Dezinformacja - teoria i praktyka - cz.1

Obrazek użytkownika Rafał Brzeski
Historia

Kiedy Kim Philby, legendarny agent sowiecki wewnątrz brytyjskiej Secret Intelligence Service, zmarł z przepicia w Moskwie w 1988 roku, to w Londynie powstał przewrotny plan, żeby udekorować go pośmiertnie Orderem Św. Michała i Św. Jerzego – odznaczeniem nadawanym zwyczajowo oficerom wywiadu wyjątkowo lojalnym wobec Korony. W dzienniku The Times planowano umieścić autorytatywny nekrolog, którego autor miał podkreślić, że zmarły był człowiekiem wyjątkowej odwagi. Ponieważ Philby rzeczywiście chciał, żeby jego prochy spoczęły na Wyspach Brytyjskich, to pogrzeb miał mieć ostentacyjny charakter. Całość miała wywołać wrażenie, iż Philby nigdy nie przestał być lojalnym oficerem SIS, a jego praca dla NKWD, a potem dla KGB, była sprytną dezinformacją zakrojoną na dziesięciolecia.

Autorzy planu argumentowali, że KGB zostanie w ten sposób zmuszone do żmudnego zweryfikowania wszystkich operacji, w których w jakiś sposób uczestniczył lub doradzał Philby oraz do sprawdzenia wszystkich oficerów, z którymi zetknął się w Moskwie. Nieskomplikowaną dezinformacją planowano zmarnować czas, siły i środki KGB, odciągnąć doświadczonych oficerów od istotniejszych zadań oraz zasiać podejrzenia i niezgodę wewnątrz sowieckiej służby.

Plan nie doczekał się realizacji, gdyż uznano, że królowa Elżbieta II nie zgodzi się uczestniczyć w grze wywiadów i nawet argument dezinformacji nie przekona jej do nadania wysokiego odznaczenia sowieckiemu agentowi. Sam pomysł jest jednak doskonałą ilustracją sposobu myślenia służb specjalnych prowadzących wojnę informacyjną, które na co dzień kierują się zaleceniem Józefa Wissarionowicza Stalina: „słowa nie mogą mieć żadnego związku z działaniem...Słowa to jedno, a działania, to co innego. Dobre słowa to maska kryjąca złe czyny.”[1] Jego uczeń, generał brygady Oleg Kaługin, naczelnik zarządu kontrwywiadu w Pierwszym Zarządzie Głównym KGB, przechwalał się pokolenie później: „Amerykanie to nowicjusze. Nigdy nie nauczyli się tak dobrze kłamać jak my”.[2]

***

Dezinformacja, to według jednej z zachodnich definicji „sfabrykowane świadectwa, taktyka oczerniania oraz sfabrykowane dokumenty wykorzystane do zdyskredytowania przeciwnika”.[3]

Według innej zachodniej definicji, dezinformacja, to tworzenie i rozpowszechnianie wprowadzających w błąd lub fałszywych informacji w celu wyrządzenia szkody wizerunkowi kraju wybranego za cel.[4]

Instrukcja Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego z maja 1926 roku wyjaśnia, że dezinformacja polega na „podaniu wywiadowi przeciwnika wiadomości ukrywających własne zamierzenia...oraz na zmuszaniu go do traktowania informacji podanej przez wywiad własny, jako prawdziwej, względnie zmuszaniu wywiadu obcego do analizy inspirowanych wiadomości przez czas dłuższy”.[5]

W Wielkiej Encyklopedii Radzieckiej można wyczytać, że „dezinformacja, to rozpowszechnianie za pośrednictwem prasy i radia wiadomości fałszywych, celem wprowadzenia w błąd opinii publicznej”. Dezinformacji dopuszcza się, przykładowo, anglo-amerykański blok imperialistyczny, który przedstawia jako agresywną, niezmiennie pokojową politykę Związku Sowieckiego i innych krajów demokracji ludowej.[6]

Taktyka dezinformacji jest stara jak świat. Jan III Sobieski w 1693 roku wysyłał z Żółkwi „gołe listy” wsunięte w pakiet poczty do swych zaufanych przyjaciół, żeby zdezorientować przeciwników politycznych, jeśli uda im się potajemnie przeglądnąć królewską korespondencję. [7]

Termin disinformation w literaturze anglojęzycznej pojawił się dopiero wiosną 1926 roku w ukazującym się w Londynie miesięczniku The Whitehall Gazette & St James’s Review.[8] Użyto go w opisie działań sowieckich służb specjalnych, a ponieważ rok później w ukazującym się w Rydze „białym” rosyjskim piśmie Siegodnia wspomniano, że podsuwanie obcym służbom dezinformacji należy do głównych zadań GPU [9] (następca CzeKa) można założyć, że termin ten zrodził się w służbach sowieckich.

