Czerwona gwiazda Dawida. Stalinowscy zbrodniarze pochodzenia żydowskiego

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Obłęd historyków XX wieku, przejęty niestety przez znaczną część środowiska dziennikarskiego a nawet niezależnych blogerów trwa. Ludobójstwo przypisuje się ciągle tylko jednej stronie.

 

Dokładnie tak, jak powiedział Hitler po zakończeniu kampanii francuskiej – zwycięzcy nikt nie pyta.

Tymczasem Hitler i Stalin różnili się jedynie… skalą terroru.

I tak się dziwnie składa, że po obu stronach barykady dzielącej od 22 czerwca 1941 r. dwa bliźniaczopodobne byty znajdziemy Żydów. Najbardziej znany po zachodniej stronie Reinhard Heydrich, organizator konferencji w Wannsee, na której to uchwalone zostało „ostateczne rozwiązanie” kwestii żydowskiej. To także feldmarszałek Edward Milch oraz…

Autor ksiązki „Żydowscy żołnierze Hitlera” Bryan Mark Rigg pytany przez dziennikarza Dorzeczy:

 

Piotr Zychowicz: Ilu Żydów służyło w armii Hitlera?

Bryan Mark Rigg: Około 150 tys.

Co to byli za ludzie?

Używając terminologii niemieckiej: 60 tys. pół-Żydów, 90 tys. ćwierć-Żydów. Do tego od 5 do 10 tys. pełnych Żydów, czyli takich, których oboje rodziców było Żydami. Wśród nich było co najmniej 21 generałów, siedmiu admirałów i jeden feldmarszałek. Wielu spośród tych żołnierzy walczyło niezwykle dzielnie, wielu z nich poległo za Niemcy.

]]>https://dorzeczy.pl/39112/zydowscy-zolnierze-hitlera.html]]>

 

Rigg tłumaczy to rozsądnie. Otóż wielu, zdecydowana większość nawet, było od pokoleń zasymilowanych z Niemcami. Ich dziadowie i ojcowie przelewali krew w bitwach za niemiecką Ojczyznę. Czuli się raczej Niemcami, niż Żydami. Ba, wielu już od pokoleń wyznawało inną religię.

Podobne zjawisko dotyczyło również… Polaków. Oto urodzony w 1885 r. Mikołaj Jastrzembski, wywodzący się ze straej śląskiej szlachty w 1911 roku zmienia nazwisko na…. Falkenhorst.

Podczas II wojny światowej generał Nikolaus v. Falkenhorst opracował plan Operacji Weserübung czyli napaści na Danię i Norwegię w 1940 r. Zbrodniarz wojenny.

Trzeba by tu też wspomnieć generała SS i Policji Ericha von dem Bacha. Ten z kolei miałby sporą trudność w wykazaniu się niemieckimi przodkami.

Czy jednak z jego powodu możemy twierdzić, że Powstanie Warszawskie likwidowali Polacy?

 

Na szczęście jednostki takie, jak wspomniany wyżej generał trafiały się wyjątkowo. Bo też Polacy pamiętali o tym, że stosunkowo niedawno mieli swoje państwo i mniej lub bardziej pracowali nad jego odzyskaniem.

Żydzi natomiast, poza garstką fanatycznych syjonistów, jakoś wcale nie pałali chęcią do powrotu na ziemię obiecaną..

Ich trzymał w Europie (a i w Ameryce) kapitał. Tudzież handel i drobne usługi. Te umiejętności na nic zdałyby się w Palestynie, gdzie trzeba było w klimacie, nieznanym często od kilkudziesięciu pokoleń, zakasać rękawy i z mozołem uprawiać kawałek roli.

Inaczej było w Rosji. Tam Żydzi mieli duży problem z asymilacją. Cichosza na temat carskich generałów czy admirałów mających korzenie żydowskie. Ba, carskie ukazy już 1791 roku zakazywały Żydom na osiedlanie się poza przedrozbiorową granicą Polski i Rosji.

Dopiero Rząd Tymczasowy zlikwidował „strefę osiedlenia” 2 kwietnia 1917 roku.

 

W Rosji zatem wystąpiło zjawisko odreagowania przeszło 100-letniego poniżania. Nie bez znaczenia miały także organizowane przez władze carskie (a i wybuchające często bez inicjatywy zewnętrznej) pogromy antyżydowskie.

