Kto tam rządzi?

Obrazek użytkownika Rafał Brzeski
Świat

Obecna administracja federalna to klika zajmująca się przede wszystkim własnymi interesami uznało 59 procent Amerykanów w sondażu przeprowadzonym przez uważany za wiarygodny instytut badania opinii Scott Rasmussen. Źródłem tej negatywnej oceny jest w dużej mierze chaos na granicy z Meksykiem.

W pierwszych dniach prezydentury Joe Biden “zresetował” twardą politykę imigracyjną Donalda Trumpa. Nie było to “serdecznie witamy” Angeli Merkel, ale z Ameryki Łacińskiej i tak runęła ku granicy fala migrantów, która zalała przejścia graniczne oraz instytucje kontrolujące proces imigracji. W obliczonym na 250 ludzi ośrodku dla nielegalnych imigrantów w Donna w Teksasie trzymanych jest z konieczności 3,889 osób. Straż graniczna trzyma, oczekując na decyzje, ponad 5000 nieletnich wysłanych przez granicę bez opieki. Inna z organizacji federalnych trzyma w obozie 10,5 tysiąca nieletnich i media pełne są opisów “dzieci w klatkach”.

W odpowiedzi na negatywne wizerunkowo doniesienia, neo-bolszewicy zarządzający sprawami wewnętrznymi w USA odwołali się do tego co umieją najlepiej - zakazów i cenzury. Dziennikarze po prostu nie są już wpuszczani w pas pogranicza przez służbę celną i straż graniczną. Fotoreporterzy robią zdjęcia przez teleobiektywy z terytorium Meksyku. Komentując sytuację na pograniczu Donald Trump stwierdził krótko: “oddaliśmy administracji Bidena najbezpieczniejszą granicę w historii, a oni w kilka tygodni zamienili ją w katastrofę narodową”.

Wizerunkowych notowań administracji nie poprawiło pośliźnięcie się Bidena na trapie prezydenckiego samolotu Air Force One. Zamiast współczucia dla prezydenta wzbudziło fale uszczypliwych memów i sugestii, że może przyjdzie posłużyć się 25 poprawką do Konstytucji, której paragraf 4 ustala, że kiedy wiceprezydent i większość kierowników resortów złoży prezydentowi ad interim Senatu i przewodniczącemu Izby Reprezentantów pisemne oświadczenie, że prezydent nie może sprawować władzy i zadań swojego urzędu, to wiceprezydent niezwłocznie przejmuje władzę jako pełniący obowiązki prezydenta. Spikerka Izby Reprezentantów Nancy Pelosi tworzyła komisję, która swego czasu miała ocenić, czy Donald Trump jest w pełni sił, aby pełnić funkcje prezydenta, ale procedurę tę frakcja progresistów w Partii Demokratycznej może teraz wykorzystać w stosunku do Bidena. Nie jest tajemnicą, że w ich mniemaniu rządy winna sprawować wiceprezydent Kamala Harris o postępowych poglądach i korzeniach etnicznych w Afryce i Azji, a więc pasujących do poprawnego politycznie ideału nowego człowieka dla nowych czasów.

W lutym ponad 30 demokratycznych kongresmenów podpisało list wzywający Bidena do zrezygnowania z wyłącznego prawa prezydenta do wydania rozkazu użycia broni jądrowej. Ich zdaniem “obdarzanie jednej osoby takim uprawnieniem wiąże się z realnym ryzykiem”, a zatem decydować winien kolektyw: prezydent (Biden) + wiceprezydent (Harris) + spiker Izby Reprezentantów (Pelosi).

Na początku marca w Senacie złożono projekt ustawy cofającej obowiązujące od dziesięcioleci uprawnienie prezydenta do samodzielnego wydania rozkazu użycia siły na Bliskim Wschodzie.

Na początku lutego Kamala Harris telefonowała do kanadyjskiego premiera Justina Trudeau, z którym omawiała kwestie walki z koronawirusem oraz politykę klimatyczną, natomiast w połowie lutego zatelefonowała do prezydenta Francji Emmanuela Macrona, aby uzgodnić obszary współpracy “bilateralnej i multilateralnej” oraz omówić sytuację na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Początek zatem został już zrobiony. Pozostało zbudować masę krytyczną pomyłek, przejęzyczeń, przypadków, dziwnych zachowań, gaff oraz politycznych błędów i kompromitacji takich jak sytuacja na granicy. W Waszyngtonie krążą plotki, że w czerwcu to Kamala Harris będzie reprezentować Stany Zjednoczone na szczycie G-7 w Kornwalii.

premiera: ]]>www.tysol.pl]]>

Brak głosów