Trzęsą się portki pętakom

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

To co stało się po podpisaniu przez prezydenta ustawy o powołaniu specjalnej Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 można nazwać zbiorowym amokiem. Nagle jakby na ruch batutą niewidzialnego dyrygenta rozległ się profesjonalny chór uderzający w najwyższe rejestry od Polski po Berlin, Brukselę i Moskwę. Wszyscy są zgodni co do tego, że badanie rosyjskich wpływów to skandal uderzający nie tylko w polską totalną opozycję z Tuskiem na czele, ale i w demokrację. Szczerze mówiąc ten klangor w ogóle mnie nie dziwi, bo wystarczy spojrzeć na dziesiątki zachodnich polityków, kanclerzy, premierów, ministrów i wysokich urzędników państwowych, którzy piastując wysokie, a często najwyższe urzędy państwowe tak jak Tusk realizowali polityczną agendę putinowskiej Rosji i Niemiec po czym w nagrodę obejmowali intratne doskonale płatne stanowiska w rosyjskich spółkach. Lista ludzi Putina w UE jest bardzo długa, ale warto przypomnieć choćby kilka nazwisk. Były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder, były premier Francji Francois Fillon, były kanclerz Austrii Christian Kern, były kanclerz Austrii Wolfgang Schuessel, była szefowa MSZ Austrii Karin Kneissl, były premier Finlandii Paavo Lipponen. Tuska z kolei odwołali z funkcji premiera polskiego rządu i urządzili go Brukseli jako „króla Europy” z gigantyczną pensją.

Jeżeli badanie rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo państwa ma być „zamachem na demokrację” to cóż taka demokracja jest warta? Wygląda na to, że według totalnej opozycji i wspierającej ją medialnej i politycznej międzynarodówki Polska jest zieloną wyspą wolną od rosyjskich wpływów i agentury choć już drugi rok jesteśmy państwem frontowym i światowym centrum dostaw pomocy wojskowej i humanitarnej dla walczącej Ukrainy. Świat właśnie przekonuje się jak śmiertelnym zagrożeniem jest Rosja, szczególnie dla swoich sąsiadów. Jednocześnie wmawia się nam, że badanie rosyjskich wpływów jest zamachem na demokrację i państwo prawa. Polska w obliczu rosyjskiego zagrożenia gwałtownie wzmacnia obronę przeciwpowietrzną choć od dawna nad Polską mogła działać amerykańska tarcza antyrakietowa. Dlaczego jej nie mamy? Ano dlatego, że Tusk gdy był premierem zrezygnował z niej, bo jak stwierdził:Władimir Putin nie jest entuzjastą budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce.

Warto w tym miejscu przypomnieć zupełnie odmienną reakcję tego całego towarzystwa, które dzisiaj na wieść o powołaniu komisji badającej rosyjskie wpływy wpadło w panikę. Jesienią ubiegłego roku oni wszyscy przyklasnęli Tuskowi, który podczas konferencji prasowej mówił: Dlaczego prokuratura nie podjęła wątku, szpiegowskiego i wątku rosyjskiego? Dlaczego przez pierwsze 3 lata rządów PiS, Polska została tak uzależniona od importu rosyjskiego? Dlaczego nie zbadano transakcji rodzin polityków? Dlaczego nie zbadano związków rosyjskich służb z kelnerami Falenty, jak i samym Falentą? Wzywam was do powołania sejmowej komisji śledczej, by nikt nie mógł snuć domysłów, że władza PiS została zamontowana przez rosyjskie służby. „Gazeta Wyborcza”, TVN, niemieckie Onet i Newsweek z uwielbieniem cytowały Tuska i rozpisywały się o „rosyjskich tropach” w rządzie PiS-u, a dzisiaj nie chcą już tego wyjaśniać? Pasowała im komisja badająca rosyjskie wpływy  w obozie rządzącym, ale już objęcie takimi badaniami Tuska i PO jest zamachem na demokrację? Michnik jak zwykle uderza w histeryczne tony pisząc: To jest projekt Kaczyńskiego dla Polski, Polski zniewolonej, ogłupianej i upodlonej. To też jest jego pomysł wspólny z Putinem czy Orbanem dla przyszłej Europy. W Europie ma zapanować system putinowsko-orbanowsko-pisowski. To Reichstag, a także stalinowskie decyzje o zaostrzającej się „walce klas”, wraz z „budową socjalizmu” w wersji polskiej aksamitnej putinizacji. Tymczasem wzięcie pod lupę przez komisje okresu 2007-2022 jest jak najbardziej sprawiedliwe bo obejmuje cztery kadencje rządów w Polsce, czyli po równo, dwie kadencje rządów koalicji PO-PSL i dwie kadencje rządów Zjednoczonej Prawicy.

