Na kogo będzie głosował Tusk?

Obrazek użytkownika Szeremietiew
Kraj

Wladymir Kirjanow, rosyjski publicysta, korespondent dziennika "Argumenty i Fakty": „Z naszego punktu widzenia pierwsze miejsce i dobra pozycja przed II turą Bronisława Komorowskiego postrzegana jest jako korzystna dla Rosji.” Włodzimierz Cimoszewicz: "A nie ukrywam, że nie chciałbym, żeby pan Kaczyński został prezydentem. Więc, jeżeli mogę pomóc i przekonać kogoś jeszcze dodatkowo do wsparcia pana Komorowskiego, to robię to z chęcią." Gen. Wojciech Jaruzelski: "Marszałek Komorowski, w moim rozumieniu, charyzmę ma. Cechują go godność i dostojeństwo, a jednocześnie jest człowiekiem otwartym, potrafi nawiązać kontakt bezpośredni, ma poczucie humoru. To, co zobaczyłem w Moskwie, nie było dla mnie jakimś odkryciem. Ja go przecież znam od lat, oczywiście z dystansu, zwłaszcza gdy był ministrem obrony narodowej. Posiada walory męża stanu." Gen. Marek Dukaczewski były szef WSI.: „Co Pan zrobi, jak [Komorowski] wygra? - Otworzę szampana.”
Po pierwszej turze wyborów prezydenckich okazało się to, co staje się już nudne – lwia część sondaży przedwyborczych była daleka od rzeczywistości. Marszałek sejmu, obiekt westchnień ośrodków „politycznie poprawnych” dostał mniej niż mówiły sondaże, a prezes PiS traktowany przez te ośrodki niechętnie, dużo więcej. Bronisław Komorowski - 41,54% głosów. Jego rywal Jarosław Kaczyński - 36,46%. Różnica między kandydatami wynosi 5,08%. Zdaje się, że Komorowski zapatrzony w słupki sondaży liczył, że wygra wybory w pierwszej turze. Kiedy ogłaszano wyniki pokazujące, że jednak będzie druga tura wyborów wyraźnie nie potrafił ukryć rozczarowania.

Ruszył znowu kołowrotek spekulacji i przypuszczeń, kto ostatecznie wygra wybory. Ton nadają jak zwykle zwolennicy Komorowskiego. Słyszymy, że chociaż jego wygrana z Kaczyńskim w pierwszej turze nie jest imponująca, to marszałek ma większe szanse na przypływ elektoratu niż „straszny Kaczor”, który założył owczą skórę łagodności będąc nadal krwiożercza bestią. A więc trzeba zmobilizować wszystkie siły i wesprzeć Komorowskiego, bo jak powiedział marszałek, w drugiej turze „każdy głos jest na wagę złota”.

Jednak uzyskania dodatkowych głosów może być trudniejsze niż sądzą wspierający Komorowskiego. Trzeba bowiem odpowiedzieć na pytanie, czy wygrana Komorowskiego jest potrzebna politycznym oponentom Kaczyńskiego?

1. Grzegorz Napieralski. Przewodniczący SLD postawił ambitny cel odbudowy siły tego ugrupowania. Janusz Palikot, wiceprzewodniczący PO oraz totumfacki Komorowskiego zaproponował SLD zawarcie sojuszu, stanowisko wicepremiera Napieralskiemu i dwie teki ministerialne w rządzie. Napieralski otrzymał propozycję odegrania roli przybocznego Platformy. Wątpliwe, aby na tej ofercie Napieralski chciał budować siłę SLD. Jest jeszcze inna okoliczność przeciwna ofercie PO. Wcześniej Platforma starała się osłabić Napieralskiego w jego środowisku. Odniosła pewien sukces załatwiając Komorowskiemu wsparcie ze strony Włodzimierz Cimoszewicza. Lider SLD ma w swoim ugrupowaniu opozycję złożoną głównie z dawnych aparatczyków PZPR wspierających dziś Komorowskiego. Zwycięstwo Komrowskiego w wyborach byłoby w istocie wygraną oponentów Napieralskiego. A skoro całość władzy wykonawczej będzie w rękach PO (prezydent i rząd), to tym samym zminimalizuje możliwości Napieralskiego na scenie politycznej. Odwrotnie w razie wygranej Kaczyńskiego szef SLD będzie miał dużo lepszą pozycję. SLD zdolna poprzeć prezydenta lub rząd będzie obiektem starań i zabiegów ze strony przywódców największych ugrupowań. Straci te możliwości, jeśli prezydentem zostanie Komorowski. Lider SLD zapewne nie odważy się wezwać swoich zwolenników aż do glosowania na Kaczyńskiego, chociaż to nakazuje interes SLD. Jednak raczej nie będzie namawiał do wspierania Komorowskiego, który dla idowych lewicowców będzie trudno akceptowalny. Być może jakaś część lewicowego elektoratu posłucha wezwań Jaruzelskiego, Cimoszewicza i wkrótce także Aleksandra Kwaśniewskiego by oddać głos na Komorowskiego. Nie wydaje się jednak, aby to była wielkość licząca się. Już raczej wyborcy SLD zostaną w domu nie chcąc wybierać.

