Najwyższy Alzheimer RP

Obrazek użytkownika Szeremietiew
Kraj

Najwyższy Alzheimer RP
Zadzwoniła do mnie dziennikarka z jednej z gazet z pytaniem jak oceniam pierwszy rok prezydentury Bronisława Komorowskiego. Odparłem, że nie będę oceniał kogoś, kto nie powinien był w ogóle zostać prezydentem Polski. Odniosłem się do moich słów wypowiedzianych jeszcze w kampanii prezydenckiej, kiedy oceniając kandydatów PO min. Sikorskiego i marszałka Komorowskiego wskazałem, że ten ostatni nie ma moralnych kwalifikacji na urząd głowy państwa.

Z wywiadu Komorowskiego udzielonego zaprzyjaźnionej z nim Marii Wągrowskiej dowiedziałem się („Prawa strona życia”, Warszawa 2005), że w 2000 r. obejmując stanowisko ministra obrony chciał się mnie z MON pozbyć. Od końca 1997 r. zajmowałem w MON stanowisko sekretarza stanu, pierwszego zastępcy ministra. Premier Jerzy Buzek miał mu wyjaśniać, że usunięcie mnie jest niemożliwe bowiem murem stoi za mną przemysł obronny. Trochę inaczej zapamiętałem tamten okres. Po objęciu stanowiska przez Komorowskiego zamierzałem podać się do dymisji. Wtedy on o tym dowiedział się. Przekonywał, że moje odejście opozycja wykorzysta by zaszkodzić wizerunkowi rządu. Zapewniał, że chce ze mną współpracować. Wspominał o naszej działalności niezależnej w PRL –jesteśmy Romek z tego samego obozu, a teraz wspólnie możemy reformować wojsko. Kiedy Komorowski mówił prawdę? W rozmowie ze mną w 2000 r., czy raczej odpowiadając na pytania Wągrowskiej w publikacji z 2005 r.? Jeśli bowiem rzeczywiście nie chciał ze mną współpracować, to wystarczyło zgodzić się na moją dymisję. A gdybym sam jej nie złożył, to mógł wystąpić do premiera o odwołanie mnie. Buzek bez wątpienia zaakceptowałby jego wniosek. Tymczasem Komorowski deklarował wolę współdziałania, a jednocześnie wiarołomnie starał się ograniczać moje kompetencje, np. odebrać podporządkowane mi departamenty. A kiedy to się nie udawało wziął do pomocy WSI. I doprowadził do usunięcie mnie z MON w taki sposób, aby mnie zniszczyć.

Komorowski po wybuchu afery pytany na konferencji prasowej o efekty działań WSI powiedział: mam wiedzę, nie mam dowodów. Pamiętam, że zadzwonił wtedy do mnie red. Paweł Wroński z wiadomością, że Komorowski przyznał, że nie ma żadnych dowodów i dodał – teraz powinien podać się do dymisji.

Dziennikarze zapytali Komorowskiego co zrobi, gdy okaże się, że jestem niewinny. Odparł, że będzie to oznaczało kres jego politycznej kariery. Podkreślił, iż zdaje sobie sprawę, że jeśli oskarżył niewinnego człowieka, to poczucie honoru nie pozwoli mu na sprawowanie urzędów państwowych. Po tej konferencji w „Gazecie Wyborczej”, którą trudno podejrzewać o niechęć do Komorowskiego ukazał się znamienny tekst – Ryszard Holzer . „Chora obrona”. (GW 19.07.2001):

Ostatnie wydarzenia w Ministerstwie Obrony świadczą, że sytuacja w tym resorcie jest chora. Oto przebieg choroby: najpierw minister nie jest w stanie odwołać wiceministra;rozpoczyna więc jego inwigilację: „Rzeczpospolita” oskarża wiceministra i jego asystenta o korupcję; w spektakularnej akcji z użyciem śmigłowca na płynącym do Szwecji promie UOP aresztuje asystenta wiceministra; wreszcie sam wiceminister zostaje odwołany. A na koniec tego cyrku okazuje się nie ma żadnych dowodów, które świadczyłyby o przestępstwach popełnionych w pionie Szeremietiewa. Po co więc była cała zabawa? Tylko po to, żeby minister pozbył się wiceministra? Bronisław Komorowski twierdzi, że decyzję podjął świadomie i gotów jest ponieść konsekwencje. Normalnie w takiej sytuacji jedyna możliwa konsekwencja to dymisja.