Dezinformacja może mieć wymiar strategiczny bądź taktyczny.

Analitycy amerykańscy dzielą dezinformację taktyczną na trzy rodzaje: polityczną, wojskową i ekonomiczną.[10]

Przykładami mogą być: opublikowanie sfabrykowanej notatki wewnętrznej polityka wyznaczonego do skompromitowania, podsunięcie nieprawdziwych danych technicznych czołgu lub „podkolorowanie” danych statystycznych celem wywołania wrażenia, że stan gospodarki państwa jest lepszy (albo gorszy) od rzeczywistego.

Dezinformacja taktyczna trwa stosunkowo krótko i ma na celu wprowadzenie w błąd w jednej lub kilku zazębiających się kwestiach. Prowadzona jest raczej w skali miesięcy niż lat.

Dezinformacja strategiczna, to systematyczne przekazywanie fałszywych sygnałów politycznych, informacji i fabrykacji, celem wytworzenia wypaczonego obrazu powodującego wadliwą analizę sytuacji. Przykładem może być sączona od dziesięcioleci teza o „polskich obozach koncentracyjnych”.

Według skryptu szkoleniowego KGB „celem dezinformacji strategicznej jest wprowadzenie w błąd przeciwnika co do podstawowych kwestii polityki państwa”.[11]

W literaturze amerykańskiej jako cel dezinformacji strategicznej podaje się wprowadzenie u przeciwnika zamętu w ocenie fundamentalnych zamiarów i ambicji drugiej strony.[12]

Dezinformacja strategiczna prowadzona jest przez kilka, a nawet przez dziesiątki lat.

Dezinformacja strategiczna była kluczowym elementem długofalowej ofensywy politycznej Związku Sowieckiego, której celem było osiągnięcie dominacji światowej. Przepojona ideologią i prowadzona w globalnej skali kampania intensywnej propagandy i dezinformacji obliczona była na stopniowe uzyskanie inicjatywy i narzucenie wzorców postrzegania rzeczywistości sprzyjających imperialnym interesom Kremla.

Rozpatrywana w kategoriach oręża wojennego, dezinformacja należy do sfery walki służb specjalnych. Jest syntezą działań wywiadu i kontrwywiadu. Pierwszy zbiera informacje o przeciwniku i podsuwa dezinformację własną, drugi penetruje służbę wywiadowczą nieprzyjaciela sprawdzając, czy i w jakim zakresie dezinformacja została „połknięta” i przyjęta za pewnik.[13] To z kolei umożliwia kontynuowanie operacji lub korygowanie kolejnych podsuwanych dezinformacji wytwarzających w sumie u przeciwnika fałszywy obraz rzeczywistości. Podstawowa zasada brzmi: przeciwnika można skutecznie wprowadzić w błąd jedynie wówczas, kiedy podsuwana dezinformacja jest oparta na wiedzy jaką on już posiada. Stąd tak istotne dla powodzenia dezinformacji jest rozpoznanie przeciwnika i jego sposobu myślenia. „Rozpoznanie jest matką karmiącą podstępu; bez rozpoznania podstęp byłby ślepy; nieświadom, czy skusił już przeciwnika do uwierzenia w ponętny fałsz, czy też nie.”[14]

Zadaniem dezinformacji jest blokowanie kanałów wzajemnego komunikowania się i w ten sposób sianie zamętu, rozbudzanie i podsycanie konfliktów oraz uniemożliwianie zbudowania platformy porozumienia. Dezinformacja może być przy tym adresowana nie tylko do całej opinii publicznej, ale także do bardzo wąskiego jej segmentu, z zamiarem “manipulowania elitą decyzyjną”.[15]

Ideałem działań dezinformacyjnych jest doprowadzenie do sytuacji, kiedy przeciwnik szukając potwierdzenia posuniętej mu informacji fałszywej uzyskuje je z drugiego źródła dezinformującego.

