Wokół hipotezy 15 m

Obrazek użytkownika Free Your Mind

<p>
</p><p>
</p> <p align="JUSTIFY">
</p><p align="JUSTIFY">Zwolennicy „hipotezy piętnastu metrów” (nazwa autorstwa P. Jakuckiego), a więc takiej koncepcji, że tupolew uległ zniszczeniu nad Siewiernym w powietrzu, a następnie spadł na ziemię – nie biorą pod uwagę jednego podstawowego zagadnienia: ruskim <b>zamachowcom chodziło nie tylko o eliminację fizyczną osób uznawanych przez Kreml za wrogie</b> (na pewno też celem nie był wyłącznie polski Prezydent), <b>ale też o to, by uzyskać bezcenne łupy, czyli natowski sprzęt</b>. Pisałem o tym już w połowie maja 2010 r. (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2010/05/piraci-terrorysci-i-czekisci.html), odwołując się do opublikowanego w „Washington Times” tekstu B. Gertza, który wymieniał straty poniesione 10-go Kwietnia przez NATO w dziedzinie przeróżnych danych Sojuszu Północnoatlantyckiego (zakodowane plany obrony, dane personalne etc.) (http://www.washingtontimes.com/news/2010/may/13/inside-the-ring-86422687/), jak wiemy wszak Ruscy uzyskali dostęp do telefonów, komputerów, notatników i innych przedmiotów, które mieli przy sobie podróżujący w prezydenckiej delegacji wojskowi, przedstawiciele BBN i sam Prezydent. <b>Gdyby planowano </b><b>wyłącznie</b><b> wysadzenie nadlatującego samolotu, czyli po prostu unicestwienie ludzi lecących na uroczystości katyńskie, zamachowcom wystarczyłoby dokonanie „poremontowego” sabotażu na pokładzie i doprowadzenie do wypadku lotniczego, po którym np. eksplodowałoby paliwo</b>. Jeśli zaś planowano wziąć łupy warte więcej niż kilka lat pracy kretów ulokowanych w strukturach NATO (już pomijam takie drobne „trofea”, jak zegarki czy pieniądze), to należało zaatakować delegację w taki sposób, by samolot właśnie zniszczeniu nie uległ, a więc, by w trakcie zamachu do żadnego pożaru czy eksplozji nie doszło, gdyż wtedy destrukcja objąć mogłaby telefony, laptopy, notatniki, bagaże itd. </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Załóżmy jednak dzisiaj, że zamachowcom chodziło tylko o ludzi, a łupy uzyskali niejako przypadkowo – zostawmy więc kwestię tego, co udało się Ruskom zagarnąć (i to tak sprawnie, że przed przybyciem z Katynia polskich borowców, których zadaniem byłoby m.in. zabezpieczenie tego typu cennych przedmiotów). Zostawmy także na chwilę hipotezę dwóch miejsc, czyli maskirowki na Siewiernym oraz problem dwóch samolotów, na które mogła zostać rozdzielona delegacja i rozważmy kilka zagadnień. </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY"><b>Czy gdyby doszło do eksplozji, to samolot mógłby się obrócić?</b> Przy rozpiętości skrzydeł blisko 38 m (dokładnie 37,55) to taki całkowity obrót na tak niskiej wysokości wydaje się zgoła nieprawdopodobny – samolot raczej, przechyliwszy się gwałtownie, spadłby na prawe lub lewe skrzydło, krusząc je całkowicie, a częścią wypuszczonego podwozia zaryłby się w głąb grząskiej ziemi (ewentualnie jedno ze skrzydeł by się złamało przy obrocie, ale drugie byłoby całe, o ile, co już wstępnie przyjęliśmy, nie doszłoby do wybuchu paliwa i wielkiego pożaru). No bo chyba nie zakładamy, że z wysokości 15 m spadłby na wypuszczone podwozie – bierzemy przecież pod uwagę wygląd szczątków, które pokazane są 10 Kwietnia na Siewiernym i o których to szczątkach opowiadali polscy świadkowie (ruskie zeznania leśnych dziadków nas w tej chwili nie interesują). Jak więc wyjaśnić ten wygląd szczątków i schemat ich rozkładu, jeśli samolot na wys. 15 m nie mógł „lądować w położeniu plecowym” (nie widać śladów na pobojowisku po takim obrocie), że się posłużę technicznym określeniem gen. Parulskiego?</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Musielibyśmy „uruchomić wyobraźnię”, jak zalecał dziennikarzom tenże gen. Parulski i założyć dodatkowo, że tupolew już dokonując rekonesansu pogodowego nad lotniskiem, zaczął się, zgodnie z legendami smoleńskimi, ostro przechylać na jedno ze skrzydeł, a więc, że załoga straciła panowanie nad maszyną (wprawdzie spreparowane w Moskwie „zapisy CVR” nie wskazują na to, by piloci zgłaszali usterkę, ale mniejsza z tym, przyjmijmy, iż zaszło to tak szybko, że się nie zdążyli zorientować), ta <b>zaś maszyna już na wysokości tychże 15 m była w pozycji, w której eksplozja doprowadziłaby do, by tak rzec, „dalszego obrócenia” statku powietrznego</b> i w rezultacie jego „dachowania”, że się wyrażę językiem kierowców. Mamy tu przynajmniej dwie możliwości dalszego scenariusza wydarzeń (nie chcę zbytnio komplikować scenariusza): 1) tupolew spada natychmiast po obróceniu i rozpada się na boki, jak surowe jajko, 2) tupolew jest rozpędzony do tego stopnia, że spadające części jeszcze koziołkują dalej, ryjąc ziemię i niszcząc roślinność. </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">W pierwszym przypadku schemat rozkładu szczątków powinien być zupełnie inny niż na Siewiernym. Tupolew tak czy tak swym ciężarem wbiłby się w ziemię (byłby dół) i leżałby odwrócony na skruszonym kadłubie, ale wtedy cały spód samolotu byłby, sądzę, w jednym kawałku - mniej więcej jak na zdjęciu wraku po katastrofie tupolewa 154 w styczniu 1993 w New Delhi powyżej. Nie byłoby więc rozrzucenia szczątków takiego, jak widzimy na „powypadkowych zdjęciach” ze Smoleńska. </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Wspomniana przeze mnie katastrofa tupolewa w Indiach jest o tyle wartym przywołania „zdarzeniem lotniczym”, że nie tylko samolot podczas problemów z lądowaniem uderzył skrzydłem w jakieś lotniskowe instalacje i uległ obróceniu, ale też, co po wyglądzie wraku z trudem można byłoby stwierdzić, NIKT spośród 152 pasażerów i 13-osobowej załogi po tym wypadku, mimo zapalenia się samolotu, NIE ZGINĄŁ (http://dgca.nic.in/accident/acc93.pdf s. 5: „On 9th January, 1993 TU-154 aircraft No. 85533 wet leased by Indian Airlines from Uzbekistan Airways was operating flight IC-840 from Hyderabad to Delhi. The aircraft was being flown by Uzbeki operating crew and there were 165 persons on board including the crew. The aircraft touched down slightly outside the right edge of the runway, collided with some fixed installations on the ground, got airborne once again and finally touched down on kutcha ground on the right side of the runway. At this stage <b>the right wing and the tail of the aircraft broke away and it came to rest in an inverted position</b>. During the process, the aircraft caught fire and was destroyed. Most occupants of the aircraft escaped unhurt. Six persons suffered either limb fracture or other serious injuries while 45 persons suffered injuries of a minor nature.”). Oczywiście, były osoby ranne, ale podkreślam, nikt nie zginął.</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">W drugim natomiast przypadku można by przyjąć, że schemat rozkładu szczątków na Siewiernym z grubsza wygląda „prawdopodobonie”, gdyż części tupolewa torowałoby sobie z impetem drogę „na różne strony”. No ale wtedy ślady tego torowania byłyby widoczne dla każdego, kto przybyłby na miejsce katastrofy. Abstrahuję od takich kwestii jak rozsypane fotele, bagaże i ciała, ponieważ od tych kwestii abstrahuje też, niestety, „hipoteza 15 m”. Kawałki samolotu poważnie zryłyby ziemię, sponiewierałyby drzewa i krzewy, tworząc krajobraz, jak po przejściu porządnej nawałnicy – a zarazem same te koziołkujące części wytarzane byłyby kompletnie w błocie, roślinności, śmieciach, paprochach etc. Nic takiego ani na pobojowisku, ani na częściach wraku na Siewiernym „po katastrofie” nie widać. </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Dlaczego zatem te szczątki na smoleńskim lotnisku (na zdjęciach) tak wyglądają jak wyglądają? Z prostego powodu. Przypomnijmy sobie dość zgodne w jednej podstawowej kwestii relacje olbrzymiej większości świadków: „<b>wygląd wraku jest taki, że nikt nie miał prawa przeżyć</b>”. Taki właśnie efekt chcieli uzyskać Ruscy podczas makabrycznej inscenizacji na Siewiernym. „Jeden rzut oka” osoby nadbiegającej miał wystarczyć za całą akcję poszukiwawczo-ratowniczą, która „z oczywistych względów” miała się wydać zupełnie „niepotrzebna”. Niepotrzebna też była jakaś specjalna akcja przeciwpożarowa, bo i pożaru akurat, szczęśliwym dla Rusków zrządzeniem losu, nie było. Jedyne, co było naprawdę potrzebne, to błyskawiczne posprzątanie „miejsca wypadku”.</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">http://www.baaa-acro.com/Photos%20d'accidents%201993.htm </p> <p align="JUSTIFY">http://freeyourmind.salon24.pl/304267,zamach-tak-ale-czy-na-siewiernym </p> <p align="JUSTIFY">http://freeyourmind.salon24.pl/312715,wokol-hipotezy-z-katastrofa-na-siewiernym </p> <p align="JUSTIFY">http://freeyourmind.salon24.pl/332113,podstawowe-problemy-zwiazane-z-wypadkiem-smolenskim </p>

