Co wiedzą USA o Gestapo

Obrazek użytkownika Maciej Krogulski
Kraj
Bo okno, koledzy, to jest waaadza

 

 

Gestapo rozumieć należy

jako abstrakt —

doktrynę podboju świata

zdefiniowaną w exposé,

które wygłosił Olaf Scholz,

po którym niezwłocznie

przeszedł do czynów.

 

Najpierw — 24 lutego 2022 —

zlecił moskalom Blitzkrieg

na Ukrainie.

 

7 października 2023 — zlecił

Hamasowi podobny, nieudany

Blitzkrieg wobec Izraela.

 

Odrębny — hybrydowy

Blitzkrieg — realizowany jest

obecnie wobec państw UE.

 

A wszystko to jest kontynuacją drugiej wojny światowej

— kontynuacją, będącą powszechnym tematem tabu.

 

Lecz co na temat Gestapo wie opinia publiczna w USA?

Na kwestię tę, nieco światła rzuca opinia publicysty opiniotwórczego New York Post.

Peter Doran, w swym artykule, który ukazał się 25 grudnia 2023 r., fotografię premiera

z zaciśniętymi ustami i pięściami oraz furią w oczach — podpisuje słowami:

 

"Polski premier Donald Tusk nakazał, aby zamknąć

narodowych nadawców publicznych."

 

Ale co pan redaktor Peter Doran wypisuje w swoim artykule?

Poniższe tłumaczenie artykułu nie jest ujęte w cudzysłów, ani nie jest pisane kursywą.

Te zarezerwowałem dla tych fragmentów artykułu, które sam autor ujął w cudzysłów.

Treść artykułu oddzielona jest poniżej sekwencją wycentrowanych trzech gwiazdek.

 


* * *

 

Oficjalnym celem było, aby "odpolitycznić" publiczne częstotliwości. Zamiast tego,

nowy rząd premiera Donalda Tuska rozpalił polityczne ognisko.

 

W zeszłym tygodniu, rząd Polski, wysłał policję z pałkami do siedziby zarządu TVP

— głównego nadawcy państwowego.

 

Urzędnicy odcięli sygnały dla dwóch kanałów telewizji publicznej, zamknęli ich strony

internetowe, zamrozili ich konta na YouTube i zakończyli ich transmisje na żywo.

 

Polskie telewizje przestały być widoczne ("went blank").

 

Taktyka ciężkiej ręki zmieniła zwyczajną wymianę przedstawicieli politycznych,

w wysoce upolityczniony dramat z ciężkiego kalibru oskarżeniami o brak legalności.

 

Jest to zły dzień dla wolności, kiedy jakiś rząd używa siły państwa, w celu

zamykania prasy w jakimkolwiek kraju.

 

To był bardzo zły dzień dla Polski. Największym poszkodowanym będzie

najprawdopodobniej zróżnicowanie opinii w polskich mediach.

 

Problemem Polski jest państwowa własność gospodarki.

 

Kolejne polskie rządy powiększały swoją kontrolę nad produktem krajowym brutto.

 

Państwo posiada lub kontroluje prawie połowę 20-tu największych firm Polski

oraz zatrudnia ponad 50% wszystkich pracowników w tym sektorze.

 

W rezultacie, wybory polityczne w Polsce, mają tektoniczne konsekwencje gospodarcze.

 

Łupy przypadają zwycięzcy.

 

Odsunięcie od władzy partii rządzącej, przy polskich urnach wyborczych,

zamienia miejscami zwycięzców i pokonanych wskroś całej gospodarki.

 

Powyższe obejmuje publiczne częstotliwości, które swym zasięgiem obejmują między

30% a 40% polskich gospodarstw domowych.

 

W 2016 roku, poprzedni rząd Prawa i Sprawiedliwości, rozszerzył kontrolę państwa

nad sektorem mediów publicznych.

 

Przegłosował on ustawy, mające na celu podporządkowanie ministrowi skarbu,

wszystkich nadawców publicznych, takich jak sieć ogólnokrajowych anten TVP.

 

Przyznał też urzędnikom uprawnienia zatrudniania i zwalniania dziennikarzy oraz

dyrektorów anten.

 

Kiedy pozostawała w opozycji, partia Tuska przeciwstawiała się temu posunięciu.

Teraz, kiedy jest u władzy, odziedziczyła te same porządkowe uprawnienia, a nawet

tak dramatycznie je poszerzyła.

 

Zmiana zarządzania w TVP powinna być nudna.

 

Podobna procedura ma miejsce w Radiu Wolna Europa, u amerykańskiego

nadawcy publicznego, przy każdorazowej zmianie na fotelu prezydenta USA.

 

Zamiast używania już ustalonej procedury prawnej, aby wyznaczyć nowych kierowników

i spokojnie dostosować do swych oczekiwań profile programowe nadawców państwowych,

rząd Tuska wybrał bardzo jawną politykę spalonej ziemi.

 

Bez ostrzeżenia, odłączył ("wyciągnął wtyczkę") główny kanał informacyjny TVP

(TVP Info) oraz anglojęzyczny kanał omawiający wiadomości ze świata oraz wojnę

na Ukrainie (TVP World).

