Czołg czołgowi nie równy

Obrazek użytkownika Rafał Brzeski
Świat

Ukraińscy żołnierze mozolnie przedzierają się przez rosyjskie umocnienia i pola minowe, a w zaciszu gabinetów w różnych stronach świata premierzy, ministrowie oraz prezesi i dyrektorzy koncernów zbrojeniowych przebierają niecierpliwie nogami czekając, aż Ukraińcy sforsują ostatnią linię i w tak zwaną przestrzeń operacyjną wejdą czołgi.

Według bazy danych uzbrojenia prowadzonej przez doświadczony i wiarygodny think tank, Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS), Rosja rozpoczęła inwazję Ukrainy mając w pierwszej linii około 3330 czołgów oraz około 10 tysięcy w magazynach. Ukraina rozpoczęła obronę dysponując niespełna tysiącem czołgów T-64, T-72 i T-80, wszystkie sowieckiej produkcji.

Analitycy holenderskiej grupy Oryx, która przeczesuje sieć prowadząc niezależny “biały” wywiad, Rosja straciła dotychczas conajmniej 2290 czołgów, z czego 1482 zostało zniszczonych a 549 porzuconych lub uszkodzonych i przejętych przez Ukraińców. Siły zbrojne Ukrainy straciły w tym czasie co najmniej 642 czołgi, w tym 415 zniszczonych i 142 zdobyte przez Rosjan.

Jeszcze do niedawna w pancernych starciach zmagały się głównie maszyny sowieckiej lub postsowieckiej produkcji. Teraz będzie inaczej. Po jednej stronie staną konstrukcje sowieckie, po drugiej obok postsowieckich wejdą do walki maszyny zachodnie zaprojektowane w oparciu o koncepcje z czasów “zimnej wojny”, kiedy Zachód szukał odpowiedzi na pancerne armie Związku Sowieckiego atakujące na zachód od Łaby. W oczekiwania tego “sprawdzam” brytyjski portal Independent przygotował przegląd zalet i wad maszyn, którym po raz pierwszy przyjdzie się zmierzyć w warunkach europejskiej wojny.

Zachód w takim starciu reprezentować będą praktycznie trzy czołgi: niemiecki Leopard 2, brytyjski Challenger 2 oraz amerykański M1A2 Abrams.

Zaprojektowane w latach “zimnej wojny” Leopardy uważane są za najbardziej odporne na trafienia bezpośrednie. Teoretycznie powinny wytrzymać trafienie pocisku kumulacyjnego kalibru 125 mm wystrzelonego z odległości 1500 metrów. Magazyn Forbes informował, że wprowadzone modyfikacje dają  załodze Leoparda czas na opuszczenie trafionego i płonącego czołgu zanim dojdzie do eksplozji amunicji. Leopardy chwalone są też za zwrotność i łatwość manewrowania w trudnych warunkach oraz stosunkowo niskie zużycie paliwa.

Hamish de Bretton-Gordon były dowódca Królewskiego Pułku Czołgów twierdzi, że z chęcią “zamieniłby na jednego Leoparda 10 a nawet 15 rosyjskich T-72” gdyż to “mercedes wśród czołgów”. Z drugiej strony dr Marina Miron z londyńskiego Kings College zastrzega, że chociaż niemieckie maszyny mają doskonałe opancerzenie, to jednak podczas kampanii w Syrii okazały się mało odporne na pociski moździerzowe (trafienia w góry) oraz na miny.

Wspomniana grupa Oryx ocenia, że w siłach ukraińskich znajduje się co najmniej 70 Leopardów, z czego w dotychczasowych walkach 7 maszyn zostało zniszczonych, 9 uszkodzonych i odholowanych na tyły a 3 zostały uszkodzone i porzucone. Uszkodzone czołgi remontowane są w warsztatach w Polsce i w Niemczech a potem wracają na front.

Mocną stroną brytyjskich czołgów Challenger 2 jest celność i zasięg ognia. Gwintowana lufa o kalibrze 120 mm pozwala na skuteczne niszczenie przeciwnika z odległości 3 kilometrów, co kwalifikuje maszynę do kategorii czołgów niszczycieli broni pancernej. Świadectwem były walki w Iraku podczas wojny w Zatoce Perskiej 1991 roku, kiedy w pojedynku “jeden na jeden” Challenger 2 trafił i zniszczył przeciwnika z odległości 4700 metrów, co jest potwierdzonym rekordem w historii wojsk pancernych. Ukraińscy pancerniacy uważają, że Challenger 2 to “snajper wśród czołgów” i twierdzą, że pobili iracki rekord trafiając rosyjski czołg T-55 z odległości ponad 5 kilometrów. Nie było jednak warunków dla dokładnego zmierzenia odległości i potwierdzenia rekordu.

