Amerykański sen, czyli spowiedź zza grobu świętego Mira ….

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

 

- Jestem dowodem na to, że Polska jest dzikim krajem. Zabito mi matkę – mówi zza grobu, czyli już na Florydzie, Miro… Miro, kolejny po błogosławionym Zbychu i świętej Beacie – ofierze agenta CBA - aferzysta, pretenduje do panteonu świętych partii Postępu i Obietnic. Z wywiadu, udzielonego na Florydzie polonijnym dziennikarzom nie tylko wynika, że „dziki kraj” zabił Mirowi matkę, ale że polityka tego „dzikiego kraju” – pożarła samego Mira:

- Jestem 20 lat w parlamencie i nigdy nie myślałem, że polityka jest takim okrutnym zwierzakiem, który potrafi zjadać ludzi po prostu. Gardzę tym, gardzę polityką – powiedział zza grobu Miro.

Wywiad z Mirem z jednej strony wskazuje, że święty Miro został pożarty przez okrutnego zwierzaka, czyli, że jest już trupem - z drugiej zaś strony, że mimo pożarcia - Miro nadal żyje! „Jestem Mirek Drzewiecki i mogę robić, co będę chciał. Nikt nie będzie mnie przepytywał na żadne okoliczności…

Cud zmartwychwstania Mira na Florydzie, opisują lokalni dziennikarze polonijni, których wywiad z Mirem stanowi świadectwo świętości Mira. Miro, którego pożarł „dziki kraj’ i w dodatku zabił mu matkę – cudownie odżył na Florydzie i w dodatku ma zamiar nadal sobą straszyć w „dzikim kraju”. Miro zza grobu „dzikiego kraju”, czyli już na Florydzie zapowiada, że nigdy nie zapomni tego, co zrobiono jemu i jego rodzinie:

- Ci wszyscy dziennikarze, którzy się dopuścili kłamstw, oszczerstw, będą za to wszystko odpowiadali – podkreślił, kolejny święty Platformy – strasząc zza grobu, czyli z raju, który sam sobie wcześniej zbudował.

Raj Mira, Rycha i innych „świętych” z „dzikich krajów”.

Miro nie jest jedynym świętym z „dzikich krajów”, którzy na Florydzie zbudowali sobie raj. Kto tam był, to widział obwieszonych złotem rosyjskich imigrantów i ich mansions, które jeszcze za życia sobie zbudowali w raju na ziemi. Wszyscy oni, łącznie z Mirem i Rychem, ten raj zbudowali z wywiezionej z „dzikich krajów” kasy.

Są tam, cudownie zmartwychwstali byli politycy, którzy podobnie jak święty Miro, po to poświęcali się dla swoich Ojczyzn, by jeszcze za życia doznać uroków raju na Florydzie. To właśnie, cudownie zmartwychwstałemu na Florydzie kasjerowi Platformy i jego utrzymankom zawdzięczamy, że Polska jest nadal „dzikim krajem”, gdzie przestępcą jest ten, co złodziei łapie.

Miro z Rychem i innymi świętymi doskonale wie, że gdyby chcieli robić takie interesy w Stanach Zjednoczonych, jakie robili w „dzikim kraju” – gniliby w amerykańskim pierdlu. I to na dłuuuugie lata. Jest jednak szansa, że „dziki kraj”, rządzony przez postępową partię Mirów, Zbychów i Grzechów, nadal będzie dziki i nadal produkować będzie kolejnych „świętych”, którzy w ślad za Mirem trafią wprost do raju na Florydzie.

Według sondaży, przeciętny wyborca nie utracił wiary we wszystkich świętych z PO ciągle licząc, że dzięki nim – także dostąpi do wrót raju. Niedawno miała być Irlandia, teraz – kto wie? – może i sama Floryda?

Wyborca postępowej partii stał się jednak realistą: wystarczy mu perspektywa kariery Rosoła – asystenta świętego Mira…

Brak głosów

Komentarze

pzdr

Vote up!
1
Vote down!
0

antysalon

#49246