Pierwsze szczury za płoty…

Obrazek użytkownika Radek.K
Humor i satyra

Tekst poświęcony Panu Dżej Ef Libickiemu. Okręt, który budowali tak pieczołowicie i z mozołem miał być tym największym i najpiękniejszym na tym trudnym oceanie niepokoi gdzie tak wiele się wydarzyło. „To dzieło naszego życia” mówili i z zapałem opowiadali to w każdej tawernie i knajpce, byle mieć posłuch. Łazili tu i tam a z samą nazwą dla ich pięknego okrętu było ciężko. Nic nie przychodziło im do głowy. Wreszcie po wielu tygodniach udało im się ukraść jeden szyld i wydawało im się że będzie to pełnia szczęścia. Ale okazało się, że jeden ze zbuntowanych marynarzy zabrał farby firmy www nie było jak go pomalować. Oj pecha mieli ci żeglarze i żeglarki… I jeszcze baba u steru a wiadomo że na morzu baba pecha przynosi. Gdy ukończyli swoje wielkie dzieło i chcieli wodować okazało się że to nie wielki okręt a po prostu dryfująca tratwa ratunkowa a do tego nie było komu wiosłować bo wszyscy chcieli być sternikami. A wiadomo gdzie kucharek sześć… tam cycków dwanaście, więc nasi marynarze czepiali się każdego wodorostu i najgorszego szlamu żeby płynąc dalej. Na początku przychylne tawerny gdy opuszczali „PISarną perłę” były dla nich bardzo życzliwe i chętnie dawali swoją publikę mamiąc ich że będzie się ona zwiększać. Gdy tylko wyprowadzili się z „PISarnej perły” tawerny również coraz mniej chętnie ich do siebie zapraszały. Zaczęli dryfować. Sternikiem była baba i to się wielu nie spodobało więc widząc przed sobą ogromne skały przywołali nowego sternika z daleka myśląc że ten będzie bardziej obyty i mądry. Ale mimo jego starań tratwa dalej brnęła na skały i bliski był koniec. Więc pierwszy szczur chcąc uniknąć niechybnej zguby oraz by swój wygodny żywot utrzymać, właśnie ten który najwięcej wodorostów szlamu wyciągał z dna by w tawernach mieli ubaw pierwszy oderwał deskę i zaczął płynąć do wielkiego okrętu który od dłuższego czasu do nich machał zachęcająco… „POdupie” zwał się ten okręt i piękny był jego widok. Wielkie maszty, białe wielkie płótna na nich rozciągnięte i wielki napis „By żyło się lepiej” i malutki dopisek na dole „nam”. I na tej wyrwanej desce dopłynął do tego okrętu nasz szczur i wsiadł na jego pokład. A za nim już wyrywali deski kolejni i już chcieli płynąć. I nagle zobaczył ów szczur jakie to czary bo gdy wsiadł na okręt zobaczył przeklętą załogę i zrozumiał że wpadł w pułapkę. Opowieści z tawerny i wygląd zewnętrzny to jednak co innego. Schody zbudowane na odwrót, kabestany nie obsadzone, płótna porwane a cały dzień kapitan Matoł chadza i opowiada jak to będzie jeszcze pięknie. I sam szczur stał się taki sam. A tawerny biły mu brawo bo mieli dla siebie pożywkę opowiadania o złej „PiSowej perle”…

 

Brak głosów