Rewolta bolszewicka pozwoliła na pomstę na swoich wrogach.

Wg badającego temat polskiego historyka prof. Krzysztofa Jasiewicza przed 17 września 1939 rokiem ponad połowę funkcjonariuszy NKWD na sowieckiej Białorusi stanowili Żydzi. Na sowieckiej Ukrainie – aż dwie trzecie (prawie 70%!).

Któż zatem miał stanowić gros sił sowieckich „einsatzgruppen”, jeśli nie Żydzi właśnie?

 

Przyjrzyjmy się pierwszemu zaplanowanemu przez Państwo ludobójstwu – czystce etnicznej, jak byśmy dzisiaj powiedzieli.

Podczas tzw. operacji polskiej NKWD w latach 1937-38. zamordowano ponad 111 tysięcy osób, etnicznych Polaków, drugie tyle wysiedlono w odległe rejony Związku Sowieckiego.

Na Ukrainie mordem Polaków kierował bezpośrednio Izrail Moisiejewicz Leplewski (ros. Израиль Моисеевич Леплевский, ur. 1896 w Brześciu, zm. 28 lipca 1938 w Moskwie) – funkcjonariusz Czeka/OGPU/NKWD, komisarz bezpieczeństwa państwowego II rangi, komisarz ludowy spraw wewnętrznych (szef NKWD republiki) Białoruskiej SRR (1934-1936) i Ukraińskiej SRR (1937-1938).

Żyd, za młodu członek Bundu.

W lipcu 1938 r. rozstrzelany.

Na Białorusi oberkatem był Boris Dawydowicz Berman (ros. Бори́с Давы́дович Бе́рман, ur. 15 maja 1901 we wsi Andrianowka k. Czyty, zm. 22 lutego 1939 w Moskwie) – funkcjonariusz sowieckich organów bezpieczeństwa, komisarz bezpieczeństwa państwowego III rangi, ludowy komisarz spraw wewnętrznych Białoruskiej SRR (1937-1938).

Żyd. Jego brat Matwiej był naczelnikiem zarządu sowieckich obozów śmierci znanych nam jako GUŁAG.

 

Ciekawe, czy istniały związki rodzinne ze znanym w Polsce oprawcą stalinowskim Jakubem Bermanem?

Może by tak zapytać senatora Borowskiego, czy jakiś jego wujek nie zginął podczas stalinowskiej czystki?

 

Izraelski dziennikarz Sewer Plocker pisał 21 grudnia 2006 roku:

Nie możemy z całą pewnością wiedzieć, za ile zgonów odpowiedzialna była Czeka w różnych jej przejawach, ale liczba ta z pewnością wynosi co najmniej 20 milionów, w tym ofiary przymusowej kolektywizacji, głodu, wielkich czystek, wypędzeń, banów, egzekucji i masowej śmierci w Gułagach.

   Zlikwidowano całe warstwy ludności: niezależni rolnicy, mniejszości etniczne, członkowie burżuazji, wyżsi rangą oficerowie, intelektualiści, artyści, aktywiści ruchu robotniczego, „członkowie opozycji”, którzy zostali zdefiniowani całkowicie przypadkowo, oraz niezliczeni członkowie samej partii komunistycznej.

   W swojej nowej, bardzo chwalonej książce „Wojna świata” historyk Niall Ferguson pisze, że żadna rewolucja w historii ludzkości nie pochłaniała swoich dzieci z takim samym niepohamowanym apetytem, ​​jak rewolucja sowiecka. W swojej książce o czystkach stalinowskich dr Igal Halfin z Tel Aviv University pisze, że stalinowska przemoc była wyjątkowa, ponieważ była skierowana wewnętrznie.

   Lenin, Stalin i ich następcy nie mogliby wykonywać swoich czynów bez szerokiej współpracy zdyscyplinowanych „urzędników terroru”, okrutnych przesłuchujących, kapusiów, oprawców, strażników, sędziów, zboczeńców i wielu krwawiących serc, którzy byli członkami postępowego Zachodu. Zostali oszukani przez sowiecki reżim grozy, a nawet dostarczyli mu certyfikat koszerności.