Warto też przypomnieć, że również jesienią ubiegłego roku, kiedy Tusk odwracał kota ogonem i pozował na antyrosyjskiego polityka demaskującego „ruskie tropy” w PiS-ie gazeta Michnika opublikowała „słynny” wywiad z gen. Piotrem Pytlem, szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego za czasów rządów Tuska zatytulowany Rosja już tu jest. W tym wywiadzie Pytel wprost oskarżał Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego o działania agenturalne na rzecz putinowskiej Rosji.  Tak więc powołana ustawą komisja daje mu niepowtarzalną szansę przygwoździć prezesa PiS i premiera zarzutami i dowodami. Przy okazji będzie mógł też odnieść się do stawianych mu przed sądem zarzutów o nielegalne kontakty z przedstawicielami Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB), czyli rosyjskiego kontrwywiadu i potajemnych kontaktów z rezydentem rosyjskiego wywiadu w Polsce. Pożal się Boże generał Pytel najbardziej znany jest z pozowania do zdjęć w czapce ruskiego majtka z pancernika „Aurora” podczas wizyty w Rosji, co świadczy o jego całkowitym braku godności i honoru oficera z tak wysokim stopniem wojskowym. Zarzuty stawiane politykom PiS przez Pytla natychmiast podchwycił niemiecki Onet i putinowska propagandowa szczekaczka „RIA Nowosti”, Jak widać dzisiaj cały ten zapał do tropienia rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski prysł wraz z podpisaniem przez prezydenta ustawy umożliwiającej zbadanie tych wpływów. Wydaje się, że blady strach padł nie tylko na Tuska i spółkę, ale w równym stopniu ogarnął wspierające go media?
Jeszcze ciekawsza jest paniczna reakcja jaką wywołały te słowa wiceszefa MON, Wojciech Skurkiewicza: Moim zdaniem przed komisją ds. zbadania rosyjskich wpływów powinno stanąć wielu dziennikarzy. Czyżby dziennikarscy funkcjonariusze z TVN-u, Onetu i Gazety Wyborczej nie wiedzieli jak wytłumaczyć się z tego, że zamiast przestrzegać o śmiertelnym zagrożeniu ze strony Rosji opisywali jak to ludzki pan Władimir Putin karmi z butelki małe łosie, dokarmia bieługi, ratuje wieloryby szare, strzelając celnie z kuszy i pobierając z ich ciał próbki do badań. Albo  jak osobiście i własnoręcznie gasi pożary w rejonie Riazania, oczywiście z samolotu ryzykując własnym życiem. Z tych przerażonych dzisiaj powołaniem komisji mediów mogliśmy się również dowiedzieć jak to Władimir Putin w Ussuryjskim Rezerwacie Przyrody na dalekim wschodzie Rosji uratował ekipę telewizyjną zaatakowaną przez rozwścieczonego tygrysa. Jakimś cudem znalazł się tam nagle przed kamerami z bronią załadowaną środkiem usypiającym, bo przecież nikt tak nie kocha objętych ochroną tygrysów jak Putin, który uratował życie ekipie a tygrysa nie zabił tylko uśpił. Nie przeszkadzało im, że w czasach rządów Tuska członkowie Państwowej Komisji Wyborczej jeździli Moskwy na szkolenia z demokracji, a odprawy dla polskich ambasadorów organizował szef rosyjskiego MSZ Siergiej Szojgu.
A może niektórzy dziennikarze boją się, że przed komisją będą musieli wytłumaczyć swoje wsparcie dla Tuska, który podle i cynicznie na ofiarach zamachu w Smoleńsku próbował przyspieszyć reset i reaktywować bratnią przyjaźń polsko-rosyjską? To Michnik pisał wówczas: Katastrofa w Smoleńsku sprawiła, że coś w naszych sercach polskich i rosyjskich pękło. W sercach przywódców i zwykłych ludzi. Było to jak otwarcie gigantycznej tamy, spiętrzającej niewypowiedziane dotąd słowa i gesty. Michnik pisał to, kiedy bezczeszczono zwłoki polskich ofiar i niszczono wrak samolotu, koronny dowód zbrodni. Myślę, że przed specjalną komisją Michnik będzie mógł w kocu zdecydować się czy Jarosław Kaczyński jest prorosyjski czy antyrosyjski bo na przestrzeni lat stawiał prezesowi PiS oba te zarzuty zależnie od obowiązującej w danym czasie „mądrości etapu”. Będzie mógł w końcu wyjaśnić stopień z zażyłości z widoczną na poniższym zdjęciu propagandystką Putina z „Komsomolskiej Prawdy”  Darią Asłamową, którą  poufale i czule obejmuje za kibić.