Brytyjska maszyna konkuruje z Leopardami skutecznością opancerzenia  Dorchester 2, które w Iraku wytrzymywało kilkakrotne trafienia pociskami sowieckich T-72 dając załodze szansę ewakuacji. Czołgi Challenger 2 są jednak cięższe od zachodnich partnerów i nieco wolniejsze bowiem mają silniki słabsze o około 300 koni. Może to się okazać znaczącą wadą, kiedy na Ukrainie zacznie się jesienna “rasputica” i wszelkie pojazdy zaczną tonąć w błocie.

Wielka Brytania przekazała Ukrainie 14 czołgów Challenger 2, ale według niepotwierdzonych zdjęć znalezionych w sieci przez grupę Oryx jeden został zniszczony przez Rosjan w niedawnych walkach pod miejscowością Rabotyne. Jeśli informacja ta znajdzie potwierdzenie, to będzie to pierwszy przypadek zniszczenia przez przeciwnika czołgu Challenger 2 od wejścia ich do uzbrojenia w 1994 roku i udziału w kampaniach w Iraku, Bośni i Kosowie.

Najsilniejszym komponentem zachodnich czołgów na polach Ukrainy będzie (a może już jest) batalion amerykańskich maszyn M1A2 Abrams w sile 31 maszyn. Zaprojektowany jako “łowca-niszczyciel” wrogich czołgów Abrams jest jedyną na świecie maszyną, w której dowódca i celowniczy mają własne zestawy celowników optycznych i termalnych wraz z peryskopami o zakresie 360 stopni. Widząc “wokoło” mogą wybierać jednocześnie dwa odrębne cele i niszczyć je kolejno z działa ładowanego automatycznie. Zdaniem amerykańskich wojsk lądowych Abramsy dysponują “śmiercionośnym ogniem, niezrównaną siłą przeżycia oraz zuchwałą manewrowością”. Chłodni eksperci nie odwołując się do kwiecistych rekomendacji zgodni są, że przy użyciu pocisków ze zubożonym uranem Abrams jest zdolny przebić pancerz każdego produkowanego obecnie czołgu. Kijów otrzymał właśnie takie pociski i 200 ukraińskich czołgistów ukończyło szkolenie na amerykańskich poligonach w Niemczech.

Poważną niedogodnością jest fakt, że Abramsy nie są tak jak inne czołgi napędzane silnikami diesla lecz turbinowymi, które wymagają paliwa lotniczego. Stwarza to konieczność tworzenia dwóch odrębnych kanałów logistycznych i grozi niespodziewanym unieruchomieniem maszyn na polu walki. Wadą jest również wysoki koszt posiadania Abramsów. “Katalogowa” cena, wliczając szkolenie i bieżący serwis, sięga 10 mln USD za sztukę.

W spodziewanym starciu wojsk pancernych przeciwnikiem najlepszych czołgów NATO będą trzy pokolenia czołgów rosyjskich. Najczęściej spotykanym, po obu stronach frontu na Ukrainie, są maszyny T-72. Kiedy weszły na sowieckie uzbrojenie w 1973 roku były szczytem pancernej techniki, ale od tego czasu minęło pół wieku i mimo modernizacji mocno się zestarzały. Wprawdzie mają dobre celowniki laserowe, ale brakuje im możliwości panoramicznej obserwacji pola walki. Wiele do życzenia pozostawia opancerzenie ze spawanych ze sobą płyt pancernych. W konsekwencji ochrona załogi przy bezpośrednim trafieniu jest raczej iluzoryczna. Możliwość przeżycia czołgistów zmniejsza konstrukcja wnętrza, która w razie pożaru nie chroni przed eksplozją amunicji. Skutki widać na licznych zdjęciach maszyn z wieżą oderwaną wybuchem amunicji.

