FRANCUSKIE DYLEMATY

Obrazek użytkownika Redakcja
Świat

Nowy felieton Marka Baterowicza - dla Niepoprawnych

Wybory prezydenckie we Francji odbyły się tydzień przed 600-leciem urodzin Świętej Joanny d’Arc, która przyszła na świat 13 maja 1412 roku w Domremy, wiosce położonej na pograniczu między Burgundią a Lotaryngią. Gdy miała trzynaście lat po raz pierwszy usłyszała głosy wzywające ją do wyzwolenia ojczyzny spod angielskiego panowania. Dziwnym zbiegiem okoliczności właśnie w roku 1425 trwało oblężenie klasztoru Saint-Michel, a jeden z głosów pochodził przecież od archanioła Michała. Pierwszym zadaniem Joanny stało się odbicie Orleanu, ale też umocnienie Karola VII w wierze, iż jest on prawdziwym dziedzicem korony francuskiej i doprowadzenie do jego koronacji w Reims. Rozpowszechniano bowiem pogłoski, że Karol nie był prawowitym synem zmarłego króla, co jakże służyło interesom angielskim w kwestii następstwa tronu. Wcześniej traktat z Troyes ( 1420) przyznał francuską koronę Anglikowi Henrykowi V, który zmarł w 1422, co skomplikowało sytuację. Ostatecznym punktem misji Joanny było wyzwolenie Paryża i całej Francji. Tego dokonano już po jej męczeńskiej śmierci, lecz to Joanna d’Arc obudziła Francuzów do walki z angielską okupacją.

Spoza oparów dymu na placu Vieux –Marche
nadal słychać jej głos –
z tą samą słodyczą wzywa imię Jezusa,
drży w płomieniach

Joanna d’Arc nie patrzy na krzyż
unoszony wysoko przez mnicha –
O, Rouen, nieszczęsne Rouen...
Joanna nie patrzy na krzyż,
Ona widzi dalej,
porzuca własne ciało jak niegdyś zbroję
w kościele Saint-Denis
i wzlatuje w białych piórach
na oczach wszystkich –
widzi to nawet angielski łucznik
dorzucający drewno na stos,
płaczą sędziowie, kardynał Winchesteru
i francuscy biskupi – zrozumieli, że umiera święta.

Jej serce wezbrane miłością
opiera się płomieniom, tylko ciało obraca się w popiół.
Na rozkaz Anglików kat topi jej serce w Sekwanie,
nie wiedzą, że to było jej pragnieniem.

W sześćset lat po Jej misji i śmierci Francja ponownie jest pod okupacją, tym razem prawie niedostrzegalną, bo przypomina raczej pajęczynę z brukselskich koronek. Francuski sceptycyzm odrzucił więc przed laty w referendum postanowienia z Maastricht, przyjęto je w nowych szatach i pod presją elit. Stan ducha nad Sekwaną oddał dobrze Alain Duhamel w książce „Francuskie lęki” ( „Les peurs francaises”, Gallimard 1993) : „ Francję drąży dziś zwątpienie, trawi ją niepokój, przepełnia rozczarowanie, irytuje ją władza polityków, zgorzkniała wobec lewicy, nie ma apetytu na prawicę, a rozczarowana swym losem, niepewna siebie i swego jutra wydaje się całkiem zdestabilizowana z racji swych lęków. (...) Społeczeństwo francuskie jest nieszczęśliwe, bo utrzymujące się bezrobocie zrujnowało wzajemne zaufanie...” ( z czego wynika, że Francuzi wolą pracować u siebie zamiast emigrować jak my!)

Od stuleci Francja była krajem dla imigrantów, dziś mało kto pamięta fale przybyszy z Italii, zwłaszcza w wieku XVI-tym – był to jednak żywioł z łatwością się asymilujący, podobnie jak o wiele mniejsze fale imigrantów z Polski, Portugalii czy Hiszpanii. Nie można jednak powiedzieć tego o przybyszach z Afryki, a zatem rosnący lęk przed imigrantami nie dziwi. Przekroczono chyba już próg nasycenia, Duhamel wymienia liczbę 14 milionów osób obcego pochodzenia ( w trzech pokoleniach) , z czego 10 milionów posiada obywatelstwo francuskie. Jednocześnie co roku napływało od 60 do 100 tysięcy nowych imigrantów ( wliczając w to żony i dzieci tych, co już się we Francji osiedlili), a od 1993 roku sytuacja się nie polepszyła. Dlatego Sarkozy zapalił czerwone światło dla imigrantów, robiąc to jednak dopiero podczas kampanii wyborczej, a tak naprawdę kradnąc tu hasło wyborcze z Front National. Stojąca na jego czele Marine Le Pen otrzymała 18 % głosów, zajmując trzecie miejsce za Hollande i Sarkozym.