***

Wprowadzać w błąd, manipulować, kłamać, mataczyć, dezinformować – są to terminy powtarzane codziennie w mediach, bowiem grzęźniemy coraz głębiej w cywilizację kłamstwa – podstawowego oręża wojny informacyjnej. Znajdujemy się w sytuacji, kiedy nie można ignorować wszechobecności kłamstwa, bo inaczej nie mozna już trafnie przeanalizować lub przewidzieć wydarzeń politycznych. Dezinformacja, manipulacja oraz inne formy oszukiwania ludzi wykorzystywane są nagminnie przez elity władzy zarówno w kontaktach międzynarodowych, jak w polityce wewnętrznej. Działania te są skuteczne z uwagi na swoistą ignorację z wyboru, na którą decydują się często dezinformowane społeczności. Informacja prawdziwa ma bowiem swoją cenę, czasami bardzo wysoką – cenę życia. Dołożyć należy do niej cenę interpretacji uzyskanych informacji. W sumie koszt zdobycia informacji prawdziwej może być wyższy od spodziewanych profitów.

Model ignorancji z wyboru składa się z 4 elementów:

1. obywatele uzyskali niedoskonałą informację,
2. obywatele są świadomi, że dysponują informacją niedoskonałą,
3. wiedzą również, że wysoki jest koszt:
a. uzyskania informacji dodatkowych,
b. analizy i oceny informacji dodatkowych,
4. spodziewane korzyści będą zapewne niższe niż koszty.

Oszukując odbiorców autorzy manipulacji wykorzystują jeden lub więcej elementów powyższego modelu licząc na wywołanie efektu ignorancji z wyboru. Stosują przy tym cztery podstawowe rodzaje taktyki:

1. dezinformację, czyli rozpowszechnianie informacji kłamliwych,
2. cenzurę, czyli świadome ograniczanie dostępu do informacji,
3. propagandę „białą”, czyli forsowne sponsorowanie informacji prawdziwych, ale dobranych pod kątem interesów manipulującego,
4. przesyt informacji, to znaczy przekazywanie informacji w ilościach zwiększających znacznie koszt analizy, co sprawia, że odbiorcy rezygnują z samodzielnej oceny na rzecz interpretacji podsuniętej przez manipulującego.[16]

Skuteczną dezinformację ułatwia też łatwowierność odbiorców płynąca z odruchowej niechęci do samokrytyki. Przekonanie, że „u nas coś takiego jest niemożliwe” uławia niepomiernie dezinformację i prowadzi do błędnych ocen w olbrzymiej skali. Łatwowierność nie zna przy tym granic geograficznych, ani organizacyjnych bądź politycznych i często prowadzi do samodezinformacji. Rosyjscy eserowcy (Socjaliści-Rewolucjoniści) latami nie mogli uwierzyć, że szef ich organizacji bojowej Jewno Azef jest tajnym prowokatorem Ochrany. Również Lenin nie wierzył w ostrzeżenia, że jego pupil Roman Malinowski, bolszewicki poseł do Dumy, jest współpracownikiem carskiej tajnej policji. Pół wieku później kierownictwu brytyjskiej Secret Intelligence Service nie mieściło się w głowach, żeby synowie z dobrych rodzin, absolwenci czołowych uniwersytetów z Kimem Philby’m na czele mogli być agentami sowieckiego wywiadu. Z równą niewiarą spotkały się w 1968 roku zapewnienia uciekinierów z czechosłowackiej służby Statni Biezpiecznost, że wszyscy czechosłowaccy funkcjonariusze państwowi zwerbowani na Dalekim Wschodzie przez CIA zostali jej umiejętnie „podstawieni”. W końcu lat osiemdziesiątych w Langley nie chciano też uwierzyć uciekinierom z Kuby, którzy zapewniali, że wszyscy agenci CIA na wyspie pracują pod kontrolą komunistycznego kontrwywiadu.[17]

Samodezinformacji sprzyja często własny interes lub biurokratyczny interes służby. Dziennikarze, dyplomaci i funkcjonariusze służb wywiadowczych bardzo niechętnie przyznają się do błędów i nieścisłości w swoich doniesieniach. Wprawdzie niektórzy przyznają, że doświadczyli prób manipulacji, ale większość uważa się za profesjonalistów, których niełatwo wprowadzić w błąd. Profesjonalne zadufanie łączy się często z korzyścią osobistą. Można przyjąć, że w czasie II wojny światowej przynajmniej część oficerów niemieckiej Abwehry miało wątpliwości, czy informacje nadsyłane przez ich agentów w Wielkiej Brytanii są prawdziwe, ale awans, prestiż w służbie oraz pobyt we Francji, a nie na froncie wschodnim, zależały od wiarygodności agentów i racja wygrania wojny schodziła na drugi plan. Podobnie i dzisiaj troska o prestiż służby, jej wpływy i budżet sprawia, że bardzo niechętnie i z dużymi oporami przyjmowane są informacje świadczące, iż służba popełniła błędy, została oszukana i jest manipulowana przez przeciwnika.