Poważne straty w czołgach w trakcie kampanii w Czeczenii oraz walk na Bliskim Wschodzie skłoniły konstruktorów rosyjskich do pracy na nowymi modelami. Jednym z nich jest obecny na Ukrainie czołg T-90. Kremlowska propaganda głosi, że ma on działo o kalibrze 125 mm lepsze od zachodnich i silniejsze uzbrojenie przeciwczołgowe w postaci pocisków kierowanych Reflex o zasięgu 4 kilometrów. Jest również wyposażony w konwencjonalne i eksplodujące opancerzenie reaktywne osłabiające siłę uderzenia pocisku przeciwnika a także w nowoczesne systemy wykrywania i celowania w dzień i w nocy. Tyle na papierze. W sierpniowej ocenie brytyjskie ministerstwo obrony zwróciło uwagę, że czołgiści rosyjscy są ewidentnie niedostatecznie wyszkoleni w korzystaniu z tych technicznych nowinek, co widać po stratach na polu walki.

No i trzeba jeszcze wymienić maszynę T-14 Armata zwaną złośliwie “czołgiem defiladowym”. Nie tylko dlatego, że ujawniona została na Placu Czerwonym podczas Parady Zwycięstwa 2015 roku. Od tego czasu czołg T-14 Armata widywany był przede wszystkim na pokazach. Informacje rosyjskiego ministerstwa obrony zapewniają, że czołg-cudo wyposażony jest w przeciwpancerny pocisk sterowany o zasięgu 5 kilometrów, który może także zwalczać lecące nisko helikoptery. Ma ponoć unowocześniony pancerz z kombinacji stali, kompozytów i materiałów ceramicznych, na który można nakładać dodatkowe moduły zwiększającego jego odporność. W sumie jest nie do zniszczenia nie tylko przez granatniki przeciwpancerne ale również przez bronie masowego rażenia. W lipcu agencja TASS podała dumnie i szumnie o wysłaniu nowych wozów na Ukrainę. W sierpniu znacznie skromniej i ciszej podano, że po sprawdzeniu zalet czołgu T-14 Armata “w warunkach bojowych” wycofano je do usunięcia niedociągnięć. Według ekspertów brytyjskiego ministerstwa obrony jedną z takich ułomności jest duży ciężar oraz szerokość większa niż innych rosyjskich czołgów, co powodowało poważne kłopoty logistyczne. Po prostu T-14 nie mieścił się tam, gdzie inne maszyny mogły wjechać lub po czym mogły bezpiecznie przejechać.

Najlepsze jednak oceny i porównania ekspertów nie zastąpią konfrontacji. Jeśli zatem dojdzie do bezpośrednie starcia to ukraińskie pola będą wielkim poligonem handlowym. Leopardy, Challengery i Abramsy kontra rosyjskie maszyny z “T” i numerkiem. Kto okaże się lepszy. Kto będzie najlepszy? Wiadomo że Rosja nie zmieni swej imperialnej polityki. Trzeba się zbroić a zatem do kogo kierować zamówienia? Na jaki czołg i dla kogo przygotować  miliardy? Ile trzeba tych miliardów odłożyć? Kto będzie pierwszy w kolejce? Nie brakuje więc zniecierpliwionych, którzy czekają, aż ukraińscy saperzy rozminują korytarze na tyły rosyjskich umocnień.

Premiera: tysol.pl

 

  

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

"Widząc “wokoło” mogą wybierać jednocześnie dwa odrębne cele i niszczyć je kolejno z działa ładowanego automatycznie."

Abrams nie ma automatycznie ladowanego dziala, dlatego jest w nim czwarty czlonek zalogi - ladowniczy. Automatyczne ladowanie maja tylko czolgi T-72 i ich nastepcy, oraz koreanskie K2. Rowniez Leopardy nie maja ladowania automatycznego.

Vote up!
3
Vote down!
0

JanStefanski

#1654484

Trafiony - zatopiony. Trzeba było sprawdzić a nie przyjmować "na wiarę". Dziękuję za poprawkę. Niestety nie mogę usunąć błędu, gdyż na moim Mac'u przy edycji tekstu nie wyświetla się  polecenie "zapisz" :-)

Vote up!
4
Vote down!
0

Rafał Brzeski

#1654490

efekty. T-72 z reguły po trafieniu pociskiem ppanc. wybucha. Cała załoga ginie. Przypominam, że wg doktryny wojennej sowieckiej z lat 1970-tych tzw. przeżywalność czołgu na wpb (współczesne pole bitwy) sięgała... 3 minut. Czołgi zachodnie natomiast amunicję mają odseparowaną od przedziału bojowego.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1654493