Ludowładztwo

Obrazek użytkownika Obserwujący Malkontent
Idee

Zamęt ogólnoświatowy - brak wyobraźni skutkujący niemocą w zarządzaniu kryzysem. „Maluczcy” nie rozumiejący sensu sanitarnych przedsięwzięć i ci „Wielcy”, wybrańcy z nadania zmanipulowanej demokracji, działający wyłącznie pro forma w pandemicznej sytuacji, jedynie z wymogu głównego nurtu. To nasza codzienność od bez mała dwóch lat. Znacznie dłużej trwa równie nierozwiązywalny, sztucznie rozpętany, kryzys gwałtownej wędrówki ludów przez Europę. W tym po brzegi wypełnionym „szalejącą demokracją” świecie doprowadzono do zgromadzenia 90. procent dóbr w rękach 10. procent populacji. Ten stan rzeczy został wykorzystany z całym azjatyckim okrucieństwem do politycznej ekspansji z użyciem ”żywych tarcz” z tych najsłabszych. Tej metody, jeszcze Wielkiej Ordy, przyszło nam Polakom doświadczać współcześnie, niemalże w pierwotnej formie, na białoruskiej granicy.

Kolejne „lock downy” podsuwają nadmiar czasu, który można wykorzystać do pogłębionej refleksji na przyczynami tego wszystkiego, obowiązkowej dla tych którzy z racji doświadczenia, korzeni i wykształcenia nie zatracili jeszcze nabytych kiedyś intelektualnych narzędzi. Przyjdzie chyba jednak sięgnąć do mocno już „zardzewiałego”, bo chyba sprzed co najmniej stu lat, socjologicznego klucza pojęć do zrozumienia obecnych społecznych mechanizmów. Wśród zarządzających gremiów powszechne są bowiem takie cechy jak pyszałkowatość, zawziętość, zachłanność, prostacka chytrość, tchórzostwo, kłamstwo i w końcu okrucieństwo w sytuacjach skrajnych przykrywające za każdym razem zwyczajny brak wiedzy i umiejętności. Te to właśnie „pseudo wartości”, stanowiące w gruncie rzeczy zwykłą ucieczkę przed własną odpowiedzialnością, ukształtowały z typowego dla globalnego pospólstwa odruchu łgarstwa dzisiejsze „łże elity”. To nie bez powodu 3. Majowa Konstytucja określiła ściśle stany dopuszczone, a więc jakoś cywilizacyjnie już przygotowane, do głosowania, czyli przecież współdecydowania o losie państwa. Napoleon w boju postanowił sprawdzić ponowną dojrzałość Polaków do posiadania własnej suwerenności, czego nie omieszkał otwarcie i surowo ogłaszać. Chodziło oczywiście o istnienie prawdziwych elit przywódczych i ich jakość. Wtedy jednak istniała już w Polsce tradycja chociażby wołyńskiego Liceum Krzemienieckiego, fenomenu na skalę europejską, gdyż potrzeba ciągłego odtwarzania elity przywódczej narodu była najzupełniej oczywista. Sieć kilkuset polskich dworów na Wołyniu nakładała naturalny obowiązek, na ziemiańskie i szlacheckie dzieci, przyszłej służby dla Ojczyzny i przygotowania się do tego poprzez edukację o najwyższej jakości. Z Liceum tym związane zostały zatem najwybitniejsze nazwiska historii Polski jak Lelewel, czy Słowacki i to przecież w warunkach zaboru, a więc okupacji rosyjskiej. Polscy magnaci, książęta i hrabiowie roztaczali szczodry mecenat nad tą szkołą zasilając ją w najbardziej wartościowe zasoby biblioteczne i inne pomoce naukowe, dbając o wybitny poziom kadry profesorskiej. Kiedy po upadku powstania listopadowego Rosjanie zamknęli Liceum Krzemienieckie, to zostało ono w całości, ze wszystkimi zbiorami, przeniesione do Kijowa i przekształcone w funkcjonujący tam do dzisiaj Uniwersytet, którego pierwszymi akademickimi nauczycielami zostali właśnie krzemienieccy nauczyciele. Tak oto „liberalny” i „proeuropejski” car Aleksander II docenił unikalny poziom polskich elit wypowiadając jednocześnie swe słynne „…żadnych marzeń panowie !..„.