   Wszystkie te rzeczy są do pewnego stopnia znane, mimo że archiwa byłego Związku Radzieckiego nie zostały jeszcze w pełni otwarte

   Publicznie. Ale kto o tym wie? W samej Rosji bardzo niewiele osób postawiono przed wymiarem sprawiedliwości za swoje zbrodnie w służbie NKWD i KGB. Rosyjski dyskurs publiczny dziś całkowicie ignoruje pytanie: „Jak mogło do tego dojść?” W przeciwieństwie do narodów wschodnioeuropejskich, Rosjanie nie rozliczyli się ze swoją stalinowską przeszłością.

    A my, Żydzi? Izraelski uczeń kończy liceum, nie słysząc nawet imienia Genrih Jagoda, największego żydowskiego mordercy XX wieku, zastępcy dowódcy GPU oraz założyciela i dowódcy NKWD. Jagoda rzetelnie wprowadził w życie postanowienia stalinowskiego kolektywizacji i jest odpowiedzialny za śmierć co najmniej 10 milionów ludzi. Jego żydowscy zastępcy ustanowili i zarządzali systemem gułagów. Po tym, jak Stalin nie patrzył już na niego przychylnie, Jagoda został zdegradowany i stracony, a w 1936 roku został zastąpiony przez Jeżowa, „krwiożerczego gnoma”.

    Jeżow nie był Żydem, ale został pobłogosławiony żydowską żoną. W swojej książce „Stalin: Sąd Czerwonej Gwiazdy”, żydowski historyk Sebag Montefiore pisze, że w najciemniejszym okresie terroru, kiedy komunistyczna maszyna do zabijania działała w pełnej sile, Stalin był otoczony pięknymi, młodymi Żydówkami.

   Bliscy współpracownicy Stalina i lojaliści byli członkami Komitetu Centralnego i Biura Politycznego [w tym] Lazara Kaganowicza. Montefiore charakteryzuje go jako „pierwszego stalinistę” i dodaje, że umierający z głodu na Ukrainie, niezrównana tragedia w historii ludzkości, oprócz nazistowskiego horroru i terroru Mao w Chinach, nie poruszyły Kaganowicza.

   Wielu Żydów sprzedało swoją duszę diabłu rewolucji komunistycznej i ma na rękach krew na wieki. Wymienimy jeszcze jedno: Leonida Reichmana, szefa specjalnego wydziału NKWD i głównego śledczego organizacji, który był wyjątkowo okrutnym sadystą.

   Według opublikowanych statystyk w 1934 r. 38,5% osób zajmujących najwyższe stanowiska w sowieckich aparatach bezpieczeństwa było pochodzenia żydowskiego. Oni też byli oczywiście stopniowo eliminowani podczas następnych czystek. W fascynującym wykładzie na kongresie uniwersytetu w Tel Avivie w tym tygodniu dr Halfin opisał fale radzieckiego terroru jako „karnawał masowego mordu”, „fantazję czystek” i „mesjanizm zła”. Okazuje się, że także Żydzi, gdy urzeczeni są ideologią mesjańską, mogą stać się wielkimi mordercami, jednymi z największych znanych w historii współczesnej.

   Żydzi aktywni w oficjalnych komunistycznych aparatach terroru (w Związku Radzieckim i za granicą) i którzy czasami prowadzili ich, nie robili tego, oczywiście, jako Żydzi, ale raczej jako staliniści, komuniści i „ludzie radzieccy”. Dlatego łatwo jest zignorować ich pochodzenie i „grać głupiego”: co mamy z nimi zrobić? Ale nie zapominajmy o nich. Mój własny pogląd jest inny.

Uważam za niedopuszczalne, że dana osoba będzie uważana za członka narodu żydowskiego, kiedy robi wspaniałe rzeczy, ale nie jest uważana za część naszego ludu, kiedy robi zadziwiająco nikczemne rzeczy.

   Nawet jeśli zaprzeczyć, nie możemy uciec od żydowskości „naszych katów”, którzy służyli Czerwonemu Terrorowi z lojalnością i poświęceniem [od chwili] jego ustanowienia. W końcu inni zawsze będą nam przypominać o ich pochodzeniu.

(tekst oryginalny: ]]>https://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-3342999,00.html]]>)

 

Hannah Arendt na kanwie sprawy Adolfa Eichmana pisała o banalności zła. A tak na marginesie – powszechnie wiadomo, że matka Eichmana miała żydowskich krewnych, którym Adolf pomógł uciec do Szwajcarii. Czy to oznacza, że w żyłach matki Eichmana płynęła żydowska krew?

