Grabówka i neoposłowie

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Program elektroniczny, jakim posługuje się Państwowa Komisja Wyborcza, jest zawodny. I to jest jedyna pewna wiadomość.

Dosłownie z dnia na dzień jesteśmy atakowani coraz to bardziej przerażającymi informacjami. Oto w niewielkiej miejscowości Grabówka w gminie Supraśl na Podlasiu doszło do prawdziwej eksplozji turystyki wyborczej. Wg upublicznionych przez… Państwową Komisję Wyborczą danych w liczącej nieco ponad 2,8 tys. mieszkańców miejscowości na 1482 osoby, jakie zdecydowały się głosować, aż 1480 stanowili przyjezdni, legitymujący się zaświadczeniem o prawie do głosowania poza miejscowością zamieszkania.

Okazuje się, że w okręgu, do którego należy Grabówka, kandydował marszałek rotacyjny! I on też zajął pierwsze miejsce.

29 listopada informacja została skorygowana. Otóż wszystkiemu miał być winien po prostu błąd, jaki powstał przy przenoszeniu danych z nośnika papierowego do komputera.

Przewodniczący komisji wyborczej w Grabówce niejaki Krzysztof Andrzej Andrejewicz powiedział tak Polskiej Agencji Prasowej.

- Doszło do błędu przy przenoszeniu danych z „papieru” na komputer i dlatego wyszła taka statystyka.

Super! Ale przecież program, jakim posługuje się PKW powinien to wyłapać. Tymczasem oczywiście wzięte z sufitu dane trafiły do PKW i zostały nawet opublikowane. Gdyby nie wścibskość dziennikarzy figurowałyby tam nadal.

Ale to rodzi kolejne pytania. Skoro zdaniem PKW nie dziwi, że do Grabówka zwieziono prawie 1500 osób uprawnionych do głosowania (mniej więcej 30 autokarów), to czy podobne przypadki miały miejsce gdzieś indziej w Polsce?

Czy np. przy przenoszeniu danych jakiejś Komisji w Z. komuś nie drgnął palec i zamiast liczby 30 wyszła mu większa, np. o rząd wielkości? albo nawet dwa???

Czy można zagwarantować, że przy wielostopniowym przekazywaniu danych wyborczych nie mogło dojść do… elektronicznego zafałszowania?

Bo to jest pytanie dość istotne z punktu widzenia wyborców. Tzw. system WOW, czyli elektroniczny system wspomagania organów wyborczych, odpowiada za coraz więcej ustaleń, mających znaczenie dla wyników.

Pytanie, jak długo istnieje? Kto i kiedy go projektował? Bo to, że musi być podłączony do Netu jest oczywiste. Inaczej wszak nie byłoby możliwości przesyłania i zbierania danych z całej Polski.

Jeśli więc jest dość stary prawdopodobieństwo jego zhakowania sięga… jedności. Truizmem jest przypominanie, że ongiś polskie dane wyborcze były obrabiane na ruskich serwerach, co dawało ludziom Putina niczym nieograniczoną możliwość dostępu (i być może także modyfikowania) jednych z najważniejszych z punktu widzenia demokracji danych.

W tym kontekście stare powiedzenie Stalina (nie ważne, kto jak głosuje, ważne, kto liczy głosy) nabiera nowego znaczenia.

Zamiast ulgi spowodowanej wiadomością, że w leżącej nieopodal Supraśla wiosce nie doszło do eksplozji turystyki wyborczej, powinniśmy się martwić tym, że program używany przez PKW tego nie wykrył.

Pytanie, czego nie wykrył jeszcze?

Póki ta sprawa nie będzie wyjaśniona, a niezależni biegli nie wykluczą możliwości hakerskiego ataku na system wyborczy w Polsce trudno odnosić się z należytą powagą do opublikowanych wyników.

Zamiast posłów ze zbyt dużą dozą prawdopodobieństwa mamy uzurpatorów, czy też delikatniej mówiąc – neoposłów.

Niby zostali zaprzysiężeni, niby głosują, niby mają immunitet… Ale w tle pozostaje pytanie, czy aby mają ku temu legitymację w postaci rzeczywistych wyników wyborów???

Podważająca od 2015 roku legitymację PiS do sprawowania rządów w Polsce tzw. oPOzycja mówiąca o sobie, że jest demokratyczna, mogła trafić na Wiejską za pomocą elektronicznego oszustwa.

Bądź tylko „błędu”, popełnionego przy przenoszeniu danych z „papieru” do komputera, jak nieco naiwnie opowiedział niejaki Krzysztof Andrzej Andrejewicz.

Ale ja, jako wyborca, chciałbym wiedzieć, czy faktycznie mój głos wydany obojętnie, na którego kandydata, zanim trafi do PKW jakimś cudem nie ulegnie przeistoczeniu w popierający jego przeciwnika, czy też, w najlepszym razie, nie stanie się nieważny?

Fundamentalną zasadą istnienia Państwa jest zaufanie do Niego oraz Jego organów. Grabówka natomiast co najmniej zaufanie to podkopuje.

I myślę, ze nie tylko moje.

30.11 2023

Ps. Po wyborach parlamentarnych 1947 r. popularny był taki oto wierszyk:

Skrzynka wyborcza to taka

magiczna szkatułka

wrzucasz Mikołajczyka

wychodzi Gomułka!

fot. Google Street View

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

Dlaczego, wzorem innych państw nie ma w Polsce możliwości ponownego przeliczenia głosów i sprawdzenia przy tym przypadków wielokrotnego głosowania

 

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Roman Pniewski

#1656763