Brak głosów

Komentarze

 Na sławnym filmiku p. Wisniewskiego jest pokazana czarna skrzynka. Jest to zapewne, ze wzgledów wytrzymałościowych, obudowa solidna i ciężka, tymczasem po rzekomym pacnięciu o ziemię leży sobie na wierzchu, aby p. Wisniewski mógł ją natychmiast zlokalizowac, i jest z lekka jedynie upackana od wierzchu błotem. Faktycznie od początku wszystko było robione "pod publikę", bo wiedziano, ze największe łgarstwo zostanie zaakceptowane przez gawiedź. Tym nie mniej aż trudno mi sobie wyobrazic, jak mozliwe jest przygotowanie tak karkołomnej inscenizacji, bez obawy że ktoś sypnie się nieswiadomie, lub co gorsza świadomie. Bomba, wybych w powietrzu na 10 tys m - ok - ale coś takiego? Na oczach przypadkowych (możliwych!) widzów? Swoją drogą dziwne, że nikt nie widział spadnięcia samolotu, samego uderzenia w ziemię, ba, nawet odwrócenia sie samolotu dookoła osi. Wszystko kończy sie jedynie na pochyleniu samolotu na skrzydło.

Vote up!
0
Vote down!
0
#178307

Pozwolę sobie zacytować jednego z blogerów  na blogu  Tomasza Sakiewicza ,który to Pan Sakiewicz jak Antoni Macierewicz podtrzymuje w pewnym sensie ruską narrację MAK-u,zamieszczająć w GaPolu pochodzące stamtąd zdjęcia.

1-dlaczego nie ma żadnych zdjęć z pozegnania i wylotu tej dlegacji?
2.Turowski, agent z Watykanu<10 lat szpiegował J.P.II> został w trybie pilnym powołany na organizatora tej wyprawy?
3-dlaczego mundury generalskie były nieznacznie uszkodzone a ciała w kawałkach?
4-Dlaczego nie ma dokładnej godziny rzekomej"katastrofy"?
5.samolot rozwalił się na drobne kawałki, spadając z ok 15 m?
6.dlaczego kokpit został wywieziony helikopterem, co zeznał świadek i już nie zyje?
7-dlaczego wciska się kit, ze wielkie skrzydło ścieło brzozę a potem ona urwała kawałek skrzydła?

8-dlaczego na lotnisku (Okęcie)i okolicy zgasło swiatło o godz.3 rano?
9. dlaczego na tym"pobojowisku", nie było ciał, foteli i bagaży pasażerów, co zeznali Wiśniewski i Bahr???
10-dlaczego przy upadku samolotu z ok 15 m , było 100% ofiar, co nie zdarzyło się nigdzie na swiecie a także takie rozdrobnienie samolotu?
Narracja AM o obezwładnieniu Tupolewa na wysokości 15 m nad ziemią nie tłumaczy,co z samolotem dalej sie stało ani,czy on tam w ogóle był.Kto z licznych polskich dziennikarzy czy pracowników KancelariiPrezydenta widział próbujacego lądować Tupolewa,gdzie jest choćby jedno zdjęcie ten fakt dokumentujące? Czy ktoś widział choćby jedno zdjęcie lub filmik z wylotu ś.p. Pana Prezydenta z Okęcia?Za dużo pytań, a czas płynie.

