza (tak bardziej postępowo) spotkali się w piekle.

Nie ma za kim płakać.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.6 (20 głosów)

Komentarze

Gdzie sens o chazarskich  mentach pisać nekrologi na tym portalu  -bez podania ich parszywego talmudo-kacapskiego pochodzenia?  Zamiast ukazać te  kacapowe menty i ich tzw.  jestestwa , po to aby każdy młody Polak mógł sobie uświadomić ,czym jest obecna lewobrzężne żydafkowo- warszafkowo ?! 

Ale jest pewna korzyść z tego postu -jego autor  ukazał w tym żalu -swą prawdziwą w/w tożsamość !

Vote up!
4
Vote down!
-6

E.Kościesza

#1654891

pod sufitem, no bo tak: a gdzie to autor okazał żal w swym poście? Poza wszystkim po cóż miał się wysilać na jakieś dyrdymały, po prostu wk...ny napisał co mu w sercu gra. I bardzo dobrze, a ja na ten przykład dowiedziałem się więcej od Romualda Kauwy, niż od Eugeniusza Kościesza. Tak już mam, że nie wiedziałem co za skarb przygruchał sobie "uszaty".

Może krzywdzę Pana w swych domniemaniach, ale odniosłem dziwne wrażenia, że Uszaty to był chyba jakiś Pański kumpel, albo kie licho.

Vote up!
9
Vote down!
0

Apoloniusz

#1654895

"za komuny" była dla dzieci na dobranoc bajka rysunkowa w której występował wodnik z dużymi uszami. Kiedy dziecko w TV zobaczyło to indywiduum Urbana zawołało radośnie do rodziców: o żywy wodnik! Na to ojciec grobowym głosem odpowiedział, to nie jest żaden wodnik, to jest rzecznik!

Urban był wtedy rzecznikiem rządu po ogłoszeniu stanu wojennego i stał się po prostu niebywałą świnią która przepoczwarzyła się w komunistyczną ścierwo-kreaturę z bardzo dobrze zapowiadającego się pisarza. którego książki z sądowych rozpraw były rozchwytywane jak świeże bułeczki np. "Wszystkie nasze ciemne sprawy" czy "Grzechy chodzą po ludziach".

 Dziękuję za info o jego drugiej połowie w trzecim wydaniu...

 Niech spoczywa w pokoju...wydawcy gazety NIE! 

Vote up!
0
Vote down!
0

niezależny Poznań

#1655002