Po kilku latach śledztw i procesów karnych zostałem uniewinniony z wszystkich zarzutów. Zapytany przez dziennikarkę „Tygodnika Solidarność” marszałek sejmu Komorowski kiedy usunie się ze stanowiska, skoro ja jestem niewinny odparł, że niczego takiego nie obiecywał, a w mojej sprawie „nie ma sobie nic do zarzucenia”. Twierdził też, że nie nakazywał WSI rozpracowywania mnie. Zapomniał o tym, co powiedział dla „Życia Warszawy” („Przypadki ministra Szeremietiewa”. ŻW 07.05.2004.)

O korupcji w departamencie zakupów MON podległym Romualdowi Szeremietiewowi wiedzieli kolejni ministrowie. Pracownicy, którzy protestowali przeciwko “ustawianiu przetargów”, zostali odsunięci. Prokuratura, przekazując sprawę byłego wiceministra obrony Romualda Szeremietiewa do sądu, nie ujawniła szczegółów. Nam udało się dotrzeć do uzasadnienia aktu oskarżenia. Wynika z niego, że wiedza o nieprawidłowościach w pionie zakupów podległym wiceministrowi była publiczną tajemnicą w Ministerstwie Obrony. – Docierały do mnie niepokojące sygnały – potwierdza szef MON w latach 1997–2000 Janusz Onyszkiewicz. – Nigdy nie miały charakteru dowodu. Nie miałem możliwości uruchomienia wymiaru sprawiedliwości – dodaje. Onyszkiewicz przyznał, że chciał zrezygnować ze współpracy z zastępcą, ale nie udało mu się, bo Szeremietiew miał silne poparcie u szefa AWS Mariana Krzaklewskiego. Kolejny minister, Bronisław Komorowski, twierdzi, że opinie o sprawie odziedziczył po Onyszkiewiczu. – Zleciłem WSI objęcie działaniami Zbigniewa F. (asystenta wiceministra) i Romualda Sz- mówi były szef MON. Sprawa wyszła na jaw po publikacji “Rzeczpospolitej.

Jak widać Komorowski nie tylko przyznał się, że "zlecił" WSI "objęcie działaniami Romualda Sz.”, ale ujawnił, że „sprawę” wykańczania mnie odziedziczył po swoim poprzedniku Onyszkiewiczu.

Zaniki pamięci wykazuje Komorowski jednak nie tylko w mojej sprawie. Na początku 2001 r. ukazała się księga pod tytułem „Dziesięciolecie Polski Nieodległej 1989-1999”. Byłem autorem tekstu zamieszczonego w księdze i dostałem jej egzemplarz. Okazało się, że jednym z redaktorów „merytorycznych” księgi był Komorowski. W biogramach autorów znalazłem notkę o nim:

Bronisław Komorowski, dr nauk humanistycznych, minister obrony narodowej; poseł na sejm w latach:1990-1993 – podsekretarz stanu w MON, członek Unii Demokratycznej, 1994-97 – członek prezydium Rady Krajowej Unii Wolności, 1997-1998 sekretarz generalny Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, od 1998 r. członek Zarządu Krajowego SKL.

Komorowski był wówczas i jest do dziś magistrem historii. Razem ze mną zapisał się wprawdzie na seminarium doktoranckie w Akademii Obrony Narodowej, ale pracy nie napisał i po ośmiu latach został skreślony.

Kiedy Sikorski, konkurent Komorowskiego do platformianej nominacji na kandydata w wyborach prezydenckich zarzucił mu, że nie zna języków obcych ten odparował, że Sikorski będąc za granicą mógł nauczyć się angielskiego, gdy on siedząc za kratami w PRL takiej szansy nie miał. W wątpliwość trzeba podać to tłumaczenie Komorowskiego. W PRL siedział bowiem za kratami aż miesiąc. Następnie został internowany w obozie w Jaworzu (od grudnia 1981 do czerwca 1982), ale tam miał wyśmienite warunki do nauki.