Po odzyskaniu niepodległości Polska znów postawiła przede wszystkim na odtworzenie wykrwawionych już i zdemoralizowanych zaborami i wojnami elit. Była to sprawa pilna i podstawowa dla umocnienia Polski przed rychło przewidywaną kolejną wojną - wychowanie w tej sytuacji patriotycznej, katolickiej i niezłomnej elity przywódczej. Młodemu państwu mógł bowiem zagrozić śmiertelnie od wewnątrz wykluwający się syndrom „Dyzmy”, „kombatanctwa” , a przede wszystkim powstający już z rewoltą 1905 roku syndrom ludowładztwa. Zewnętrznie czaiła się za wschodnią granicą demoralizująca wszelką, szczególnie powojenną, biedotę zwycięska rewolucja bolszewicka oraz Ukraińska i Białoruska Republika Ludowa, które choć nie suwerenne ciążyły w naturalny sposób do rosyjskiej kultury prawosławnej, a w nowej rzeczywistości ewidentnie do bolszewickiego ludowładztwa. Pozostająca w granicach Polski etniczna ludność ukraińska i białoruska, zdecydowanie cywilizacyjnie uboższa, była mocno podatna na te wpływy. Szczególnie Białorusini, wykazujący najniższą świadomość narodową, dawali się nad wyraz łatwo manipulować przenikającej na teren Polski bolszewickiej agenturalnej propagandzie mającej głównie na celu wzniecanie antypolskich napięć etnicznych. Było charakterystycznym, że tam gdzie bolszewiccy agenci nie docierali Białorusini chętnie i bez konfliktów wiązali swą przyszłość z łacińską Polską. W tej skomplikowanej sytuacji powrócono do jakże przecież wspaniale sprawdzonego etosu Liceum Krzemienieckiego. W nowych warunkach unowocześniono go jednak znakomicie budując cały system szkół o szczególnym profilu kształcenia pod tą właśnie uświęconą polskością nazwą. W ciągu 20. lat wychowano w ten sposób znakomite pokolenie, które w czasie II wojny światowej było w stanie złożyć dla Ojczyzny ogromną daninę krwi i dać tak wspaniałe świadectwo patriotyzmu. To było pokolenie elit, które starały się przede wszystkim zbudować jak najsprawniejsze państwo mając pełną świadomość zagrożenia ze strony ukaranych traktatem wersalskim Niemiec i rosnącej w siłę bolszewickiej Rosji. To tamtejsze elity wymyśliły koncepcję międzymorza posługując się ideą prometeizmu. To wtenczas Giedroyć otrzymywał swe ściśle tajne i specjalne zadania. Wtedy był to przedmiot ostrej kontrowersji politycznej, choć nikomu nie przychodziło jednak do głowy, by realizować to w obłąkańczy sposób kosztem Polski, wręcz po jej trupie. Tak jak zastępować Polskę - Rzeczpospolitą. Było nie kwestionowanym, że „Routines” to politycznie Kijów i Donbas z najbliższą przecież sobie rosyjską bizantyjską kulturą prawosławną.