Tymczasem od lat słyszę i czytam o syjonistycznym spisku zawiązanym po to, by zgładzić a to cara Mikołaja II (pluton egzekucyjny tworzyli głównie Żydzi), a to polskich oficerów w Katyniu.

O tym świadczyć ma narodowość katów.

Tymczasem odpowiedź jest banalnie prosta. Mord miało wykonać Czeka/NKWD. A NKWD na tamtych terenach w70% stanowili Żydzi.

Jakiegoś spisku doszukiwałbym się wówczas, gdyby mordercami okazali się przedstawiciele innego narodu ZSRS.

Trudno także dziwić się, że do rozstrzelania rodziny carskiej użyto Żydów. Rosjanin, ciągle jeszcze prawosławny, mógłby nie strzelić w cara, ale raczej w kierunku tego, który taki rozkaz wydał.

Powtórzę za red. Sewerem Plockerem – ale kto o tym wie?

 

Mieszkający w Izraelu Żydzi ciągle jeszcze hołubią jeden z mitów założycielskich tego państwa.

Otóż po oczyszczeniu, jakim był holokaust (ofiara całopalna) 6 milionów Żydów reszta przybyłych jest godna, by uczestniczyć w odbudowie państwa obiecanego im przez Boga.

Doktryna niedopuszczania do społecznej świadomości tego, że tak naprawdę gros przybyłych z Europy wschodniej Żydów był co najmniej zamieszany w stalinizm, i to jeśli nie byli jego aktywnymi graczami, przybiera czasem tragikomiczne formy.

Otóż na polski wniosek o ekstradycję komunistycznego zbrodniarza Salomona Morela izraelskie ministerstwo sprawiedliwości odpowiedziało:

Państwo Izrael podjęło decyzję, by Morel – obywatel Izraelski i osoba w podeszłym wieku, która przeżyła Holokaust – nie podlegała ekstradycji do Polski (…) nie ma żadnych podstaw do przedstawienia Morelowi zarzutów popełnienia poważnych przestępstw, nie mówiąc już o „ludobójstwie” czy „zbrodniach przeciwko narodowi polskiemu”. Jeśli już, to wydaje się nam, że Morel i jego rodzina byli ewidentnie ofiarami zbrodni ludobójstwa popełnionych przez hitlerowców i Polaków z nimi współpracujących.

Gal Levertov, prawnik, dyrektor Departamentu Spraw Międzynarodowych w Biurze Prokuratora Krajowego.

Izrael ciągle czeka na rząd, który odważnie przeprowadzi destalinizację swoich własnych obywateli.

To jest największa przeszkoda do ułożenia stosunków z krajami Europy Wschodniej. Na dłuższa metę kurs podobny do tego, jaką Jerozolima utrzymuje wobec Egiptu, Sudanu czy też innej Syrii jest nie do utrzymania.

Zwłaszcza, że to nie my otoczeni jesteśmy oceanem wrogów jawnie deklarujących, że ich celem jest zniszczenie państwa Izrael jako takiego.

 

Profesorzyca Barbara Engelkind w polskojęzycznej TVN powiedziała:

- nad Polską i Polakami ciąży wina metafizyczna (Kropka nad i, TVN24, 9 lutego 2011 r.).

Najnowsza historia pokazuje, że jedyną winą metafizyczną jest to, że na terenie Polski Żydom i Polakom Niemcy zgotowali podobny los.

I tego właśnie nie może ścierpieć tamta strona.

Jak zgrabnie ujął to prof. Norman Finkelstein:

Holokaust jest wyjątkowy, albowiem Żydzi są wyjątkowi.

 

Tymczasem my mówimy o banalności zła, które nie rozróżnia ofiar na koszerne i niekoszerne.

Ergo – nie było wyjątkowych ofiar.

 

Tej wizji ostatniej wojny nie mogą nam darować Żydzi.

Jeśli jednak na poważnie myślą o przetrwaniu jako państwo muszą zrewidować swój mit założycielski. I dokonać choćby symbolicznego oczyszczenia tak, by Izrael nie był postrzegany jako schronisko stalinowskich oprawców i bandytów.

 

Szczególnie teraz, gdy antysemityzm nie tylko za sprawą islamskich przybyszów narasta w Europie Zachodniej do poziomu znanego w latach 1930-tych.

 

27.11 2019

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.6 (7 głosów)