Ośrodek w Jaworzu był jednym z kilku zaledwie obozów internowania stanu wojennego, który umieszczono nie w więzieniu, lecz w wojskowym domu wczasowym podległym dowództwu wojsk lotniczych. (…) Był to obóz niewielki, liczba internowanych rzadko przekraczała 60 osób. (…) Cechą najbardziej charakterystyczną, odbiegającą od przeciętnej innych obozów był skład osobowy Jaworza: przebywali w nim intelektualiści – pisarze, artyści, naukowcy i – jak się po kilku latach okazało – przyszli politycy z pierwszych miejsc w kraju. Ośrodek odosobnienia w Jaworzu, jako jeden z bardzo niewielu w kraju, odpowiadał warunkom internowania zapowiadanym przez władze stanu wojennego: dwa pawilony spełniały standard wczasowy, w pokojach ok. 10 m2, z przedpokojem mieszczącym szafę i umywalkę, mieszkały 3 osoby. Dwa prysznice i cztery kabiny WC na piętrze przypadały na 20-30 osób. Czystość w pokojach, na korytarzu i w pomieszczeniach sanitarnych utrzymywali sami internowani. W oknach nie było krat, pokoje były otwarte, panowała swoboda poruszania się po korytarzach i wewnątrz pawilonu – ale już nie swoboda wychodzenia na zewnątrz, na teren bez muru i wieżyczek strażniczych. Spacery odbywały się pod nadzorem, w kółko po wyznaczonym terenie. Posiłki, przyrządzane smacznie, podawano do stolików w stołówce. Osobistą kontrolę nad obozem sprawował adiutant gen. Kiszczaka, pułkownik Romanowski – on eskortował transport helikopterami z Warszawy do Jaworza, on też odwiedzał regularnie obóz. Stała, SB-cka część załogi Jaworza, nie ulegała zmianie … (..) Opiekę duszpasterską nad obozem sprawował początkowo sam ordynariusz diecezji koszalińskiej, bp Ignacy Jeż; (…) W obozie istniała doskonała samooroganizacja dla zagospodarowania czasu: działała ,,wszechnica jaworzyńska" której wykłady odbywały się początkowo codziennie – później dwa razy w tygodniu, co sobotę odbywały się wieczory PEN-Clubu, a także wieczory poezji, seminaria historyczne i filozoficzne, spotkania okolicznościowe, działały lektoraty językowe. W Jaworzu – i tylko w nim – pojawił się poważny problem, którego nie znały inne obozy. Była w nim świadomość wyraźnego uprzywilejowania w stosunku do innych miejsc odosobnienia…

Jednak najzabawniejsze jest to, że przed laty Komorowski chwalił się znajomością trzech języków obcych: francuskiego, rosyjskiego i angielskiego (1993 r.). W 1996 r. przyznawał się tylko do dwu -  rosyjskiego i francuskiego. Zaś od 2001 r. dotknał go jakiś zanik pamięcie bowiem nie wykazywał już znajomości żadnego języka obcego, nawet rosyjskiego. Sądząc natomiast po jego wpisie z „bulem” w ambasadzie Japonii mógł też zapomnieć języka polskiego.

Komorowski zawsze szczycił się ziemiańskim pochodzeniem. Tygodnik „Newsweek” pisał (19.03.2010), że Bronisław Maria Karol hrabia Komorowski z Komorowa herbu Korczaknie musi się tłoczyć w snobistycznej kolejce do polskiego tronu. Bo i po co? Przecież bliżej ma prezydenturę. Tygodnik „Polityka” (15.06.2010) ogłosił hagiograficzny tekst: „Drzewo
genealogiczne Bronisława Komorowskiego, Kandydat herbu Korczak”. [link]

Redakcja zamieściła wizerunek Komorowskiego, fotomontaż na podstawie przedwojennego portretu prezydenta Ignacego Mościckiego.