Czynnikiem ułatwiającym dezinformację jest też tendencja do oceniania innych wedle własnej miary. Przeciętnym odbiorcom nie mieści się w głowach, że ktoś o znaczącej pozycji politycznej lub tak zwany autoryret może bezczelnie kłamać. Tymczasem, praktyka potwierdza prawidłowość, że „im większe kłamstwo, tym większa skłonność do dania mu wiary”.[18]

Ludzie odruchowo uważają, że ktoś inny – nawet przeciwnik – nie jest przewrotny, myśli podobnie i kieruje się tym samym lub bardzo podobnym zestawem pojęć i wartości. Tymczasem, takie pojęcia jak demokracja, pokój, wolność, sprawiedliwość, przywoitość, itp. mogą być przez strony konfliktu rozumiane w zupełnie inny sposób, tak, jak to miało miejsce w przypadku Zachodu i Związku Sowieckiego w okresie „zimnej wojny”, kiedy to obowiązywał podział na „demokrację” i „demokrację socjalistyczną”. Jeśli dodać powszechną skłonność do nie dawania wiary złym wiadomościom, powątpiewania w „czarne scenariusze” oraz upatrywania „teorii spiskowych”, to okazuje się, że manipulowanie informacją lub jej interpretacją jest procederem wcale łatwym. Rozumiał to doskonale Lenin instruując szefa CzeKa Feliksa Dzierżyńskiego: „mów im to, czego chcą słuchać”.[19]

Odwoływanie się do dezinformacji niesie wprawdzie za sobą zagrożenie przyłapania na kłamstwie, co teoretycznie wiąże się z utratą wiarygodności, ale w praktyce zagrożenie to można minimalizować. Z uwagi na ignorancję z wyboru, odbiorcy gotowi są zaakceptować umiarkowane kłamstwo, gdyż w ich ocenie przewidywana suma kosztów dotarcia do prawdy jest wyższa niż spodziewany profit. Ponadto, „kłamstwa są często bardziej godne zaufania i silniej trafiają do przekonania niż prawda, ponieważ kłamca ma wielką przewagę – wie czego odbiorcy oczekują i co chcą usłyszeć”.[20] Na rzecz dezinformującego działa też czas. Zanim odbiorca dotrze do prawdy, dezinformacja traci swą aktualność i znaczenie. Jeżeli jej autorem jest konkretna osoba, to kiedy kłamstwo wyjdzie na jaw może ona argumentować, że „zmieniła zdanie”, już się „nawróciła” i jest „zupełnie innym człowiekiem”. Wielkim sojusznikiem dezinformującego jest też lenistwo odbiorców, którzy wychodząc z założenia, że dotarcie do prawdy przyniesie profit szerszej grupie ludzi, czekają aż ktoś inny podejmie trud zdemaskowania kłamstwa.[21]

Jednak nawet, jeśli kłamstwo zostanie zdemaskowane, a kłamca zmuszony do odwołania swych nieprawdziwych informacji, to i tak pierwsze wrażenie odbiorców pozostaje w ich podświadomości, bowiem „dementi są szybko zapominane, a kłamstwa pozostają”.[22]

Skuteczne utrzymywanie dezinformacji w zbiorowej świadomości odbiorców daje kontrola nad mediami (finansowa lub administracyjna), a przede wszystkim wykreowanie psychozy strachu przed konsekwencjami ujawnienia informacji prawdziwej. Strach przed odpowiedzialnością prawną, administracyjną, profesjonalną (ostracyzm) lub towarzyską (obciach) prowadzi do spontanicznej zmowy milczenia i ugruntowania dezinformacji, jako prawdy w świadomości zbiorowej całych środowisk i społeczeństw.

cdn.

Dr Rafał Brzeski

[1] Cyt. za: The Communist Conspiracy: Strategy and Tactics of World Communism, Part I , Section E, 84 Congress, 2nd Session, House Report 2244, 29 May 1956, Waszyngton, US Government Printing Office, 1956, str.1

[2] Cyt. za: Robert Wallace, H. Keith Melton, Spycraft, Londyn, Bantham Press, 2009, str. 307

[3] Richard Deacon, Spyclopaedia, Londyn, Futura, 1989, str. 400

[4] Richard M. Bennett, Espionage: An Encyclopedia of Spies and Secrets, Londyn, Virgin Books, 2002, str.69

[5] Andrzej Pepłoński, Wojna o tajemnice, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 2011, str. 335

[6] Anatolij Golicyn, New Lies For Old, Londyn, The Bodley Head, 1984, str. 4-5

[7] Kazimierz Sarnecki, Pamiętniki z czasów Jana Sobieskiego, cz. I, Wrocław, Foka, 2010, str. 107