Kilka miesięcy po napaści Rosji na Ukrainę Darie Asłamową zatrzymano w Kosowie pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji. Okazało się, że ta specjalistka od ocieplania  wizerunku Rosji i Putina, także we współpracy z Michnikiem, miała już wcześniej zakaz wjazdu do kilku europejskich państw w związku z podejrzeniami o szpiegostwo. W wywiadzie przeprowadzonym przez Asłamową w 2011 roku tak Michnik skarżył się Rosjanom na głupich Polaków: Niewątpliwie, część naszego społeczeństwa jest chora na rusofobię i ksenofobię. Wolność jest dla wszystkich, dla mądrych i głupców i dla swołoczy. Są idioci, którzy twierdzą, że nie ma niepodległej Polski, natomiast istnieje projekt niemiecko-rosyjski. To są ludzie z ogrodu zoologicznego z bezmyślnym kompleksem antyrosyjskim. U nas także są ludzie, którzy napisali list do Polaków: nie dowierzajcie Putinowi! Znam wszystkie detale tej katastrofy. Nie ma żadnego dowodu, że tam była ręka FSB! To jest po prostu manipulacja strachem i kompleksem przeszłości. Kompleks ofiary jest charakterystyczny dla krajów, gdzie przez wiele lat nie było wolności.
W normalnym państwie kwestiami, które będzie chciała wyjaśnić komisja zajmują się służby specjalne, ale niestety w Polsce za rządów Tuska nie złapano ani jednego rosyjskiego agenta czy szpiega za to przedstawicieli rosyjskich służb specjalnych dopuszczano do pobytu na terenie Zarządu Operacyjnego Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz innych obiektów SKW. To rownież będzie miał okazję wyjaśnić „as kontrwywiadu” Pytel ubrany w portki z generalskimi lampasami decyzją prezydenta Komorowskiego.  
Jak więc widzimy panika i strach przed komisją są jak najbardziej uzasadnione i jednoznacznie dowodzą jak gigantyczne są rosyjskie wpływy w Polsce. Jak pisał Konstanty Ildefons Gałczyński:

Gdy wieje wiatr historii,
Ludziom jak pięknym ptakom
Rosną skrzydła, natomiast
Trzęsą się portki pętakom.

I jeszcze na koniec krótka dygresja. Berlin za pomocą niemieckiego Newsweeka pogroził prezydentowi Andrzejowi Dudzie palcem za podpisanie ustawy o powołaniu specjalnej komisji „Lex Anty Putin” pisząc:To nie zbrodnia, to błąd. Andrzej Duda przekreślił właśnie swoją międzynarodową karierę. Czyżby już wcześniej poczyniono z prezydentem jakieś zakulisowe ustalenia, co do jego przyszłej międzynarodowej kariery i dzisiaj Berlin się z nich wycofuje? To bardzo ciekawy wątek, ale już na osobny artykuł.

Tekst opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta”

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.8 (12 głosów)