Bez Ameryki nie da się wygrać … wyborów w Polsce !

Truizmem jest twierdzenie, iż do prowadzenia wojny potrzebne są pieniądze. Wojna Rosji z Ukrainą dobitnie ten fakt nam, Polakom przypomina. Ośmielam się twierdzić, iż Polska ponosi znacznie większe koszty niż Stany Zjednoczone, ale po kolei.

Zgadzamy się z tezą, iż Ukraińcy walczą za nas, oni się wykrwawiają po to, aby nie ginęli polscy żołnierze i jest w tym twierdzeniu sporo racji, ale warto zadać pytanie: czy Ukraińcy wykrwawiają się ( także ) po to, aby nie ginęli Amerykańscy żołnierze?

Jest to pytanie nie pozbawione uroku, albowiem to czy nas napadliby Rosjanie to na dwoje babka wróżyła, ale jeśli Rosja do spółki z Niemcami wypchnęłaby USA z Europy (pomiędzy Lizboną a Władywostokiem), to raczej Amerykańscy chłopcy mieliby co robić i tylko sam Pan Bóg wie, ilu z nich oddałoby za to życie. No, ale jest jak jest więc pokuśmy się o wywróżenie z fusów co może być w dalszej części.

Sprowadźmy całość zagadnienia do równania z wieloma niewiadomymi, aby łatwiej było ogarnąć rozumem dalsze losy wojny Rosji z Ukrainą ( … z Polską? z USA?).

Pierwsza niewiadoma to Niemcy. W przypadku wygranej Rosji, akcje Niemiec idą w górę: gazu w bród, handel się kręci Niemcy sprzęt Rosja surowce, Ameryka kaput, Eurokołchoz od wiadomo do wiadomo … jednym słowem „nic się nie stało Helmuty!, Nic się nie stało!”

Druga niewiadoma to Polska. Jeśli przy rządach utrzyma się PIS, to w dalszym ciągu będziemy kupować w Stanach uzbrojenie, a przekazywać Ukrainie (mówiąc skrótowo), USA będzie pakowała lend lizowe środki w Ukrainę coś około 40 mld baksów, a my będziemy część tej kasy zwracać (nas lendl liz jakoś nie obejmuje). Warto policzyć jaki jest koszt nowiutkich  250 Abramsów, 120 Abramsów lekko przechodzonych, kilkudziesięciu Jvelinów, kilkuset Himarsów i czegoś tam jeszcze, to może się uzbiera 40 miliardów, a jeśli brakuje, to może dokupimy jakiś lotniskowiec albo co.

Okazuje się, że te nasze czołgi co to miały być takim strasznym złomem wcale nieźle sobie radzą. Jeżdżą, strzelają i Ukraińcy są z nich całkiem zadowoleni.

Klasycznym przykładem prowadzonej jednak przez nas wojny jest przypadek armatohaubicy Krab. Nasze na wojnę, my w zamian kupujemy w Korei. Oczywiście jestem cały „za”, po tym jak przekonał mnie pewien bloger – ekspert od broni pancernej. Dziwnie jestem spokojny, że jeśli tylko zakupimy czołgi K-2 od Koreańczyków, to zaraz poczołgają się na front.

Jak widać wszyscy są zadowoleni i Ukraińcy, i Jankesi i PIS tylko nie jest zadowolona niemiecka V kolumna w Polsce.

Jakby to było ładnie, gdyby PIS przerżnął wybory. O maine Gott! Jednym ruchem ręki nie kupowalibyśmy Abramsów ani „Koreańczyków”, jeździlibyśmy wyszrotowanymi Leopardami (znów byłyby najlepsze na świecie), Ukry dostaliby łomot, Jankesi poszli w p…du, benzyna byłaby od kolesiów Donka po dychu za litr, ale za to pod dostatkiem, w Berlinach i Hamburgach byłaby se ciepła woda w kranach, a nie strach przed marznącymi dupami zimą… No właśnie, czy to są tylko takie ich pobożne życzenia?

Dlaczego bez Ameryki nie da się wygrać wyborów w Polsce? Odpowiedź w następnym odcinku.