2. Waldemar Pawlak. Uważa się go za przegranego w tych wyborach. Wynik 1,75% jest rzeczywiście marny. Wicepremiera i lidera partii znajdującej się w parlamencie, dysponującej pieniędzmi, wyprzedził uważany za outsidera Janusz Korwin-Mikke z wynikiem 2,48% głosów. Kilku komentatorów zauważyło, że Pawlak zapłacił cenę za współrządzenie z Platformą. Środowiska głosujące tradycyjnie na PSL nie darzą sympatią PO. Teraz jeszcze dodatkowo PSL słyszy, że Paltforma kusi SLD propozycją wspólnych rządów. W tej sytuacji wezwanie przez Pawlaka, aby jego wyborcy głosowali w drugiej turze na Komorowskiego, protektora Palikota, byłoby czynem niemądrym. Waldemar Pawlak jest człowiekiem inteligentnym i nie będzie chciał sobie zaszkodzić. Wydaje się zresztą pewnym, że prezes Pawlak łatwiej porozumie się z prezydentem Jarosławem Kaczyńskim, niż z prezydentem Komorowskim, który chcąc przypodobać się lewicy i wbrew PSL już powołał Marka Belkę na szefa NBP.

3. Donald Tusk. Nie widać też korzyści jakie uzyskałby premier Tusk w razie wygranej Komorowskiego. Premier dobrze wie, że Komorowski jest człowiekiem o ogromnych ambicjach. I wie, co ujawniały liczne gafy marszałka, że prezydentura Komorowskiego może być dla Platformy kompromitująca. Komorowski już "wyprowadzał" Polskę z NATO. Nie trudno wyobrazić, że jako prezydent może komuś wypowiedzieć wojnę. Dotąd Tusk niezwykle sprawnie radził sobie z wszystkimi, którzy mogli zagrozić jego pozycji lidera PO. Teraz wyrósłby mu ambitny konkurent, którego nie będzie można, niczym Grzegorza Schetynę, usunąć, z fotela. Natomiast wygrana Kaczyńskiego daje Tuskowi wiele korzyści. Platforma będzie miała znowu kogoś, kogo może zwalczać i przeciwko komu może organizować swoje zaplecze. Główny wróg Platformy PiS może stracić na skuteczności - prezydent Jarosław Kaczyński nie będzie mógł kierować partią. Nawet z tylnego siedzenia. A przegrany Komorowski staje się dla Tuska w PO kimś bez znaczenia. Dystans, jaki premier zachowuje wobec poczynań wyborczych Komorowskiego wskazuje, że Tusk zdaje sobie sprawę jak niebezpieczna może być dla niego prezydentura "przyjaciela Bronka". Premier oczywiście nie może zwalczać własnego - teoretycznie - kandydata na prezydenta. Istnieją jednak różne sposoby niestandardowe, które mogą sprawić, że Komorowski przegra.

Wniosek: Prezydentura Komorowskiego jest potrzebna środowisku zmaltretowanych przez PiS byłych tajnych służb, zdaje się być też potrzebna różnym zasłużonym emerytom PZPR i... last, not least jest “korzystna dla Rosji” (Kirjanow).

Prezydentura Komorowskiego nie jest potrzebna Polsce! Zdaje się nie jest też potrzebna politycznym przeciwnikom Prawa i Sprawiedliwości. Nie jest potrzebna, co brzmi zabawne, Donaldowi Tuskowi. Na kogo 4 lipca będzie głosował premier? Głosowanie jest tajne.

Brak głosów

Komentarze

Rzeczywiście z tym tzw. przekazywaniem głosów to nie taka szybka i prosta w wykonaniu sprawa.
Reasumując, może znajdzie się ktoś kto głośno powie chłopom: "postawcie kosy na sztorc i nie wstydźcie się przypomnieć tradycji Kościuszkowskich Kosynierów, nie wstydźcie się być POLSKIMI CHŁOPAMI!!!! (z jajami) i pogońcie Bronka namiestnika Moskali"

P.S. Jestem pierwszy który to mówi, tylko czy mój głos nie jest zbyt cichy, kto usłyszy niech odpowie lub powie to znajomemu CHŁOPOWI.
KOSY NA SZTORC I NAPRZÓD DO URN 4 Lipca !!!!

Vote up!
0
Vote down!
0
#67283

Uważam ze analiza bardzo trafna. A sytuacja polityczna w jakiej znalazł się Grzegorz Napieralski była dziś przeze mnie analizowana i w stu procentach pokrywa się z Pańskimi.

Vote up!
0
Vote down!
0
#67342