Wśród innych jej recept na problemy Francji była też propozycja powrotu do franka, a zatem opuszczenia strefy euro, do czego najprawdopodobniej będzie teraz zmierzać Grecja po klęsce partii Pasok w wyborach z 6 maja. A Francja z nowym prezydentem skomplikuje sprawy Unii, szczególnie w relacji z Angelą Merkel, bo jeśli Hollande zechce dotrzymać obietnic wyborczych, to zakwestionuje niemieckie metody zwalczania kryzysu. Jego celem jest wzrost gospodarczy, a nie kurczowe trzymanie się tzw. „austerity”, mimo powagi sytuacji. Klęska Sarkozy’ego ( cyfrowo niewielka, bo 52 do 48 ) jest głównie efektem dwóch czynników : dość powszechnej niechęci do Sarkozy’ego oraz nastrojów szarych obywateli, którzy zorientowali się, że przez pięć lat stał on po stronie interesów oligarchii, a także zbyt szybko godził się z argumentami Berlina. Nie dotrzymał obietnic ukrócenia przestępczości. Za jego kadencji przez Francję przetoczyła się też fala wulgarnych antychrześcijańskich spektakli „teatralnych”. Do zwycięstwa Hollande’a przyczyniły się też dwa miliony nieważnych głosów z Frontu Narodowego. Euforia studentów na ulicach sugeruje, że w tym triumfie lewicy znaczny udział mieli również młodzi wyborcy oraz bezrobotni. A wskaźnik bezrobocia we Francji sięgnął już 10% ( podobnie we Włoszech), gdy w Hiszpanii aż 23,6%! Dla porównania – w Niemczech wynosi on zaledwie 5,7%, ale w Polsce prawie trzy razy tyle. Ponad dwa miliony Polaków poszukuje daremnie pracy.

W jaki sposób uda się nowemu prezydentowi zapobiec kryzysowi we Francji ? W Hiszpanii i we Włoszech szaleje on na dobre, a od czasów rzymskich były to naczynia połączone – czy zatem kryzys ten nie przeniknie nad Loarę ? Czy projekt większego opodatkowania ludzi majętnych przejdzie bez burzy ? Czy lewicowy liberalizm wobec fali imigrantów nie wywoła większych problemów ? Jak zapewnić wzrost gospodarczy ? Jak walczyć z bezrobociem, na szczęście mniejszym niż za Pirenejami ? Czy pomysł zamykania elektrowni atomowych był przemyślany ? Przed socjalistami mnożą się dylematy, a nie mają oni przecież monopolu na recepty.

Może łatwiej było w epoce Clovisa, pierwszego króla Franków, który – po zwycięstwie nad Alamanami pod Tolbiac ( dziś Zulpich, niedaleko Kolonii) - przyjął chrzest w roku 496 wraz z trzema tysiącami swych wojowników. Genowefa ( później święta!) umiała wtedy zapewnić dostawy zboża mieszkańcom Lutecji, a dzisiaj Francuzi muszą sprowadzać swoje bagietki z Chorwacji! Zaczyna brakować jaj we Francji, bo idiotyczne przepisy z Unii Europejskiej ustalają wymiary klatek dla kur... Te i inne absurdy biurokracji z Brukseli też przyczyniły się do kryzysu. Dotacje są tam też rozdzielane jako premie za posłuszeństwo, o czym przekonał się niedawno węgierski premier Orban. Trudno się dziwić zatem eurosceptykom, ale czy to oni zdominują nowy rząd we Francji ? Nie jest to bynajmniej przesądzone, a nowy prezydent Hollande jeszcze tak naprawdę nie zajął tu stanowiska. Szydło z worka wyjdzie dopiero podczas rozmów z Angelą Merkel, która z anielską słodyczą zaprosiła go do Berlina. W jej oczach nie było jednak entuzjazmu, jej faworytem do prezydenckiego fotela pozostawał do końca Sarkozy pomimo bezlitosnych prognoz jego klęski.

Marek Baterowicz

Brak głosów

Komentarze

Czyli, jedna wywłoka żydowskiej masoneri zastąpiła drugą
wywłokę, tyle że z bardziej jednoznacznym fizys żydowskim.
Od Rewolucji, Francja jest zdobyczą masonerii, którzy
działają tam jawnie, wcale się z tym nie kryjąc.
Socjalizmamem brunatnym opanowali Niemcy, czerwonym Rosję.
Teraz poprzez Unię oba w swej zmutowanej formie propagują
nam w Europie a w strukturach globalistycznych sieją to
skurwysyństwo na wszystkich kontynentach.
Ockną się Francuzi owiani duchem patrityzmu już Świętej
Joanny d'Arc, reaktywują patrityczne OAS, to wtedy uratują
swoją Francję, ci w których jeszcze tli sie miłość do Niej.
U nas w Polsce, po 10 kwietnia 2010 r.trwa proces budzenia
się patritycznego w wielu incjatywach społecznych, co jest
szczególnie widoczne w manifestcjach w obronie TV TRWAM.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#255946