KABOKLE, "FAS" I "NEFAS"

Obrazek użytkownika rolex
Kraj

KABOKLE, FAS I NEFAS

Biedni Kabokle, bo musiałem wybrać kogoś, kto będzie reprezentował pewien typ ludzki i społeczność z tego typu złożoną, i się nawinęli. Służą mi tutaj za reprezentację społeczności dobijającej się do pierwszego progu cywilizacji, jakim jest opanowanie czasu (i przestrzeni).

Otóż Kabokle tej ziemi mają kłopot z czasem. Choćby nie wiem jak się starali, za cholerę nie mogą być na czas. Wśród licznych brytyjskich anegdot z czasów kolonialnych jest i taka, że upowszechnianie rozkładów jazdy na wybudowanych w koloniach liniach kolejowych było zajęciem syzyfowym. Choćbyś bilbord postawił z literami na metr, ze pociąg przyjedzie w środę o czternastej, „kabokle” przychodzili w środę o szesnastej, rozbijali obozowisko i czekali tydzień.

Kabokle, a raczej „kabokle” to nie zjawisko geograficzne, ścisłe i określone (choć odnosi się w etnografii do mieszańców znad Amazonki), ale typ występujący po każdą szerokością i długością geograficzną.

Sam pamiętam „kabokla” – malarza pokojowego, który miał przyjść w czwartek, przyszedł we wtorek, zażądał zaliczki, żeby mógł przyjść w sobotę, a potem nigdy się już nie pojawił zostawiając drabinę, szmaty i puszkę przeterminowanej farby.

Pół biedy, jeśli „kaboklizm” przytrafia się malarzom pokojowym (z artystami to w ogóle inna historia).

Gorzej, jeśli w środku Europy „kabokle” opanują szczyty władzy dzięki zaskakująco dziwnej cesze pozostałych tubylców, którzy pomni doświadczeń okupacji wolą, żeby nimi rządzili „kabokle” niż ktoś bardziej cwany.

Ale do rzeczy. Raz do roku krajowcy obchodzą uroczystość upamiętniającą ludobójstwo dokonane na własnych elitach na Wschodzie, dzięki czemu, straciwszy rozeznanie, wybierają sobie „kabokli” na ersatz elit. Od lat wiadomo – to znaczy mniejszość wiedziała od zawsze, większość „ludu” dopiero kiedy pan Gorbaczow bąknął, a pan Jelcyn przyznał, że obchody tego wydarzenia zaczynają się 10 kwietnia.

Dziesiątego! Kwietnia!

Dziesiąty dzień czwartego miesiąca roku. Trwa 24 godziny.

Wypadałoby trafić. Ale dla „kabokla” to ponad siły.

Pierwszy z „kabokli” kombinował pół roku, ale sam nic nie wykombinował. Dopiero z Moskwy musieli zadzwonić, wyjaśnić i zadbać o logistykę. W Moskwie też rządzą„kabokle” (stąd szybko dochodzi do porozumień) więc dziesiąty kwietnia wypadł siódmego kwietnia. W sumie, biorąc pod uwagę skretynienie kaboklerskie, sukces. Tutaj dodatkowo do „kaboklerstwa” dochodzi pomieszanie dwóch kalendarzy i „kabokle” z Moskwy do dziś nie wiedzą, czy świętują urodziny w październiku czy w listopadzie. W każdym razie ktoś im tam później musiał wytłumaczyć, że trzy dni obsuwy, to „nefas”, więc zamiast obchodzić siódmego rocznicę dziesiątego, obchodzili takie tam ogólne, że „dziwny jest ten świat”, i że wiele było ofiar konfliktów poczynając od pierwszej zarejestrowanej przez ludzkość bitwy o „guedin”, abo jak sądzą inni pod Meggido.

„Nefas” został okupiony 96 ofiarami tych, którzy nabyli w drodze ucywilizowania umiejętność trafiania z wizytą w datę uroczystości, ale to właśnie dla „kabokli” było nefas, więc zabili. Taki kaboklerski obyczaj.

W kolejnym roku, a przybyła kolejna rocznica śmierci tych dziewięćdziesięciu sześciu, dla ułatwienia w tej samej dacie, „kabokle” dokonali nadludzkiego wysiłku intelektualno (zrozumieć czas) – organizacyjnego (zdążyć) i założyli że tym razem się uda: dziesiąty dzień czwartego miesiąca stanie się wreszcie „fas”, dzięki temu, że oni tam będą.

Strzeżonego Mzimu strzeże, więc na wszelki wypadek postanowili najpierw wysłać żonę wodza, a potem sprawdzić w gazetach czy trafiła. Taki ostrzał artyleryjski przedpola.

Buch! „Berta” trafiła w dziewiątego. To była radość! Dziewiąty to nie dziesiąty, ale, kurczaczki, blisko, nie?

Załapali za walizy, telefon, samolot, portfel, zaświadczenia o niezdolności do pracy...

Momencik i już tam byli. Jedenastego!

No niby prawie dobrze, ale „prawie” robi różnicę. Lepiej niż siódmy, w każdym razie, a jakby złożyć do kupy: dziewiąty z jedenastym, to można w świat wysłać wiadomość, że zakumali kiedy jest dziesiąty. Pomiędzy. W przyszłym roku się uda. Trafią. Chyba, żeby nie.

Pozdrawiam

Brak głosów

Komentarze

Po pierwsze-dycha.Po drugie- a może założymy optymistyczny scenariusz,że w przyszłym roku ,dokładnie 10.04 , kabokle zawisną na Krakowskim Przedmieściu, bo zrobi się dla nich wyjątek i nie będzie kary dożywocia? Niedoczekanie,żeby z moich podatków utrzymywać swołocz w więzieniu.

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#151051

To zalezy, ile mają instynktu samozachowawczego. Na ich miejscu bym się zwinął i nie czekał na rozwój wypadków. Nie potrzeba tu umiejetności planowania, zwyczajnie trzeba brać nogi za pas "póki czas" czyli: "już".

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#151058