[8] The Embassies and Foreign Affairs, The Whitehall Gazette & St James's Review, Londyn, maj 1926, str. 8

[9] John J. Dziak, Chekisty: A History of the KGB, Lexington, Lexingon Books, 1988, str. 42

[10] John Lenczowski, Soviet Disinformation: An Overview, Background, No: 465, 20 październik 1985, Waszyngton DC, The Heritage Foundation, str. 6

[11] Cyt. za: Stanisław Lewczenko, „Private Channel” w: Influence: A KGB Disinformation Tool, Counterpoint: A monthly report on Soviet Active Measures, t.3, nr 11 kwiecień 1988, str. 1

[12] John Lenczowski, Soviet Disinformation: An Overview, Background, No: 465, 20 październik 1985, Waszyngton DC, The Heritage Foundation, str. 6

[13] Vladimir Volkoff, La Désinformation arme de guerre, Paryż, Julliard, 1986, str. 16

[14] Ralph Bennett, Behind the Battle, Londyn, Sinclair-Stevenson, 1994, str. 96

[15] Ladislaw Bittman, The KGB and Soviet Disinformation, Waszyngton, Pergamon-Brassey’s, 1985, str. 49

[16] Robert E. Goodin, Manipulatory Politics, Londyn, Yale University Press, 1980, str.38-39

[17] Tennent H. Bagley, Spy Wars: Moles, Mysteries and Deadly Games, New Haven, Yale University Press, 2007, str. 266.

[18] Gore Vidal, Dreaming War: Blood for Oil and the Cheney-Bush Junta, Nowy Jork, Thunder’s Mouth/Nation Books, 2002, str. 72

[19] John J. Dziak, Chekisty: A History of the KGB, Lexington, Lexingon Books, 1988, str. 43

[20] Hannah Arendt, Lying in Politics: Reflections on the Pentagon Papers, Crises of the Republic, Nowy Jork, Harcourt, Brace, Jovanovich, 1972, str. 6

[21] Robert E. Goodin, Manipulatory Politics, Londyn, Yale University Press, 1980, str. 41-43

[22] Vladimir Volkoff, Montaż, Poznań, Klub Książki Katolickiej, 2006, str. 162

Brak głosów

Komentarze

Zatem PiS i Kaczyński to całkiem niezłe dezinformatory :)
Pozdrawiam myślących.

Vote up!
0
Vote down!
0
#240026

Jest bardzo na czasie, choć... ponadczasowy.
P.S.
Lenistwo i indolencja osławionej Abwehry były wręcz porażające. Spadochroniarze-szpiedzy wpadali najgłupiej, jak można sobie wyobrazić (łamali nogi, nie znali dobrze angielskiego, zabierali ze sobą niemieckie pistolety i.... kiełbasę. Historia (od razu podwójnego:):):) agenta o pseudonimie "Zigzag" to niezła farsa. W odpowiedzi Anglicy zastosowali dezinformację po mistrzowsku (fałszywe wybuchy w fabrykach, atrapy czołgów...).
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#240187

Historia angielskiego wlamywacza i kasiarza Eddy'ego Chapmana o nadanym przez brytyjski kontrwywiad MI-5 pseudonimie Zigzag jest rzeczywiscie nieprawdopodobna. Zwlaszcza, ze Abwehra ufala mu bardziej niz MI-5. W marcu 1939 roku wyladowal w wiezieniu "na krolewskiej łasce", jesienia 1939 roku chcial walczyc z Niemcami w obronie Zjednoczonego Krolestwa, ale nie dano mu szansy, w 1940 roku przyszla kapitulacja Francji i okupacja wyspy New Jersey, gdzie odsiadywal wyrok. Brytyjska administracja wiezienia nie wierzyla, ze chce bronic Krolestwa i nie wypuscila go. Zaoferowal wiec swoje uslugi Niemcom, a ci kupili go, przeszkolili i wyslali do Wielkiej Brytanii, gdzie natychmiast zglosil sie na policje, ktora mu nie uwierzyla. Nikt nie wierzyl, zeby kasiarz z takim "dorobkiem" chcial walczyc w obronie kraju. Na szczescie w kontrwywiadzie znalezli sie ludzie z wyobraznia i odtad Zigzag dzialal na przemian po brytyjskiej i okupowanej stronie kanalu La Manche. A legende i dywersyjno-sabotazowe "sukcesy" w Wielkiej Brytanii budowano mu rzeczywiscie po mistrzowsku.

Vote up!
0
Vote down!
0

Rafał Brzeski

#240267