Autorem artykułu ociekającego wazeliną (podtytuły „Potomek Mieszka i Giedymina”, „Kuzynka księżna z Belgii”, „Z Komorowskich słynny Bór") był Andrzej Hennel „fizyk z zawodu i historyk z zamiłowania”. Wkrótce okazało się, że byłoby lepiej, gdyby autor „Polityki” zajmował się raczej fizyką niż historią. Eksperci wykazali (m.in.dr Marek Minakowski), że używanie tytułu hrabiowskiego przez Komorowskiego było mocno wątpliwe. Jego przodkowie zdaniem znawców tematu mieli zacząć posługiwać się tytułem z trudnych do wyjaśnienia przyczyn bądź wyłudzili go od zaborców na podstawie sfałszowanych dokumentów. „Super Express” informował (26.06.2010):

Ze strony internetowej Bronisława Komorowskiego (58 l.), kandydata PO na prezydenta, usunięto po cichu informację o hrabiowskim tytule jego rodu (herb Korczak). Co ciekawe, informacja zniknęła, choć na początku kampanii marszałek bardzo się swoim pochodzeniem szczycił.
Dlaczego?

Dziadek pyta wnuczka – jak się nazywa ten Niemiec, który mi ciągłe spodnie chowa? -Alzheimer dziadku!

Wszystko wskazuje, że ten Niemiec Alzheimer nęka też Bronisława Komorowskiego, a nie wykluczone, że za niego sprawuje urząd prezydenta RP: - Już jest przygotowywana strategia wyjścia z NATO. Jestem po rozmowie z panem premierem w tej sprawie - powiedział Bronisław Komorowski odpowiadając na pytania dotyczące śmierci polskiego żołnierza w Afganistanie i obecności naszych wojsk w tym kraju.

Brak głosów

Komentarze

pierwsza myśl :Nigdy nie powinien zostać Prezydentem.To tylko pokazuje że ludzie najróżniejsi a wniosek ten sam.Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

staryk

#169348

Prokuratura odnalazła dokument odnoszący się do wygranych przez Piskorskiego w ruletkę tydzień po terminie przedawnienia się zarzutów.

Panie Szeremietiew!
Czy podzielił się Pan z nami tymi informacjami niezwłocznie po ich poznaniu, czy też ponad rok później?

Vote up!
0
Vote down!
0
#169358

http://www.polskatimes.pl/opinie/dwaognie/229191,szeremietiew-komorowski-nie-ma-moralnego-prawa-kandydowac,id,t.html?mobile=redirect

RSz

Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#169362

Na miejscu tadmana bym przeprosił.
Muldi

Vote up!
0
Vote down!
0

Muldi

#169376

bo w pamięci utkwiły mi artykuły Gapola o Pańskiej sprawie, o zdjęciu asystenta z promu, o aferze z gruntami na terenie szpitala MONu przy Szaserów, o kupnie aneksu do raportu o WSI... a mimo to mamy go jako p.Rezydenta.

Vote up!
0
Vote down!
0
#169482

To było świetne.
Niemniej czuję wielki niedosyt za Pana powściągliwość. Nie wiem jakie ma Pan plany, sformułowanie "na wszystko przyjdzie czas" było bardzo enigmatyczne - uważam, że powinien Pan łupać swołocz znaną z imienia i nazwiska bardziej wnikliwym obserwatorom naszej rzeczywistości. Powinien Pan, ponieważ idę o zakład, że dla większości ludzi, Pańskie "przygody" są mało znane w detalach, a udział sprawczy wielu dzisiejszych autorytetów - nieczytelny.
Powinien Pan korzystać z każdej okazji i jednym przypominać, innych informować o tym kto konkretnie stał za skandalem, który już całkiem sprawnie został przykryty.

Swoją drogą to ciekawe, że temat tego programu podejmuje Grzegorz Nawrocki, a sam program produkuje Przemysław Orcholski - obaj zaszczyceni tytułem Hieny Roku. Pierwszy za współudział w "Dramacie w trzech aktach", laureat z 2001 roku. Drugi za "liczne manipulacje faktami i wypowiedziami oraz niegodne dziennikarza komentarze w Wiadomościach TVP", laureat A.D. 2003. Sędziowie we własnej sprawie. Dezynwoltura Nawrockiego wobec tego tematu - porażająca.

http://tvp.info/newsroom/wideo/09072011-2000/4756868

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#169562

Jako wiceminister jest sie wtajemniczonym w sprawy typu

tajne , poufne - a zwlaszcza w wojsku / MON .

