Lech Kaczyński, ABW, inwigilacja – wersja 0.2

Obrazek użytkownika rosemann
Kraj

Po wczorajszym dementi ABW w wiadomej sprawie i solidarnym milczeniu większości „poważnych mediów” zdawać by się mogło, że jest pozamiatane. Co i dziwnym by nie było bo nie takie rzeczy się w „Polszcze” zamiatało a czynność wyrasta nam na prawdziwy sport narodowy. Wyszło więc że zwolennicy "GuPola"  znów zesłani zostali do swego geta "teorii spiskowych" i "obłędnych koncepcji" a przwdziwa i do tego rutynowa prawda zatryumfowała. Tyle, że chyba sama Agencja ma problem z podaną wersją „ochrony antyterrorystycznej”. No bo zostaje kwestia „ochrony” za plecami zainteresowanego i te materiały wrażliwe gromadzone przy okazji. I trzeba by się było pochwalić na ten przykład zbiorem plotek o tym, że inny ważny bardzo VIP lubi sobie po winie ponoć wiąchą rzucić.

Tak więc na horyzoncie, słabo bo słabo, zamajaczył zarys kolejnej wersji zdarzeń. Po prawdzie zamajaczył on szybciej tutaj, o czym na koniec, ale Agencja chyba raczyła skorzystać.

W opublikowanej przez dzisiejszą „Rzeczpospolitą” informacji, dotyczącej kontrowersyjnej „archiwizacji” danych o Lechu Kaczyńskim zamieszczono fragmenty wypowiedzi rzecznik ABW, pani Katarzyna Koniecpolskiej – Wróblewskiej w tej sprawie. Oczywiście twierdzi ona twardo, że „standard”, że „wszystkie VIP-y” i takie tam. Ale pada tam też jedno zdanie, które mocno zastanawia. Pani rzecznik, w rozmowie z gazetą zdradziła, że umieszczenie Lecha Kaczyńskiego w kartotece nastąpiło „gdy w 2008 Agencja monitorowała radykalne media kaukaskie, natknęła się tam na nazwisko Lecha Kaczyńskiego. Dlatego wpisano je do rejestru”*

Ta dość sensacyjna wersja sugeruje, wedle moich wyliczeń, cztery możliwości.

1.    1. ABW o istnieniu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego dowiedziała się z „radykalnych mediów kaukaskich” i natychmiast powzięła kroku by tak ważnego VIP-a, o którego istnieniu wcześniej nie wiedziała, chronić z całych sił.

2.    2. Wzmianka w „radykalnych mediach kaukaskich” sugerowała, że stamtąd grozi Prezydentowi jakieś zagrożenie więc powzięto odpowiednie kroku.

Obie powyższe wersje nie tłumaczą jednak tego, czemu „zapomniano” Prezydentowi powiedzieć, że jest „chroniony antyterrorystycznie”. A chyba każdy spec od takiej ochrony przyzna, że łatwiej chroni się kogoś, kto wie, że się go chroni. Można mu przecież p[owiedzieć by zachował się tak albo siak. I nie narażac go na zdumienie, z jakim przyglądał się dziwnym gestom i rozbieganym oczom różnych kelnerów, portierów czy kierowców. Nadto ciekawe czemu gromadzono dane o potencjalnej ofierze. Obie wersje nie wytrzymują krytyki również w konfrontacji z wcześniejszym twierdzeniem o „rutynowych” działaniach, takich jak wobec wszystkich ważnych. które to stwierdzenie zresztą nijak nie współgra z tym zacytowanym twierdzeniem pani rzecznik.

3.    3. W tej wersji możliwym jest, że wedle ABW ów Lech Kaczyński z „radykalnych mediów kaukaskich” nie miał nic wspólnego z noszącym to samo imię i nazwisko Prezydentem RP. I może ciągle nasi Sztirlice i Bondy z Agencji przeczesują nasza ojczyznę w poszukiwaniu potencjalnego terrorysty kaukaskiego Kaczyńskiego.

4.    4. Może wreszcie na podstawie owych „mediów kaukaskich” ABW uznała, że… Lech Kaczyński sam w sobie stanowi rzeczywiście jakieś zagrożenie „terrorystyczne” dla kraju. Ta wersja mi się wydaje najbardziej godna obstawienie. Nie dlatego, że ona jakaś szczególnie prawdopodobna. To sobie oceń sam, szanowny czytelniku. Ona jest po prostu… najwygodniejsza dla ABW. Bo stanowi znakomite alibi dla jej ewentualnych działań w stosunku do „figuranta” (że się posłużę językiem służb. I gdyby trzeba się kiedyś było tłumaczyć z nich to można tymi „radykalnymi mediami kaukaskimi” pomachać.

Swoją drogą ciekawe, czy skłonność obecnego Premiera do Irlandii (wiadomo- IRA, czy tam ulsterscy ochotnicy) albo wybór Peru na „podróż życia” („Świetlisty Szlak”!) też zaowocowała stosowną fiszką?

Wracając zaś do podejrzeń ABW o inspirację Salonem24 przypomnę rzucaną to tu to tam wczoraj przez dwojga ników Francisa.de opcję „częstych wizyt i kontaktów Kaczyńskiego na Kaukazie” jako możliwej przyczyny rejestracji Prezydenta. uznałem to za tak głupie, że nawet mi się skomentować nie chciało. A tu patrz Francisie szanowny! Gratulacje. I dla Francisa i dla ABW.

A tak poważnie to dopiero po wypowiedzi pani rzecznik zrobiło się ciekawie. Albo ona to jaki „kret pisowski”, albo zwyczajnie głupia albo w ABW zamieszało się jak w podpalonym ulu i sami nie wiedzą panowie Bondy i Sztirlice jak się wytłumaczyć.

* Dzisiejsza (31.08.2011 r.) „Rzeczpospolita”, s. A5, „Lech Kaczyński w tajnej bazie ABW” (póki co nie ma tego w necie a tylko w „papierze”)

Brak głosów

Komentarze

Zwykłym obywatelom (zwykłym, czyli spoza ukladu) porzebna jest ochrona przed tymi, którzy ich chronią. Uroczyście oświadczam, iż nie życzę sobie żadnej ochrony ze strony publicznych służb. Jednoczesnie zwracam się z prośbą o ochronę przed tymiż służbami do tych, którzy (w jakimś stopniu) mogą mi ją zapewnić.
Z poważaniem
Artur Mezglewski

Vote up!
0
Vote down!
0
#179702

jakby Pani rzecznik była obecna w czasie ustalania ostatecznej wersji i poprostu zaplątała się w tej mnogości rozmaitych wersji możliwych do przyjęcia. W momencie krytycznym, czyli konferencji prasowej poprostu puściła kompilację kilku wersji co powoduje zamęt tak niezbędny w pracach służb i gubienie się w domysłach takich jak my. Wszyscy są, albo powinni być zadowoleni. Pani rzecznik odpowiedziała na "zapotrzebowanie społeczne", służby mają na jakiś czas spokój tak niezbędny do działania, a my pożywkę dla domysłów i budowania nowych, fascynujących teorii spiskowych. Nie zapominajmy że Pani rzecznik to też pracownik tych służb.

Vote up!
0
Vote down!
0
#179735

jaka była ochrona przed kaukazkimi terrorystami i już jesteśmy w domu.Dalsze wywody mogą tylko pokazać ogrom głupoty,uzasadnienia skoro nie było żadnej ochrony, ze strony BOR-u, czy innej instytucji.Może była ale tajna i niewidzialna jak wszystko co podłe.Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

staryk

#179753