"Nie lękajcie się!" J.P.II

http://tomaszsakiewicz.salon24.pl/

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#178318

Jest relacja świadka,Olega Starostienkowa, pracownika warsztatu samochodowego zlokalizowanego w pobliżu miejsca zdarzenia(ok. 200 m)przedstawiona w programie TVP "Misja Specjalna" z 21.09.2010 roku(3'25"), który na pytanie dziennikarki o to co widział powiedział, że wyszedł z warsztatu by zaczerpnąć świeżego powietrza i widział upadający samolot.
To dlaczego pan nie pobiegł na miejsce by ratować ofiary, pyta dziennikarka, a on na to " ja nie katastrofę widziałem, ale inne rzeczy,...nie, nie chcę o tym mówić"
Czy te "inne rzeczy" to nie inscenizacja do "katastrofy"?

Vote up!
0
Vote down!
0
#178332

Jeśli tak, to hipoteza o uprowadzeniu Tu-154M i inscenizacji na Siewiernym może być rozpatrywana jako prawdopodobna w świetle różnych nieścisłości w relacjach i zdjęciach z miejsca.

Osobiście jednak wątpię, by można było wcześniej zaaranżować nagranie "słuchowiska" z udziałem pilotów, kontrolerów itd., itd.

Zgadzam się z Panem, że „ukazało się wiele publikacji książkowych dotyczących „Smoleńska”, przy czym większość nadaje się najwyżej do archiwum neosowieckiej dezinformacji, a nieliczna część ma wartość autentycznego dokumentu oraz rzetelnych poszukiwań prawdy o tym, co się stało z polską delegacją prezydencką udającą się na uroczystości 10.IV.2010”.

Mam wrażenie, że całe zamieszanie wynika z jednej strony z chęci zbicia forsy na tragedii, z drugiej - ze świadomego mnożenia wątków, aby opinia publiczna coraz mniej orientowała się o co chodzi, zmęczyła się tematem i uznała, że wszystkie te wątki wzajemnie się wykluczają, a więc nie są prawdziwe. Wynik: "nigdy niczego się nie dowiemy, i niech tak już zostanie".

A więc celem byłaby pacyfikacja opinii publicznej. Moim zdaniem częściowo się to już powiodło. Pojawiło się wiele nowych, szokujących zdarzeń (np. śmierć A. Leppera), które skutecznie przesłaniają tamtą tragedię.

Moim zdaniem, na jakiejś stronie powinno się robić co jakiś czas podsumowanie niezależnych śledztw, rozdzielając to, co można stwierdzić na pewno od tego, co pozostaje do ustalenia oraz eliminować tropy, które są nieprawdziwe i mogą być skutkiem świadomej, albo nieświadomej dezinformacji. W ten sposób ludzie mniej obeznani z tymi wszystkimi zdjęciami, relacjami, którzy zwyczajnie nie mają czasu, żeby ślęczeć przed komputerem i odwiedzać wszystkie możliwe strony podejmujące temat smoleńskiej tragedii i czytać najnowsze komentarze, mieliby szansę lepiej orientować się w przebiegu niezależnych śledztw.

Może niepoprawni.pl mieliby środki i ludzi, którzy zajęliby się takim zadaniem. Wtedy łatwiej byłoby też wykazywać błędy tzw. czynników oficjalnych.

Takie podsumowanie musi być wiarygodne, a zatem obiektywne, pozbawione znamion rywalizacji i eliminowania wzajemnych osiągnięć badaczy. Czy środowisko patriotyczne okaże się zdolne do takiego współdziałania? Mam nadzieję, że tak.

Vote up!
0
Vote down!
0
#178315

że te wszystkie dziwne zdarzenia w Rosji mają za zadanie odwrócić uwagę społeczeństwa polskiego od tego co zdarzyło się w kraju, na Okęciu tuż przed samym wylotem.

Nie wiem czy nie fake, ale na niezależnej.pl znalazłem dzisiaj informację o niezłej iluminacji Pałacu w noc przed wylotem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#178331

Inscenizacja - moze tak?

 Ale KIEDY do licha mieliby te ciała podrzucić?

Zbyt mało czasu - raptem kilkanaście minut (bo czasy lotu naszej prawdziwej Tutki musiały się zgadzać).

A od początku kręciło się tam wiele osób i to postronnych.

Vote up!
0
Vote down!
0
#178414