Było oczywistym, że II wojna światowa wywołana w porozumieniu hitlerowskich Niemiec z sowiecką Rosją musi uderzyć w końcu w pierwszym rzędzie w tę znienawidzoną polską elitę. Na terenie zdobytym przez sowietów określono ją przewrotnie mianem „pańskiej Polski” ze wszystkimi tego konsekwencjami, z wołyńskim ludobójstwem włącznie. Dramatyczne konsekwencje, tego pomysłu tak pejoratywnej nazwy, odczuwalne są do dziś, wzbudzając nadal określone emocje. Ukraiński prowokator, działający na zewnętrzne zlecenie, jak sam przyznał, wypisał przy zniszczonym przez siebie pomniku Józefa Piłsudskiego i Czwórki Legionowej, na święto polskiej niepodległości 11 listopada a.d. 2021, właśnie „ Polska nie tylko dla panów”. Wynikałoby z tego, że systemowe odtworzenie przez Polskę wartościowej, patriotycznej elity stworzyłoby i dziś ogromne zagrożenie dla obcych interesów. Wystarczy przecież przyjrzeć się dzisiejszym stosunkom własnościowym Francji, Włoch, Hiszpanii, czy nawet „ludowładczej” Austrii by stwierdzić jak perfidnie „szatańskim” jest określenie „pańskiej Polski”. Tymczasem po ogromnych wojennych stratach, wynikających głównie z celowego wymordowania sił przywódczych Poznania, Krakowa, Lwowa, Warszawy etc. i wobec przybyłej z Armią Czerwoną społeczności udającej Polaków znajdujemy się w sytuacji tragicznej. Stan obecnego wielorakiego kryzysu obnaża tę prawdę dramatycznie. Jednak wolna Polska od 30. już lat nie ma nawet zamiaru odtwarzać jakichkolwiek elit, jest w tej kwestii ciągle i nad wyraz skutecznie zewsząd paraliżowana. Idea Liceum Krzemienieckiego stała się ciałem obcym, burżuazyjnym wspomnieniem w przejętym po sowietach ludowładczym systemie dającym leninowską szansę rządzenia państwem nawet kucharce. Trzeba przyznać, że nie jesteśmy w tej kwestii w Europie odosobnieni. Z koncepcji monarchii habsburskiej utworzenia sieci Akademickich Gimnazjów, mających w zamyśle kształcić wysokie kadry urzędnicze i wojskowe, pozostały jedynie budynki i nazwy, ale jednak także tradycja i ambicje nieco wyższego poziomu nauczania, szczególnie klasycznego z wieloletnią łaciną i, dziś jedynie salonowym językiem dyplomatycznym, francuskim. W Austrii, kraju w którym mocno preferuje się formę kształcenia w formie zawodowego „terminowania”, doczekano się kanclerza maturzysty z postawionymi obecnie zarzutami o matactwa i składanie fałszywych zeznań przed komisją śledczą. Takie są najczęściej skutki, gdy wyłącznie kariera partyjna, na ogół już od wczesnych młodzieżówek, umożliwia sięganie po najwyższe stanowiska, a skład parlamentu współtworzą już 16.- latkowie (sic!). Austriacy pożegnali się po I wojnie światowej z ulgą z monarchią, potwierdzając to dobitnie przy okazji 600. rocznicy jej istnienia, zrywając ostatnie nici z wielką szkodą dla swej kultury i elit. 10. letnie doświadczenie sowietyzmem zostawiło tu także swoje piętno, lecz nie zdążyło doprowadzić do rozłamu społeczeństwa podobnego polskiemu. Współczesne kryzysy także jednak obnażają wszelkie konsekwencje zastąpienia elit nuworyszami, właśnie z tendencją do chaosu, kłamstwa i braku politycznej odpowiedzialności. Gremia przywódcze, bez własnych ambicji mężów stanu, kierują się wyłącznie interesem wpływowych lobby, zastępując atrybuty sprawowania władzy charakterystycznym zadufanym uporem.

Być może stanęliśmy w Polsce znów przed dziejowym wyzwaniem. Były prawicowy minister obrony zauważył, że w wolnej już Polsce nie musimy wyciągać ponownie sztandaru z hasłem „Za wolność naszą i waszą „. Od wybranych przez nas przywódców powinniśmy przede wszystkim wymagać obrony naszych polskich interesów i naszych obywateli. Za to im wspólnie płacimy powierzając nasze bezpieczeństwo. Coś chyba jest w tak pojętym politycznym pragmatyzmie, tak zawsze rozumiała rację stanu Zachodnia Europa do której od początku naszej państwowości aspirujemy. Nie podejmując jednak zdecydowanej decyzji o pracy u podstaw zbudujemy nasz słowiański bastion na piasku. Uwikłani w prymitywne gierki i matactwa, prezentując prostacką chytrość nie obronimy swego miejsca do godnego życia w tej części Europy wyprowadzając na dodatek łacińsko-katolicki naród poza granice własnej ojczyzny. Nastał najwyższy czas wymagający niezłomnego patriotyzmu, co najmniej zdrowego sprytu światłych obywateli oraz inteligencji i szerokiego horyzontu wszechstronnie wykształconych elit, w pełni świadomych historycznych uwarunkowań dziejów Polski.

Szczepan Polak

Twoja ocena: Brak Średnia: 1.9 (3 głosy)