Przeciez Pana Romualda obowiazuja rozne tajemnice,

ktorych ujawniac nie moze - gdyby to zrobil dopiero nabawilby sie klopotow.

A jechac po nazwiskach jest latwo

ale mozna sie wpakowac, konsekwencje moga byc tragiczne

-  np tak jak p. Wyszkowski : powiedzial Bolek na Walese co wszem i wobec wiadomo i jeszcze przegral proces

a teraz ma PLACIC JAK ZA WOLY.

W sumie sad mogl rownie dobrze skazac Wyszkowskiego na umieszczenie przeprosin dla walesy duzymi literami na ...ksiezycu,

z dodatkiem ,ze napis ma byc widoczny przez lornetke 10*50

Tamten wyrok jest tak kosmiczny jak moja propozycja.

Tam u gory sprawy sa bardziej skomplikowane niz to sie wydaje " z ulicy".

PS.

W Irlandii pewien gosc poniewaz go nie obsluzono ( juz byl po piwie)

zezloscil sie i wybil w tym pubie  szybe.

Nowa kosztowala 677EU.

Sedzia skazal mezczyzne, ktory wybil te szybe na ....:

- gosc ma myc te szybe raz w miesiacu przez okres jednego roku.

Ja sie pytam, ktory z polskich sedziow wydalby taki wyrok?

U nas za napis malolata o Tusku sadzi sie wyroki do kryminalu.

A ten mlodzian juz zdarzyl ze swoim ojcem zamalowac ten napis na wlasny koszt!!

Czy w Polsce jestt sprawiedliwosc?

Tak ale dla nielicznych:

- Rywin siedzi

-Dohnal siedzi,

-Baska B. jedyna z przekreciarzy co "miala zdolnosc honorowa" i jak wiemy skorzystala z niej...

Czarzasty - niewinny,

Jakubowska - ponoc chce wrocic do polityki,

- dr G. raz niewinny raz winy czyli czeski film;

- Za co zginal naprawde Jaroszewicz???

- jak zginal naprawde Sekula Ireneusz

- jak zgineli naprawde i dlaczego wielu tych co "powiesilo sie w kryminalach" a mieli byc waznymi swiadkami w procesach,

kto za tym stal?

- dlaczego do dzis nie wsadzono mordercow Papaly i kto za tym stal?

zbyt wiele takich przypadkow - a "od czego sa ono , od czego oni sa?"

jak powiedzial Kononowicz

- czasem wydaje mi sie zeby lapac przechodnow ,

ze przeszli nie na pasch lub na czerwonym ...

cos na co policjant w Holandi, Irlandii lub Niemczech nie zwrocilby uwagi dopoki takiego nie traciloby auto - bo przeciez to jest drobne wykroczenie i policjant tam nie zajmuje sie takimi drobizgami tylko lapie powaznych bandziorow,

handlarzy dziewczyn, broni  i narkotykow.

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#169577

[quote=Emir]

Jako wiceminister jest sie wtajemniczonym w sprawy typu

tajne , poufne - a zwlaszcza w wojsku / MON .

Przeciez Pana Romualda obowiazuja rozne tajemnice,

ktorych ujawniac nie moze - gdyby to zrobil dopiero nabawilby sie klopotow.

[/quote]

Ale ja nie postuluję ujawniania tajnych przez poufne. To jest oczywiste, że ktoś tylko czeka na taką wpadkę.

[quote=Emir]

A jechac po nazwiskach jest latwo

ale mozna sie wpakowac, konsekwencje moga byc tragiczne[/quote]

No ale Jaśniepan nie był w stanie wydeletować wszystkich swoich wypowiedzi udzielanych na lewo i na prawo przed, w trakcie i po aferze. Zatem przypominanie godności głównego frontmana (frontmana, nie znaczy tu animatora) i jego pomagierów (pomagierów, nie znaczy tu podwładnych), nie powinno przynieść jakichkolwiek konsekwencji.
A byłoby z zyskiem dla pamięci.

Zresztą, o czym my tu rozmawiamy. Pan Szeremietiew bardzo ładnie i wyczerpująco opisuje całą historię raz po raz. Tego właśnie mi zabrakło w Newsroomie, stąd niedosyt.

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#169680