 

Kiedy nadawcy umilkli w pół zdania, uzbrojona policja wyprowadziła niektóre osoby

z personelu TVP z ich biur.

 

Przywódcy opozycji okrzyknęli faul i urządzili huczną okupację protestacyjną.

Posypały się oskarżenia polityczne.

 

"To są kompletnie nielegalne działania", stwierdził polski Prezydent Andrzej Duda,

krytykując posunięcia rządu. "To jest anarchia."

 

Poprzedni premier Mateusz Morawiecki wszedł na ścieżkę wojenną.

 

"To, co dziś widzimy, jest naruszeniem wielu polskich ustaw, w tym Konstytucji,"

zadeklarował. "Tu w Polsce, brutalnie naruszone zostały rządy prawa jako takie."

 

Najbardziej zaszokowane były niepartyjne osoby z personelu TVP.

 

"To jest barbarzyńskie. To jest robione bez żadnych wyjaśnień. To jest robione

bez jakiejkolwiek właściwej procedury," stwierdził jeden z pracowników TVP,

który wypowiadał się anonimowo.

 

Inny, który także wypowiadał się nieoficjalnie, powiedział: "To jest większy problem,

niż samo zamknięcie anten publicznych, czy zmiana dyrektorów. Z posunięcia rządu

wynika, że może on ignorować ustawy, wchodzące kolejno w życie od 2016 roku."

 

Szef Rady Mediów Narodowych w Polsce Maciej Świrski, wydał publiczne ostrzeżenie.

 

Stwierdził w nim, że "Wyłączenie sygnału telewizyjnego oraz stron internetowych TVP,

jest aktem bezprawia i przypomina najgorsze czasy stanu wojennego. Cele polityczne

nie mogą stanowić wymówki dla naruszania lub obchodzenia konstytucyjnych

i statutowych zabezpieczeń."

 

Teraz ruch wydaje się należeć do rządu Tuska.

 

Po odmówieniu poprzedniemu rządowi możliwości wpływania na publiczne częstotliwości,

dokonane przez niego twardą ręką zamknięcie TVP — rozogniło opozycję.

 

Podczas gdy opozycja wciąż reprezentuje szeroko zróżnicowany wachlarz wyborców,

nie posiada on znaczącego wyboru medialnego.

 

W tej chwili — nie istnieje polski odpowiednik Fox News.

 

W nadchodzących tygodniach, głównym wyzwaniem dla Tuska, będzie obronić swą

polityczną narrację przed jego najbardziej zagorzałymi krytykami, nie posuwając się

jednocześnie do nadużycia narzędzi decyzyjnych, w stosunku do pozostałych łączy

medialnych, które obecnie kontroluje.

 

Dla dobra demokracji w Polsce, miejmy nadzieję, że oprze się tej silnej pokusie.


* * *

 

Tyle, i tylko tyle, wolno wiedzieć Amerykanom, o agenturze Gestapo na świecie,

która wszak — od 6 stycznia 2021 roku — okupuje także Biały Dom.

 

"Dla dobra demokracji" w USA, "miejmy nadzieję, że oprze się tej silnej pokusie"

autor powyższej publikacji w New York Post — pokusie podążania w głównym

nurcie, bezpiecznym nurcie anglojęzycznych mediów w USA.

 

"Dla dobra demokracji" w USA, "miejmy nadzieję, że oprze się tej silnej pokusie"

autor powyższej publikacji w New York Post — pokusie pomijania istoty rzeczy,

które opisuje przecież jako wolny publicysta, w wolnym kraju, zbudowanym na

przywiązaniu do niepodległości, wolności oraz osobistym "pursuit of Happiness".

 

"Dla dobra demokracji" w USA, "miejmy nadzieję, że oprze się tej silnej pokusie"

autor powyższej publikacji w New York Post — pokusie uciekania w standard

narracji o świecie — w tym szczególnym przypadku — w standard niemożności

identyfikowania zagrożenia, jakim jest agentura Gestapo.

 

"Dla dobra demokracji" w USA, "miejmy nadzieję", że autor publikacji

— właśnie na polskim przykładzie — dowie się w końcu jak identyfikować

agenturę Gestapo oraz jak dawać jej skuteczny odpór.

 

2024 rok — to wszak dla USA rok wyborczy. Nieomal na bezdechu, cała nasza

śródziemnomorska cywilizacja, śledzi kolejne, codzienne wydarzenia w USA.

 

"Dla dobra demokracji" w USA, "miejmy nadzieję, że" — jeszcze przed udaniem

się do urn wyborczych — Amerykanie także będą mogli dowiedzieć się więcej

o problemach naszej części wspólnej śródziemnomorskiej cywilizacji.

Tego autorowi życzymy na nadchodzący 2024 rok.

 


]]>https://nypost.com/2023/12/25/opinion/polands-media-problem-just-explode...]]>

 

 

PRZEŚLIJ DALEJ, KOMU ZDOŁASZ

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)